Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ktoś poruszył kwestię szkodliwości influencerów, więc dodam coś od siebie. Kilka lat…

Ktoś poruszył kwestię szkodliwości influencerów, więc dodam coś od siebie.

Kilka lat temu przeżyłam dość ciężki okres w życiu. Nałożyło się na to kilka kwestii - rozstałam się narzeczonym, mieszkałam daleko od rodzinnych stron (przeprowadziłam się tam dla niego, a pół roku później rozstaliśmy się), byłam skłócona z najlepszą przyjaciółką. Na początku jakoś sobie radziłam, potem wybuchła pandemia, groziła mi utrata pracy. Miałam poczucie, że życie wali mi się na głowę.

I tak trafiłam do środowiska skupionego wokół coachów, internetowych terapeutów, influencerów. Zaczęło się od oglądania filmików na YT i rozmyślania o tym, jakie mądre jest to, co oni mówią. Wkręciłam się w czytanie komentarzy, potem czytanie postów na fb, oglądanie relacji na insta. Spędzałam w ten sposób cały mój wolny czas, a miałam go wtedy naprawdę dużo. Głównie oglądałam filmiki o tym, jak akceptować siebie, jak odcinać się od toksycznych ludzi, jak pogodzić się z rozstaniem itd. Byłam tak wkręcona, że komentowałam prawie każdy post, filmik, zaczęłam sama doradzać ludziom zgodnie z teoriami głoszonymi przez tych ludzi. Byłam święcie przekonana, że to, co głoszą ta najprawdziwsza prawda, nigdy tego nie kwestionowałam. Zresztą, jak to kwestionować, skoro tyle osób pisze, że dzięki radom danej osoby poukładali sobie życie, są szczęśliwi.

Bawiłam się w to od rana do nocy i sama zaczęłam czuć, że jestem szczęśliwa. Po pewnym czasie zaczęłam kwestionować wszystkie decyzje podjęte do czasu "oświecenia". Gdy ktoś z rodziny albo ze znajomych kwestionował, to co mówiono na tych filmikach od razu widziałam w nich wroga, uważałam, że chce dla mnie źle. Podobnie traktowałam ludzi, którzy w internecie negatywnie wypowiadali się o tych treściach. Z perspektywy czasu - zachowywałam się jak członek sekty.

A jak się z tego wyrwałam? Proces uwalniania się spod wpływu influencerów i coachów rozpoczęła jedna dyskusja w komentarzach. Na jednym z filmików pewna gwiazda internetów z namaszczeniem przekazywała swoim widzom, że są wspaniali, najlepsi, że jeśli ktoś mówi im inaczej to muszą się od niego odciąć. Wiele osób pisało, że odcięło się od toksycznych rodziców, wyszło z toksycznego związku, z toksycznej przyjaźni itd. Potakiwałam w myślach z podziwem, w duchu obiecując sobie, że jeśli jeszcze raz moja mama zacznie mi mówić, że powinnam wyjść do ludzi, odezwać się do byłej BFF albo ich odwiedzić to zrobię to samo, bo przecież ja sama wiem, co jest dla mnie najlepsze i z czym mi dobrze. A potem poszłam do kibla.

Zastanawiacie się do czego zmierzam. W łazience spojrzałam w lustro i zobaczyłam starą, zaniedbaną babę. Ziemista cera, brudne włosy, brudna piżama. Potem przyjrzałam się mieszkaniu - brud, syf, w lodówce sam fast food. Na początku pomyślałam tylko, że ok, muszę posprzątać i się wykąpać, nic takiego. Znów zanurkowałam w filmiki. Ale coś się zmieniło w mojej percepcji. Zauważyłam, ile jadu w stosunku do otoczenia pojawia się w komentarzach pod nimi. W tych komentarzach każdy był skrzywdzony przez złych ludzi, otoczony toksykami, stłamszony, mimo, że zawsze był dobrym, wręcz krystalicznym człowiekiem. Nagle zaczęłam rozumieć krytyczne komentarze, mówiące o tym, że widzowie danego kanału czy konta nie są zdolni do żadnej samokrytyki, a nie autorzy filmików nigdy nie skupiają się na tym, aby uczynić siebie lepszym człowiekiem, tylko zawsze na tym, żeby odcinać się od kolejnych osób, nie dać się krytykować.

Zaczęłam dostrzegać sprzeczności typu "odetnij się od egoistów" - "myśl tylko o sobie" "nie pozwól się krytykować" - "mów głośno co myślisz" itd. Ale oglądałam nadal, nadal dyskutowałam, choć już bardziej krytycznie. Aż doszło do sytuacji, w której jakaś kobieta napisała, że odcięła się od toksycznej matki i jest jej lepiej, a potem napisała coś w stylu "nienawidzę tej grubej, rozmemłanej, drobnomieszczańskiej piSSdy, całe życie w garach i pieluchach, nigdy nie rozumiała, że ja tego nie chcę! Spieprzyła sobie życie i za samo to nią gardzę" - a pod spodem pełno komentarzy w stylu "masz rację" "takich ludzi jest dużo, przegrywów, co pouczają innych". A ja pomyślałam, skoro jest ci lepiej to dlaczego tyle w tobie nienawiści? Czy naprawdę tak ci dobrze bez kontaktu z mamą? A może lepiej byłoby Ci, gdyby udało Ci się dojść z nią do porozumienia? I sama nie wie, kiedy naklepałam to na klawiaturze i dałam "wyślij".

Reakcje na mój komentarz - wyzwiska, zarzuty o to, że namawiam kogoś do niszczenia sobie życia, domniemanie, że sama jestem nic nie wartą, zakłamaną wieśniarą. Wtedy już wiedziałam, że czas najwyższy porzucić te klimaty.

Gdy zdarza mi się teraz obejrzeć taki filmik i przejrzeć komentarze - widzę tylko frustrację, zapewnienia, jak to ludziom lepiej po zmianach w życiu, bo odcięli się od wszystkich na około. Wierzę, że części z tych ludzi naprawdę jest lepiej, ale ile jest takich osób, które po prostu nie potrafią przyjąć innego punktu widzenia i wszyscy, którzy się z nimi nie zgadzają są od razu toksyczni?

coach internet

by ~cherokee
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
6 8

Współczuję :( Dlatego ważne jest by szkoła edukowała na temat zagrożeń w sieci, bo nie wszyscy zawsze są w stanie zauważyć, że ten fajny jutuber mówiący w fajny sposób jest sekciarski. Przy czym nie wszystkie treści psychologiczne są złe. Niektórzy potrzebują by im powiedzieć, że mają prawo odciąć się od toksycznych ludzi, ale nie wszyscy, których nie lubimy są toksyczni. Trzeba umieć rozróżniać ziarno od plew.

Odpowiedz
avatar fursik
6 10

O to, to, to, to! Ale na piekielnych był kiedyś ten sam coachowski styl (na szczęście już to mija). Ktoś wrzuca historyjkę w stylu "Siostra pożyczyła moją kurtkę bez pytania" albo "mama mnie krytykuje" (przy czym historyjki legitne, a opisane osoby naprawdę piekielne), a pod spodem 10 komentarzy "odetnij się od toksycznych ludzi!!!1!1!" czy nawet "zgłoś to na policję!", a żadnego "porozmawiaj z tą osobą, powiedz, co Cię boli". Nie potrafimy wybaczać. Nie potrafimy zapominać.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
8 8

@fursik: Z tym jest różnie i zależy od sytuacji, bo jeszcze stosunkowo niedawno powszechnie się uważało, że rodzina to świętość, więc właśnie powinno się porozmawiać albo w ogóle przymknąć oko, bo to rodzina. Podobnie z relacjami damosko-męskimi. Bo przecież nie można być samemu. A czasami chodziło o poważne patologie, czasami wręcz zagrażające życiu czy zdrowiu. Ile razy np. bita żona powinna wybaczyć mężowi? Także to zależy od sytuacji. Jak chodzi o drobiazgi, to jak najbardziej powinno się rozmawiać. Jak chodzi o poważne sprawy, wyrządzenie poważnej krzywdy, to już niekoniecznie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

Na takim etapie swojego życia pewnie znalazłabyś coś innego, gdyby nie influencerzy. Coś równie toksycznego. W ich przypadku największym problemem są zasięgi. Bo ilu wyznawców offline mógł znaleźć jakiś guru czy pseudo coach. I ci ludzie i tak musieli wyjść z domów, mijać innych ludzi, czasami zamienić z kimś kilka słów, choćby mimowolnie zauważyć jakieś zmiany w otoczeniu (nowe budynki, szyldy, cokolwiek). A tak, o ile pracuje się zdalnie, można przesiedzieć bardzo długi czas w 4 ścianach (nawet robić wszystkie zakupy online), trując się ich mądrościami. A oni są w stanie przyciągnąć miliony dzięki mediom społecznościowym. I niestety staje się to globalnym problemem w każdej dziedzinie życia, w tym polityce. Społeczeństwa się polaryzują, bo każda ze stron ma swoje źródła informacji i nie potrzebuje niczego z drugiej strony. A że coraz trudniej przyjąć krytykę, to debat też za bardzo nie ma, a debata na poziomie, gdzie następuje wymiana merytorycznych argumentów z zastosowaniem paru zabiegów, sztuczek, żeby kandydat lepiej się zaprezentował (to zawsze miało miejsce) właściwie odchodzi do historii. Teraz bardziej się liczy, jak to ktoś komuś dowalił, zmasakrował itp. To nie prowadzi do niczego dobrego.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 6

Im większe ktoś ma kompleksy, tym bardziej zieje nienawiścią do ludzi.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@Bryanka: Owszem, zgadza się. Bo za wszystkie swoje niepowodzenia i błędy życiowe obwinia innych. Nie umie spojrzeć na siebie krytycznie, zwłaszcza, gdy ogląda/czyta porady przemądrych, domorosłych "psychologów", którzy zalecają "odcinanie się" od wszystkich i wszystkiego, co "toksyczne". Czyli - od całego złego świata, który tylko czeka, żeby zaaplikować biedakowi swój jad.

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
0 0

Chyba ciotka chciała się dowartościować przy rodzinie. Żenada. Mam thermomixa, chociaż nie mogłam się zdecydować dobrych kilka lat. Ułatwia trochę życie, przyspiesza gotowanie, jest też mniej bałaganu i nie trzeba pilnować, żeby się masa nie przypaliła albo sos. Jest to jeden z kilku sprzętów, które mam w kuchni, z czysto funkcjonalnym podejściem, ale ta szopka wokół marki jest męczaca, bo nie jest tez niewiadomo czym.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 0

@kurkaxkurka: Skoro już na ten temat rozmawiamy, to ja mam lodówkę Whirlpool i jestem z niej zadowolony. Stoi, chłodzi i nawet nie buczy głośno.

Odpowiedz
Udostępnij