Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w zakładzie rolno-ogrodniczym w UK. Jednym z moich obowiązków w pracy…

Pracuję w zakładzie rolno-ogrodniczym w UK.
Jednym z moich obowiązków w pracy jest logistyka dostaw. Zbieram wszystkie zamówienia do kupy, układam w logiczną kolejność i ustalam trasę naszemu dostawcy.

Logiczna kolejność oznacza, że jeżeli mamy zamówienia z miejsc A, B i C, to ustalam najprostszą trasę tak, żeby kierowca dostarczał zamówienia po kolei, a nie jechał z A do B, przez Z. Często np. w poniedziałek robimy dostawy ABC, a w środę XYZ, dzięki temu dostawca nie zaiwania po wszystkich sąsiednich hrabstwach w jeden dzień.

Do tego dochodzi ładowność naszej firmowej ciężarówki, która może przewozić ciężary do 1 tony, więc czasami dostawca musi wrócić na bazę, żeby się "przeładować".

Lubię mieć porządek w dostawach, dostawca też jest spokojniejszy jak ma logicznie wytyczoną trasę. W czym więc problem?

No, urwał nać, w dziewczynach pracujących na kasie, bezpośrednio z klientami.

- "Bo pan tak ładnie prosił!"
Co z tego, że na ten dzień jadą tylko dostawy w kierunku ABC, pan jest z Z i on chce tego samego dnia, najlepiej o konkretniej godzinie. Dziewczyny bardzo często się godzą, bo nie potrafią odmówić, a ja potem sprzątam bajzel.

- "Bo ja pracuję dopiero od roku i nie wiem gdzie są dane miejscowości".
Co z tego, że za panienką wisi na ścianie mapa Anglii, a w komputerze jest internet, więc może szybko wbić w Google potrzebny post-code. Jeżeli obie czynności ją przerastają, to zawsze może do mnie zadzwonić.

- "Bo ja nie wiedziałam, że już jest maksymalna liczba dostaw na ten dzień, poza tym jedna w te czy we wte nie zrobi różnicy".

No cholera właśnie, że zrobi i miałam tego przykład w ostatnią środę, gdy dostawca musiał jeździć po godzinach, w niemal wszystkich kierunkach i przeładowywał się kilka razy. Do tego ja nie byłam w stanie podać klientom orientacyjnego czasu dostawy, gdyż odległości między punktami były dosyć skrajne. A lista dostaw jest uzupełniana przeze mnie na bieżąco i leży w skoroszycie przy kasie.

- "Obiecałam klientowi, że dostawca będzie o godzinie 14.05 w piątek i wniesie mu drzewa po schodach, przez dom, do ogrodu na tyły posesji. Oj , jakoś to załatwisz".

No nie załatwię, bo to wbrew regulaminowi dostaw i w takiej sytuacji to ja muszę poinformować klienta, że nasza pracownica wprowadziła go w błąd, a nasz dostawca nie ma prawa wchodzić dalej niż tylko za bramę posesji.

I to nie są jednorazowe akcje, to są powtarzające się niemal co tydzień sytuacje, od których ja osobiście dostaję palmy. A potem szef się dziwi dlaczego piję ziółka na uspokojenie w pracy...

zagranica

by Bryanka
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
9 13

W polsce jest nie lepiej. Dramat. Brutalność w planowaniu. To samo jest z każdym z kim bym na zakupach była. Przejdzie cały sklep bo masło, potem wraca do początku bo np baterie, potem o serze sobie przypomni i tata po sklepie jak osioł. Najgorsze że to ja jestem nazywana głupią bo idę po kolei i w zależności od mijanej alejki z prawej bądź z lewej, wchodzę w nią i biorę co trzeba. Skoro ludzie z głupimi zakupami sobie nie radzą to ja się nie dziwię że przy dostawcach jest problem. Powinni zatrudniać tylko ludzi myślących logicznie do takich działów.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 21

@AnitaBlake: Jestem w spektrum autyzmu i dla mnie ważna jest kolejność we wszystkim co robię - zakupy, poranne czynności i właśnie rutyna w pracy. Najlepsze jest to, że dziewczyny o tym wiedzą tylko zapominają. A zapominają gdyż jestem autystą wysokofunkcjonującym i potrafię się jako tako ogarnąć w stresie.

Odpowiedz
avatar japycz1
-3 23

@Bryanka: "Jestem w spektrum" uwielbiam używanie tego typu schorzeń jako wyjaśnienia, nawet w wypadkach kiedy nie jest to kompletnie związane. Bo jaki niby związek ma to z tym że ktoś nie potrafi czegoś ustalić i się tego trzymać? To Ty będziesz wiozła klientom ten towar żeby tak bardzo Ci to wywracalo cały świat czy jak? I niestety ale w pracy bardzo często zachodzą sytuację nieprzewidziane. Przykład? Zepsuje się samochód Waszego dostawcy. Wtedy też powiesz że nie będziesz dzwonić i ich informować bo nie bardzo to lubisz albo nie zgadza się kolejność?

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 17

@japycz1: Związek ma taki, że mam takie, a nie inne reakcje stresowe gdy ktoś psuje moją pracę, przez swój brak myślenia. "Wtedy też powiesz że nie będziesz dzwonić i ich informować bo nie bardzo to lubisz albo nie zgadza się kolejność?" - Owszem nie cierpię sprzątać bajzlu po innych, ale nigdzie nie napisałam w historii, że strzelam focha i odmawiam wykonywania pracy. To jest strona Piekielni.pl i opisałam sytuacje, które są dla mnie piekielne z konkretnych powodów. Zepsuty samochód to sytuacja losowa i informowanie o tym klienta jednak brzmi inaczej niż powiadamianie o tym, że dostawa się opóźni lub nie odbędzie, gdyż pracownica wprowadziła go w błąd.

Odpowiedz
avatar Balbina
15 19

@Honkastonka: Tak sobie myślę że jak by autorka nie wspomniała o swoim schorzeniu to by nie była tak "zjechana" Bo tak naprawdę doopy dają kasjerki a nie ona. I nawet jak by nie wiedziały o jej autyzmie to mają ją jak i pracę gdzieś( w kolejnych czterech literach) To nie one świecą oczyma przed klientem tylko ona no i dostawca ma przeeebane bo się miota od A do Z W każdej pracy takie zachowanie jest nieakceptowane.

Odpowiedz
avatar Bryanka
11 17

@Honkastonka: Mam się dostosować do tego, że kasjerki łamią z góry ustalone zasady? Ciekawe podejście.

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 18

@Balbina: O moim problemie wspomniałam tylko dlatego, że w sumie pogłębia piekielność tego wszystkiego, ale widać niektórzy lubią odwracać kota ogonem. I nagle zrobił się z tego główny punkt tej historii, chociaż w ogóle o tym nie pisałam. Ciekawe...

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
4 12

@Bryanka: No, jakbyś Piekielnych nie znała... Wywloką najmniej istotny drobiazg i zrobią wokół niego gównobórzę. A im mniej ma wspólnego z tematem historii tym wiekszą...

Odpowiedz
avatar janhalb
4 12

@Honkastonka: Nie chcę być niemiły, ale powiedz: trullujesz, czy faktycznie nie umiesz czytać ze zrozumieniem?

Odpowiedz
avatar Rudolf
7 7

@AnitaBlake: Nie widzę związku. Ja w pracy myślę logicznie, a w sklepie biegam po 5 razy w to samo miejsce. Nie spieszy mi się i pozwalam sobie na odrobinę chaosu. Nawet listę zakupów przestałem robić.

Odpowiedz
avatar IceQueen
14 14

@japycz1: Ty chyba nir wiesz jak dziala planoeanie w logistyce. Bryanka nie bedzie tego wozila klientom ale kierowca ma ograniczony czas jazdy i musi sie w nim zmiescic. Na nadgodziny godzic sie nie musi. Planoeanie polega na jak najbardziej logicznym i tanim ustalaniu trasy a ktos, kto nie ma z planowaniem nic wspolnego nie powinien sie do tego zabierac. Tylko tyle i az tyle. Pracownica obiecala towar tego i tego dnia? Niech sama go tam zawiezie skoro wpierdziela sie w cos, co do niej nie nalezy.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
3 5

@Bryanka: Czyli jesteś jak moja córka. Wspieram Cię bardzo, trzymaj się mocno! I na pewno jesteś idealną osobą do takiej pracy :)

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
0 0

@AnitaBlake: Przykład nie do końca trafiony, mam wrażenie. Też kiedyś tak próbowałam robić. Wchodziłam w pierwszą alejkę w sklepie, gdzie najczęściej jest pieczywo, i dumałam czy miałam kupić coś z tego działu. I oczywiście za Chiny Ludowe nie mogłam sobie przypomnieć, bo miałam w głowie, że trzeba kupić masło. Szłam więc po masło. Następnie pomiędzy lodówkami dochodziłam do wniosku, że już wszystko mam, no bo przecież przeszłam przez cały sklep, więc jakbym miała kupić coś jeszcze, to zgarnęłabym po drodze. Szłam do kasy, płaciłam, wracałam do domu i uświadamiałam sobie, że nie kupiłam bułek. (To oczywiście przerysowany przykład, ale myślę, że zasadę działania widać.) Dopiero jakiś czas temu przestawiłam się na inny system. W domu robię listę zakupów (w notatniku na telefonie, coby papieru nie marnować), przy okazji sprawdzam sobie na spokojnie w apce czy jest jakaś korzystna promocja. Wchodzę do sklepu i patrzę na listę. Pierwsze jest masło? Idę po masło. Drugie są bułki? No to się po nie wracam, nogi mi nie odpadną od zrobienia paru kroków. Jasne że mogłabym poukładać sobie zakupy w logicznej kolejności, ale... to poukładanie też zabrałoby mi chwilę cennego czasu, wcale nie krótszą niż pokręcenie się po sklepie. A weźmy jeszcze pod uwagę fakt, że w marketach co chwilę są przemeblowania i nie mam wcale gwarancji, że produkty są poukładane tak jak ostatnio. Po prostu odległości między alejkami w sklepie są tak małe, że nie robi to większej różnicy. Logistyka ma większe znaczenie kiedy np. trzeba załatwić parę spraw w różnych punktach miasta.

Odpowiedz
avatar Arry
1 1

@Rudolf: Ze sklepami jest ten problem, że: a) co jakiś czas przestawiają regały, żebyś latał. b) najczęściej są one tak zorganizowane, żeby najczęściej brane produkty (typu pieczywo lub owowce/warzywa) były oddalone od siebie i od wejścia. c) często te same produkty potrafią znajdować się w dwóch różnych działach w dwóch różnych miejscach - szczególnie jest to zauważalne z tzw. działem "Bio/eko". Pamiętam jak lata temu (będzie już ponad dekadę) szukałem w Lewiatanie owsianki. Na dziale "Eko" była ona za chyba 7 złotych a na dziale z płatkami za 2 złote... Niewiele się od tego czasu zmieniło, bo ostatnio żona miała to samo z tofu w Carrefourze.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 2

@ICwiklinska: Dziękuję :)

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@SmoczycaWawelska: Ja robię listę zakupów i sprawdzam w apce promocje, ale po wejściu do sklepu najpierw na spokojnie przechodzę sobie cały sklep, zgarniając po drodze rzeczy, które pamiętam, a potem wyciągam listę i dobieram tych kilka produktów, o których wcześniej zapomniałam. Nie wyobrażam sobie robienia zakupów bez listy, bo zawsze o czymś zapominam.

Odpowiedz
avatar Tolek
11 13

Byłem w UK. Widziałem,doświadczyłem i uważam, że Angole są głupsi niż ustawa przewiduje, ale paradoksalnie większość rzeczy działa lepiej niż w Kartoflandi.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

@Tolek: I chyba w tym rzecz. Albo kiedyś byli mądrzejsi i stworzyli dużo sprawniejszy system albo ci głupsi zostają na dole hierarchii, a poważniejszymi sprawami zajmują się mądrzejsi. To też by dobrze świadczyło o systemie selekcji. A w Polsce system jest do..., więc każdy musi sobie radzić.

Odpowiedz
avatar helgenn
0 4

@pasjonatpl: Oni mieli tyle kolonii, że tych najmądrzejszych to sobie mogli dowolnie pościągać, żeby za nich robili. A Anglicy jako "rasa panów" to czysto teoretycznie tym zarządzała.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@helgenn: Nie do końca. Z kolonii ściągali sobie tanią siłę roboczą albo wykorzystywali taką na miejscu. Oni byli właśnie od zarządzania. I przez dość długi okres robili to skutecznie. Oczywiście wykorzystywali co bardziej wpływowych i uległych lokalsów, żeby utrzymać swoje wpływy, ale to brytyjska elita pociągała za sznurki. Tyle że życie przeciętnego Brytyjczyka w czasach świetności imperium, łagodnie mówiąc, nie było usłane różami. Mieli lepiej niż mieszkańcy kolonii, ale nie aż tak dużo lepiej. Także nie za bardzo rozumiem sentyment przeciętnego Brytyjczyka do imperium. Jakby jeden z drugim miał nagle zacząć żyć tak jak w tamtych czasach, to by się popłakał.

Odpowiedz
avatar AndrzejB1980
2 2

W pewnej firmie pracowałem jako magazynier przez 15 lat. Dostaliśmy nowego logistyka ( szwagra prezesa) norma było obracanie trasy. Tj. nie a,b,c i koniec po 200 km. Z pusta paką, tylko 200 km i powrót. O co wściekał się właściciel firmy logistycznej. Bo puste auto mogło zrobić kurs gdzie indziej. Poskutkowała nota kosztowa, że płacimy za 400 km jazdy nie za 200. A gdy po raz kolejny obrócił trasę i stwierdził błąd po załadowaniu prze ze mnie auta to patrzyliśmy z kierowcą jak samodzielnie rozładowuje i ładuje auto poprawnie. Pomogło. Błędu nie powtórzył.

Odpowiedz
avatar miramakota
1 1

A nie prościej byłoby, gdyby klient tylko płacił w kasie, a dostawy ustalał bezpośrednio z Tobą? W wielu sklepach tak jest.

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

@miramakota: Oczywiście, że wtedy jest prościej i sporo dostaw jest tak ustalanych, ale ja też mam w tygodniu dni wolne, albo idę na przerwę obiadową.

Odpowiedz
avatar voytek
-3 3

jak Ci źle to wracaj do kraju - tu będziesz pić "małpki"

Odpowiedz
avatar Hideki
1 1

Co prawda inna specyfika pracy, ale ja też często jestem narażany na nieprzyjemne kontakty z partnerami biznesowymi, tyle że sprawcą jest szef, nie inni pracownicy. W dużym skrócie dostaję polecenia służbowe, bym zrobił z siebie idiotę, a kontrahenci dodali naszą domenę mailową do czarnej listy. Liczę na to, że moje nazwisko jest na tyle pospolite, że gdy kiedyś prywatnie czy w innej pracy trafię na tych kontrahentów, to nie skojarzą, że jestem tamtym idiotą z maila...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2024 o 14:06

Udostępnij