Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja pierwsza historia będzie o służbie zdrowia. Kiedy byłem jeszcze gówniarzem ok.…

Moja pierwsza historia będzie o służbie zdrowia.

Kiedy byłem jeszcze gówniarzem ok. 14 lat znaleźliśmy sobie zabawę w „rycerzy”. W skrócie polegała na laniu się kijami i deskami, więc obrażenia były częste. Zwykle kończyło się na siniakach i otarciach czasem krwi, do czasu. Znalazłem w piwnicy porządna dębową pałę, kij bejsbolowy się przy niej chował, kolega chciał ją przetestować na drzewie, zamiast w drzewo trafił we mnie stojącego obok.

Samego ciosu nie pamiętam ocknąłem się dopiero na ziemi z potwornym bólem w prawych żebrach. Chwilę wracałem do siebie a potem koledzy odprowadzili mnie do domu. Następnego dnia było jeszcze gorzej, nie mogłem wstać z łóżka, a krwiak wiekości piłki w miejscu trafienia mienił się fantastycznymi odcieniami fioletu i zieleni.
Szybkie oględziny skwitowane zdaniem „Jezus Maria, co to jest do cholery?” skończyły się w szpitalu.

Po trzech godzinach czekania, lekarz łaskawie raczył zejść, spojrzał skomentował grę barw na żeberkach stwierdził, że to tylko stłuczenie, porządne, ale tylko stłuczenie i nie ma, co się martwić samo zejdzie. Przepisał jakąś maść, i tydzień się nie przemęczać.
Smarowanie to był koszmar i bolało jak sto sukinsynów przy każdej zmianie pozycji tylko leżenie nieruchomo pomagało. Tydzień później bolało dalej ale już mniej(ale wciąż mocno) i krwiak się zmniejszy, dało już się chodzić do szkoły.

Miesiąc później dalej bolało, mama się wkurzyła i znowu jazda do szpitala. Tym razem inny, dużo młodszy lekarz, obejrzał, dotknął, spytał co się stało i od razu wysłał na prześwietlenie. Diagnoza: Pęknięcie dwóch żeber i uraz trzeciego, nic już nie dało się zrobić, bo kości zaczęły się zrastać. Młody kazał się cieszyć, że się nie złamały na amen, tylko pękły i lekko wygięły do wewnątrz, bo mogło być dużo gorzej.

Teraz została mi śliczna pamiątka w postaci sporego dołka na samym dole prawych żeber. Zabawa w rycerzy oczywiście na tym wypadku oczywiście się skończyła.

Słuzba zdrowia

by Enduro
Dodaj nowy komentarz
avatar bukimi
5 5

Kuzynka goniła brata trzymając widły w ręce. I dogoniła :)

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

Ze sreberka to chyba nic się nie stało? Chyba, że malutka była, to pewnie trzeba było wyciągać...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Prawidłowe postępowanie w przypadku złamania żeber jest takie: rtg żeber i potem nawet jak są złamane a nie ma tzw. oddechu opacznego, przekłucia opłucnej, bądź jakiegoś naczynia podującego krwotok wewnętrzny, to leczenie polega na... obserwowaniu siniaków, podawania leków p/bólowych i pochylania się z troską nad cierpiącym przez kilka tygodni pacjentem. Dodam także, że obmacanie żeber i przyłożenie słuchawki do klatki piersiowej w 99% zastąpi zdjęcie rtg. Przez 2-3 dni cięższego pacjenta ( w sensie ciężkości stanu ogólnego) powinno się poobserwować w oddziale chirurgicznym, żeby wykluczyć wymienione powyżej powikłania. Ale od razu informuję, że nie każdy pacjent ze złamanym żebrem wymaga obserwacji szpitalnej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2011 o 12:06

avatar Enduro
3 3

z hardkorowych zabaw to pamiętam jeszcze "próg bólu" stało się w gazmasce na baczność, można było zasłonić tylko jaja, a cała reszta naparzała w nieszczęśnika z "pukawek"(szyjka od plastikowej butelki + balon) jarzębiną, rzepami, małymi gładkimi kamykami, albo z pistoletu na kulki(!). Albo "odwrócone sterowanie" prawa ręka na lewą stronę kierownicy od roweru, druga odwrotnie. Jury wystawiało oceny za długość jazdy, utrzymanie równowagi styl i przede wszystkim efektowność gleby. Aż dziwne że wszyscy przeżyli ;]

Odpowiedz
avatar Pizza
3 3

Obecne dzieci/nastolatki będą za kilka lat wspominały słoneczko czy chlebek. Aż się boję, co jeszcze do tej głowy przyjdzie...

Odpowiedz
avatar TomX
1 1

@ Pizza Nie przesadzajmy, u mnie na osiedlu boisko i stoły do ping-ponga dalej są oblężone przez dzieciaki. A i na "polach" za osiedlem pełno ich lata, tak jak my to robiliśmy w młodości.

Odpowiedz
avatar virus
1 1

My będziemy mieć pamiątki w postaci blizn (a raczej już mamy), obecne dzieciaki będą miały dzieci ;) Edit: może nie "obecne dzieciaki", a raczej nastolatki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2011 o 12:40

avatar shgetsu
0 0

Nie tylko ja tak miałem, fajnie, nieraz bolało ale warto było.

Odpowiedz
avatar Achaja
5 5

Zastanawiam się jak ja przeżyłam swoje dzieciństwo. Oprócz urazogennych zabaw własnego pomysłu to mam bardzo kreatywną starszą siostrę. Uwielbiała wciągać mnie w swoje gry, których byłam zawsze ofiarą. Ulubiona zabawa to 'Achaja, zamknij ocy, otwórz buzie' - skutkiem czego przez mój organizm przewinęło się tyle rzeczy.. kamyki, liście, kwiatki, ostre przedmioty, nie mogę uwierzyć, że obyło się bez żadnych szkód. [Tabletek nie umiałam połknąć do 15 roku życia, z siostrzanymi niespodziankami jakoś nigdy nie miałam problemów.. ;P] Teraz się boję robić większość rzeczy, które wtedy - 'w młodości' - były całkowicie normalne, ahh :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2011 o 14:52

avatar fursik
2 4

Ja kiedyś wystawiłam dwuletniego wówczas brata na balkon w styczniu, w samych śpioszkach...

Odpowiedz
avatar Achaja
4 4

Ach to starsze rodzeństwo, zapewniało nam zawsze mocny przypływ adrenaliny i miłe wspomnienia :D Tak na dodatek: Każde rodzeństwo podobno się bije. Ja przestałam z siostrą w wieku 8 lat, kiedy było naprawdę ostro i 'rzuciła' mną o ścianę. Oczywiście bez patologii, miało być przyjaźnie, ale nie wyszło. Zemdlało mi się przez to. Panika, krzyk, łzy i od tamtej pory żyjemy w zgodzie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2011 o 20:14

Udostępnij