Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zapewne każdy z nas, w wieku kilkunastu lat, poddawany był próbie tuberkulinowej.…

Zapewne każdy z nas, w wieku kilkunastu lat, poddawany był próbie tuberkulinowej. To taka szczepionionka, wykrywająca gruźlicę, podawana na przedramieniu. Po dwóch, czy trzech dniach lekarz ogląda rękę i na podstawie śladu po szczepieniu stwierdza, czy wszystko ok. U mnie nie było.

Ręka cała opuchnięta, wielki bąbel pełen okropnych, bolących pęcherzy. Automatyczne skierowanie do poradni pulmonologicznej.
Poszłam z matką, swoje w kolejkach odczekałam, dostałam skierowanie na kolejną próbę. Wynik identyczny. Znowu poradnia, znowu czekanie - tym razem komplet badań i rentgen płuc. Wyniki wszystkiego prawidłowe.
To może kolejna próba - oczywiście wynik taki jak zwykle. No to wywiad w rodzinie. Dziadkowie, rodzice - wszyscy na rentgen. Ale tam też nic nie znaleźli. To jeszcze rentgen u mnie. I jeszcze raz próba. Znów ręka, opuchlizna, bąbel, pęcherze - a płuca zdrowe.
Siedzę znów w gabinecie, tym razem trzech lekarzy.... Decydują, żeby dać mi jakieś tabletki, bo może gruźlica jest, tylko taka świeżutka, że nie widać nigdzie. No to biorę. Przez pół roku. Ponoć bardzo obciążają wątrobę, więc ścisła dieta przy tym.
Mija 6 miesięcy, znów przychodnia, znów kolejka, znów próba. Ręka opuchnięta, wielki bąbel, pęcherze... To może jeszcze raz badania i rentgen.
Znów jestem w gabinecie, znów trzech lekarzy. Zastanawiają się... gruźlica narządów wewnętrznych. Leczenie chyba jakieś skomplikowane, więc może jeszcze raz próba.
Idę znów do gabinetu zabiegowego, pielęgniarka wita mnie - stałą bywalczynie - uśmiechem. Mówię jej, co wymyślili tym razem, a ona zastanawia się chwilkę i mówi, żebym przyszła na próbę juro, a dzisiaj wieczorem i jutro rano wypiła po dwie tabletki wapna.
Wypijam, przychodzę. Czekam dwa dni - na ręce ani śladu. No, może malutki ślad po ukłuciu. Przychodzę, pokazuję pielęgniarce - mówi, że mam pewnie uczulenie na coś, na czym robią te bakterie do próby...
Siedzę w gabinecie. Lekarze patrzą na rękę, myślą.... A w zasadzie, to chyba jestem zdrowa. Zresztą te tabletki wzięłam, to mam odporność na 20 lat. Do widzenia :D:D

służba zdrowia

by renka69
Dodaj nowy komentarz
avatar Strzyz
2 6

Hmmm, w sumie trudno tak naprawdę coś zarzucić lekarzom, bo uczulenie na środki pomocnicze stosowane w iniekcjach zdarza się niezwykle rzadko (zwłaszcza w przypadku próby tuberkulinowej - żeby lekarz nie miał wątpliwości, czy to dodatni wynik próby, czy reakcja alergiczna, substancje pomocnicze są silnie hypoalergiczne), znacznie większe jest prawdopodobieństwo, że jest to jednak gruźlica płuc, czy gruźlica narządów wewnętrznych. W sumie jedyne, do czego można by się przyczepić, to rozpoczęcie terapii skojarzonej bez potwierdzenia gruźlicy, ale to bardziej z nadgorliwości. Aha - "wzięłam tabletki i mam odporność na 20 lat" - ojjj, fizjologia człowieka to zdecydowanie nie jest Twoja mocna strona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Z kolei, gdyby nie rozpoczęto leczenia, a to naprawdę byłaby gruźlica, to o błąd oskarżano by lekarzy...

Odpowiedz
avatar renka69
5 5

Ach... no tak to napisałam, że można nie zrozumieć... Ci lekarze mi tak powiedzieli złociutki - że mam odporność na 20 lat. Sama nie mam nic wspólnego z medycyna, więc dalej nie wiem właściwie czy mam jakąś odporność, od lekarzy się tego jednak nie dowiedziałam...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@renka69 Pewnie sobie żartowali. : )

Odpowiedz
avatar Strzyz
1 1

Ale sama terapia przeciwgruźlicza nie powoduje wytworzenia oporności (a tak wynika z tego co napisałaś, trochę nieszczęśliwie to sformułowałaś) - prawdopodobnie chodziło im o odporność rozwiniętą przez organizm w odpowiedzi na szczepionkę. Nie zmienia to faktu, że wystąpiła u ciebie bardzo rzadka reakcja uczuleniowa na którąś z substancji pomocniczych - tak silna reakcja alergiczna po próbie tuberkulinowej praktycznie zawsze wskazuje na aktywnie rozwijającą się w organizmie gruźlicę. Nie wykluczałbym, że masz jakiś specyficzny defekt genetyczny, który spowodował taką reakcję tylko po wstrzyknięciu próby.

Odpowiedz
avatar renka69
0 0

Kurcze, ale tak mi powiedzieli... że właśnie na skutek tych tabletek, co je pół roku brałam, mam odporność na 20 lat. Gruźlicy nie było, bo całą serie różnych badań przeszłam, objawów też żadnych, ani styczności z osobą chorą. Nie będę się kłócić z Tobą, jeśli się znasz, ale z tym genetycznym defektem to mnie nie pocieszyłeś :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

Sam brałem te leki, na twoim miejscu przebadałbym sobie i wątrobę i jelita.

Odpowiedz
avatar Strzyz
0 0

Zależy co, pewnie rifamazid, a ryfampicyna generalnie nie jest zbyt przyjemnym lekiem dla wątroby - jeśli to był rifamazid to powinnaś mieć co jakiś czas badane enzymy wątrobowe. (Jeśli nie pamiętasz nazwy leku: miałaś może zabarwione na pomarańczowo np. łzy albo pot po jego stosowaniu)?

Odpowiedz
avatar mejoza
0 0

dziwne jest to że aż tyle razy ponawiali próbę... Sześć razy?!? jeśli inne wyniki badań nie dawały rezultatu to dlaczego panowie nie wpadli na tak genialny pomysł jak uczulenie? dopiero pielęgniarka?

Odpowiedz
avatar renka69
1 1

To było więcej niż 6 razy, tutaj to opisałam trochę w skrócie... diagnoza trwała coś około dwóch lat łącznie. Potem chodziłam co ileś miesięcy na kontrolę do 18tego roku życia :) Dzięki za troskę, enzymy mam ok. Ogólnie nigdy na żadne dolegliwości wątrobowe czy jelitowe nie narzekałam, żadnego bólu brzucha, nic pomarańczowego ze mnie nie wypływało... ale tak mnie nastraszyliście, że będę to mieć na uwadze :)

Odpowiedz
avatar Strzyz
1 1

Renka69 - eraz to się już nie przejmuj, pomarańczowe łzy pojawiają się przy stosowaniu ryfampicyny, jednego z leków w terapii skojarzonej gruźlicy. Mejoza - bo przypadki gwałtownej reakcji uczuleniowej na substancję pomocniczą zawartą w próbie tuberkulinowej są niezwykle rzadkie (co zresztą jest logiczne z uwagi na charakter próby tuberkulinowej); tak naprawdę wielokrotnie bardziej było prawdopodobne, że renka69 gdzieś podłapała trąd i wyszła jej oporność krzyżowa...

Odpowiedz
avatar renka69
1 1

Trąd, gruźlica, defekt genetyczny... Zaczynam się bać Twoich następnych komentarzy Strzyz :D:D:D

Odpowiedz
avatar ukalltheway
0 0

Próbę tuberkulinową raczej robi się u małych dzieci, przed 1 szczepionką na gruźlicę, przynajmniej mi robili jeden raz w wieku 6-7 lat przed 1 szczepionką i pójściem do podstawówki, popłakałam się na zabiegu, bo tak bardzo mnie bolało, ech. Szczepionki na gruźlicę też bolały...bo generalnie lubię szczepienia ;) zawsze się śmiać chciało z koleżanek które bały się delikatnego ukłucia w ramie, bo tego nawet nie czuć, co innego właśnie na gruźlicę bo fakt to podskórnie robione. Swoją drogą, tylko w Polsce podobno robią w ten sposób, że zostaje blizna na ramieniu, np w Kanadzie ludzie nie mają śladu po szczepieniu bo stosuje się jakąś nowszą metodę od lat 90 czy jakoś tak, w Polsce podobno dalej metoda z lat 60.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2011 o 2:08

avatar Strzyz
0 0

Pamiętam, że pod koniec ogólniaka też miałem próbę tuberkulinową, chodzi o sprawdzenie czy oporność wywołana szczepieniem utrzymuje się po upływie iluś lat.

Odpowiedz
Udostępnij