Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na demotywatorach pojawiła się piękna historia miłosna kobiety, która pomogła swojemu mężczyźnie…

Na demotywatorach pojawiła się piękna historia miłosna kobiety, która pomogła swojemu mężczyźnie wyjść z długów i zbudowali sobie piękne życie razem. Piękna, bajkowa historia, może prawdziwa, ale życie to nie bajka, czego niestety przykładem jest moja historia.

7 lat poznałam pewnego mężczyznę, Daniela.
Daniel nie ukrywał przede mną, że nie ma kasy, a do tego ma długi. Faktem jest, że życie go nie oszczędzało, pochodził z rodziny, w której nie znano pojęcia miłości i szacunku. Jego matka żyła z socjalu, ojciec nieobecny, młodszy brat, który sprawiał problemy. Daniel jako jedyny poszedł do normalnej pracy i starał się dokładać do budżetu domowego, uchronić rodzinę przed długami, płacić czynsz za mieszkanie.

Niestety, zaczęło go to przerastać, ostatecznie wyprowadził się od matki, ale spłacał długi, które zaciągnął, aby nie zadłużyć mieszkania, w którym mieszkał z matką i bratem. Mieszkał kątem u kolegi, dopóki pracował było ok, potem jednak stracił pracę, nie był już w stanie spłacać długów na bieżąco. Wtedy się poznaliśmy. Szukał pracy i ledwo miał na bieżące wydatki. Gdy się poznaliśmy pomagałam mu szukać pracy, pomogłam wyjść z długów, zdobyć nowe kwalifikacje zawodowe. Spłacił zadłużenie, zarabiał całkiem ok, wynajęliśmy razem mieszkanie.

Żyliśmy sobie skromnie, ale bez problemów, każdy odkładał coś na wspólne życie. Niestety, coraz częściej czułam, że w mojej pracy wypalam się zawodowo, aż doszło do zgrzytu między mną, a pracodawcą, czego skutkiem było zwolnienie. Wylądowałam na bezrobociu i tu pojawił się pierwszy zgrzyt. Mimo, że zostałam z bardzo niewielkim dochodem, Daniel nadal wymagał, abym płaciła regularnie swoją część rachunków. Musiałam naruszyć swoje oszczędności. Podczas gdy ja desperacko szukałam jakiegoś zatrudnienia, Daniel potrafił chwalić się, ile udało mu się odłożyć w tym miesiącu, bo akurat u niego w pracy interes kwitł i sypały się premie.

Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, zdecydowałam się na założenie własnej działalności gospodarczej. Daniel to popierał, bo jak twierdził "siedzenie na dupie w domu" mi nie służy. Obawiałam się, że interes może nie wypalić, ale Daniel zapewniał, że spróbować warto, w końcu jesteśmy w dwójkę i śmiał się, że przecież na ulicy nie wyląduję w razie czego. Wyciągnęłam jednak kwestię tego, że nawet przez miesiąc w czasie mojego bezrobocia nie pokrył mojej części rachunków, aby mi pomóc, ale on stwierdził, że po prostu jedno z nas musi mieć jakąś poduszkę finansową w razie czego, więc on swojej nie chciał ruszać. Że też w to uwierzyłam... Ech...

Biznes na początku nawet nieźle się kręcił. Liczyłam na to, że w końcu rozkręci się na dobre, niestety, po około roku nie tylko nie ruszył do przodu, ale też okazało się, że koszty prowadzenia działalności pochłaniają wszelkie zarobki. Zaczęłam rozważać zamknięcie działalności, miałam jednak niewielki dług, a oszczędności zero, bo wszystkie wpakowałam w biznes. Ciągnęłam do więc dalej licząc na to, że się odbiję. Na początku 2023 musiałam jednak spojrzeć prawdzie w oczy - miałam już dług u rodziców wysokości 5000 zł i zaczęłam tracić nadzieję, że biznes w końcu zacznie się kręcić na dobre. Postanowiłam więc go zamknąć.

Dług pozostał, poprosiłam Daniela o pożyczenie kilkunastu tysięcy na spłatę, aby nie płacić odsetek. Daniel odmówił - stwierdził, że to był mój biznes, moja odpowiedzialność. Mało tego - znów stwierdził, że dług plus brak dochodu nie jest powodem, abym nie płaciła swojej części rachunków. Ostatecznie pożyczyłam pieniądze od rodziców. I nagle dotarło do mnie, że to chora sytuacja. Daniel miał kilkadziesiąt tysięcy oszczędności. Żył oszczędnie, wręcz był chytry. Jedzenie zawsze najtańsze, ale chętnie jadł też lepsze jedzenie, które kupowałam ja. Nigdy nie dołożył się do niczego do domu, bo to był dla niego zbytek. Jako prezent na wszelkie okazje dawał mi tanią czekoladę, bo nie uznaje prezentów, na wakacje nie jeździliśmy, bo po co. Ale potrafił wydać kilka tysięcy na nową konsolę albo lepszy telewizor. Jeszcze stwierdził, że za telewizor mogłabym mu połowę oddać, bo przecież też czasem oglądam, choć od początku mówiłam, że ja telewizora nie potrzebuje.

Jeździł moim samochodem, używaliśmy go praktycznie pół na pół, ale wszelkie opłaty i naprawy płaciłam ja, bo przecież to mój samochód. Pewnego dnia rozmyślając o tym wszystkim po prostu przeryczałam kilka godzin i podjęłam decyzję o rozstaniu i wyprowadzce z powrotem do rodziców. Daniel przyjął to bardzo źle - pokazał swoją prawdziwą twarz, wyzywając mnie od pasożytów, roszczeniowych księżniczek. Stwierdził, że dobrze zrobił, że we mnie nie inwestował, bo właśnie pokazałam, że chodziło mi tylko o kasę.

Wyniosłam się jeszcze tego samego dnia.
Poinformowałam właściciela mieszkania, że się wyprowadziłam, pierwszy raz cieszyłam się, że mieszkanie wynajmowaliśmy od janusza, z którym nie mieliśmy żadnej umowy, mogłam więc po prostu wyprowadzić się z dnia na dzień i mieć to mieszkanie gdzieś.

Daniel jednak zaczął nękać mnie telefonami i wiadomościami, że mam dalej płacić za mieszkanie, bo braliśmy je razem. Potem zaczął nachodzić mnie w domu rodziców, wyzywając od szmat i suk, bo ulotniłam się przy pierwszych problemach, a obiecywałam miłość do końca życia. Na szczęście już odpuścił, ale ja nadal jestem mocno zraniona i noszę ze sobą balast psychiczny po tym związku.

by ~opka
Dodaj nowy komentarz
avatar Rumpersztycka
8 12

Prawdziwy piekielny z tego Daniela. Najwazniejsze ze przejzalas na oczy i zakonczylas ten toksyczny zwiazek. Powodzenia zycze.

Odpowiedz
avatar Eander
6 14

@Rumpersztycka: Piekielny tak ale czy "prawdziwy"? Autorka związała się z kimś mocno skrzywdzonym przez najbliższą rodzinę. Bez żadnej terapii bardzo ciężko takiej osobie zbudować zdrową relacje bo nie ma wzorców na których ją oprzeć.

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

@Eander: Miał pieniądze, mógł iść na terapię. Wiele ludzi miało trudne dzieciństwo i próbuje się z nim uporać, a nie całe życie jechać na tym, że jest się ofiarą. Z autorką chyba też nie wszystko ok, skoro dość długo godziła się na takie traktowanie, ale przynajmniej ostatecznie to zauważyła.

Odpowiedz
avatar Chrupki
18 18

Cholernie przykra sytuacja, bardzo Ci współczuję. Bywa tak, że ktoś, kto długo był wykorzystywany, kopany i gnojony, po czasie wszędzie widzi zagrożenie i "czerwone flagi". Twój były tak bardzo się skupił na tym, żeby nie znaleźć się znowu "pod wodą", że w jego głowie to usprawiedliwiało wykorzystywanie Ciebie. Nie widział (lub nie chciał widzieć), kiedy pasożytuje na Tobie i Twoich dobrach, za to wręcz panikował, gdy Ty prosiłaś o pomoc. Facet kwalifikuje się na terapię, bo nie będzie w stanie zbudować zdrowej relacji. Ale to już jego życie, a nie Twoje.

Odpowiedz
avatar Eander
3 11

@Chrupki: W pełni się zgadzam z tym co napisałaś. Smutne jest to, że tak na prawdę mogło by im nawet wyjść, gdyby autorka wcześniej zauważyła problem i podjęła próby uświadomienia mu go a on byłby skłonny iść na terapie mogło by to się całkiem inaczej skończyć. Zaś w tu tak jak pisałaś on tylko coraz bardziej zatracał się w swoim paranoicznym strachu przed ponownym wykorzystywaniem jednocześnie samemu coraz mniej wnosząc do ich związku.

Odpowiedz
avatar Chrupki
10 10

@Eander: Nie każdy nadaje się na terapeutę, zwłaszcza, gdy od bliskiej osoby dostaje kopa w samo miękkie: babka była zapewniana o wsparciu, po czym zarzucono jej pasożytowanie, kiedy straciła grunt pod nogami. Trudno wyciszyć emocje, poczucie zdrady, zawodu i rozczarowania i skupić się na uświadamianiu partnera. Zwłaszcza, że uświadamianie partnerowi jego spie.dolin w takiej sytuacji wygląda jak manipulowanie nim, więc jesteś na straconej pozycji. A wcześniej? Wcześniej było dobrze, to były małe przywary, sposób życia, a może droga do celu? Takie "Żyj, jak nikt nie chce, żeby potem żyć tak, jak inni by chcieli? "Tylko, że "potem" nie nadchodzi? Zresztą, skoro facet nie pamięta, że autorka pomogła mu stanąć na nogi, kiedy sam był w ciężkiej sytuacji, i teraz ten sam facet zarzuca jej pasożytowanie, to właściwie gdzie tu miejsce na dialog? Co innego pilnować swoich oszczędności, a co innego po tylu latach krzywdzić ukochaną osobę.

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Eander: Łatwo mówić. Ja też mam partnera, który miał trudną przeszłość, z tym, że na szczęście u nas pewne problemy wyszły bardzo wcześnie i od razu mogłam mu przedstawić mój punkt widzenia i ewentualnie dać wybór, czy chce nad tym pracować czy się rozstajemy. Natomiast czasem naprawdę ciężko jest oszacować, jak głębokie są rany w psychice człowieka, który pochodzi z trudnej rodziny lub ma za sobą traumatyczne przeżycia. Tu wygląda na to, że gość przez pewien czas zachowywał się całkiem ok, aż do momentu, gdy praktycznie wbił autorce nóż w plecy po kilku latach związku. I zgadzam się z @Chrupki - gdy samemu ma sie problemy ciężko jeszcze pracować nad partnerem i tłumaczyć mu jak dziecku, że nie zachowuje się ok.

Odpowiedz
avatar Eander
4 4

@Chrupki, @digi51: W pełni się zgadzam że reakcja autorki wcale nie musiałaby dać jakikolwiek efekt bo to naprawdę trudna sytuacja i bynajmniej nie jest łatwo to zauważyć. Jednak mam wrażenie że w historii Daniel pokazywał już wcześniej oznaki problemu a autorka je niestety zbagatelizowała ( lub nie widziała przez zauroczenie) a z własnych doświadczeń wiem że jeśli nie zareaguje się na samym początku im dłużej się zwleka tym jest trudniej uratować związek.

Odpowiedz
avatar Italiana666
1 3

@Chrupki: czesto dziala to tez w ten sposob, ze osoby gnojone przez rodzicow robia to samo jako dorosli. Niewazne czy jestes dla nich mily i i ich wspierasz. Kto z kim przystaje, ten taki sam sie staje. Jeszcze maja dzika satysfkacje, ze komus zle idzie w zyciu. Mozna sie zmienic, ale trzeba tego chciec.

Odpowiedz
avatar voytek
9 9

P.S. ale oczywiscie nękanie i grożby karalne należało zgłosić na prokuraturę a nawet żażadać odszkodowania na drodze sądowej!

Odpowiedz
Udostępnij