Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja mam cierpi od kilku lat na nerwicę. Wszystko zaczęło po śmierci…

Moja mam cierpi od kilku lat na nerwicę.
Wszystko zaczęło po śmierci taty - zmarł on kompletnie niespodziewanie. Mama bardzo to przeżyła, przez kilka miesięcy płakała dzień w dzień, nie ogarniała codziennych spraw, brała kolejne zwolnienia lekarskie od rodzinnego, w końcu została zwolniona.

Stan psychiczny mamy nie ulegał poprawie, więc wizyty najpierw u psychologa, potem u psychiatry, który przepisał silne leki uspokajające. Mama brała je przez jakiś czas, ale miała po nich okropne zjazdy, więc odstawiła. Mimo wszystko wydawało się, że jej kondycja psychiczna się poprawiła.

Nie mniej mama niedługo później zaczęła skarżyć się na kłujące bóle w okolicach serca - no więc kardiolog, który nic nie stwierdził. Potem nudności, bóle brzucha, odruchy wymiotne, uczucie dławienia się, więc badania układu pokarmowego - nic. Kiedyś mama zadzwoniła do mnie płacząc i krzycząc, że ją sparaliżowało. Telefon na pogotowie i pędem do mamy. Ratownicy medyczni stwierdzili, że mama faktycznie jest lekko sztywna, ale nie sparaliżowana, odruchy w normie - czyli psychika.

Kolejne wizyty u psychiatry, inne leki, znów poprawa, co jakiś czas kolejne nawroty, epizody itd. Ja i brat mieliśmy rozmowę z psychiatrą mamy - powiedział nam wyraźnie, że, jeśli mama mówi, że jest sparaliżowana, że ma zawał, że mózg jej eksploduje - to dla niej są to realne odczucia i należy to traktować poważnie, a nie jako histerię, przesadę, hipochondrię.

Cała rodzina została poinformowana o sytuacji.
Kilka miesięcy temu nastąpił taki epizod - mama dzwoni i płacze, że miała udar, nie może ruszać prawą stroną ciała - w dodatku bełkotała, jakby nie potrafiła się poprawnie wysłowić. Zadzwoniłam do brata, bo ma do niej bliżej - był jeszcze w pracy, ale obiecał poprosił żonę o podjechanie. Ja w tym czasie dzwonię na pogotowie, bo już sama nie wiem, czy to kolejny objaw nerwicy, czy naprawdę udar.
Dojeżdżam do mamy i co zastaje? Mamą zajmują się ratownicy, uspokajają, że nie wygląda na udar, a obok stoi bratowa i krzyczy:
- uspokój się, wariatko! Znowu sobie wymyślasz i ludziom tyłek zawracasz!

Dostała opieprz od ratownika, który wyraźnie jej powiedział, że takie napady to nie żarty i skoro mama jest chora to nie robi tego złośliwie, a co gorsza - naprawdę cierpi i najprawdopodobniej naprawdę nie może się ruszyć.
Ja też opieprzyłam bratową i poinformowałam brata o zajściu - usłyszałam tylko, że wszyscy jesteśmy zmęczeni psychicznie i bratowa miała prawo odreagować.

by ~tachoroba
Dodaj nowy komentarz
avatar ICwiklinska
7 17

Wiem, że to trudne w tej sytuacji, ale serio on trochę miał rację. To znaczy rzeczywiście może to odbijać się na psychice jego żony, no ale oczywiście nie ma prawa odreagowywać na teściowej. Na przyszłość więc proponuję raczej rozmowę w stylu, że oczywiście odbija się to na was wszystkich i zrozumiałe, że bywa trudno, ale prosisz o nie wyżywanie się na mamie, bo to tylko pogorszy sytuację, co będzie się gorzej na was odbijało itp....

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 17

Bratowa faktycznie nie powinna była się tak zachować, ale jeśli na brata i bratową zrzucacie każdy epizod mamy "bo najbliżej", to takie są efekty. Na miejscu twojego brata pewnie postarałbym się wręcz przeprowadzić tak, by mieć do matki dalej od ciebie. Zamiast mieć pretensje, może spróbuj rozwiązać przyczynę, i sama przyjeżdżaj do matki, zamiast dzwonić do brata i bratowej? Przez ile czasu "byli najbliżej"? To daj im tyle samo czasu odpoczynku, tak żebyś to ty ogarniała karetki, wezwania itp, a oni mogli przyjechać gdy sytuacja jest już opanowana. Mógłbym się założyć, o dużo, że tego typu zachowania ustaną jak ręką odjął!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@bloodcarver ale to nie jest wina tej matki. Znajomemu paralitykowi kazalbys wstawać z wózka zamiast się męczyć z szukaniem windy? Przecież tu i tu choroba nerwów. Ja rozumiem frustrację ale takie krzyczenie tylko rani tę matkę, która i tak pewnie czuje się winna.

Odpowiedz
avatar livanir
1 11

@78FS: I rozumiem, ze myslisz iż po czasie bratowa nie czuje się winna, że jej puściły nerwy? Takie zachowanie matki też rani. Jako osoba z nerwicą lękową- wiem, że moje zachowanie czasem raniło, ale zamiast robić mojemu facetowi fochy(lub by ktoś robił) jak ten powiedział coś niemiłego, to rozumiałam to i się godziliśmy. Nie wyobrażam sobie, by ktoś tolerował moje emocje związane z zaburzeniem, a ja nie akceptowałam jego emocji.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 9

@livanir: Ty chyba sobie żartujesz. Czym innym jest "powiedzieć coś niemiłego", a czym innym jest zwyzywanie kogoś i bagatelizowanie jego choroby. Również czym innym jest, gdy osoba chora psychicznie twierdzi, że chcesz go zabić i Cię z tego powoduje atakuje, a czym innym gdy przemocowiec wali "bo zupa była za słona" - no chyba, że Ty uważasz, że będąc zdrowym psychicznie i wiążąc się świadomie z osobą chorą psychicznie można się wobec niej zachowywać tak samo jak ona w swojej chorobie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@livanir skoro powiedzieli, że musiała się wyżyć to najwyraźniej nie czuje się winna. Poza tym osoby dorosła emocjonalnie czułaby się winna nie po jakimś czasie tylko prawie od razu

Odpowiedz
avatar livanir
4 6

@digi51: sama teraz bagatelizujesz uczucia bratowej. Nie może, ale nie ma co się dziwić, ze ktoś nie wytrzymał i zachował się chamsko. Problemy psychiczne wpływają też na rodzine. Nie pochwalam jej zachowania, ale kazdy moze pęknąć. Co zresztą jak piałam- zrobiła również autorka. @78FS czyli po jakim dokładnie czasie osoba powinna się czuć winna? 30 sekund po zdarzeniu? 15sec? 3 min? A moze widzisz coś złego w tym, że mąż bronił żony przed siostrą, która sama się chamsko zachowała?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 4

@bloodcarver: Ale gdzie Ty widzisz, że epizody są "zrzucane" na brata i jego żonę? Bo z tego co autorka pisze to ona ogarnia pogotowie, informuje brata o sytuacji po czym rzuca wszystko i leci na miejsce. Czy według Ciebie, w takiej sytuacji, jej mama ma czekać aż autorce się uda dojechać mimo, że ktoś bliżej może w razie co pomóc zanim dojedzie pogotowie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Odreagować tak. Z dala od matki tak by nie słyszała.

Odpowiedz
avatar livanir
1 21

Czyli twoja matka ma prawo po śmierci męża mieć nerwice i ostrymi epizodami od lat, ale Twoja bratowa nie ma prawa odreagować stresu, frustracji i napięcia? Jej zachowanie nie było godne pochwały, ale Twoje też nie. Hipokryzja? Moim zdaniem zachowałaś się wobec niej nie lepiej, niż ona wobec Twojej matki.

Odpowiedz
avatar digi51
6 16

@livanir: Co to za tekst "ma prawo mieć nerwice"? Czy ktoś sobie wybiera, że chce być chory? Czy ona złośliwie stwierdziła, że zachoruje, żeby sobie odbić śmierć męża? To ciężka i na pewno stresująca sytuacja dla całej rodziny, ale nie, nie ma prawa wyzywać i wyżywać się na chorej osobie - jak nie znosi tego psychicznie to niech to powie mężowi i jego rodzinie i pomyślą wspólnie nad rozwiązaniem optymalnym dla wszystkich. Jakby matka wyzywała niepełnosprawne dziecko, to byś napisała "czyli dziecko ma prawo sobie być upośledzone, ale matka po latach opieki nie ma prawa tego odreagować wyzwiskami i przemocą psychiczną?"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@digi51 to ja napiszę że się absolutnie zgadzam i dodam, że wcale nie neguję wyczerpania opiekuna. Ja wierzę tej bratowej, że ma dość. Tyle że są po prostu lepsze sposoby na poradzenie z tymi emocjami, które przy okazji nie ranią uczuć matki.

Odpowiedz
avatar livanir
2 8

@digi51: Bardziej chodzi o to, że autorka daje prawo madce do złego samopoczucia psychicznego, czy raczej zaburzenia, ale nie daje tego samego bratowej. Mogła nawet nie wiedzieć, ze pęknie. Nazbierał się stres, hormony, inne problemy i pękła, zdarza się każdemu. Której matce nie zdarzyło się powiedzieć dziecku czegoś niemiłego, lub chociaż na nie krzyknąć "Uspokój się na chwile, bo nerwowo z Tobą nie wytrzymam". Matka czy ojciec też człowiek i może krzyknąć, zapłakać itd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@livanir: Jeżeli bratowa ma 14 lat, to masz absolutną rację. Od osób dorosłych się wymaga jakiegoś zarządzania emocjami. Można np. poprzeklinać przed domem zanim się wejdzie i się w ten sposób trochę rozluźnić. No dobrze, nie wiedziała, że pęknie, to trzeba było po fakcie przeprosić. Generalnie tak się robi, jak się powie coś niemiłego. Po prostu trzeba było przeprosić i pewnie sprawy by nie było.

Odpowiedz
avatar Lusitanian
0 0

@digi51: po części wybrała, odstawiła na własną rękę lekarstwa przypisane przez psychiatrę

Odpowiedz
avatar didja
8 8

Zanim zaczniecie dalej mamę leczyć na nerwicę: 1. Zrób mamie badanie na wirusa VZV. Trauma bardzo obciąża układ immunologiczny i nie tylko łatwiej coś złapać, ale może być nawet tak, że uaktywnia się coś zaszłego. Ja, mając ciężką traumę w połączeniu z ciężkim problemem somatycznym, doznałam reaktywacji VZV (złapałam kilka lat wcześniej jako ospę wietrzną) i nabawiłam się takiego półpaśca, że neuralgię popółpaścową leczyłam kilka lat, mając w tym czasie też migreny hemiplegiczne. A polega to na tym, że oprócz bólu głowy... poraża Cię jednostronnie. Podobno charakterystyczne (różnicowe?) jest to, że w tejże drętwienia zaczynają się od twarzy, dłoni i stopy i dopiero idą głębiej. 2. Przewlekła trauma powoduje wzrost poziomu histaminy, a ta też w nadmiarze powoduje różne dolegliwości somatyczne. 3. No i najważniejsze: mama leczy się na depresję. Z tego, co piszesz, depresja jest tu tylko objawem - traumy. Wysłałabym mamę do psychiatry, a potem psychoterapeuty-psychotraumatologa. Bo traumę jednak leczy się ciut inaczej, a jej powikłaniach są również objawy kardiologiczne czy quasiudarowe.

Odpowiedz
avatar marynarzowa
1 1

@didja gdybym mogła, dałabym Ci 10 plusów, bo dobrze napisałaś. Ciężki stres to spadek odporności i uaktywniają się różne patogeny, które w nas siedzą. Znam przypadek, że po kilkumiesięcznym stresie aktywowała się borelioza - dawna i jak się okazało przeoczoną (rumienia nie było). Objawy bardzo podobne do tych opisywanych w nerwicy.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 4

Ja rozumiem bratowa. Mam chora psychicznie bacie, ktora od lat wymysla sobie choroby.Oczywiscie ona nie czuje sie winna i wszyscy maja wokol niej skakac i uslugiwac. To doprowadza do klotni w rodzinie, poniewaz nikt nie chce jezdzic po lekarzach z wymslonymi dolegliwosciami czy wysluchiwac o chorobach.

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

@Italiana666: osoba chora nie czuje się winna, a przecież jest chora psychicznie, tylko ta reszta chorób jest urojona (i nie na zasadzie "dajcie mi uwagę", może faktycznie czuje jakby te choroby miała). Jak ktoś złamie nogę i krzyczy, że boli, to też mu powiesz, że w sumie to przesadza, jest uciążliwy i nikt nie chce tego słuchać, bo już dość, że nie może chodzić i coś trzeba zrobić za niego? Osoba chora czy psychicznie, czy fizycznie jest uciążliwa dla otoczenia i nie ma co się kłócić. Jak choroba ciągnie się latami, to tym bardziej każdy ma dość. Najwyraźniej mama ma te ataki zbyt często lub zbyt często to bratowa lub brat się nią zajmują. Ja tam zaczęłabym od pójścia do innego psychiatry, bo dobrego leku trzeba szukać do skutku, a ten najwyraźniej nie ma pomysłu na leczenie.

Odpowiedz
Udostępnij