Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziś historia dość pouczająca - w internecie nikt nie jest anonimowy, a…

Dziś historia dość pouczająca - w internecie nikt nie jest anonimowy, a do tego nic tu nie ginie.

Należę do pewnej grupy na facebooku przeznaczoną dla osób z szeroko rozumianej gastronomii w danym regionie (charakterystyczny obszar turystyczny obejmujący około 3 powiaty). Początkowo grupa miała na celu tylko publikowanie ofert pracy lub ogłoszeń pracowników, z czasem zaczęto też wymieniać się doświadczeniami, szukać porad, a także trochę śmieszkować. Grupa zamknięta, ale nieciężko było się do niej zapisać, było sporo osób z przypadku.

W każdym razie śmieszkowanie niektórym weszło za mocno. Zaczęły coraz częściej pojawiać się anonimowe prowokacje, których celem ewidetnie było gównoburza albo pomówienie kogoś, choć nie do końca potrafię stwierdzić na ile te posty pisane były na poważnie.

Cóż, ktoś (sprytnie, anonimowo) wrzucił pytanie, co najbardziej wkurza pracowników w gościach. Byłam zdumiona z jaką łatwością w grupie kilku tysięcy osób, ludzie pod własnym imieniem i nazwiskiem i do tego nazwą miejsca pracy na profilu, wypowiadali się wulgarnie o swoich klientach, chwalili się, że robią z nich idiotów, podają nie to co zamówili (ignorując na przykład alergie!) i tym podobne.

No i właśnie... pod tym pytaniem jakiś chłopiec (z twarzy może 20-letni) napisał, że najbardziej wkurzają go (cytuję z pamięci) "stare truchła, które nie dość, że śmierdzą, to jeszcze najwyżej kawę zamawiają i pęknięte kondomy, które zawsze chcą tylko nuggetsy wpierdzielać i syf robią, w sezonie lampucery z warsiawki, którym zamiast sojowego latte zawsze podaje normalne i nawet różnicy nie czują".

No cóż, jak wspomniałam jest to grupa regionalna. Jak się dowiedziałam od kolegów z branży, ktoś z grupy pokazał to szefowi chłopaka (nie wiem, kto - chłop był tak mądry, że w tym samym komentarzu napisał, gdzie pracuje, więc mógł to być współpracownik, znajomy szefa albo nawet gość). Skutkiem było natychmiastowe zwolnienie oraz pozew o szarganie wizerunku firmy.

Czy pracodawca coś ugrał, nie wiem, ale chłopak niestety pracy w branży w tym regionie raczej nie znajdzie.

gastronomia

by ~ilonabezogona
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
14 18

@iks: Wszystkie pokolenia mają takie kwiatki. U mnie w mieście jest facet 50+, który ma 2 knajpy i na krytykę podawanego w nich jedzenia odpowiada klientom, że są plebsem bez gustu.

Odpowiedz
avatar digi51
4 12

@Ohboy: Choć z komenatarzem @iks się nie zgadzam, bo nic do pokolenia Z nie mam, są po prostu inni niż wcześniejsze pokolenia, co jest naturalną koleją rzeczy, to jednak jest spora różnica między właścicielem chamem a pracownikiem chamem. Właściciel swoim sposobem bycia może odstraszać klientów, ale strzela sam sobie w stopę, a skoro ma dwie knajpy to najwyraźniej jednak robi coś dobrze, skoro mu te knajpy prosperują. Pracownik cham może swoim zachowaniem narazić cudzy dorobek życia, a sam niczym nie ryzykuje, poza utratą pracy. Nic w ten biznes nie inwestował, nie zależy mu tym, aby dobrze prosperował. To znaczy, gdyby był mądry, a mądrość często przychodzi z wiekiem, to wiedziałby, że zadowolenie klientów przekłada się na zawodolenie pracodawcy, a tym samym na jego warunki pracy, ale jeśli jest młody, głupi (może być też stary i głupi, to fakt) to krótkowzrocznie odstrasza klientów i się na nich wyżywa, w myśl zasada "jak nie ta - to inna (praca)".

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 8

@digi51: No oczywiście, że są inni, temu wcale nie zaprzeczam. Ale mówienie, że od pokolenia Z można się spodziewać tylko takich rzeczy jest bzdurą. I nie rozmawialiśmy o tym, jaka jest różnica między chamstwem właściciela a pracownika.

Odpowiedz
avatar Attentat
4 4

@digi51: Pracownik nie ryzykuje niczym oprócz utraty pracy, natomiast właściciel biznesu naraża dorobek życia. Moim zdaniem jest więc bardziej lekkomyślny od pracownika, bo ma więcej do stracenia. Dobra passa może kiedyś się skończyć.

Odpowiedz
avatar Ohboy
15 15

Mnie w ogóle dziwi, jakie rzeczy ludzie potrafią wypisywać na FB podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem, i gdy mają podane w profilu miejsce pracy. Oczywiście nawet bez tego w wielu przypadkach łatwo ustalić miejsce zatrudnienia komentującego, ale jak ma się firmę w profilu to już naprawdę trzeba być kretynem, żeby pisać pewne rzeczy.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Ohboy: no ja mam fałszywe miejsce pracy podane :). Specjalnie, żeby jakiś idiota, co będzie się bawił w karanie mnie za moje wypowiedzi, sam wyszedł na debila :)

Odpowiedz
avatar Michail
6 6

Jak ktoś się praktycznie podpisał to nie ma mowy o animowości. Dla przeciętnego Kowalskiego da sie być anonimowym, jeśli ów Kowalski nie jest pasjonatem OSINTu lub w jakiś służbach.

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
6 6

@Honkastonka: A co ci to przeszkadza?

Odpowiedz
avatar Honkastonka
-2 2

@Rumpersztycka bo to jest przesada. 20-latek to nie jest dziecko, tylko dorosła osoba.

Odpowiedz
avatar ShadoV
5 5

@Honkastonka:Według mnie nie wiek określa dorosłość (a raczej nie tylko wiek), a zachowanie. Czy kiedy masz 18 urodziny, z automatu stajesz się dorosły? Nie, wchodzenie w dorosłość to proces. Proces, gdzie jednym z jego elementów jest odpowiedzialność za swoje słowa/czyny. Ten człowiek ewidentnie nie myślał o konsekwencjach, w związku z czym chyba jeszcze nie dorósł. Dalej mentalnie był dzieckiem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2024 o 18:00

avatar vylarr
1 1

Można nienawidzić swojej pracy, szefa, klientów, ale swoje opinie trzeba prezentować ostrożnie, bo każde słowo/wpis mogą być użyte przeciwko.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
1 1

Nie przesadzałbym z tym, że pracy nie znajdzie. To branża bardzo chłonna, bo i rzadko ktoś pracuje w niej długo, więc i ma miejsce ciągła rotacja w większości knajp. W dodatku powszechne są różne patologie w warunkach zatrudnienia, więc też chętni nie walą drzwiami i oknami. Pracodawcy w gastronomii są tak zdesperowani, że już w wielu miejscach nie wymaga się od kelnera nawet znajomości języka polskiego. Aż tak wielkim celebrytą na pewno nie został, żeby zapamiętali go na tak długo, żeby już pracy miał nie znaleźć. Chyba, że to region, gdzie są 3 knajpy.

Odpowiedz
Udostępnij