Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie o zazdrości w rodzinie. Poniższy tekst może zawierać błędy składniowe oraz…

Będzie o zazdrości w rodzinie. Poniższy tekst może zawierać błędy składniowe oraz interpunkcyjne. Proszę o nie linczowanie mnie na starcie, gdyż nigdy łatwego pióra nie miałem. Historię postaram się przybliżyć w bardzo dużym skrócie.

Skończyłem liceum w 2004 roku. Zacząłem studia, ale jednak nie był to kierunek, który chciałbym wiązać ze swoją przyszłością, więc zrezygnowałem na drugim roku. Po rezygnacji podjąłem pracę na pełen etat na produkcji. I tak zostałem na kolejne lata pnąc się po drabince kariery. Najpierw szeregowy operator maszyn, później brygadzista, kończąc na kierowniku zmiany. Minęło 19 lat, zarobek nawet ok ale miałem już dość wiecznych pretensji od kadry dyrektorskiej.
Bo czemu norma nie jest zrobiona?
-Może dlatego, że mamy braki kadrowe?
A czemu jest reklamacja od klienta?
-Ponieważ przydałoby się może zakupić nowe maszyny, bo ten sprzęt już nadaje się tylko i wyłącznie do muzeum.

W końcu rzuciłem papierami i zwolniłem się z tego przybytku. Oczywiście wcześniej dostałem pracę. Pracę, do której nie myślałem że zostanę przyjęty, bo wiązała się jedynie z moją pasją, ale doświadczenie miałem zerowe. Godziny w obecnej pracy pozwoliły mi na znalezienie sobie drugiej pracy. Weekendowa, ale też fajnie płatna.

To wszystko pozwoliło mi na zakup nowego sprzętu RTV i gruntownego remontu mieszkania. Nie są to prace za miliony, ale jeśli ktoś potrafi rozsądnie dysponować finansami, to wcale nie trzeba gigantycznego wysiłku, aby sobie na coś takiego pozwolić.

Teraz przejdziemy do sedna. Nagle zmaterializował się mój brat wraz z wiecznie niepracującą żoną. Najpierw podchody w stylu "co u Ciebie" itd. Na ten temat też specjalnie się nie będę rozpisywać. Zaprosiłem ich na kawę, bo w końcu to brat.

Wtedy zaczęły się "ochy i achy". "Jak tu u Ciebie Ravenwest85 ładnie. A ta kuchenka to pewnie ze 3 koła musiała kosztować, nie? Fajny TV i proszę, PS5 nawet? No, no.."

I w końcu się zaczęło - czyli zostałem poproszony o pożyczkę. I nie była to prośba o pożyczkę rzędu 100-500zł, tylko o kilka tysięcy złotych. Odmówiłem stanowczo i nastąpiła obraza majestatu. Bo jak to i dlaczego? A tak to, że ja zapierniczałem w jednej i drugiej robocie 7 dni w tygodniu. Moje mieszkanie służyło mi jako hotel, ponieważ wracałem tu tylko po to, żeby przespać się kilka godzin. Ale oczywiście tego już nie byli w stanie zrozumieć i jeszcze mi odwłok obsmarowali przed resztą rodziny, jaki to ze mnie nie jest skąpiec, harpagon i ogólnie bity penis.

Z rodziną to tylko fajnie na zdjęciach.

Dzięki, że wytrwaliście do końca tych wynurzeń. Wygadałem się i już mi lepiej. Pozdrawiam :)

rodzina pożyczka

by ~Ravenwest85
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
11 11

@Michail: No, to był taki dłuższy wstęp, po prostu, żeby rozruszać pióro.

Odpowiedz
avatar janhalb
19 19

@Michail: Bo autor pokazuje w ten sposób, że to, co ma, osiągnął ciężką pracą i sporo to trwało.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 17

Ogólnie jestem po twojej stronie, ale... Nie bardzo wiem, dlaczego sądzisz, iż jest to historia o zazdrości? Ja rozumiem, że brata pewnie skręciło lekko na widok tych wszystkich bajerów, ale czy nie po to właśnie go zaprosiłeś? Żeby zobaczył i zazdrościł? W sumie, nic w tym złego nie ma. Człowiek lubi się pochwalić swym dorobkiem. W normalnej zazdrości też nic złego nie ma, dopiero zawiść jest podła. A twój brat, zgodnie z przyjętym obyczajem, "ponazachwycał" się twoją chałupą, a potem przeszedł do konkretów. Czyli do sprawy, z którą właściwie przyjechał. Bo nie sądzisz chyba, że na pomysł pożyczki wpadł ad hoc, pod wpływem zazdrości? O twojej dobrej sytuacji materialnej musiał wiedzieć już wcześniej. Pożyczki, oczywiście, miałeś prawo odmówić, nawet bez podawania przyczyn. Po prostu, nie - i już. A on mógł poczuć się zawiedziony, ale nie miał prawa strzelać focha i obrabiać ci tyłka, bo dawanie pożyczek nie jest twoim obowiązkiem, zwłaszcza przy roszczeniowych postawach. Jednak dziwi mnie trochę twoja motywacja tutaj. "Bo jak to i dlaczego? A tak to, że ja zapierniczałem w jednej i drugiej robocie 7 dni w tygodniu. Moje mieszkanie służyło mi jako hotel, ponieważ wracałem tu tylko po to, żeby przespać się kilka godzin. Ale oczywiście tego już nie byli w stanie zrozumieć..." A co to ma do rzeczy? Przecież brat nie prosił cię o darowiznę, tylko o pożyczkę. Nie powiedział ci "daj mi, stary, swoją ciężko zarobioną kasę, bo ja potrzebuję, a ty się już dorobiłeś". Chyba że podejrzewałeś, iż tej pożyczki brat ci nigdy nie zwróci, bo nie będzie miał z czego? I że, tak naprawdę, to nie jest prośba o "pożycz", tylko o "daj"? Jeśli tak - to powinieneś o tym wspomnieć. Na zakończenie mały żarcik. "Z rodziną to tylko fajnie na zdjęciach." Twój brat, obrabiając ci zadek, mówił pewnie dokładnie to samo...

Odpowiedz
avatar Bedrana
-2 12

@Armagedon: Nie wiem za co minusy dostałaś. Albo za nicka, albo za brak "politycznej poprawności". Bo każdy kto prosi o pożyczkę to cham, prostak, bomiś i "dej". I arogant. Autor nie miał życzenia pożyczki udzielić - spoko. Jest oburzony, że mu braciszek dupę obrabia - zrozumiałe. Ale też nie kumam, co ma do tego fakt, ile lat i jak ciężką harówą dorobił się kasy? Jak by wygrał w lotto to byłoby "co innego"? A może autor zastosował tylko taki "skrót myślowy", bo dla wszystkich powinno być jasne od początku, że brat chciał go na kasę naciągnąć, a nie pożyczyć? Czyli - ukraść autorowi jego krwawicę?

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 12

@Bedrana: Zapewne za to, że założyła, że autor chciał się pochwalić, bo w jej rozumowaniu nie mieści się, że ludzie zazwyczaj łudzą się, że można naprawić relacje w rodzinie. A do ich naprawy potrzebne są spotkania i rozmowy. Jak ktoś pracuje 7 dni w tygodniu to niekoniecznie chce się jeszcze szlajać po knajpach. To, że autor ciężko zapracował na swoją kasę jest ważne, bo pojawiłyby się pytania o to, jak traktowali ich rodzice i czy autor dostał coś w spadku :P

Odpowiedz
avatar Chrupki
4 4

@Bedrana: Zakładam, że go trafia, że brat woli przyjść po pożyczkę, zamiast żonę zagonić do wysyłania cv

Odpowiedz
avatar Bedrana
4 6

@Ohboy: "Zapewne za to, że założyła, że autor chciał się pochwalić..." A co w tym, kuźwa, złego? Na jakim świecie ty żyjesz? Nie chwali się tylko ten, kto nie ma czym. Mój brat też mnie zaprosił, żeby się pochwalić świeżo wyremontowaną chałupą i nowymi meblami. Mnie na taki remont nie byłoby stać, więc co? Mam uznać, że mój brat jest ch_ujem? Zresztą, co innego - pochwalić się, a co innego przechwalać. Kumasz różnicę? "W sumie, nic w tym [chwaleniu się] złego nie ma. Człowiek lubi się pochwalić swym dorobkiem. W normalnej zazdrości też nic złego nie ma, dopiero zawiść jest podła." Co ci się, urwał, w tym zdaniu nie podoba? Konkretnie! "Jak ktoś pracuje 7 dni w tygodniu to niekoniecznie chce się jeszcze szlajać po knajpach." Sugerujesz, że brat autora szlajał się po knajpach, a autor wolał harować, i dlatego "stosunki rodzinne" uległy pogorszeniu? "To, że autor ciężko zapracował na swoją kasę jest ważne, bo pojawiłyby się pytania o to, jak traktowali ich rodzice i czy autor dostał coś w spadku." Zwykle zarzucasz innym nadinterpretacje, a sama robisz dokładnie to samo. A wracając do sedna. Ta historia nie jest o zazdrości, to po pierwsze. A po drugie, nie jest w niej istotne przez ile czasu autor tyrał na luksus. Sadzisz, że autor nie udzielił bratu pożyczki, bo zauważył, że jest on zazdrosny o drogie wyposażenie mieszkania? Ja myślę, że powód był inny. A na swoją kasę autor pracował na pewno długo i intensywnie, bo nie miał czasu nie tylko na knajpy, ale nawet na jakiś trwały związek. Choć pewnie dobiega czterdziestki.

Odpowiedz
avatar Bedrana
3 3

@Chrupki: Pewnie go trafia. Tylko co to ma do rzeczy? Nikt nie pyta o powody dla których brat kasy nie dostał. Mogło ich być od pyty, łącznie z "nie bo nie". I nikt nie ma prawa tego oceniać, bo nawet milioner nie ma obowiązku nikomu pożyczki dawać. Historia jest o roszczeniowej postawie braciszka (skoro masz - to pożycz) i o jego późniejszym wrednym zachowaniu. A koleżanka Armagedon w żadnym swoim zdaniu nie potępia autora, ani nie ubolewa nad braciszkiem i jego żoną.

Odpowiedz
avatar katem
3 3

"Nagle zmaterializował się mój brat wraz z wiecznie niepracującą żoną." - Zdaje się, że jest to kluczowe zdanie opowieści i dla tego zdania wymagała ona dosyć długiego wstępu. Wygląda na to więc, że brat wcześniej się nie interesował i nie był chętny do utrzymywania kontaktu, a gdy dowiedział się, że autorowi się dobrze powodzi postanowił ów kontakt rodzinny odnowić - z konkretnym celem. I z tego względu autorowi przykro.

Odpowiedz
avatar Hideki
1 1

Jako rodzinny informatyk (i spec od sprzętu wszelakiego) zostałem kiedyś poproszony o pomoc informatyczną przez ciocię, córkę najbardziej ukochanej i świętej (w sensie dobrego serca, nie dewocji) osoby w rodzinie. Tyle że chodziło nie o pomoc cioci, a jej koleżance. Przez telefon (300 km nas dzieliło). O 22:00. Z rzeczą, która mi zajęłaby kilka godzin (w przypadku braku komplikacji), a laikowi przez telefon pół dnia co najmniej. Odmówiłem, wyjaśniłem powody, dałem namiary do najbliższego dla cioci serwisu, który na szybko wygooglowałem, jak również do znanego mi serwisu z sąsiedniej miejscowości, którego właściciela znałem osobiście (mój pierwszy guru komputerowy). Później się dowiedziałem, że dość szybko w rodzinie rozeszła się wersja, jakobym bez podania powodu odmówił pomocy córce osoby, która przecież tyle dla mnie i mojej rodziny zrobiła w przeszłości...

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@Hideki: nigdy nie mów, to by ci coś zajęło zbyt dużo czasu. Powiedz że na odległość nie potrafisz tego zdiagnozować/naprawić. Jaka różnica? Pierwsze brzmi jak "nie chce mi się" (czyli problem leży w Tobie), drugie brzmi bardziej jak "nie da się" (problem leży gdzieś indziej)..

Odpowiedz
avatar krzycho1
0 0

@Hideki: Jeżeli problem dotyczył systemu/programów odległośc nie ma znaczenia, zakładając że znajoma cioci ma internet. Np program Supremo załatwia sprawę, jeżeli komputer uruchamia się, nawet w trybie awaryjnym.

Odpowiedz
avatar Hideki
0 0

@krzycho1: Tej konkretnej rzeczy nie dało się zrobić zdalnie. Rozmówca musiał być "serwisantem".

Odpowiedz
Udostępnij