Święta, nuda i nachodzą mnie różne wspomnienia, to se je opiszę. W młodości byłam mocno nawiedzona i co chwilę latałam do spowiedzi. Pewnego razu miałam potrzebę zwierzeń i jak głupia opowiedziałam księdzu w konfesjonale o moim największym wtedy problemie zdrowotnym, który łamał mi życie. Ksiądz się naindyczył i zaczął mnie opieprzać, że ten problem był wyrazem powołania zakonnego, że zaprzepaściłam powołanie i w ogóle jestem zła (nie miałam grzechów ciężkich, ale powyżywać się na kobiecie zawsze łatwo i przyjemnie). Po tym wszystkim trudno mi było się pozbierać, powiedziałam sobie że więcej nigdy w życiu nie będę szukała zrozumienia u duchownego, a pół roku później znowu poszłam się wyspowiadać do innego kościoła. Inny ksiądz ogromnie zainteresował się moją osobą (nie mam pojęcia czemu) i zaczął nalegać, żebym poszła z nim na plebanię. Nie widziałam w tym żadnego sensu, nie chciałam, broniłam się, ale wobec jego presji pomyślałam sobie: przecież jestem dorosła i nic złego nie może się stać. Kiedy wchodziliśmy po schodach do jego mieszkania, z przeciwległych drzwi wyszedł mężczyzna prawie nagi, w samych bieliźnianych majtkach, i zawołał do księdza który mnie prowadził: O, cześć (tu imię), myślałem że będziesz sam, ale widzę że masz gościa. Było to zimą i nic nie usprawiedliwiało takiego negliżu. Księża sobie porozmawiali, a ja stałam i omijając wzrokiem TO miejsce, przyjrzałam się twarzy golasa - tak, to był ksiądz, który mnie wtedy tak brutalnie potraktował i doprowadził do łez. Teraz zaś stał przede mną, prawie nagi, po gejowsku mizdrząc się do swojego kolegi po fachu. Później dowiedziałam się, że to znany i rozchwytywany miejscowy duszpasterz młodzieży. Dzisiaj myślę, że choć z mojej wizyty u drugiego księdza nie wynikło nic dobrego (próbował mnie uwodzić), to Bóg chyba chciał mi wynagrodzić tamtą przykrość i pokazać prawdziwą twarz księdza, który wykorzystuje konfesjonał i sakrament spowiedzi, żeby rozładowywać swoją złość na słabszych od siebie.
ksieza
Dalej jesteś nawiedzona. Naprawdę myślisz, że Bóg wysłał ci jednego księdza napalonego uwodziciela, a drugiemu kazał ci się pokazać prawie nago,wpierw kierując cię do jego konfesjonału. Strasznie makiaweliczne. Nie prościej, aby Bóg dował powołanie tym mniej chciwym i lubieżnym?
Odpowiedz@dorota64: To powiedz Bogu komu ma dawać powołanie, bo najwyraźniej zrobiłabyś to lepiej niż on.
Odpowiedz@ZofiaHenryka1: Chyba wszyscy się zgodzimy, że jest to dość prawdopodobne.
OdpowiedzBaju baju baj, piękny królewiczu
Odpowiedz@Morog: a gdzie tu widać pięknego królewicza, chyba raczej szkaradny ćwoku
OdpowiedzMinus za zero głębszych przemyśleń. Widzi, że Kościół jest złą instytucją, to ta zamiast czcić boga po swojemu, i tak chodzi do kościoła i jeszcze siebie wini. Weź pomódl się o łaskę rozumu.
Odpowiedz@78FS: Musisz być tępa jak kilo gwoździ, jeśli z krótkiego anegdotycznego opowiadania wysnułaś wniosek że cały Kościół jest zły. Nic też nie wiesz o tym jak czczę Boga. Pomódl się o łaskę inteligencji wyższej niż IQ 40.
Odpowiedz@ZofiaHenryka1: Gwoździe mają ostre końcówki, inaczej by się nie wbiły XD Otóż nie. Taki wniosek wyciągam z wielu innych sytuacji, chociażby z tego jak Kościół łączy się z polityką i Tadeusza Rydzyka. Gdyby Kościół był dobry, to by na każdej mszy potępiali Rydzyka za jego biznes i Kaczyńskiego za te jego miesięcznice. Albo bracia Siekielscy. Sama napisałaś, że myślałaś, że skoro jesteś dorosła, to nic Ci się nie stanie. Czyli co? Sama zauważyłaś, że gdybyś była młodsza, to u księdza mogłaby Ci się potencjalnie stać krzywda? No właśnie.
Odpowiedz@78FS: Brawo za głos rozsądku! Kościół jest instytucją do szpiku kości zepsutą, zgniłą, przeżartą zgnilizną i goniącą wyłącznie za kasą. Są, oczywiście, księża z powołania ale jest ich mało i praktycznie ich nie widać. Ciekawe, jak ta instytycja, nie mająca nic wspólnego z Bogiem, godzi bizantyjski przepych z propagowaną przez samą siebie cnotą ubóstwa... Ubóstwo dla owieczek, bizancjum dla kapłonów xD
OdpowiedzFejk jak stąd do Otwocka…
Odpowiedz@janhalb: Niestety prawda.
Odpowiedz@ZofiaHenryka1: To trzeba było to lepiej napisać, a nie że musimy się domyślać długości kolejki i orientacji księży i rozważać wszystkie przypadki po kolei.
Odpowiedz@janhalb: W pełni się zgadzam. Najlepsze w tym wszystkim jest jak naiwnie skonstruowana jest fabuła brakuje tylko podpisu "Sekrety rodzinne" czy "Zdrady" czy innego serialu z tej kategorii.
Odpowiedz@Eander: Mnie głównie zainteresowały dwie sprawy. 1. Mniej więcej wiem jak wygląda konfesjonał. Zastanawia mnie więc, jak to możliwe, że pół roku po spowiedzi autorka rozpoznała twarz spowiednika? Twarz, którą widziała w półmroku, głównie z profilu, w nakryciu głowy zasłaniającym włosy i "przez kratki"? Chyba że, teraz konfesjonały znacznie różnią się od tych, które widziałam ostatnio, czyli - dość dawno temu. 2. Autorka pisze, że ta "druga spowiedź" odbyła się w kościele jakiejś innej parafii. Zawsze myślałam, że każdy kościół (nawet najmniejszy) ma swoją plebanię. Nigdy nie słyszałam o kościele, który plebanii nie posiada, a kapłani po pracy dojeżdżają gdzieś na plebanie innych kościołów, w innych parafiach. A tu, najwyraźniej, kościół w jej parafii plebanii nie ma i księżulo dojeżdża gdzie indziej. Ciekawe, czy wierni takie kutwy, że kasy na budowę plebanii poskąpili, czy może księżulkowi na własnym lokum nie zależało? A może opis spotkania z gołym spowiednikiem nie dotyczył wcale plebanii? "...rozebrany wyszedł na spotkanie drugiego księdza na zimny KORYTARZ." "Kiedy wchodziliśmy po schodach do jego MIESZKANIA, z przeciwległych drzwi wyszedł mężczyzna..." Schody, korytarz, przeciwległe drzwi... wygląda jak opis normalnej klatki schodowej w bloku, albo hotelowego piętra. Może więc była to jakaś bursa dla bezdomnych księży? I tak mnie jeszcze ciekawi, czy gorliwa katoliczka nie znałaby twarzy swojego proboszcza (wikarego) w swojej parafii, gdzie się - zapewne - zawsze spowiada i nie wiedziałaby, że parafia nie posiada plebanii? A może GORLIWA katoliczka spowiadała się za każdym razem w innym kościele, u innego księdza? Z ważnych dla siebie powodów?
Odpowiedz@Armagedon Zdarzają się parafie z liczbą kościołów większą niż 1.
Odpowiedz@Armagedon Właśnie sobie uświadomiłem, że w czasach, kiedy rodzice zmuszali mnie do uczestnictwa w praktykach religijnych, znałem z twarzy i głosu jeśli nie wszystkich, to prawie wszystkich czarodziei w parafii, więc akurat to, że nawiedzona religiantka rozpoznała spowiednika, wcale mnie nie dziwi.
Odpowiedz@Jorn: Ad 1 Owszem, zdarzają się. Oba kościoły obsługują tę samą parafię i są zwykle blisko siebie. Jeden - to na ogół zabytek, mały i drewniany, drugi - wypasiony murowaniec wybudowany zaraz obok. Msze, z reguły, odbywają się w tym dużym. W małym zazwyczaj pogrzeby. Takie sytuacje mają miejsce, na przykład, na cmentarzu bródnowskim, przy cmentarzu komunalnym na Wólce Węglowej, lub przy cmentarzu wawrzyszewskim (mówię o Warszawie, zakładam, że w innych miastach jest podobnie). W każdym takim przypadku oba kościoły mają jedną i tę samą plebanię, co najwyżej rozbudowaną. I w obu kościołach celebrują ci sami księża. Tam, gdzie budują kościół w całkiem nowym miejscu, powstaje też całkiem nowa parafia i plebania (czasem plebania gotowa jest wcześniej niż sam kościół). A teraz się zastanów, dlaczego w jednej parafii nie może być dwóch proboszczów. @Jorn: Ad 2 Problem w tym, że autorka nie musiałaby spowiednika ROZPOZNAWAĆ, skoro dobrze by go znała. Po prostu - wiedziałaby kim jest "od pierwszego wejrzenia". A ona pisze... "...z przeciwległych drzwi wyszedł mężczyzna prawie nagi (...) PRZYJRZAŁAM się twarzy golasa (...). Później DOWIEDZIAŁAM się, że to znany i rozchwytywany MIEJSCOWY duszpasterz młodzieży." No, jeśli miejscowy, to chyba z tego samego kościoła co kolega-księżulo, z którym autorka do apartamentu poszła? Wiesz Jorn, ta historia naprawdę kupy się nie trzyma.
Odpowiedz@Armagedon: Wiesz pomimo że z założenia podchodzę do takich historii z dystansem staram się nigdy całkowicie nie odrzucać możliwości wystąpienia takiej sytuacji. Jednak tu twój komentarz oddaje chyba sedno problemu: "ta historia naprawdę kupy się nie trzyma". Wspominane przez ciebie i Smoczyce błędy logiczne w przedstawionej narracji oraz proste nagromadzenie zdarzeń powodują że nawet osobom negatywnie nastawionym do kościoła zapala się czerwona flaga.
OdpowiedzŁo rany... Dobra, po kolei: Zastanowiłam się, cóż to za problem zdrowotny, który u pierwszego księdza wywołał pragnienie wysłania Cię do zakonu, zaś u drugiego włączył tryb Casanovy, i wymyśliłam poważny problem z płodnością. W sensie pierwszy ksiądz stwierdził, że skoro nie zostałaś powołana do macierzyństwa, to tylko kapłaństwo zostaje (i swoją drogą wcale niedaleko się z oficjalnym stanowiskiem Kościoła Katolickiego rozminął), a drugi zwietrzył okazję na seks bez majaczącego w tle widma ciąży i w kosekwencji skandalu. Ale w takim układzie mam kilka pytań: 1) Po co opowiadałaś o tym problemie podczas spowiedzi? Przecież bezpłodność/niepłodność grzechem nie jest, a generalnie podczas spowiedzi wyznajemy grzechy, a nie opowiadamy o własnym zdrowiu. 2) Skoro ów problem zdrowotny łamał Ci życie, to zgaduję, że nie byłaś podówczas w wieku "babciowym" (bo w takim przypadku brak możliwości zajścia w ciążę zrzuciłabyś na menopauzę), zatem... co to miało znaczyć, że "zaprzepaściłaś swoje powołanie"? Przecież do zakonu mogą iść kobiety w różnym wieku! (To oczywiście zależy od zasad w konkretnym zakonie, ale większość przyjmuje do 30-35 roku życia, zaś przypadki czterdziesto- czy pięćdziesięcioparolatek rozpatruje indywidualnie - o czym akurat KSIĄDZ powinien wiedzieć.) 3) A Ty sama z siebie, jako bezpłodna/niepłodna a zarazem wierząca, wręcz "nawiedzona" katoliczka, nie rozważałaś pójścia do zakonu? Bo jeśli nie, to tym bardziej nie rozumiem 1) Ponadto: 4) Pół roku później, w innym kościele spotkałaś znajomego księdza, no cóż za niesamowity przypadek, nie? 5) "[ksiądz] zaczął nalegać, żebym poszła z nim na plebanię" - po co? W sensie chyba nie powiedział wprost, że celem chędożenia, nie? To jakiż to "legitny" powód Ci podał? 6) W kolejce do spowiedzi byłaś ostatnia czy ksiądz ot tak zostawił pod konfesjonałem czekających za Tobą grzeszników prowadząc Cię na plebanię? 7) "nic nie usprawiedliwiało takiego negliżu" - nic poza faktem, że ksiądz był u siebie i, jak sam stwierdził, nie spodziewał damskiego towarzystwa, które to towarzystwo ów negliż mógłby wodzić na pokuszenie. Zima zimą, ale mieszkania księży chyba jednak mają ściany, sufity i kaloryfery? 8) "omijając wzrokiem TO miejsce" - które? Bo napisałaś, że ksiądz był majtkach, zatem przyrodzenie chyba jednak miał zakryte? 9) "po gejowsku mizdrząc się do swojego kolegi po fachu" - ani chybi specjalnie po to, byś miała temat do sensacyjnych plotek. Bo przecież właśnie zobaczył, że ów kolega po fachu prowadzi do sypialni jakąś kobietę - no dowód, że ów kolega jest hetero podany na tacy. (Już nawet nie pytam, czemu najwyraźniej nietłumiący popędu gej miałby zostać księdzem, bo zgaduję, że na użytek licznych kolegów - Prawicowych Internautów.) A może jednak nieco przesadzasz i księża po prostu normalnie porozmawiali? 10) No właśnie, o czym? Co drugi ksiądz na te pogaduszki? Nie uciął ich, spiesząc do łożnicy? Jak nożem uciął skończyło się donżuanowanie? No i jak się to wszystko skończyło? Wymknęłaś się niezauważona podczas rozmowy księży? Jednak wylądowałaś w łóżku z tym drugim? Przyleciał smok i Cię porwał, a kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać? 11) "Bóg chyba chciał mi wynagrodzić tamtą przykrość i pokazać prawdziwą twarz księdza, który wykorzystuje konfesjonał i sakrament spowiedzi, żeby rozładowywać swoją złość na słabszych od siebie" - ja tam się nie znam, ale głęboko wierząca katoliczka nie powinna raczej współczuć bliźniemu konieczności zmagania się z tak silną pokusą i dopatrywać się w tym przyczyny frustracji? Na koniec wrócę do początku: "Święta, nuda i nachodzą mnie różne wspomnienia" - że święta to wiem, że nuda to wierzę, zaś co do tego trzeciego... ponoć Mark Twain miał kiedyś powiedzieć "Przeżyłem w swoim życiu kilka strasznych rzeczy. Niektóre z nich wydarzyły się naprawdę."
Odpowiedz@SmoczycaWawelska: "1) Po co opowiadałaś o tym problemie podczas spowiedzi? Przecież bezpłodność/niepłodność grzechem nie jest, a generalnie podczas spowiedzi wyznajemy grzechy, a nie opowiadamy o własnym zdrowiu." 1. mogła uznać słabe zdrowie za grzech (że bóg ją pokarał?) 2. myślała, że nawiązała z księdzem jakąś głębszą więź. 2) powinien, powinien, ale tu nie o powołanie chodziło :) Tylko tak jak sama zauważyłaś powołanie do łóżka. 5) znowu myślała, że ma z księdzem głębszą relację. Czasem się chodzi na plebanię, ale na obiad, rosołek itd. 6) tak albo ewentualnie kazał poczekać jej aż skończy. Generalnie to raczej mało ludzi się spowiada, więc ta kolejka pewnie długa nie była. Co nie zmienia faktu, że w tej historii niewiele się trzyma kupy, no może pierwsza połowa tak, druga nie.
Odpowiedz@78FS: 1) Jeśli założymy, że istotnie, Bóg pokarał ZofięHenryka bezpłodnością/niepłodnością... to ów problem zdrowotny nadal nie jest grzechem, tylko karą za grzech(y). Analogicznie: grzywna nie jest przestępstwem. 2) Zaraz, zaraz, przecież o zaprzepaszczonym powołaniu grzmiał pierwszy ksiądz, który z pewnością nie chciał autorki "powołać do łóżka", gdyż, jak się później okazało, był homoseksualny. 5) Jeśli ZofiaHenryka sądziła, że ma z księdzem głębszą relację, relację na tyle głęboką, by opowiedzieć mu o bezpłodności/niepłodności (ledwie pół roku po tym, jak inny ksiądz "doprowadził ją do łez" i postanowiła, "że więcej nigdy w życiu nie będzie szukała zrozumienia u duchownego"?), zaś ksiądz w odpowiedzi zaprosił na rosołek (i w domyśle dłuższą rozmowę podczas lub po obiedzie) - to dlaczego "nawiedzona" wręcz katoliczka początkowo nie chciała tego zaproszenia przyjąć? 6) Ok, dobra, w sumie długie kolejki do spowiedzi widywałam tylko przed Bożym Narodzeniem, przed Wielkanocą i w pierwszy piątek miesiąca, a i wówczas ktoś musiał być ostatni w kolejce. Niemniej jednak warto myślę byłoby jakoś wspomnieć o tym w historii.
Odpowiedz@SmoczycaWawelska: Ok, poddaję się, ciężko to tak po prostu zrozumieć XD Ale masz rację, historia dość mało prawdopodobna. Chociaż nigdzie nie jest napisane, że autorka jest zdrowa psychicznie, takie dziwne przywiązywanie się może wyjaśnić chociażby anxious attachment style? Chociaż styl lękliwy nie jest sam w sobie chorobą, ale jeszcze parę innych rzeczy by się znalazło. Homoseksualizm homoseksualizmem, jak jesteś w celibacie to nie wybrzydzasz XD Nigdzie nie jest powiedziane, że werbował ją dla siebie. No co w baśni wszystko może wszystko się zdarzyć, ten ksiądz mógł byś heteroseksualny i genderfluid.
Odpowiedz@SmoczycaWawelska: Poza tym u tak zagorzałych katolików pojęcie grzechu nie jest interpretowane normalnie, że zrobiłaś coś złego, mimo że mogłaś dobrze. Tylko w jakiś powalony sposób dochodzą do absurdalnych wniosków. Nie mówię, że ta historia jest prawdziwa tylko staram się zrozumieć.
Odpowiedz@78FS: " 2. myślała, że nawiązała z księdzem jakąś głębszą więź" - ciężko mi zrozumieć takie wytłumaczenie, a jednocześnie zdziwienie i szok autorki, że została zaproszona na plebanię. Spowiedź według dokrtryny Kościoła Katolickiego jest wyznaniem grzechów i na ogół trwa naprawdę krótko. Ludzie mają różne problemy i jeśli potrzebują duchowego wsparcia, a nie tylko szybkiego zrzucenia z siebie ciężaru grzechów powszednich to raczej bardziej pasującym miejscem jest właśnie plebania. A po drugie - nie u "zagorzałych" katolików, tylko u fanatycznych katalików. Fanatycy mają to do siebie, że zniekształcają ideologię, której są wyznawcami. Można być zagorzałym kibicem jakiejś drużyny, co nie znaczy, że jest się kibolem latającym z kijem bejsbolowym.
Odpowiedz@78FS: Szczerze zapewne gdyby rozbić opisaną historię na poszczególne zdarzenia każda z występujących sytuacji miała prawo się kiedyś i gdzieś wydarzyć bo nie ma co się oszukiwać księża to też ludzie i swoje za uszami też mają. Jednak ten zlepek wszystkiego razem jest po prostu śmieszny. Do tego wypunktowane przez @SmoczycaWawelska: błędy logiczne są wręcz rażącym przykładem jak ktoś kto pewnie nawet nigdy nie otarł się o okolice kościoła a co dopiero był na plebanii może wyobrażać sobie jak to wygląda :) Co do propozycji że autorka może nie być do końca zdrowa psychicznie i z tego mogą wynikać jej dziwne reakcje to równie dobrze może to wpływać na jej percepcje opisanych zdarzeń. Na przykład doszukiwanie się dodatkowych podtekstów w czyichś wypowiedziach ale to już gdybanie Zaś co do kwestii homoseksualizmu to o ile się orientuje to chyba tak to nie działa no chyba że twierdzisz że ksiądz był bi :)
Odpowiedz@digi51: Ok, dobrze, fanatycznych, nie zagorzałych. Masz rację z perspektywy niefanatycznego katolika. Ale jak widać po komentarzach autorki, zwykła logika do niej nie pasuje. :(
OdpowiedzWyszłaś z błędnego założenia i nagadałaś się jak opętana o czymś, co nie ma miejsca, bo nie mam chyba problemów z płodnością, w każdym razie nigdy tego nie sprawdzałam. Pewnie sama masz z tym problem i zrobiłaś coś złego, co spowodowało TWOJĄ bezpłodność, dlatego automatycznie i bezmyślnie przypisałaś mi swoją bolączkę. WYMYSLIŁAŚ - to odpowiednie słowo opisujące twoją tępą projekcję na mnie twoich kompleksów. Nie rozumiesz - bo sama się pogubiłaś w swoich insynuacjach. Nie czytasz ze zrozumieniem - drugi ksiądz też nie był moim znajomym. Jaki legalny powód mi podał - taki, że Bóg chce abyśmy ze sobą porozmawiali. Co do negliżu - nikt chyba nie chodzi w samych majtkach nawet we własnym mieszkaniu, a ksiądz tak rozebrany wyszedł na spotkanie drugiego księdza na zimny korytarz. Wzrokiem omijałam jego majtki żeby NIE widzieć, czy coś przez nie prześwituje. Nie należę do katoliczek podniecających się takimi widokami i ich nie szukam. Mieszkanie na parafii to nie tylko sypialnia, ale cały apartament, więc atakując mnie, przypadkiem w swojej głupocie zaatakowałaś duchowieństwo, twierdząc, że ich przedstawiciel prowadził mnie wprost do sypialni - niczego takiego nie napisałam i gdyby tak było, nigdy bym się nie zgodziła go odwiedzić, a podkreślałam, że nie miałam na to najmniejszej ochoty (i gdy później jakiś ksiądz zapraszał mnie na plebanię to stanowczo odmawiałam, wiedząc z doświadczenia jak może wygladać taka wizyta). Mnóstwo gejów zostaje księżmi co nie przeszkadza im normalnie rozmawiać - nigdzie zresztą nie twierdzę że ich rozmowa była nienormalna. Jak się to wszystko skończyło? - kiedy drugi ksiądz u siebie spróbował mnie dotykać, wstałam i wyszłam. Kapłan to dla mnie z założenia postać całkowicie aseksualna, a zadawanie się z kimś poświęconym Bogu uważam za poważny grzech, którego nigdy w życiu nie popełniłam, w odróżnieniu od typowych katoliczek, które, jak czytałam, podobno biegają za sutanną całą bandą. Twoje liczne i ordynarne skojarzenia z seksem nie świadczą dobrze ani o twojej równowadze, ani stanie ducha, ani o przemyślanym podejściu do Kościoła. Jeśli chodzi o cytat z Twaina - nie było to straszne, raczej pouczające, dla mnie o sprawiedliwości Bożej, która zawsze w końcu dochodzi do głosu. Jak na osobę która dość dobrze orientuje się w zasadach stosowanych przez KK, masz w sobie ogromnie dużo złości, nienawiści i resentymentu, które drążą cię od wewnątrz. Zdobądź się na odrobinę dystansu do siebie samej, koniecznie poczytaj Ewangelię, wtedy twój świat będzie mniej zagrażający a i ty zaczniesz myśleć bardziej logicznie, mniej i mniej zionąć smoczym oddechem.
Odpowiedz@ZofiaHenryka1 Dzięki za wyczerpujący komentarz - przynajmniej już wiemy, co to za choroba.
Odpowiedz@ZofiaHenryka1: Pięknie łączy się ten wstęp: "Pewnie sama masz z tym problem i zrobiłaś coś złego, co spowodowało TWOJĄ bezpłodność" z tym zakończeniem: " masz w sobie ogromnie dużo złości, nienawiści i resentymentu, które drążą cię od wewnątrz".
Odpowiedz@ZofiaHenryka1: No owszem, WYMYŚLIŁAM ten nieszczęsny problem z płodnością, gdyż pasował tu jak ulał, a nic innego ani w ząb. Ale nic straconego - założyłaś konto, możesz już wyprowadzić mnie z błędu. Zatem powiedz, jakaż to choroba Cię dręczyła? Nie masz się czego wstydzić, jesteś tu anonimowa. Nie twierdzę, że DRUGI ksiądz był Twoim znajomym. Twierdzę, że pół roku później, w innym kościele spotkałaś PIERWSZEGO, znajomego księdza (przecież już go znałaś, bo byłaś u niego pół roku wcześniej u spowiedzi, mało tego, kojarzyłaś jego twarz na tyle, by go rozpoznać) i uznałam to za mało prawdopodobne. Nie niemożliwe, ale mało prawdopodobne. "nikt chyba nie chodzi w samych majtkach nawet we własnym mieszkaniu" - zdziwiłabyś się "Jaki legalny powód mi podał - taki, że Bóg chce abyśmy ze sobą porozmawiali" - to czemu, wierząca, wówczas wręcz "nawiedzona" katoliczko, początkowo "nie widziałaś w tym żadnego sensu, nie chciałaś, broniłaś się", skoro byłaś przekonana, że kapłan, "z założenia postać całkowicie aseksualna", chce z Tobą tylko porozmawiać? Proszę, jak to całe życie człowiek się uczy. Z moich doświadczeń z Kościołem wynikało, że księża zazwyczaj (bo też nie zawsze) mają prywatne tylko pokoje do spania (czyli właśnie sypialnie), zaś jadają razem na stołówkach/we wspólnych jadalniach. A tu proszę - prywatne apartamenta! Za to połączone zimnym korytarzem, tak zimnym, że zimą w bieliźnie wyjść tam nie sposób. "Mnóstwo gejów zostaje księżmi" - jak najbardziej. Są to ci wierzący, którzy uznają swą orientację za nienaturalną, za pokusę do ciężkiego grzechu. Księżmi zostają najczęściej po to, aby łatwiej im było tę pokusę zwalczać - tylko jak się to ma do mizdrzenia się do kolegi po fachu? Dziękuję za troskę o mą równowagę ducha, uczucia, dystans do siebie i zdolność do logicznego myślenia. Ewangelię czytałam, więcej, całą Biblię czytałam! Efekt: Grzechem i Demoralizacją Młodzieży zajęłabym się zawodowo, gdyby ktoś mi za to płacił; do tego czasu param się nimi Z Powołania oraz Dla Idei. ;)
Odpowiedz@ZofiaHenryka1 Dziecko, weź Ty lepiej już odpal CSa albo chociaż przenieś sie na Wattpada.
Odpowiedz@SmoczycaWawelska: Podziwiam Twoją cierpliwość w tłumaczeniu autorce / autorowi dlaczego każdy średnio rozgarnięty czytelnik widzi na pierwszy rzut oka, że ta opowieść to bajeczka…
Odpowiedz@janhalb: Niekoniecznie "bajeczka", zmyślona nie wiadomo po co. Możliwe, że w umyśle autorki się to wydarzyło, ba, jest całkowicie spójne i logiczne.
Odpowiedz@fursik: Sorry, ale "logiczne" chyba tylko w logice snu… ;-)
Odpowiedz@janhalb: Przeczytaj komentarze autorki. W tym umyśle zasady logiki nie są tym samym, czym są dla mnie czy dla Ciebie...
Odpowiedz@ZofiaHenryka1: Kobieto, piszesz historię w sposób niejasny i dziwisz się, że próbujemy zgadnąć ważne szczegóły? Gdyby tą chorobą byłby na przykład HIV, to ksiądz miałby rację, przynajmniej według katolickiego myślenia. W ogóle pierwszy akapit podsumowuje jaki z Ciebie katolik, będziesz musiała się wyspowiadać, bo mocno atakujesz kogoś, kto wcale nie był względem Ciebie agresywny. Że mnie wyzywasz od tępaków, ok, ja Cię nie szanuję i nie zamierzam, więc jak chcesz. Tak, plebania to taki domek, ale nie każdy tutaj był na plebanii, niektórzy są np. niewierzący, więc wypadałoby wspomnieć o tychże paru istotnych szczegółach. Może ona orientuje się w zasadach KK, ale nie orientuje się w Twoim stylu pisania. Ja chociażby podałam w swojej historii skrócony opis co to są zaburzenia sensoryczne, mimo że ją to wydłużyło, ale dzięki temu ludzie nie musieli zgadywać o co mi chodzi. Bo wiedziałam, że nie każdy może się orientować w detalach. Ksiądz nie jest "istotą aseksualną" tylko człowiekiem, który może być aseksualny, nie musi. Przy czym zawsze masz prawo odmówić niechcianego seksu, nie ważne kto go chce.
Odpowiedz@Frugo: Wiesz co Frugo, przez ten Twój ironiczny komentarz przeczytałam odpowiedź autorki dwa razy, szukając nazwy tejże choroby! XD
Odpowiedz@Cyraneczka: tu się zgadzamy, chociaż dla autorki może być to ciężkie, bo na Wattpadzie nie ma istot aseksualnych :) @SmoczycaWawelska: A może ta plebania była wspólna dla kilku parafii? Nie wiem, czy to możliwe, ale byłaby to oszczędność miejsca i wyjaśniłoby wiele rzeczy. Może oni nie byli gejami tylko wieloletnimi współlokatorami? Ale takie rzeczy się pisze się w historii. Czas zmienić płeć/skorektować i zostać księdzem. Jedyna nadzieja dla mnie na mieszkanie w apartamentowcu :)
Odpowiedz@janhalb: @fursik: ma rację, autorka nie myśli logicznie. Gdyby pisała bajki, to by próbowała wyjaśniać wszystkie nieścisłości. Mam inną interpretację. Z jednym księdzem autorka się pokłóciła, może nawet z jego winy. Potem poszła do innego księdza i ten zauważył, że z nią jest coś nie tak psychicznie, więc wziął ją na plebanię by z nią porozmawiać i jego intencje były szczere. Ale niestety tam był ten pierwszy ksiądz, który najprawdopodobniej był współlokatorem drugiego, autorka się przestraszyła i uciekła.
Odpowiedz@janhalb: Dzięki. Ale ja to nie z dobrego serduszka robię, ino dla zabawy, z nadzieją na jeszcze lepszą zabawę w przyszłości, gdy fejkopisarka wyćwiczy się w sztuce ;) @78FS: Jeden z księży gejem nie był na pewno, bo autorka twierdzi, że ją obmacywał. "A może ta plebania była wspólna dla kilku parafii? Nie wiem, czy to możliwe, ale byłaby to oszczędność miejsca i wyjaśniłoby wiele rzeczy" - nigdy o takim rozwiązaniu nie słyszałam, acz nie wykluczam, że gdzieś takie funkcjonuje. W takim wypadku, ZofioHenryka, poproszę o namiary na to miejsce. Wspólna dla kilku parafii plebania, na której każdy ksiądz ma prywatny apartament, te zaś połączone są korytarzem, na którym trzaskają syberyjskie mrozy - to brzmi jak jedyna w swoim rodzaju perła architektury. Ja to po prostu muszę zobaczyć. Mogę nawet księdza w tym celu przelecieć, a co mi tam.
Odpowiedz@78FS: "@Frugo: Wiesz co Frugo, przez ten Twój ironiczny komentarz przeczytałam odpowiedź autorki dwa razy, szukając nazwy tejże choroby! XD" - też to zrobiłem XD
Odpowiedz@SmoczycaWawelska: Ja też liczę na poprawę i na lepsze bajki. Wszakże cenię sobie dobry kunszt literacki. A może autorka jest studentką i dla niej apartamentowiec to po prostu dowolny domek w dobrym stanie? XD Albo myśli bardziej po angielsku, gdzie apartment wcale nie musi oznaczać czegoś luksusowego. Tyle pytań tak mało odpowiedzi. W niektórych miastach masz kościół co kilometr. W takim wypadku kupno jednego dużego domku gdzieś w połowie zamiast kilku małych ma sens.
Odpowiedz@SmoczycaWawelska: Jak bym mógł dałbym po dwa dodatkowe plusy za opanowanie i żelazną logikę :)
Odpowiedz@Eander @78FS Ojjj przepraaaszaaaam :)
Odpowiedz@SmoczycaWawelska: Obmacywał to może ciebie paranoiczko. Nic takiego nie napisałam.
Odpowiedz@PiekielnaZofioHenryka: No owszem, nie użyłaś tego konkretnie słowa, napisałaś: "Jak się to wszystko skończyło? - kiedy drugi ksiądz u siebie spróbował mnie dotykać, wstałam i wyszłam".
Odpowiedz@Eander: Dziękuję, niniejszym czuję się zaplusowana potrójnie ;)
OdpowiedzTo znowu ja, ZofiaHenryka1, z nowego konta. Widzę, że moja w 100% prawdziwa opowieść ogromnie was pobudziła. Nie było to moim zamiarem, ale skoro jesteście tacy pobudliwi... Do rzeczy. Jestem już mocno leciwą niewiastą (po 70), ale przy tym dziewicą i nie było mowy o żadnych chorobach wenerycznych. Z racji mojego zaangażowania, znam multum księży, ale z żadnym nie jestem w bliskiej relacji. Tym bardziej zdziwiło mnie zachowanie księdza, który dosłownie zatargał mnie do swojego apartamentu, chociaż stawiałam opór! Ci co się tak oburzają, chyba nie widzieli wszystkich plebanii w dużych miastach, np. w Krakowie gdzie mieszkam, Bóg wcale nie wadzi się z Mamoną, parafie są bogate i kapłani mają swoje mieszkania a nie żadne pokoiki ze wspólną łazienką. Jeden ksiądz może spowiadać w różnych kościołach, na przykład u siebie i tam gdzie odbywa się spowiedź całodzienna, gdzie spowiadają księża z różnych parafii. Tak było w opisanym przypadku. Za drugim razem, kolejka do spowiedzi za mną była długa i ksiądz wyskoczył z konfesjonału właśnie dla mnie. Chyba mu się bardzo spieszyło, ha ha... Niedowiarkom radzę pozwiedzać plebanie, zdobędziecie bardzo pouczające obserwacje. Księdza z dyżuru poznałam po twarzy, bo widziałam go jak wchodził do konfesjonału, poza tym w kościele wcale nie było ciemno. Nie jest moim celem określanie orientacji tych księży, wy to już o wiele lepiej zrobiliście ode mnie :D O co tam jeszcze chcieliście mnie szarpać, bo nie chce mi się już tego czytać? W każdym razie zainspirowaliście mnie do dalszego opisywania moich przygód z życia gorliwej katoliczki, a jest tego co niemiara! Do zobaczenia tu i na podobnych stronach. Wasza - Piekielna Zofia Henryka :)
Odpowiedz@PiekielnaHenryka: Tak się zabawnie składa, że ja też z Krakowa i z krakowskimi parafiami i plebaniami większość (choć nie wszystkie) moich doświadczeń się wiąże. Teraz to naprawdę jestem ciekawa, w których kościołach to się działo. Owszem, jeden ksiądz może spowiadać w różnych kościołach. Wierz mi, gdyby spotkanie znanego ze swojej parafii księdza w innym kościele było jedynym mało prawdopodobnym zdarzeniem w tej historii, to pewnie nawet bym nie komentowała. Ale że moją uwagę zwróciło kilka innych kwestii, to i tę dorzuciłam niejako przy okazji. Ani ja się nie upieram przy problemach z płodnością, ani podejrzewam 78FS nie upiera się przy chorobie wenerycznej. Ot, zgadujemy. Chcesz rozwiać nasze wątpliwości? Napisz nam jaki to był problem zdrowotny, bo jest, jak widać, istotny dla historii. Nie chcesz pisać o tym publicznie? To nie pisz, ale też nie dziw się, że ludzie sobie zgadują - ich prawo. "Tym bardziej zdziwiło mnie zachowanie księdza, który dosłownie zatargał mnie do swojego apartamentu, chociaż stawiałam opór!" - no ale zaraz, skąd ten opór? Przecież ksiądz powiedział Ci, że "Bóg chce abyście ze sobą porozmawiali", dlaczego zatem, wierząca katoliczko, porozmawiać na osobności nie chciałaś? Przecież w przeciwieństwie do mnie nie masz "licznych i ordynarnych skojarzeń z seksem", zaś "kapłan to dla Ciebie z założenia postać całkowicie aseksualna", nie? "Za drugim razem, kolejka do spowiedzi za mną była długa i ksiądz wyskoczył z konfesjonału właśnie dla mnie. Chyba mu się bardzo spieszyło, ha ha..." - kolejka ta składała się ani chybi z cudownie wskrzeszonej i sklonowanej żony Lota i dlatego z przyzwyczajenia zastygła w słup soli. Bo wierzący katolicy starający się wrócić w życiu na dobrą drogę lub z tej drogi nie zboczyć (tacy wszak chcą się wyspowiadać, nie?) chyba jednak jakoś by zareagowali, gdyby ksiądz wyszedł z konfesjonału i próbował "dosłownie zatargać do swojego apartamentu" spowiadaną właśnie kobietę, "chociaż [ta] stawia opór", nie? (Z tą kolejką to przecież nawet nie był zarzut, serio myślałam, że po prostu byłaś ostatnia...) "Nie jest moim celem określanie orientacji tych księży, wy to już o wiele lepiej zrobiliście ode mnie" - pierwsza wzmianka o "gejowskim mizdrzeniu się" pojawia się w historii, którą napisałaś. Zakładasz, że ksiądz był hetero, zaś zachowywał się tak, bo...? Chciał zrobić koledze po fachu dowcip rodem z gimnazjum? (W sumie miałoby tyleż sensu co prawdziwy podryw, czyli niewiele.) No ale czy przy takim założeniu myślałabyś, że "Bóg chyba chciał Ci (...) pokazać prawdziwą twarz księdza" - bo jakaż to miałaby być ta "prawdziwa twarz"? Cieszę się, że zainspirowałam (bo zakładam, że o mnie tu między innymi chodzi) Cię do dalszego opisywania twoich przygód z życia gorliwej katoliczki, chętnie poczytam. Do zobaczenia na Piekielnych!
Odpowiedz