Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cześć, to jeszcze raz ja. Ostatnio wylałam tu swoje frustracje na wieczne…

Cześć, to jeszcze raz ja. Ostatnio wylałam tu swoje frustracje na wieczne pouczanie matek, chciałam coś dodać. Wiele osób napisało w komentarzach, że trzeba odciąć się od ludzi tak mówiących itd.
Może więc dopowiem - owszem, część takich komentarzy słyszałam od osób, z którymi mam kontakt z wyboru, po części jednak od koleżanek z pracy, dalszych krewnych, z którymi mam ogólnie sporadyczny kontakt, a część to komentarze z dyskusji na grupach. Nie są to najczęściej grupy typowo rodzicielskie, raczej szerokopojęte kobiece grupy. Tak, wiem, że zawsze można z tych grup wyjść, ale celem tego wpisu było pokazanie jak bardzo absurdalne są wymagania wobec młodych rodziców, szczególnie matek - co nie zrobisz, będzie źle.
Ja sobie z tą presją radzę jako tako. Owszem, denerwują mnie takie komentarze, ale potrafię też do nich podejść humorystycznie. Niestety, widzę coraz częściej, że dzięki wszechobencej krytyce młodych matek, wiele kobiet nie potrafi się cieszyć macierzyństwem. Przykładowo na tych grupach są kobiety, które potrafią z jednej strony głośno krzyczeć, że trzeba odzierać macierzyństwo z tej cukierowkowej otoczki i mówić głośno o problemach młodych matek, a za chwilę zjechać kogoś z góry na dół, bo napisze, że jej rodzice są hipokrytami, bo gdy była dzieckiem oddawali ją ciągle do dziadków, a teraz nie chcą pomóc przy opiece nad wnukiem nawet 1 w miesiącu. Wtedy nagle się okazuje, że "twoje dziecko to twoja sprawa, nie obarczaj innych swoimi problemami" itd. Za chwilę te same osoby cisną bekę z kobiet, które nie mają czasu na randki z mężem i wyjścia ze znajomymi, bo przecież zawsze można komuś dziecko oddać pod opiekę na jeden wieczór.
Fakt, że z kilku tych grup już się wypisałam, koleżankom z pracy powiedziałam, że nie będę z nimi roztrząsać mojego życia prywatnego.
Chodziło mi po prostu, żeby pokazać, że ludziom sie wydaje (przede wszystkim starszemu pokoleniu i osobom bezdzietnym), że my, rodzice, matki mamy teraz tak łatwo, bo jest 800+, pralki, pampersy itd, a nie widzą tego jak potrafią taką młodą matkę zadręczyć psychicznie.

by ~jestemzla
Dodaj nowy komentarz
avatar nuthred
8 18

Ale wiesz, że wszyscy słuchają krytyki? Nie masz dzieci? Jezu, wiadro pomyj. Wynajmujesz mieszkanie? Czemu nie kupisz na kredyt. Podróżujesz? Cholera, ale za pracę się weź. Masz niebieskie włosy? Matko boska, jak tak można. Wiesz czemu na matki wylewa się fala hejtu? Bo się żalą w internecie jak mają ciężko i oczekują głaskania po głowie. Twoje dziecko, Twoja sprawa.

Odpowiedz
avatar digi51
2 8

@nuthred: Dziwna jest logika tego komentarza, choć jest w nim dużo prawdy. Ale chodzi mi o to zdanie. "Bo się żalą w internecie jak mają ciężko i oczekują głaskania po głowie. Twoje dziecko, Twoja sprawa." - wiele osób (grup osób) żali się w internecie na swoje problemy i nie rozumiem, dlaczego ma być to uzasadnieniem hejtu. Przykładowo bezdzietni - że rodzina się czepia, że nie dostają dodatków socjalnych, a wiadra pomyj na bedzietnych już dawno nie widziałam, jak czasem pojawi się głupi komentarz o szklance wody na starość to jest raczej wyśmiewany. Natomiast co do innych rzeczy, które napisałeś to często ludzie skarżą się wymagając zrozumienia, tolerancji etc. Przykładowo jakaś pani z UK jest sławna, bo ma całą wytatuowaną twarz i nie może przez to znaleźć pracy - o ile to, że jes wytatuowana to jej sprawa, to śmieszne jest chodzenie do gazet i żalenie się, że jej mocno charakterystyczny i kontrowersyjny wygląd jest róźnie odbierany i jest przyczyną pewnych problemów w życiu codziennym. Albo przykładowo ludzie, którzy podróżują kilka razy do roku do ciepłych krajów, a potem żalą się, że ich nie stać na mieszkanie w komfortowych warunkach. Mnie też zdarzyło się krzywo spojrzeć na kobietę, która ewidentnie było po wielu zabiegach kosmetycznych/medycyny estetycznej, ubrana w markowe ciuchy, żalącą się, że musi mieszkać z rodzicami, bo jej na wynajem mieszkania nie stać. W zasadzie w każdym wypadku można powiedzieć twoje coś tam, twoja sprawa. Czyli de facto nie wolno powiedzieć nic negatywnego na temat swojej sytuacji dotyczącej czegokolwiek, bo przecież to tylko twoja sprawa. Najczęściej jednak ludzie nie dostrzegają, że nie, to nie tylko sprawa danej osoby, a ogólny problem dotyczący mniej lub bardziej całego społeczeństwa. Jeśli uznamy, że HEJT - podkreślam hejt, a nie konstruktywna krytyka (a nie sama krytyka) jest uzasadniony to prędzej czy później dotknie to każdego lub prawie każdego. A wydaje mi się, że my już do hejtu i zaganiania kogoś w kąt tak się przyzwyczailiśmy, że zamiast go piętnować myślimy - hej! przecież to spotyka każdego, nie dramatyzuj!

Odpowiedz
avatar czydredy
6 8

@nuthred wiesz dlaczego na matki wylewa się fala hejtu? Bo mogą dowartościować się tym, że któraś ma gorzej, czyli ta jedna ma lepiej, bo nie ma jakiegoś problemu, albo dla niej jest to błahostka. Kiedy moje dziecko to moja sprawa? A no np. podczas brania urlopu w pracy z argumentem- muszę mieć X wolne, bo JA MAM DZIECKO, kiedy jest kilku innych chętnych na ten sam dzień.

Odpowiedz
avatar nuthred
-2 2

@digi51: A jest jakiś powód, dla którego przywołujesz tylko sytuacje ekstremalne typu wytatuowana twarz czy bezmyślne wydawanie całej wypłaty na podróże czy zabiegi medycyny estetycznej? Bo równie dobrze ja na drugą szalę tej wagi mogę wrzucić matkę czwórki dzieci, która nie pracuje, przeznacza socjale na piwko i jeszcze jest zdziwiona, że opieka społeczna się przyczepiła. Jestem bezdzietna. Spotykam się ciągle z hejtem, a raczej ze społecznym przyzwoleniem na to, że bezdzietna = nie potrzebuje urlopu, wieczne przytyki o konieczności wprowadzenia bykowego. Ktoś się przejmuje? Nie, mój wybór to moja sprawa. Mam tatuaże. Nie na twarzy, nie ekstremalnie widoczne, ale jednak mam. Policzyć, w ilu miejscach podziękowano mi na rozmowie kwalifikacyjnej, bo mam kompetencje i doświadczenie, ale mam też tatuaże? I to jest społecznie akceptowane zjawisko, nawet jeśli specyfika pracy nie wymaga konkretnego wyglądu. Moje tatuaże, moja sprawa, czyż nie? Podróżuję. Nie bezmyślnie, wywalając większość wypłaty na wypad na Bali. Jeżdżę w miarę możliwości, w weekend jakiś city break, tanie loty i tak dalej. Ile już słyszałam, że mam się zabrać za jakieś poważne rzeczy - i to od dzieciatych głównie :) i nie ja jedna słyszę takie hasła. Znów, hejt rośnie do skali problemu społecznego. Jeśli powyższe przykłady to dla Ciebie skarżenie się i wymaganie zrozumienia, to historia którą właśnie komentujemy jest dokładnie tym samym.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@nuthred: Nie rozumiem, o czym Ty chcesz tu dyskutować, serio. Piszesz, że to zasadne, że na matki spada hejt, bo się żalą z internecie. Czyli przykładowo jeśli pracujesz dla korporacji X i jakiś procentów pracowników korporacji X żali się w internecie, że ich praca jest ciężko i nieszanowana, to uważasz za uzasadnione, żeby każdy kto wie o tym, że pracujesz dla korporacji ich jechał po Tobie, że jesteś leniem i roszczeniowcem? Uważasz, że uzasadnione jest, że skoro część nauczycielek przedszkolnych nienawidzi swojej pracy, rodziców i dzieci i ciągle żali się w internecie, że ich praca jest najważniejsza, najtrudniejsza i najgorzej płatna, a jednocześnie bachory są głupie, a rodzice jeszcze bardziej, to należy z góry zakładać, że każda osoba pracująca w przedszkolu ma takie podejście i urągać każdemu, kto pracuje w przedszkolu? Ja nie odbieram nikomu prawa do skarżenia się. Mogę mieć na temat tych skarg różne zdanie. Jedne uznam za zrozumiałe i zasadne, inne za z tyłka wyjęte. Ale nadal, nie jest to powód do hejtu, a tym bardziej hejtu na całą grupę.

Odpowiedz
avatar nuthred
0 2

@digi51: To jeszcze raz, wyraźniej. Mówię o skali. Na każdego może się wylać hejt z jakiegokolwiek powodu. Nie znam jednak drugiej tak licznej i roszczeniowej grupy jak matki. Jeśli autorka musi pisać drugą historię, bo w pierwszej w komentarzach nikt jej nie pogłaskał po głowie tak jakby chciała - no to sorry, o czymś to świadczy. Wejdź na jakikolwiek artykuł dotyczący dzieci to zobaczysz, jakie gorzkie żale matek się wylewają w komentarzach. Siedzenie w domu z dziećmi to ciężka praca, mąż niedobry bo pracuje po 12 godzin i nie ma czasu się zająć zasuwaniem z mopem, dodatki socjalne za małe, w kolejce nikt nie przepuszcza, no dramat. Chociaż mogłabym historię autorki podsumować zgrabnym: ojej, płatek śniegu się obraził.

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@nuthred: "Mówię o skali." - a porównujesz tę skalę do czego konkretnie? Masz jakąś drugą, równie liczną grupę, do której możesz te matki przyrównać, żeby ocenić, że skala narzekania matek jest większa niż innej, podobnie licznej grupy? Czy masz pretensje o samo to, że grupa jest liczna? " Jeśli autorka musi pisać drugą historię, bo w pierwszej w komentarzach nikt jej nie pogłaskał po głowie tak jakby chciała - no to sorry, o czymś to świadczy" - to chyba czytamy inną historię, bo w tej już w pierwszym akapicie jest napisane, że druga historia pojawia się, bo wiele osób sugerowało autorce odcięcie się od tego typu ludzi, a nie dlatego, że nikt jej po główce nie pogłaskał. Akurat pod tamtą historią przeważały pozytywne komentarze w stronę autorki. "Wejdź na jakikolwiek artykuł dotyczący dzieci to zobaczysz, jakie gorzkie żale matek się wylewają w komentarzach." - po pierwsze, czy aby na pewno jakikolwiek artykuł dotyczący dzieci, a nie artykuł dotyczący matek i macierzyństwa? Może jednak nie chodzi tu o artykuły typu "kreatywne zabawy w deszczowe dni" tylko artykuły typu "żałuję macierzyństwa" "mąż traktuje mnie jak służącą" etc? Tego typu artykuły pojawiają się głównie na portalikach przyciągających sfrustrowane życiem kobiety, a i tak jak już mi się taki wyświetli, nie widzę, aby większość komentarzy była jojczeniem bezrobotnych, siedzących na zasiłku madek polek. "Siedzenie w domu z dziećmi to ciężka praca, mąż niedobry bo pracuje po 12 godzin i nie ma czasu się zająć zasuwaniem z mopem, dodatki socjalne za małe, w kolejce nikt nie przepuszcza, no dramat." - i widzisz jaka jesteś pełna nienawiści. Założę się, że w 95% te komentarze nie są tak sformułowane, to raz. Dwa, skąd możesz wiedzieć jak ciężką pracą jest "siedzenie w domu z dziecmi" skoro nigdy w takiej sytuacji nie byłaś? Niczym nie różnisz się od tych, którzy deprecjonują jedną czy grupę zawodową, twierdząc, że mają tak łatwą i lekką pracę. Po drugie, co? Te kobiety niby piszą w tych komentarzasz, że mężowie pracują po 12h, a potem mają jeszcze sprzątać? Czy sobie to dopowiadasz np. do kometarza kobiety, która napisze, że wszystkie obowiązki domowe są na jej głowie, żeby doliczyć sobie kolejną roszczeniową madkę do swoich obserwacji?

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
2 6

@Tarko O borze szumiący... Właśnie przez takie super wspierające podejście super odpornego starego pokolenia lądujemy u psychologa. Oczywiście, że kiedyś się nie chodziło do psychologa i wszyscy mieli się dobrze. Może i alkoholizm był powszechny i od czasu do czasu jakiś wujek powiesił się w stodole, ale przecież wiadomo, było lepiej.

Odpowiedz
avatar Tarko
2 12

@78FS bo nikt cię nie lubi. A styl masz, wiesz, nie da się opisać bez wulgaryzmów.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 3

@Tarko: Bo mam wrażenie że jak otworzę lodówkę to wyskoczy 78FS

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 5

@Tarko: 78FS może i ma zły styl, ale Ty akurat nie powinnaś tego komentować :D

Odpowiedz
avatar Shi
1 5

@78FS: bo wrzucasz słabe historie w stylu "na chodniku ktoś palił papierosa, buuhuu" i to już minimum dwa razy. Aż tak bardzo Ci zalerzy na niebieskim nicku?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Shi: jeżeli narażanie zdrowia obcych osób jest według ciebie mało piekielne i tylko nabijaniem niebieskiego nicka, to dogłębnie cię nie lubię, delikatnie rzecz ujmując. Poza tym bardziej chodziło mi o moją historię o autobusie, która może nie jest zbyt ładnie napisana, ale mimo wszystko dużo lepiej niż obie historie tej autorki. @Ohboy: dzięki za wsparcie xd @Balbina: dzięki takiemu podejściu ta strona powoli upada. Tego typu historii za dużo (kiedyś narzekano na historie medyczne), tamtego użytkownika za dużo i tak powoli ta strona się kurczy. Ja jeszcze pamiętam czasy kiedy codziennie na głównej była strona nowych historii a nie max 3.

Odpowiedz
Udostępnij