Kilka lat temu dorabiałem sobie jako korepetytor. Pewnej soboty zadzwoniła do mnie kobieta.
K: Witam, z tej strony XX, pan uczy matematyki córkę mojej koleżanki XY. Potrzebuję korepetytora dla mojego dziecka. Jak najszybciej. Ma pan wolne miejsca?
Ja: Znajdzie się. Kiedy „dziecko” mogłoby przyjść na pierwsze spotkanie?
K: W ciągu dwóch godzin! W poniedziałek Klaudusia poprawia klasówkę i nic nie umie!
Ja: Cóż, dobrze. Czy orientuje się pani w zakresie materiału, który mamy przerobić? Poszukam jakichś testów.
K: Pan chce Klaudusi robić testy? Przecież ona nic nie umie! Z nią trzeba na spokojnie od podstaw! A materiał to chyba z twierdzenia Talesa, a kwadrat plus be kwadrat równa się ce kwadrat.
Ja: To jest Pitagoras.
K: A to pewnie to samo, tylko na odwrót.
Ja: Nieważne. W której córka jest klasie?
K: To pan nie wie? Skoro pan uczy, powinien pan wiedzieć, że Pitagorasy, Talesy i inne takie przerabia się w drugiej klasie gimnazjum!
Ja: Przepraszam, nie jestem nauczycielem szkolnym, a poza tym chyba każda szkoła realizuje inny program...
K: Dobra, nieistotne. O której Klaudia może przyjechać?
Ja: Jestem w domu cały dzień. Niech przyjedzie o piętnastej, jeśli paniom tak wygodnie.
K: Może być.
Ja: Czyli zostały dwie godziny. Prosiłbym, aby córka powtórzyła materiał do klasówki.
K: Ale co ona ma powtarzać, skoro tego nie rozumie? Pan ma ją tego nauczyć, żeby poprawiła co najmniej na czwórkę. Tylko z nią trzeba delikatnie, bo łatwo się denerwuje. I żadnych testów!!
Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale mateczka zdążyła przerwać połączenie.
Dziewczyna przyjechała punktualnie. Nie posłuchałem życzenia matki i przepytałem ją z teorii. Nie tylko odpowiedziała na wszystkie pytania, ale bez większego problemu rozwiązała większość zadań.
Ja: Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Twoja mama mówiła, że z matematyką u ciebie kiepsko.
Klaudia: Mama niepotrzebnie dramatyzuje.
Ja: Zastanawia mnie, dlaczego zawaliłaś klasówkę.
Klaudia: To proste... nie nauczyłam się.
Jak widać, trafiłem na kolejną uczennicę, której matka każdą jedynkę traktuje jak wyrok śmierci na swoje dziecię. A wina – oczywiście – spada na nauczyciela, nie na lenistwo.
Ech, mnie się trafił licealista, który dwa dni później pisał poprawkę z pierwszego półrocza drugiej klasy. Nie potrafił ułożyć układu równań z dwiema niewiadomymi oraz nie znał symbolów prostopadłości i równoległości prostych... Ale takie matki-histeryczki są złe...
OdpowiedzNie znał czego i czego? Wiesz to co dla ciebie jest codziennością to dla drugiego nie jest takie oczywiste.
OdpowiedzTakie rzeczy poznajesz w drugiej klasie podstawówki. Równoległość: ||, prostopadłość _|_
OdpowiedzCuda się zdarzają. W maturalnej klasie poznałam fantastyczną korepetytorkę, która w dwa tygodnie z matematycznego głąba zrobiła kogoś, kto kilkanaście stron z równaniami rozwiązuje od ręki. Wystarczyło trochę cierpliwości i semestr zaliczyłam na mocne trzy, a groziło mi oblanie. Inna sprawa, że byłam rocznikiem, który matury z matematyki nie miał.
OdpowiedzCiekawe, bo te symbole są jeszcze w podstawówce, a układy równań z dwiema niewiadomymi w drugiej gimnazjum. Rozumiem, że można to zapomnieć przez tyle lat, ale dużo nie trzeba, żeby sobie przypomnieć - jeden, dwa przykłady i się już pamięta :)
OdpowiedzGorn221 to żeś się chłopie popisał, ja bym sie wstydziła :) powiedz że jesteś w podstawówce, inaczej to naprawdę jest obciach
OdpowiedzNie używałam tych symboli ani razu w liceum i uwierzcie, że przez trzy lata można zapomnieć:/ Zdanie matury opiera się tylko na korzystaniu z tablic i podstawowej wiedzy. Bez podanych wzorów wszyscy (niematematyczni) byśmy leżeli i kwiczeli:]
OdpowiedzW zeszłym roku przygotowywałam do egzaminu gimnazjalnego z j. polskiego chłopaka, którego mama dała mi na nauczenie dziecka 4 dni. Razem spędziliśmy 8 godzin. Niestety, nie wiem, jaki był rezultat na egzaminie, ale za to Mama była w porządku i nie wymagała ode mnie cudów.
OdpowiedzPrzynajmniej się kobieta interesuje edukacją córki. A bywają takie przypadki, że na wywiadówkach grają żywo zainteresowane, potakują i obiecują, że popracują z dzieckiem... i nic! Nie każdy wyrośnie na Einsteina, ale nie mówcie mi, że w trzeciej klasie gimnazjum (sic!) dzieciak nie nauczy się tabliczki mnożenia do 100, nie odróżni rzeczownika od czasownika i czyta, sylabizując. Miałam nieprzyjemność uczyć się z pięcioma [tak, PIĘCIOMA takimi okazami w jednej klasie] oraz podziwiać ich wyfiokowane mamuśki, wpadające na lekcje z koniecznością natychmiastowej rozmowy z nauczycielem. Fajnie, co?
OdpowiedzBędąc w gimnazjum miałam w klasie takiego samego chłopaka - mama marudziła, że poziom za wysoki, podczas gdy on (kończąc gimnazjum!) czytał na poziomie 2. klasy podstawówki, nie umiał dodawać liczb dwucyfrowych, nie znał się na zegarku, a na pytanie "W którym miesiącu było powstanie styczniowe?" odpowiadał miną zdumionego jamnika.
OdpowiedzAyeri, Twój opis pasuje jak żywo do mojej kuzynki, zaczyna gimnazjum i czyta jak dziecko z I klasy podstawówki, a rodzice twierdzą, że to wina tylko i wyłącznie nauczycieli bo ich córka jest zdolna, a oni się nie znają i się na nią uwzięli.
OdpowiedzJa jestem w 3 technikum i do tej pory tabliczki mnożenia nie znam. A z matmy same 4 i 5.
Odpowiedzmam takie jedno pytanie, po jaką cholerę uczyć się tabliczki mnożenia do 100? do 10 w zupełności wystarczy, pozdrawia trzecioklasista z 5 z matmy idący na profil mat-inf-fiz
Odpowiedz@Kaluno: A po to by liczyć w pamięci i nie używać niepotrzebnie kalkulatora? Pozdrawia 6 z matmy fizyki i infy w 3 klasie i obecnie uczeń liceum na profilu mat fiz inf ;)
Odpowiedz"A to pewnie to samo, tylko odwrotnie." Mnie rozwaliło. Naprawdę się uśmiałem! ^^
OdpowiedzNobby, tabliczka mnożenia to podstawa :D mnożenie pisemne czy nawet dzielenie, podstawą jest mnożenie cyferek, no bez jaj, raz wypadałoby sie tego nauczyć na całe życie :D jakby ktoś stojąc przy tablicy na studiach wklepał w kalkulator 8 * 9 to by była niezła zieja, a mam takich znajomych (może nie 8*9, ale np. 12*20, czy 54+13)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2011 o 21:59
Śmiejesz się, ale czy potrafisz rozwiązać np. tego typu zadania? http://knm.im.pwr.wroc.pl/konkurs/Konkurs%20Matematyczny%20Continuum%202011%20-%20etap%201.pdf Ja tabliczki mnożenia nie umiem (mam po prostu sprawny algorytm).
OdpowiedzKaerbEmEvig no tak, racja. Ja umiem napisać powieść, ale nie umiem pisać literki 'a'. Tylko bez obaw! - Mam na to sprawny algorytm...
Odpowiedz