Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem nauczycielem wychowania przedszkolnego i piekielny jest dla mnie hejt na nauczycieli.…

Jestem nauczycielem wychowania przedszkolnego i piekielny jest dla mnie hejt na nauczycieli.

Zdaję sobie sprawę, że większość nauczycieli nie powinno pracować w zawodzie. Co więcej, u siebie w pracy też mam osoby, które nie powinny zbliżać się do dzieci - i mówię o tym szczerze. Mało kto jednak patrzy na to, że jest masa wspaniałych nauczycieli. I w mojej placówce (nie tylko w tej), wspaniałych nauczycieli jest o wiele więcej.

Mam pensum 25 godzin w czasie 40-godzinnego etatu. Oznacza to, że z dziećmi na grupie spędzam 25 godzin. Jedna godzina to godzina dostępności dla rodziców. Reszta godzin jest przeznaczona na wypełnianie dokumentacji, przygotowywanie się do zajęć, prowadzenie galerii naszej grupy, kontakt z rodzicami, zebrania, wycieczki, rady pedagogiczne. Łącznie pracuję 40 godzin tygodniowo.

Ciągle słyszę, że moja grupa zawodowa nie powinna dostawać podwyżek, bo nic nie robimy, jesteśmy leniami, jesteśmy beznadziejni. Kiedy tego słucham, odechciewa mi się robić kolejnych kursów, bo grupa ma z czymś problem, a dzięki pogłębieniu wiedzy będę mogła im pomóc (niekoniecznie problem, na przykład mam dziecko w spektrum autyzmu na grupie - poszłam na kurs o komunikacji z takim dzieckiem, bo chcę zrobić wszystko, żeby się dobrze czuło u mnie na grupie; część dzieci ma problem z prawidłowym chwytem, więc poszłam na kurs, jak im pomóc z tym, bo studia jedynie wspomniały o tych rzeczach, nie pogłębiały ich). Odechciewa mi się także robienie gier terenowych, które moje dzieciaki uwielbiają. Odechciewa mi się wymyślać nowe, ciekawe rzeczy na zajęciach, żeby przyciągnąć ich uwagę, a także aby zachęcić ich do chodzenia do przedszkola (dzieci zastanawiają się, co nowego i fajnego będzie, więc chętniej przychodzą do przedszkola). Poświęcam sporo czasu, na szukanie przepisów na ciekawe eksperymenty lub masy, bo lubią takie rzeczy. Pracuję często więcej niż 40 godzin tygodniowo, żeby przygotować fajne rzeczy. Jeśli chcą posłuchać "Jingle bells", to puszczam im i słuchają oraz śpiewają. Przytulam ich, kiedy tylko potrzebują, często im powtarzam, że są inteligentni, zabawni i pomocni. Nigdy na nich nie krzyknęłam, nigdy nie byłam dla nich niemiła. Jeśli jakieś zachowanie mi się nie spodobało, rozmawiałam z dzieckiem na osobności. Jestem otwarta na ich potrzeby, słucham ich i nigdy nie bagatelizuję rzeczy, które są dla nich ważne, a dla dorosłych mogą wydawać się śmieszne.

I gdy słyszę, że jestem beznadziejna, tylko dlatego, że wybrałam taki zawód, albo że zasługuję na najniższą krajową, bo kiedyś ktoś miał mało fajnego nauczyciela od matematyki, to przestaje chcieć mi się robić te "fajne i ciekawe" rzeczy. Powiecie, że nie robię tego dla opinii publicznej: tak, to prawda. Ale kiedy DZIEŃ W DZIEŃ się słyszy, że jest się nierobem, że powinno się zarabiać jak najmniej (pomimo wydawania fortuny na zakup rzeczy potrzebnych do zajęć), to przestaje się chcieć. Niektórzy członkowie mojej rodziny też tak uważają i też mi to mówią.

Dotrzymam do końca umowy i zmieniam zawód. Takich jak ja będzie coraz więcej: bo mamy dość tego, że społeczeństwo nas nie szanuje. Mamy dość marnych wypłat (wiem, będą podwyżki - za mniej więcej 3700 netto równie dobrze mogę iść do korporacji, gdzie nie mam odpowiedzialności za czyjeś życie). Mamy dość roszczeniowych rodziców, którzy chwalą dziecko, gdy te chce komuś wydłubać oko długopisem. Jestem zmęczona dawaniem od siebie ponad stu procent, aby tylko słyszeć same negatywne rzeczy. Odchodzą dobrzy nauczyciele, zostają źli. Dobrzy nauczyciele, troszczący się o dzieci i uczniów, mają dość.

by ~feiwo
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
11 13

To nie jest prawda, że ludzie nie zwracają uwagi na wspniałych nauczycieli. Większość ludzi, z którymi miałam do czynienia uważa, że nauczyciele przedszkolni, z którymi mieli do czynienia byli super albo po prostu ok. A ten hejt (nie tylko na nauczycieli, ale rozumiem, że Ty zwracasz uwagę akurat na to jako nauczyciel, to zrozumiałe) nakręcają media. Tematy prowokujące gównoburzę po prostu się opłacają. Wrzuca się jakiś artykuł typu "Madga pracuje w przedszkolu <<Najgorsi są rodzice>>" - i w artykule jazda jakiejś zmyślonej pani Magdy z przedszkola, która sprzedaje jako "fakty autentyczne" fantazje studenta 2 roku dziennikarstwa. W komentarzach zaczyna się jechanie rodziców po nauczycielach, a w kontrze jechanie nauczycieli po rodzicach. Każdy ma swoje racje i to nie jest dyskusja tylko dojeżdżanie się nawzajem. I tak jest w każdym temacie"

Odpowiedz
avatar helgenn
14 14

@digi51: niestety znam na żywo wiele osób o takich poglądach, najczęściej są to osoby, które same nie mają żadnego wykształcenia, oburzone tym, że nauczyciel leży i pachnie przez większość czasu, zarabia i tak za dużo a oni mają ciężką pracę fizyczną.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

W końcu jakiś nauczyciel, któremu chciało się zainteresować komunikacją z autystykami. Ucieszyło mnie to bardzo, bo sama jak chodziłam do szkoły to nauczyciele nie chcieli wiedzieć o autyzmie kompletnie nic i tylko potem narzekali, że o boże jak ciężko, dlaczego ta głupia uczennica nie czyta mi w myślach. A potem doczytałam, że rzucasz tę robotę. Aha. Szkoda. W tym kraju nie będzie dobrze. Na całe szczęście skończyłam szkołę i nie zamierzam wracać.

Odpowiedz
avatar katem
10 10

Dziewczyno! Robisz wspaniałą robotę. Dzieci będą Cie długo pamiętać. Ja sama pamiętam swoją panią z przedszkola - panią Lesiowską, choć to było tak dawno temu i pani Janina już zapewne nie żyje, bo miałaby teraz ponad 100 lat. Durni roszczeniowi rodzice są wszędzie i to oni są najgłośniejsi, a i negatywne opnie zapamiętuje się łatwiej, gdy dotyczą Ciebie. Takie życie - to tacy są słyszalni, bo bardzo głośno krzyczą. Pamiętaj, że oni są w mniejszości. Wszędzie tam, gdzie masz do czynienia z ludźmi - znajdzie się parę osób, których negatywizm potrafi zniszczyć wszystko dobre, czego się doświadcza. Trzymaj się - dzieci potrzebują dobrych nauczycieli. Sam dziwię się temu potokowi narzekań na nauczycieli i czasem zastanawiam się, czy ja tu przypadkiem nie spadłam z jakiejś innej planety - bo nie miałam do czynienia z ewidentnie złymi nauczycielami - ani sama, ani pośrednio - przez nauczycieli swoich, dorosłych już, dzieci. Byli lepsi czy gorsi, ale złych nie było. Szkoda, że ci dobrzy chcą odchodzić, choć właśnie trudno się im dziwić.

Odpowiedz
avatar marcelka
7 7

OK, są nauczyciele, którym się chce - angażują się, doszkalają, poświęcają czas. Ale na jednego takiego nauczyciela przypada pewnie z 5 takich, co dzieci czy młodzieży wręcz nie lubią, prowadzą lekcje wg schematu zrobionego raz 15 lat temu i czekają na dzwonek bardziej niż uczniowie. Poza tym solą w oku jest właśnie to pensum. Ty twierdzisz, że poświęcasz na pracę i przygotowanie ponad 40 godzin - i ok, ja Ci wierzę. Ale mam znajomą nauczycielkę, która ma pełen etat w jednej szkole + 1/4 etatu w tej szkole jako logopeda + 1/8 etatu w innej szkole + 1/2 etatu w innej placówce jako logopeda. I te trzy miejsca pracy są w różnych miejscowościach, więc musi jeszcze mieć czas na dojazdy. I jej zostaje jeszcze całkiem sporo czasu na rzeczy typu kino, książki, rower, siłownia itd. Czy byłoby to możliwe, gdyby naprawdę "wyrabiała" godziny na każdą pracę?

Odpowiedz
avatar livanir
4 4

@marcelka: Tak jest w każdym zawodzie. U mnie w pracy też mam znajomą, co nie meczy się pracą nawet w najcięższe dni. Kiedy ja zapierdzielam, ona czyta książkę, bo "nie ma nic do roboty na teraz". Jednak gdyby mój przełożony czy klienci opierdzielali mnie za nią i obniżyli wypłate/ nie chcieli dać podwyżki, bo koleżanka ma czas na pisanie na messenger... to albo też bym znalazła ten czas, albo nową prace. Co własnie nauczyciele robią, więc zostają tylko tacy, jak Twoja koleżanka. A skoro ona nie ma konkurencji... to może dalej lecieć w kulki.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

@marcelka: Nie. Nie byłoby to możliwe i najprawdopodobniej nie przykłada się wystarczająco do swoich obowiązków. A dlaczego pracuje w tylu róznych miejscach? Mam dziwne wrażenie, że ma to związek z zarobkami. Może ona w ogóle nie powinna uczyć, a może po prostu nauczyciele powinni lepiej zarabiać, i nie musiałaby szukać dodatkowych zajęć, tylko mogłaby się skupić na pracy w jednym miejscu i temu poświęcać całą swoją energię i uwagę. A jakby to nic nie dało, to w ogóle powinna odejść albo powinni ją zwolnić. Tyle że obecnie ciężko stracić tę pracę, bo tak jakby brakuje chętnych. Mimo że podobno to jest tylko 20 godzin tygodniowo.

Odpowiedz
avatar marcelka
1 1

@livanir: Ok, chociaż tu trochę odwróciłaś sytuację. A wyobraź sobie, że - pozostając przy Twoim przykładzie - ta znajoma z Twojej pracy zaczęłaby wszem wobec narzekać, jak się przepracowuje, jak jest jej ciężko itd. i domagać się podwyżki - to jakbyś zareagowała?

Odpowiedz
avatar madzer123
3 3

Malo jest takich nauczycieli jak pani ale dzieci ,uczniowiebardzo pamiętają takich nauczycieli i pani cierpi przez takich ,którzy mają gdzieś wszystko i siedzą na stołku po znajomości,proszę zostać w zawodzie dla tych wszystkich którzy doceniają takich jak pani pozdrawiam

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

O ile ktoś ma predyspozycje do pracy z małymi dziećmi (podziwiam, ja dam radę maks. 2 godziny z dziećmi znajomych), to tu podejście rodziców może jeszcze tak się nie przekłada na ich zachowanie. U starszych dzieci jest gorzej i naprawdę ciężko zapanować nad grupą kilkunastu dzieciaków, z których mniej więcej połowa słyszy od rodziców, że nauczyciele to lenie i nieroby i nie ma sensu ich słuchać. W pewnym wieku współpraca rodziców i nauczycieli jest konieczna, żeby utrzymać jakiś porządek w grupie. Jeśli tego nie ma i nastolatkowi wszystko się upiecze, to 1 czy 2 takich potrafi rozwalić całą lekcję.

Odpowiedz
avatar szafa
0 4

Z jednej strony opisujesz jak to niby jesteś nauczycielem z powołania, który kocha pracę i dzieci. Z drugiej strony rzucasz pracę za przyzwoite pieniądze (tak, 3700 na rękę za etat to są przyzwoite pieniądze, ja tyle nie zarabiam, a mam pracę o wiele bardziej wyniszczającą psychicznie i fizycznie), którą niby kochasz, tylko dlatego, że ktoś wiesza na Twojej grupie zawodowej psy? Odechciewa Ci się zaangażowania, bo jacyś ludzie się czepiają? Coś mi tu kompletnie nie styka, sory. Pracowałam kiedyś w zawodzie, który kochałam i rzuciłam go tylko dlatego, że nie szło wyżyć za pieniądze, jakie zarabiałam (jak wyrabiałam minimalną to był sukces). Gdyby nie to, w życiu bym go nie rzuciła, nawet jakby pół Polski mi mówiło, że to g8wniany zawód i na nic nie zasługuję :). Teraz zresztą też pracuję w zawodzie, na którym wszyscy wieszają psy, w tym właśnie nauczyciele, którzy ciągle trzepią, że oni nie mogą zarabiać tyle, co my (bo, wiecie, my to jacyś podludzie, po drugie zwykle zarabiają więcej, więc nie wiem, o co kaman, jak to mawia młodzież) i jakoś dalej w nim pracuję, mimo ciągłego wysłuchiwania, że nam się nic nie powinno należeć, że "trzeba się było uczyć" i że jak się nam nie podoba, to powinnyśmy zmienić pracę. Ja mam wrażenie, że po prostu szukasz wymówki, żeby zwiać z przedszkola i tyle. A jeśli myślisz, że korporacje biorą każdego po studiach... to powodzenia :). Ja znam dwa języki bardzo dobrze i jakoś nikt mnie w korpo nie zatrudnił, bo to nie jest wystarczająca kwalifikacja :).

Odpowiedz
avatar AdaToNieWypada
4 6

Na wszystkich malkontentów, co to narzekają że nauczyciele mało pracują, dużo zarabiają, wakacje i ferie mają i w ogóle mam zawsze radę: skoro to taki lajtowy zawód to dlaczego nie jesteśnie nauczycielami?

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 2

Szkoły da, kolejny dobry nauczyciel odejdzie :( Każdemu kto jest przeciwko podwyżkom dla nauczycieli "bo miał kiepskich nauczycieli" odpowiadam, że dobrych nauczycieli będziemy mieć tylko wtedy kiedy ludzie będą czekać w kolejce żeby wykonywać zawód nauczyciela. Sorry, ale przy obecnych zarobkach to ludzie, którym się coś w życiu chce, odejdą. Negatywna selekcja.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
3 3

Wytrzymaj jeszcze trochę, bardzo proszę! Tak bardzo brakuje dobrych nauczycieli! Od nowego roku mają być podwyżki dla nauczycieli i nie będą zapewne jedyne w najbliższych latach. Ludźmi się nie przejmuj. Ja jestem leniem, zarabiam więcej niż powinnam za taką robotę a tylko klikam w kąkuter (programistka). I jako matka dziecka w spektrum autyzmu na rękach bym nosiła nauczycieli, którym się chce.

Odpowiedz
avatar Rudolf
0 2

Widzę dwa powody opisanego przez Ciebie stanu rzeczy. 1. Jak sama napisałaś, "większość nauczycieli nie powinno pracować w zawodzie". Dopóki się to nie zmieni, będziesz niestety oceniana przez pryzmat tej większości. Może nie przez wszystkich, ale przez tych, którzy nie mają do czynienia bezpośrednio z Twoją pracą i widzą Cię nie jako osobę, ale jako przedstawicielkę grupy zawodowej. Nauczycielom mało się płaci, więc mamy kiepskich nauczycieli, więc nauczycielom mało się płaci, więc... Zamknięte koło. Podwyżki są potrzebne i tutaj nowa władza na szczęście zaczyna działać, ale z drugiej strony trzeba też jasno powiedzieć, że musimy doprowadzić do sytuacji, w której te podwyżki ściągną do pracy nowych, lepszych nauczycieli, którzy zastąpią tych gorszych, a to już politykom przez gardła nie przechodzi. 2. Polski system edukacji jako całość nadaje się do zaorania i stworzenia od nowa. Należy ten wstrętny model pruski wyrzucić na śmietnik historii i zastąpić modelem fińskim albo jakimkolwiek innym, który przystaje do współczesnej rzeczywistości. Najważniejszy ma być nie nauczyciel, nie rodzic, a uczeń - traktowany podmiotowo, jak człowiek z własnym zdaniem i osobowością. I skoro piszesz, że dzieciaki lubią Twoje zajęcia, to jako nauczyciel w takiej szkole też będziesz wygrana. Niestety wygląda na to, że do opisanych przeze mnie zmian dojdzie nieprędko, bo nie tak dawno słyszałem polityczne hasła, że polska szkoła nie potrzebuje rewolucji, podczas gdy właśnie tego potrzebuje. No ale może chociaż po Czarnku posprzątają.

Odpowiedz
avatar Librariana
2 2

Szkoda, że tak szybko się zniechęciłaś, bo szczerze - po pierwsze, z tego co piszesz, świetnie się nadajesz na wspaniałą nauczycielkę, którą dzieci będą długo i dobrze wspominać. Po drugie - nie ma zawodu, który cieszy się uznaniem całego społeczeństwa. Jako bibliotekarz często słyszę, jak mi dobrze, że sobie siedzę i czytam książki. Mało kto zauważa zajęcia z dziećmi, prelekcje dla młodzieży, warsztaty dla seniorów, wystawy, spotkania autorskie, desperackie szukanie funduszy i sponsorów, bo na nic nie ma pieniędzy. Nikt mnie nie chwali, a jak siadam za biurkiem słysząc, że idzie czytelnik, to jestem postrzegana jako pani, która tylko podaje książki.

Odpowiedz
avatar juventinio
0 0

"Łącznie pracuję 40 godzin tygodniowo." Rozumiem że gdy ferie,wakacje,przerwy świąteczne itp,itd zamieniasz pensum na reszte tych przygotowań ? to tak Tobie należy się podwyżka, Ty masz pełne prawo oczekiwać.. ale sama zauważyłaś że jest wielkie grono które się nie nadaje a jednak płacze jak to jest mocno źle a on tak wiele daje od siebie.

Odpowiedz
Udostępnij