Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielna kuzynka, a może ja? Wychodzę za mąż w sierpniu. Z racji…

Piekielna kuzynka, a może ja?

Wychodzę za mąż w sierpniu. Z racji tego, aby goście mogli się przygotować, oznajmiłam zaproszonym ten fakt już na początku roku. Teraz przechodzimy do formalności, czyli wręczania zaproszeń. Już w styczniu informowaliśmy, że wesele odbędzie się bez dzieci. Robimy małą uroczystość w restauracji, gdzie nie przewidujemy menu dziecięcego (restauracja go nie posiada normalnie, a i jej targetem nie są rodziny z dziećmi), a rozrywki tylko dla dorosłych (testing whisky, win). Zdecydowaliśmy się na taką formę z dwóch względów - większość sal z okolicy za sam najem liczyła sobie około 15 tysięcy. Do tego talerzyk 300 zł/os. Po naszym obliczeniu tradycyjnego wesela, wyszło nam, że zamykali byśmy się w kwocie blisko 60 tysięcy złotych. Znacznie przekraczało to nasz budżet. Drugim względem była nierówność w liczbie naszych gości. Narzeczony ma ogromną rodzinę (jego mama miała 4 rodzeństwa, ojciec 3). Wszyscy posiadali już dzieci, a nawet wnuki. Nie wszystkich też chcieliśmy mieć w tym dniu obok siebie, mimo że do najbliższej rodziny należą (np. wujek alkoholik mojego narzeczonego, który pobił jego ojca, bo nie chciał mu pożyczyć pieniędzy lub siostra teścia, która od początku nam źle życzy, bo nie spełniamy jako para jej standardów, czyli narzeczony mieszka w moim mieszkaniu, a ja pracuję, zamiast mieszkać u niego i być tradycyjna żona). Narzeczony nie ma mieszkania, ja moje odziedziczyłam po babci za dożywotnią opiekę nad nią.

Wydawać by się mogło, że większość gości zrozumiała nasze motywacje, czyli koszt wesela przy wariancie zapraszamy całe rodziny był dla nas nie do udźwignięcia i raczej są w stanie zorganizować opiekę nad dzieciakami nad ten czas, tym bardziej, że uroczystość zaplanowaliśmy od około 16 do 1 w nocy.

No i doszło do zapraszania mojej kuzynki- Lucyny. Lucyna ma trójkę pociech, ponownie wyszła za mąż,stąd 1 ma innego tatę niż reszta. Najstarszy ma 5 lat, najmłodsze ponad 2. Miałam z nią dość normalny kontakt, ale gdy usłyszała o moim weselu bez dzieci, jakby odpalił się jej demon. Najpierw powiedziała, że nie będzie problemu i zostawi dzieci u teściów, a gdy pojechaliśmy wręczyć zaproszenie, dosłownie skrzyczała nas, że wesele to impreza rodzinna i ona bez dzieci się nie ruszy. Próbowałam ją uświadomić, że źle by to wyglądało bo pozostałe osoby z dziećmi (czyli około 10 par) zgodziło się przyjść bez potomstwa, a więc postawiłbym ich w niekomfortowym położeniu, gdybym pozwoliła nagle na 3 maluchów.

Podkreśliłam charakter przyjęcia- nie jest to normalne wesele, bardziej kolacja z degustacją alkoholi i późniejszą zimną płytą z różnymi daniami (od tradycyjnych po wegańskie) ale żadne z nich to menu dziecięce. To, że sala nie ma miejsca na żaden kącik dla dzieci, czy nawet salki do przebrania, gdyby dzieciaczki się pobrudziły albo oblały.

Do Lucyny to nie dotarło. Wyrzuciła mi, że ja na jej drugie wesele byłam proszona i to nawet z "nim" (wskazała na narzeczonego). Nic dziwnego skoro jesteśmy w związku od 10 lat, gdzie podkreślałam jej, że nie muszę być zaproszona, a wystarczy mi potem kawa na mieście albo kolacja. Jednak kuzynka zdecydowała się na organizację wesela na ponad 120 osób. Pierwsze było skromne, więc drugie chciała na wypasie.

Zagroziła mi, że nie przyjdzie, a jak przyjdzie to cała jej rodzina, bo nikogo wykluczać nie będzie. Jeszcze raz poprosiłam o przemyślenie sprawy, bo nie chcę kłócić się o taką rzecz, która już ustalona była w styczniu i wtedy jej wersja była inna. Podkreśliłam, że jeśli nie może znaleźć opieki nad dziećmi, to możemy w późniejszym terminie pójść na kolację w miejsce dzieciolubne, abyśmy mieli czas dla siebie, a dzieci się nie nudziły. Odrzuciła tę propozycję, bo skoro my jesteśmy tak biedni, że nie stać nas na normalne wesele, to ona w półśrodki nie będzie się bawić.

Po raz ostatni podkreśliłam jej, że gdybyśmy mieli zapraszać wszystkie dzieci, to ich sama ilość wynosiła by około 20 osób, a praktycznie żadna z sal, z której mieliśmy oferty, nie przewidywała mniejszej ceny talerzyka lub była ona kwotą symboliczną mniejsza od normalnej (zwykle 20-40 zł mniej), za dziecko.

Dałam jej czas do namysłu i wyszłam, czując się bardzo źle. Szczególnie, gdyby powiedziała mi o tym w styczniu, to może wymyśliłabym jak pogodzić jej chęć bycia z dziećmi, z poszanowaniem całej reszty gości. Teraz postawiła mnie pod ścianą i dziwię się temu, bo zawsze miałyśmy dobre kontakty. Jest mi zwyczajnie przykro.

by ~Anita96
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar vezdohan
19 19

Ludzie to lubią gadać. > skrzyczała nas, że wesele to impreza rodzinna i ona bez dzieci się nie ruszy. Próbowałam ją uświadomić,... Samo 'I dobrze' powinno wystarczyć.

Odpowiedz
avatar Michail
2 14

'Target', 'testing'... jakieś KPI wyznaczyliście na ten event, czy podchodzicie do tematu agile?

Odpowiedz
avatar toomex
6 6

@Michail: to nie edżajl, bo problem z delivery wyszedłby na dejliskramie.

Odpowiedz
avatar Habiel
15 17

@digi51: Nie zgodzę się co do ostatniego zdania. Salę wybiera się przede wszystkim pod względem swoich możliwości finansowych. Drugi czynnik to to, czy Młodym się ona podoba, bo wszystkim gościom i tak nie dogodzisz. Dla jednego sala będzie za daleko, dla drugiego za mała, a dla trzeciego za ciemna/jasna. Inny znowu powie, że jemu wystarczy remiza, a sala to fanaberia dzisiejszych czasów. Ale zgadzam się, że autorka nie powinna się tłumaczyć. Kuzynka dostała zaproszenie i informacje odpowiednio wcześniej, aby zorganizować sobie opiekunkę na ten czas. Jeśli jednak to byłoby zaporowe, to autorka zaproponowała alternatywę. Tu wydaje mi się, że choćby wesele było z dziećmi, kuzynka miałaby pretensje o np. brak animatora, brak pokoju dla dzieci etc.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
12 14

@digi51 a może po prostu dobrali salę pod swoje upodobania? Może chcieli wesele z takimi właśnie atrakcjami tylko dla dorosłych, a małe dzieci nie bardzo się wpisują w taki rodzaj imprezy? Już nie wspominając o tym, że może zwyczajnie nie chcieli zamieszania z dziećmi na takiej imprezie, ale pozostałe tłumaczenia lepiej brzmią?

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
18 18

Tak ustaliliście i albo przyjmuje zaproszenie, albo nie. Pomysł z kolacją tez mialas fajny. To, ze ktos w tej sytuacji nie przychodzi jest dla mnie normalne. A polemika bez sensu.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 12

@kurkaxkurka: No właśnie tego nie rozumiem. Dostajesz zaproszenie, wszystko jest od razu powiedziane i albo się zgadzasz, albo nie. I to powinien być koniec. Taką dyskusją niczego się nie osiągnie poza zniechęceniem do siebie członka rodziny/znajomego.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
14 14

Choćbyś na głowie stanęła, to wszystkim nie dogodzisz. Wesele bez dzieci to temat budzący skrajne emocje, ale uważam, że o tym, kto będzie zaproszony decyduje sam zapraszający i tyle. Albo podaje powody i się tłumaczy albo nie. Chociaż nie zauważyłam, żeby ludzie tak się oburzali, że na sylwestra muszą iść bez dzieci. Dla niektórych wesele to impreza rodzinna, ale według mnie jest to impreza młodych, którzy biorą ślub. Tak samo jak urodziny są imprezą solenizanta. Kto chce, to zaprasza rodzinę, kto chce, zaprasza znajomych albo miks jednych i drugich - według własnego uznania i chęci spędzenia tego dnia z tymi osobami. Ktoś może nie akceptować takiego zaproszenia i wtedy wypada po prostu odmówić, nie trzeba robić awantury z tej okazji.

Odpowiedz
avatar helgenn
15 15

Osobiście wesel nie cierpię i dla mnie wesele bez dzieci to świetna wymówka, żeby nie iść :) Ostatnio na jakiejś grupie widziałam dyskusję na ten temat, jedna pani z dumą stwierdziła, że ona dzieci i tak wzięła i postawiła wszystkich przed faktem dokonanym. Żadne tłumaczenia, że to jest totalny brak szacunku dla organizatora do niej nie docierały.

Odpowiedz
avatar marcelka
14 14

Oburzenie i fochy kuzynki - czy szerzej ujmując, ogólnie ludzi w tym temacie - są dla mnie totalnie niezrozumiałe. Ktoś organizuje imprezę. Zaprasza gości jakich uważa za stosowne, może sobie ich dobrać pod kątem więzów krwi, znajomości albo koloru oczu - to decyzja organizatora. Informuje o miejscu i terminie - też decyzja organizatora. Informuje o jakichś dodatkowych kryteriach (typu stroje wieczorowe, sukienki tylko w niebieskim kolorze, stroje pingwina, bez dzieci, z dziećmi, tylko osoby, które przyniosą jedną czerwoną różę itd.) - znów decyzja organizatora. Osoba zaproszona co robi? Albo przyjmuje zaproszenie, albo nie - jeśli nie ma ochoty na imprezę albo nie odpowiada jej cokolwiek z rzeczy wyżej wymienionych. To trochę jak z filmem - idzie się do kina, jak film ciekawy, albo jak się lubi aktora, albo po prostu w ramach rozrywki, ale nie strzelam focha, że pana X gra aktor B, a nie mój ukochany A i nie piszę do reżysera, żeby przerobił zaraz teraz tu cały film, bo ja chcę A i już!

Odpowiedz
avatar Znerwus
8 8

Powiedz mi w jakim celu tłumaczysz się że zaplanowaliście takie wesele a nie inne? To jest wasza impreza i robocie jak uważacie, jeżeli komuś nie pasuje to niech nie przychodzi. Po co wam osoby niezadowolone na Waszym weselu???!

Odpowiedz
avatar cherryhills
9 9

Nie rozumiem po co te tłumaczenia kuzynce, dlaczego jest tak, a nie inaczej. W dodatku tłumaczenie się komuś, kto na ciebie krzyczy i strzela z d*py. Mówisz, że wesele bez dzieci, ona że w takim razie nie przyjdzie i koniec tematu. Żadnego tłumaczenia się, jakby przepraszania jej jeszcze że wesele nie po jej myśli! "Przykro mi, Kasiu że cię nie będzie z tego powodu" i sajonara.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
4 4

W tej sytuacji bym jej po prostu nie zapraszała. Powiedz, że za proszenie dla niej jest już nieaktualne.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 3

Zapraszasz bez dzieci i już. Albo jej pasuje i przychodzi albo jej nie pasuje i nie przychodzi. Nie ma ani sensu ani potrzeby się z tego tłumaczyć czy prosić czy negocjować.

Odpowiedz
avatar Nulini
1 1

Przygotuj się też na taką ewentualność, jaka spotkała mnie... Też robiłam wesele bez dzieci, też wszystkich o tym informowałam, a mimo to w kościele pojawiła się jedna ciotka z trójką swoich pociech i po ślubie na gwałt było szykowanie na sali miejsca dla dzieciaków... Koszmar...

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@Nulini Też robiliśmy wesele bez dzieci. Wszyscy goście przybyli bez dzieci i nikt nie robił problemów, przynajmniej nie w stopniu dla mnie zauważalnym. Ludzie są różni.

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

Jeżeli autorka organizuje wesele, to jej zasady i może wymyślić sobie co chce. Nie ma żadnego obowiązku robienia wesela na 120 osób, wręcz robienie przesadnie dużej imprezy nie jest wskazane, jeżeli przyszli małżonkowie nie są zbyt majętni. To takie zaściankowe myślenie rodem ze średniowiecza, że na wesele zaprasza się wszystkich krewnych i robi imprezę na kilka dni, zgodnie z zasadą "zastaw się a postaw się". Całkowicie uzasadniona była by kameralna impreza tylko dla rodziców i rodzeństwa nowożeńców, bez zapraszania wszystkich ciotek i kuzynek. Rodzina powinna rozumieć sytuację, że względy finansowe wymuszają takie, a nie inne rozwiązania, a jeżeli ktoś poczuł by się tym obrażony - to chyba ma problem z sobą. Zresztą organizowanie wesela nie jest jakimś wymogiem prawnym - aby małżeństwo zostało zawarte wystarczą małżonkowie, 2 świadków i urzędnik.

Odpowiedz
Udostępnij