Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia Xynthii przypomniała mi, jak będąc młodym dziewczęciem kupowałam czasopisma typu "Filipinka"…

Historia Xynthii przypomniała mi, jak będąc młodym dziewczęciem kupowałam czasopisma typu "Filipinka" czy "Dziewczyna", ponieważ często trafiały się w nich gratisy - błyszczyki, torebki i takie tam.

Kiedyś koleżanka dała mi znać, że do któregoś tytułu dodają pięknie pachnący krem do rąk. Poleciałam do pobliskiego sklepu (zwanego szumnie "Delikatesami"), ale wskazane czasopismo było bez kremu i bez folii (gratisy najczęściej były zapakowane razem z gazetą w foliowe opakowanie). Gdy zapytałam o to ekspedientkę, odpowiedziała, że przecież nigdzie nie jest napisane, że tu ma być jakiś dodatek.

Dopiero w kiosku obok dostałam czasopismo z gratisem. Z ciekawości zaczęłam sprawdzać i szybko odkryłam, że jeśli na okładce nie było informacji o dodanym prezencie, to czasopisma trafiały na sklepową półkę bez niego.

gratis promocja

by Librariana
Dodaj nowy komentarz
avatar lisica81
3 9

A to nie jest tak, że gazety są w dwóch wersjach z gratisem lub bez? Swojego czasu pamiętam Zwierciadło w empiku i były dwie wersję na półkach z lub bez. I z ciekawości zerknęłam na inne tytuły tego typu - były też gazety z różnymi gratisami - jedne z kremem do rąk a inne z błyszczykiem (nie pamiętam jaka to była gazeta, ale coś podobnego).

Odpowiedz
avatar dayana
9 11

@lisica81: To zależy od gazety - czasem były wersje bez (ale kosztowały mniej niż wersje z prezentem, a tu autorka mówi o gratisie), czasem też były różne rzeczy (czy inne kolory bransoletek, naszyjników itp. czy w ogóle w jednej naszyjnik, w innej błyszczyk).

Odpowiedz
avatar jass
3 5

@Honkastonka: Jeśli nie w każdej, to te bez gratisu są tańsze. Jeśli nie są tańsze, to znaczy że sprzedawczyni sobie gratisy zabierała.

Odpowiedz
avatar GrubyTomek
0 0

@jass: Ale na okładce zawsze była taka sama cena. Wyższa cena była zwykle na folii zewnętrznej.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
7 9

@SmoczycaWawelska: > W końcu skoro towar (gazetki) już kupiony Nie wiem czy tak jest zawsze, we wszystkich punktach sprzedaży gazet, ale w jednym (o którym wiem) właściciel przybytku nigdy nie kupował towaru. Dostawał on "do dystrybucji" i tyle, ile sprzedał, za tyle ostatecznie płacił. Reszta towaru wracała do wydawnictwa przy następnej dostawie.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
1 3

@kartezjusz2009: No, w takim przypadku to zupełnie co innego. Tutaj o wystawieniu towaru powinno decydować wydawnictwo, bo w tym systemie to ono ponosi ryzyko finansowe.

Odpowiedz
avatar Librariana
5 5

@SmoczycaWawelska: według mnie to nie do końca trafne porównanie - bo często te czasopisma kupowało się tylko ze względu na dodatek - a samą gazetkę czytało się niejako przy okazji. Pamiętam, jak w okolicach roku 2000 był szał na dżinsową torbę z Filipinki i miała ją niemal każda nastolatka.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
-1 1

@Librariana: Yyy… nie bardzo rozumiem co tu miałoby być porównane do czego. Ja tu rozważam hipotetyczną sytuację. Też zdarzało mi się kupować gazety z dołączonymi gratisami w większej mierze dla owych gratisów niż samych pism. Ale kupowałam je tylko wtedy, gdy, no, wiecie, były wystawione na sprzedaż. Jeśli akurat nie było żadnej interesującej mnie gazety ani żadnej z interesującym mnie gratisem, to po prostu nic nie kupowałam. Ale przecież każdy ma prawo prowadzić swój biznes jak chce. Nikt nie ma obowiązku mieć w ofercie pism atrakcyjnych (czy to ze względu na treść, czy na gratisy) akurat dla mnie. Może celuje w zupełnie inny target?

Odpowiedz
Udostępnij