Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam 12-letnią kotkę, która ostatnio podupadła na zdrowiu. Przewlekła choroba nerek. Zgodnie…

Mam 12-letnią kotkę, która ostatnio podupadła na zdrowiu. Przewlekła choroba nerek. Zgodnie z zaleceniami weterynarza daję jej leki strzykawką do pyszczka i robię kroplówki podskórne, codziennie. Jest to trudno, bo niestety kotka nie wie, że to dla jej dobra i walczy ze wszystkich sił gdy podaję jej leki. Ale jak widzę, że dzięki temu czuje się dobrze, to jest dla mnie największą nagrodą.

Opowiadałem o tym niedawno znajomemu, przy okazji rozmowy o zwierzętach, bo sam ma psa. Po wysłuchaniu mojej opowieści, odpowiedział:

- A nie możesz jej po prostu uśpić?

- Szkoda, że ciebie matka nie uśpiła i to zaraz po urodzeniu - powiedziałem.

Wiem już, co zrobi ze swoim psem, gdy ten zachoruje.

kot pies zwierzęta

by ~jkhjkgjg
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
4 6

Jednak trzeba się na to przygotować. Jeśli kotu padają nerki, to prędzej czy później, mogą one paść całkowicie i wtedy to najbardziej humanitarne wyjście. Ze swojej strony polecam konsultacje z innym weterynarzem, bo dawanie kroplówek podskórnych codziennie, jest męczarnia dla Ciebie i kota. Pierwszy raz słyszę o takim rozwiązaniu przy początkach choroby nerek. Więc albo choroba jest już na zaawansowanym etapie albo weterynarz dał błędne zalecenia. Ze swojej strony doradzam całkowita zmianę diety na BARF. Zero suchego, w tym smaczków. Można dawać jako smaczki zupki (mają dosłownie parę kawałków mięsa i sama wodę więc będą fajnie uzupełniały dietę).

Odpowiedz
avatar Xynthia
3 3

@Habiel: Znam problem, bo moja Kruszyna oprócz chorego serca ma chore nerki, niedawno to wyszło... Więc tak - to nie jest "początek choroby nerek". Jeśli badania (bo przypuszczam, że to wyszło w badaniach robionych w jakimś celu) wykazały nieprawidłowości wskazujące na chore nerki, to są już one na tyle uszkodzone, że nie ma mowy o żadnym leczeniu. Tak po prostu, nerki się nie "naprawią", są uszkodzone i koniec. Kroplówki służą wspomaganiu ich pracy, mają zamiast nerek oczyszczać organizm. Ale pierwszy raz się spotykam z tym, że są konieczne codziennie, owszem, przez pierwszy tydzień, potem w zależności od kolejnych wyników badań raz lub max. dwa razy w tygodniu. No ale Kruszyna jest psem, co prawda wielkości kota, ale psem, te zwierzęta mają inne zapotrzebowanie na wodę, może dlatego ta różnica... Albo autorka wrzuciła "na gorąco" historię z samych początków terapii. Po drugie, nie przesadzajmy, kroplówka (nawet codzienna) to pół godziny niedogodności, a nie męczarnia, serio. Kruszyna jest małą psią histeryczką i panikarą, a jedynie w momencie ukłucia wydaje głośne, urażone piśnięcie, resztę czasu jest spokojna. Po trzecie - myślę, że każdy właściciel zwierzaka chce dla niego jak najlepiej i najlepiej ze wszystkich zna własne zwierzę. Kruszyna nie cierpi, nie męczy się, ma dobry humor i apetyt jej dopisuje, więc uważam, ze dużo za wcześnie na myślenie o eutanazji. Autorka historii zapewne również o tym nie myśli - bo zna swego kota. Zmiana diety jak najbardziej wskazana, myślę że wet to zaproponował, ja musiałam "przestawić" Kruszynę na karmę weterynaryjną, na szczęście jej "podpasowała".

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@Xynthia: Taka podskórna kroplówka to pewnie nawet nie pół godziny, a z kwadrans. Miałam kotkę z nowotworem, w terminalnym stadium podawałam jej zastrzyki przeciwbólowe, właśnie podskórnie i to jest banalna sprawa, a kot zwykle nawet nie zdąży poczuć ukłucia. Miałam też kotkę z nawracającą infekcją oczu, która wymagała przez dwa tygodnie 2 razy dziennie smarowania jej oczu (gałek) maścią i tu już było ciężej, bo trzeba było kota ze 20 minut potem mocno trzymać, żeby nie zaczęła sobie ładować łap w oczy, ale to też do przeżycia. Dopóki kot Autorki jest ogólnie w dobrym stanie to bez przesady, żeby miała zaraz się nastawiać na uśpienie. Kiedy przyjdzie ten czas to przyjdzie, osobiście uważam że nie ma sensu denerwować się tym zawczasu, nikomu nic dobrego to nie przyniesie.

Odpowiedz
avatar Xynthia
0 0

@jass: To zależy od weta, jak szybko kroplówkę "puści", u nas to ok. pół godz. Czyli jeden nieprzyjemny moment wkłucia i pół godzinki głaskania i przytulania psa, żeby siedziała spokojnie i np. nie "otrzepała się", bo wtedy igła się wysunie ;)

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
1 1

@jass Muszę zaznaczyć, że kroplówki to wcale nie takie hop siup. Zwierzęta są różne, mam teraz smarkatą kotkę, która dopiero oswaja się z człowiekiem, ale można przy niej zrobić wszystko. Z kolei moja starszawa kicia pieszczocha z niewydolnymi nerkami, śmierdząca moczem i praktycznie dogorywająca walczyła z całych sił. Musiałam siadać po turecku i oplatać ją nogami plus dociskać jedną ręką, żeby drugą sie wkłuć podskórnie i zacząć kroplówkę. Zacząć - i trzymać ją za fraki do końca, bo walczyła jak lew.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 7

W leczeniu ludzi istnieje termin "uporczywa terapia" - W pewnym momencie trzeba sobie zadać pytanie, czy dalej warto walczyć, czy jest to przedłużanie życia, czy raczej przedłużanie cierpienia. W przypadku ludzi odpowiada sam pacjent, w przypadku zwierząt jest trudniej, bo to my musimy decydować. Z drugiej strony u zwierząt mamy dopuszczalną eutanazję, u ludzi nie...

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@bloodcarver: No tak, ale według tego, co autorka napisała, jej kot dobrze reaguje na leczenie. Tylko podawanie leków jest trudne, a to nie jest przesłanka do eutanazji.

Odpowiedz
avatar Xynthia
1 1

Moja psica ma 16 lat i chore nerki. Kroplówka raz w tygodniu. Trzymaj się!

Odpowiedz
Udostępnij