Jakiś czas temu miałam dosyć poważny kryzys w związku. Na tyle poważny, że po jednej z kłótni postanowiłam spakować plecak i wrócić do rodziców.
Jaka była ich reakcja widząc zapłakaną córkę w drzwiach? Pocieszyli? Przytulili? Porozmawiali?
Otóż nie!
Z miejsca zaczęły się krzyki i pretensje, że po co kupiliśmy wspólnie dom, że tyle pieniędzy wydałam i pewnie ich nie odzyskam, że za mocno zaangażowałam się w remont wspólnego lokum. Wybuchła z tego kolejna awantura.
Koniec końców przenocowała mnie przyjaciółka.
związek rodzina
Moim zdaniem sytuacja piekielna, dlatego będę wdzięczna jeśli ktoś mi wyjaśni czemu ocena na minusie. Mówię poważnie
Odpowiedz@Shi: Ponieważ ludzie na piekielnych często minusują po nicku a nie po treści? Autorko współczuję sytuacji, oby Twój związek się naprawił.
Odpowiedzno i chyba mieli racje? z wlasnego (no w polowie ale wlasnego) domu sobie wyszlas? a co to jeden pokoj tam jest? dzielicie powierznie ty zajmujesz gore ja dól i dopiki nie sprzedamy mieszkamy razem... nie wstyd ci tak ucieckac do rodzicow?
Odpowiedz@voytek: No wiesz... Skoro zwiała ze wspólnego domu, pakując na biegu do plecaka co potrzebniejsze rzeczy, to ta awantura musiała być naprawdę GRUBSZA.
Odpowiedz@Armagedon: no nie wiem... miałam kiedyś znajomą, która potrafiła rzucać pierścionkiem zaręczynowym, bo jej narzeczony się spóźnił pół godziny... Są osoby, które lubią dramaty i widowiskowe akcje.
Odpowiedz@Armagedon: W ciągu jednego wieczoru pokłóciła się z partnerem, a zaraz potem z rodzicami, coś mi mówi, że autorka miała chyba po prostu zły dzień i się wyżywała na tym kto jej się nawinął, a nie że awantura była "GRUBSZA"
OdpowiedzAbstrahując od reakcji rodziców - uprzedziłaś ich, że wracasz do rodzinnego domu, czy tylko pojawiłaś się nagle z plecakiem?
Odpowiedz@didja: Gdyby moje dziecko stanęło nagle w drzwiach i jeszcze zapłakane, to bez względu na przyczyny (racjonalne czy głupie) przytuliłabym, uspokoiła i dopiero potem razem zastanowilibyśmy się nad rozwiązaniem problemu. Jak można tak traktować własne dziecko ! Nawet dorosłe pozostaje moim dzieckiem.
Odpowiedz@didja: To szokujące, jak wiele osób nie ma serca i jeszcze się z tym dumnie obnoszą w internecie. @katem Dokładnie. Kilkukrotnie musiałam pomagać znajomym w środku nocy i do głowy mi nie przyszło, że powinni mnie zawczasu uprzedzić. Sytuacja kryzysowa to sytuacja kryzysowa.
OdpowiedzWidzę, że masz pretensję do rodziców, ale nie wiem czy słuszną? Zbyt mało napisałaś na temat okoliczności całego zdarzenia. Po pierwsze, nie wiadomo czy chciałaś spędzić u rodziców tylko jedną noc, żeby się wypłakać i pożalić, czy "postanowiłaś spakować plecak i WRÓCIĆ do rodziców" na stałe? Jeśli to drugie - trochę się ich reakcji nie dziwię. Zwłaszcza, jeśli cię wcześniej ostrzegali i przed ukochanym, i przed inwestowaniem w związek przed ślubem. Może i powinni ocierać ci łzy, ale pewnie przeważyło "a nie mówiliśmy, że tak będzie?". Ale możliwe, że chodziło tylko o nocleg, bo przecież piszesz "koniec końców przenocowała mnie przyjaciółka". Wtedy, faktycznie, mogliby cię wesprzeć, pocieszyć, czy udzielić jakiejś porady. Wiele również zależy od tego, czy twojego partnera akceptowali i lubili, czy nie. Swoją drogą, ciekawe jak się cała historia skończyła? Od przyjaciółki wróciłaś do chłopaka, czy jednak do rodziców? Związek przetrwał kryzys, czy też byłemu zostawiłaś dom, niech sobie ma? Spłacił cię, czy nie miał czym i zostałaś z gołym tyłkiem na lodzie? I rodzice nadal wypominają ci twoją wcześniejszą niefrasobliwość? A może dom udało się sprzedać i kasę odzyskałaś? No, ale to jest moja zwykła babska ciekawość i masz prawo totalnie ją zlekceważyć.
OdpowiedzZachowanie Twoich rodziców było bardzo nie w porządku. Spanikowali, wyobrażając sobie ogrom problemów w przyszłości i zaczęli Cię obwiniać o skutki, których nie ma. Niestety to bardzo typowe, to często jedyny sposób, w jaki osoby starsze potrafią wyrażać swoją troskę o bliskich - opie.rzając kogoś, że utrudnia sobie życie. Współczuję. Mogę ich zrozumieć tylko w tym sensie, że skoro przyjechałaś do nich nocować, to widocznie uznali, że Twojego związku już nie ma, bo facet Cię pobił, oszukał, okradł, lub przynajmniej zdradził - inaczej trudno zrozumieć, czemu uciekasz z własnego domu. No bo wiesz, tak z drugiej strony - Jesteś dorosłym człowiekiem, mieszkasz z kimś, tworzycie związek. Jeśli w tym związku są tarcia, to się rozmawia, a nie nocuje gdzieś indziej. Wyjazd do rodziców nie jest żadnym rozwiązaniem. O ile facet nie dostał jakiegoś amoku, co zagrażało Twojemu bezpieczeństwu, to nie rozumiem, czemu uciekasz od rozmowy? Wybacz, ale to dla mnie takie dziecinne zachowanie jak z amerykańskiego filmu - pokłóciłam się z facetem, idę nocować gdzieś indziej, bo "muszę sobie wszystko przemyśleć". No sorry, żyjesz z nim, macie wspólny dom, musicie umieć się dogadać bez angażowania ludzi dookoła. W pewnym wieku jest się już za starym, żeby otoczenie akceptowało filmowe dramy. Potrzebujesz przestrzeni z powodu kłótni, to idź na spacer, albo wynajmij sobie pokój na noc, nawet siedź w aucie na parkingu, ale nie zwalaj się komuś na głowę, bo to tylko zwiększy ilość negatywnych emocji. Za jakiś czas pogodzisz się z facetem i Będziesz oczekiwała od rodziców i przyjaciółki, że będą się dobrze do niego odnosić, mimo całego szamba, które zapewne na niego wylałaś podczas tego rajdu po kłótni. No będzie trudno.
Odpowiedz@Chrupki: To jest właśnie problem niedojrzałych osób - uciekanie od konfliktu zamiast próby rozwiązania problemów, niestety dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn, dodatkowym problemem jest wspomniane przez Ciebie wciąganie przez kobiety innych osób w swój konflikt, facet zamknie się w sobie przetrawi co się dzieje i poszuka rozwiązania, natomiast kobiety niestety mają tendencję (na szczęście nie wszystkie) do rozpowiadania wszystkim jaki to jej się "debil, kretyn, bezużyteczny osobnik" trafił i "jak bardzo bardzo bardzo, wręcz śmiertelnie ją skrzywdził!" w efekcie czego nastawia swoich znajomych przeciwko niemu, a potem oni słysząc tylko jedną wersję zaczynają ją bardziej zniechęcać do niego i się tworzy takie kółko wzajemnego nakręcania nienawiści. Oczywiście zdarza się że i facet stanie się takim plociuchem, ale jednak bywa to dużo rzadsze, bo ogólnie faceci są mniej emocjonalni i nie lubią dzielić się swoimi przemyśleniami.
Odpowiedz@Shido: Już dawno nie byłem takiej sytuacji, ale oduczyłem się nastawiania kogoś przeciwko partnerowi po tym, co wcześniej usłyszałem, jaki to on czy ona jest zły albo zła. Po prostu przestałem słuchać i traktować tych ludzi poważnie.
Odpowiedz@pasjonatpl: moim zdaniem, zamiast przestać słuchać lepiej osobę uspokoić i doradzić. Jeśli to ktoś na kogo dobru Ci zależy, oczywiście. Sama cenię sobie moją jedną bliską osobę za to, że jak przychodzę wyżalić się, że z partnerem się pokłóciliśmy to ona stara się mnie uspokoić i pokazać gdzie też ja mogłam zrobić błąd i jak załagodzić sytuację. Taka osoba to Skarb przez wielkie S. Ale ja też nie gadam jaki to on zły tylko przedstawiam sytuację jak najlepiej umiem właśnie po to by dostać dobrą radę. Nie raz mi się oberwało po uszach za zbyt ostrą reakcję i zaognianie konfliktu od tej osoby :D
Odpowiedz@Shi: No właśnie. To co innego niż narzekanie, jaki to ktoś jest zły, najgorszy i w ogóle i żadna racjonalna dyskusja nie wchodzi w grę. Także już dawno przestałem słuchać takich rzeczy.
OdpowiedzJesteś jakąś histeryczką, która nie potrafi panować nad emocjami?
Odpowiedz@Cut_a_phone: to samo pomyślałem. Pokłóciła się z facetem, po czym przyleciała z płaczem do rodziców i pokłóciłą się z nimi.
OdpowiedzPierwszy raz tak sie zdarzylo, czy juz byly podobne akcje ?
OdpowiedzRodzicom od razu nie podobał się ten narzeczony. Ale córy wiedziała lepiej, kazała im spadać na drzewo i nie przeszkadzać prawdziwej miłości...
OdpowiedzWiem jak to jest. Gdy mój ówczesny narzeczony zaczął pokazywać prawdziwą twarz moi rodzice obwinili mnie. Po latach moja mama tłumaczyła się, że "on przecież był taki grzeczny, wykształcony i z dobrej rodziny".
Odpowiedz@Bryanka: My na szczęście sobie wszystko wyjaśniliśmy i doszliśmy do wniosku że moje i jego zachowanie było niestosowne i na szczęście wszystko się ułożyło
Odpowiedz@Niania_Frania: Ogólnie się zgadzam że reakcja piekielna bo gdyby moje dziecko stanęło zapłakane w progu pierwsze co to bym je uspokoił a potem starał się pomóc jak tylko bym umiał. Tylko że ja znam swoje dzieci i wiem jak reagują w różnych sytuacjach, zaś w twojej historii jest za mało informacji by obiektywnie ocenić reakcje twoich rodziców. Nie chcę cię urazić ale całkiem inaczej będzie wyglądało jeśli byłaś w związku dłuższy czas, wszystko się układało (nawet jeśli nie idealnie to ok) więc zaczęliście snuć poważniejsze plany oraz je realizować. Przy takim scenariuszu reakcja twoich rodziców byłaby faktycznie piekielna. Problem jeśli sprawy mają się troszkę inaczej i zaczęłaś wiązać się długoletnimi zobowiązaniami z kimś kogo znasz "krótko" lub kto już wcześniej pokazywał że związek z nim nie będzie łatwy i pomimo ostrzeżeń rodziców postanowiłaś zrobić po swojemu. W takiej sytuacji ich reakcja może być uzasadniona, choć ja osobiście nawet w takiej sytuacji najpierw bym swoje zapłakane dziecko uspokoił, a dopiero potem bym mu zrobił wykład za który by się na mnie obraziło.
Odpowiedz@Eander: Z moim facetem jestem 10 lat, więc nie jest to pierwszy lepszy chłopak wyrwany na dyskotece
Odpowiedz@Niania_Frania: I to jest bardzo ważna informacja. Pamiętaj że osoby na tej stronie to nie twoi przyjaciele czy rodzina którzy znają ciebie i twoją sytuacje, a obcy ludzie którzy wnioski mogą wyciągać jedynie z tego co napiszesz. Mam również nadzieje że udało się wam rozwiązać kryzys, który doprowadził do całej sytuacji bo 10letni związek to raczej coś o co naprawdę warto powalczyć. Tylko pamiętaj że walczyć o niego muszą obie strony bo jeśli na przykład tylko ty się będziesz starać to się zwyczajnie nie uda.
Odpowiedz