Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witam Państwa po znacznej nieobecności. Działo się wiele, co zasługuje na opisanie…

Witam Państwa po znacznej nieobecności. Działo się wiele, co zasługuje na opisanie tutaj, ale historia z Canal+ przebiła wszystko.

Kiedy podpisywałam umowę na usługę tv, dostałam fajną ofertę, antenę w gratisie, wszystko działało bez zarzutu, no super.

Było super do czasu aż zachciało mi się podpisać umowę na Multiroom. Kilka razy dzwoniłam na infolinię, wiadomo, chciałam się dowiedzieć jakie będą koszty zarówno podczas trwania umowy, jak i opłaty na start. Na infolinii, od kilku różnych konsultantów dowiedziałam się że opłata podczas podpisania umowy będzie tylko za dodatkowy dekoder. Ok, więc biorę to. Pojechałam do salonu, i tam zaczęła się historia.
Dokumenty podpisane, a pani mi mówi że będzie kwota xxx do zapłaty (nie pamiętam już dokładnie ile to było, ale nikt o takiej opłacie mnie nie poinformował, a była znacznie wyższa niż ta, na którą byłam przygotowana).
Ja: Ale jak to xxx? Na infolinii nikt nie wspominał o takiej opłacie.
PS: Proszę pani, to jest opłata za umowę Multiroom! Musi pani ją zapłacić!
J: Ale dlaczego nikt ani na infolinii, ani Pani tutaj mnie nie poinformowała o takiej opłacie? Nawet na waszej stronie nie ma wzmianki że taka opłata jest pobierana. Ja w takim razie rezygnuję z tej umowy.

I tu, proszę państwa zaczął się cyrk. Pani zaczęła na mnie krzyczeć, wyrzucać mi, że ona przecież za mnie nie będzie płacić, że ona 2 dni temu pochowała matkę (WTF?!), ona nie ma siły i ja muszę to podpisać i koniec.
J: proszę pani, skoro pani nie czuje się na siłach żeby pracować i być profesjonalna, proszę sobie wziąć urlop, nie będzie się pani na mnie wyżywać, za to, że wy jako firma wprowadzacie klientów w błąd i zatajacie informacje. Nie muszę tego podpisać i nie podpisze.

W dużym skrócie, po takim odbijaniu piłeczki pani wykonała gdzieś telefon i okazało się, że wystarczy że podpisze oświadczenie że rezygnuje z tej usługi i po temacie. Oczywiście nie bez szkody dla mnie, bo przez 1 dzień miałam wyłączony dostęp do tv.

W domu z ciekawości zadzwoniłam jeszcze raz na infolinię, dopytać o tą usługę, żeby sprawdzić czy może tym razem ktoś się zająknie na temat opłaty za podpisanie umowy. Jak się możecie domyślać, sami z siebie nie wspomnieli nawet słowem. Dopiero jak zaczęłam dopytywać, konsultant wydusił że tak, taka opłata jeszcze dochodzi.

Dlaczego nie mówią tego wprost? Liczą, że jak już umowa będzie gotowa to klient zapłaci bo będzie postawiony pod ścianą? Że nie będzie się kłócić?

Z tą firmą na szczęście już nie mam nic wspólnego, ale mam jeszcze jedna historię która doprowadzała mnie do szału przez dobre 3 miesiące.

Canal Plus

by mlodaMama23
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
1 11

@LolaLola: Konsultant to tylko człowiek, do tego zazwyczaj słabo opłacany. Te osoby nie przechodzą szeroko rozwiniętego szkolenia z zakresu panowania nad emocjami (zazwyczaj w przypadku chamskich klientów) i jeśli konsultantka faktycznie pochowała niedawno mamę, to po prostu puściły jej nerwy.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@LolaLola: Po obu stronach zdarzają się chamskie osoby, jak i takie, którym puszczają nerwy bo mają zły dzień, więc nie wiem, w co Ci tak trudno uwierzyć. Po obu stronach są ludzie. A akurat przy umowach na media firmy bardzo często wprowadzają klientów w błąd, albo świadomie nie podają pewnych informacji.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 0

Dokładnie tak. Konsultantka z infolinii, kiedy dzwoniła do mnie z ofertą na przedłużenie umowy, po mojej odpowiedzi że dziękuję, ale nie skorzystam bo już podpisałam umowę z kimś innym, najpierw zaczęła pokrzykiwać, później próbowała drwić ze mnie że na pewno więcej płacę niż u nich, na koniec na siłę chciała mnie przekonać do swoich racji. Jej tyrada na mnie skończyła się dopiero, jak zakończyłam połączenie. A ten salon w którym byłam, i panie które tam pracują nie cieszą się dobrą opinią.

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
3 5

Poprawcie mnie jeżeli się mylę, ale jeżeli podpisujemy umowę przez telefon, to ważne są warunki oferty przedstawione telefonicznie przez słowa konsultanta, i dodatkowe opłaty na które telefonicznie nie wyrazimy zgody nie powinne mieć miejsca, bo są niezgodne z warunkami umowy na które się zgodziliśmy telefonicznie. W tym wypadku 'rezygnacja z umowy' nie powinna mieć miejsca ze strony klienta tylko ze strony (w tym wypadku) Canal+, a jeżeli chcą iść do sądu z powodu nieopłacenia tych opłat dodatkowych to proszę bardzo - rozmowy są nagrywane gdzie nie było wspomniane o opłatach dodatkowych. Jeżeli NIE wywiązują się z kolei ze swojej strony podpuścić na nich UOKIK. Inna sprawa że sama rozmowa z konsultantką na miejscu wydaje mi się EKSTREMALNIE nieprawdopodobna, tym bardziej że klient (Ty) może w każdym momencie wstać i wyjść. Nie było też wspomniane czy ta opłata jest opłatą z NOWEJ umowy czy opłata jest karą umowną za zerwanie STAREJ umowy. W drugiej opcji to że nie jest wymieniana jako koszty NOWEJ umowy nie jest niczym dziwnym. No i ostatni problem jaki mam z tą historią - firmy rozmiaru Canal+ raczej nie pozwolą sobie w wymienianiu warunków umowy ominąć opłat dodatkowych (chociażby 'zgodnie z tabelą opłat i prowizji') w przedstawianiu oferty bo ich, paradoksalnie - nie stać na to by się sądzić i przegrywać w sporach z klientami, za niezgodność oferty z rzeczywistością. Problem ten znika jednak jeżeli to opłaty z umowy już istniejącej przy podpisywaniu nowej. Nie jest wspomniane czy umowa oryginalna była na czas określony (jak to zwykle jest z umowami z 'gratisami'[za które i tak płaci klient w umowie, ale to już szczegół]), i nie jest wspomniane KIEDY zachciało się zmieniać umowę (rozwinięcie umowy o dodatkowe usługi to zmiana umowy, która też może być płatna w zależności od implementacji nowej umowy jak i zapisów starej).

Odpowiedz
avatar iks
6 6

To nie jest stara historia? Czytałem ją już na tej stronie.

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
5 5

@iks: Masz rację, rzuciłem okiem i znalazłem pod numerem 86786. Co ciekawe zachowanie 'konsultantki' wydaje się dużo bardziej spokojne [aczkolwiek chamsko] niż "zaczęła na mnie krzyczeć". To jest najmniejszy problem. Autorka w oryginalnej historii wspomina o druku aneksu do umowy, wspomina o opłatach których wymagali które były wyższe niż kwota którą oczekiwała. Spoko. Tu jest jednak małe 'ale'. Ta stara historia zwróciła mi uwagę na jeden mały szczegół: Autorka najwyraźniej nie czyta dokumentów które podpisuje. Jak sama przyznaje - umowę (lub wg. poprzedniej historii - aneks) podpisała, i krótko po podpisaniu zdecydowała rezygnować (patrząc na resztę sytuacji podejrzewam, że konsultantka przesłała dane umowy do centali co wyjaśniało by problem z wycofywaniem tego z systemu), gdy miała wykonać jej część warunków umowy, które zaakceptowała składając podpis. Integralna częścią umów tego typu są tabele opłat i sprawdziłem - Canal+ posiada tabele opłat z opłatami aktywacyjnymi na każdy pakiet i wariant dostępny na ich stronie jako część umowy. Jakkolwiek brak informacji o jednej z opłat jest nie na miejscu, pytanie brzmi czy czasami ta opłata jednak nie była wymieniona podczas jednej z wielu rozmów, a Autorka nie zwróciła na to należytej uwagii. Biorąc pod uwagę że Autorka nawet nie przeczytała umowy (aneksu) którą podpisała nie można wykluczyć tej opcji.

Odpowiedz
avatar iks
3 3

@ZrzedliwyBuc: Czyli autorka to typowa idiokracja. Dzięki.

Odpowiedz
avatar Librariana
4 4

@ZrzedliwyBuc: pamiętam, że kiedyś wdałam się z autorką w dyskusję pod jedną z jej historii, ponieważ uważała, że jak jej kurier przywozi umowę do podpisania to ona nie będzie jej czytać w drzwiach, bo nie ma czasu, a potem ma pretensje, że w umowie są błędne dane.

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@Librariana: No akurat ja też nie czytałabym umowy w drzwiach... Kiedy jeszcze zdarzało mi się podpisywać umowy po rozmowie przez telefon, w takiej sytuacji albo czytałam umowę przy kurierze, albo jeśli kurier nie chciał czekać żądałam zostawienia umowy i odebrania jej w innym terminie, albo umożliwienia mi odesłania jej samodzielnie - bo sorry bardzo, ale taka umowa to nie jest coś, co podpiszę chybcikiem tylko po telefonicznych zapewnieniach konsultanta.

Odpowiedz
avatar Tashkent
1 1

Jakieś 25-30 lat temu, w każdym razie gdy usługa ta dopiero w PL stawiała pierwsze kroki, poszedłem do ich punktu i poprosilem umowę. Po zdziwku dostałem umowę (formularz) do ręki, usiadłem na kanapie i przeczytałem od deski do deski. Nie zdecydowałem się na podpisanie (było tam mnóstwo różnych "kwiatków" jak na przykład to, że oni nie odpowiadają za jakość swojego sygnału). Jak oddawałem formularz sprzedawcy, to powiedział że jestem jak dotąd pierwszym i jedynym (potencjalnym) klientem, który przeczytał umowę - wszyscy podpisują bez zagłębiania się w szczegóły.

Odpowiedz
Udostępnij