Moim sąsiadom, dajmy na to spod 8, z góry urodziło się dziecko. Sąsiedzi to młodzi ludzie, ledwo co po studiach. Zdążyłam się od sąsiadki dowiedzieć, że dziecka nie planowali, bo mieszkanie wynajmują i dopiero co ogarnęli się z pracą na tyle, żeby rodzice ich nie utrzymywali. Wcześniej byli bardzo dobrymi sąsiadami. Normalnie dbali o tereny wspólne, nie robili imprez, sprzątali po swoim psie. Jedyny mój zarzut, to o to, że sąsiad palił na balkonie i smród wpadał mi do mieszkania, ale nie ma na to przepisu, który by mu tego zabraniał. Gdy urodziło się dziecko-rzucił palenie.
W bloku mamy cienkie sufity, a oni dodatkowo mieli założone panele prosto na podłogę i rury wkute w ściany (co zgłaszałam do właścicielki mieszkania i wspólnoty, bo był zakaz od dewelopera, ze względu na izolację dźwiękową). Właścicielka zobowiązała się do naprawy, czego nie zrobiła do dzisiaj.
Bez wysiłku więc siedząc w łazience, słyszę co się dzieje do góry. Sąsiedzi z 9 i 7 też, bo mieszkanie nr 8 było małą kawalerką z garderobą, wciśniętą między dwa dwupokojowe mieszkania.
Dziecko to nasz świeży sąsiad. Ma może około miesiąca, dwóch maks. Sami sąsiedzi mieli kłopot z wejściem w rolę rodziców, co słyszeliśmy podczas ich kłótni. Ale obecnie jedyne co już słyszymy, to płacz dziecka a co jakiś czas oraz szum odkurzacza (podobno pozwala maluchowi lepiej spać).
Przyznam, że dźwięk odkurzacza o 3 w nocy, to nie jest to co chcę usłyszeć, ale uruchamiają go na około 10 minut i dziecko idzie ponownie spać, a wolę ten dźwięk niż płacz malucha. Nie chciałam też wchodzić im na głowę i robić awantury, bo wiem, że musi im być strasznie ciężko, a nie chcę dokładać im stresu.
Za to Pani spod 9 zdążyła napisać do wspólnoty, wrzucić im karteczkę i przyjść z awanturą, bo słyszy non-stop płacz dziecka i odkurzacz w środku nocy. Skąd to wiem? Gdy spotkała mnie na klatce, ucieszyła się, że postawiła tych Młodych do pionu i pewnie zaraz właścicielka ich wyrzuci. Była z siebie tak dumna, że z wesołością na twarzy wypomniałam jej:
-A jak twoje dziecko ryczało całymi dobami i zastawiałaś wózkiem skrzynki na listy, to wszystko było dobrze? Zapomniałaś już jak to było 3 lata temu? I jak jest teraz jak Ci się dziecko na chodniku wywali i krzyczy na całe osiedle?
-Ale ja tu jestem właścicielką, a nie najemcą!
-A co to zmienia? Przeszkadzało nam to tak samo, jak oni tobie teraz, a jakoś to znieśliśmy.
-No, bo to jest blok!
-No właśnie, więc zostaw Młodych w spokoju.
Czekam aż dowiem się od innych sąsiadów, że jestem wredną babą, co nie poparła tak dobrej inicjatywy sąsiadki spod 9.
blok sąsiedzi dziecko
Największą piekielnością tutaj jest konstrukcja bloku. Jeżeli słyszycie płącz dziecka, szum odkurzacza i dokładnie kłótnie, to to jest akustyka jak w jakiś kontenerach. A większość życia mieszkam w blokach i tak nie mam. W łazience po pionach niesie i tyle. I jakąś grubą imprezę czy remont. A nie, żebym wiedziała, kiedy sąsiad odkurza...
Odpowiedz@ICwiklinska: Serio? Ja do tej pory mieszkałam w 3 blokach, teraz mieszkam w kamienicy i choć tu akustyka jest zdecydowanie najgorsza, to wszędzie słyszałam odkurzacz. Odkurzacz jest jednak bardzo głośny, choć jest to dźwięk dość jednostajny i przez to bardziej znośny niż np. kłótnia, głośna muzyka etc.
Odpowiedz@ICwiklinska: eee serio? I w bloku i w domku dwurodzinnym słyszę gdy ktoś odkurza...
Odpowiedz@digi51: @Tajemnica_17: To macie pecha, ja odkurzacza sąsiadów praktycznie w ogóle nie słyszę. Da się zbudować budynek tak, by nie było to aż takim problemem!
Odpowiedz@bloodcarver: niestety zaliczałam się do pechowców. Chociaż nie przez akustykę bloku, bo samego odkurzacza słychać nie było tylko przez sąsiadkę która się uparła na używanie turboszczotki z plastikowymi kółkami. Jak tym się jedzie po klepce drewnianej czy panelach bez wygłuszenia to masakra
OdpowiedzJestem w stanie zrozumieć, że ktoś sam nie chce mieć dzieci i takie dźwięki mogą naprawdę irytować. Ale jeśli samemu się to przezywało z rok czy dwa lata wcześniej to naprawdę nie rozumiem.
Odpowiedz@helgenn Jak to nie rozumiesz? Do mnie wszyscy mają się dostosować, ale niech nikt się nie spodziewa, że ja się do kogoś dostosuję. Taka mentalność.
Odpowiedz@helgenn: Wiesz ona to już przeżyła i pewnie wychodzi z założenia, że już więcej słuchać płaczu nie chce. A ma pecha i mieszka w bloku. U jednego płacze dziecko, u drugiego szczeka pies. Inni sąsiedzi spotkali się na klatce i gadają ze sobą. Dla takich osób przewidziano domki jednorodzinne, ale i pewnie wtedy coś by im przeszkadzało.
Odpowiedz"Jedyny mój zarzut, to o to, że sąsiad palił na balkonie i smród wpadał mi do mieszkania, ale nie ma na to przepisu, który by mu tego zabraniał" Jest. Art. 144 k.c. A jak jesteś uczulona, masz choroby układu oddechowego, itp., to art. 157 kk, a nawet art. 156 ust. 1 kk. "a oni dodatkowo mieli założone panele prosto na podłogę" To jest niezgodne z prawem. W tym z art. 5 Prawa budowlanego, bo uniemożliwia funkcjonowanie części osób z OzN, zagrażając ich zdrowiu i życiu.
Odpowiedz@didja: "osób z osobami z niepełnosprawnościami"? Ogarnij nowomowę
Odpowiedzpodpowiedz sąsiadom, że zamiast odkurzacza lepiej włączyć "szum" na telefonie na YT. I mniej prądu pobierze, i można głośność regulować na tyle, żeby dziecko słyszało a sąsiedzi nie.
Odpowiedz@JohnDoe: są też misie szumisie z sensorem, który sam się włącza kiedy dziecko zacznie płakać.
OdpowiedzMój ulubiony argument "bo ja jestem właścicielem". Najemcy bulą taką samą kasę, a nieraz i większą niż właściciele, zwłaszcza jeśli ci ostatni wykupili mieszkanie za bezcen za komuny, więc mają takie same prawa, jak i właściciele.
OdpowiedzJa tutaj widzę patologie u młodych rodzicow. Sory ale włączanie dziecku odkurzacza w bloku, w środku nocy, nie jest normalne i też interweniowałbym w takiej sytuacji. Jest mnóstwo innych sposobów i urządzeń mogących wygenerować szum, nie budząc wszystkich sąsiadów. Chociażby wymienione szumisie czy dźwięk z komputera i YT włączone bezpośrednio obok dziecka. Są niezaradni/niepomysłowi i wybierają egoistyczny wariant, bo akurat przypadkiem zauważyli że działa, mając w dupie innych ludzi...
Odpowiedz@japycz1: Niestety, trudno się z Tobą nie zgodzić. Może autorka podpowie im inne rozwiązania, nie tak uciążliwe dla otoczenia. Sama też nie rozumiem takiego podejścia - dziecko marudzi, więc bez względu na wszystko trzeba mu dać to, czego chce. A co to będzie, gdy dziecko będzie większe ?
Odpowiedz