Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wędkarze to ludzie z różnych powodów specyficzni. Wielu z nich to „kolekcjonerzy”…

Wędkarze to ludzie z różnych powodów specyficzni. Wielu z nich to „kolekcjonerzy” sprzętu wędkarskiego, w tym przede wszystkim przynęt spinningowych. Chodzi mi tu o sytuacje, gdzie znaczna część posiadanego sprzętu nie jest przez nich w ogóle wykorzystywana lub wykorzystywana sporadycznie, a jej podstawowym zdaniem jest cieszenie oka wędkarza. Specyficzne są też relacje z małżonkami (o ile są żonaci), które z reguły nie są zachwycone uszczuplaniem budżetu domowego na kolejne (ich zdaniem, a nie wędkarzy!) niepotrzebne wędki, czy kołowrotki. Wędkarze wymyślają więc dziesiątki sposobów (skutecznych lub nie) na ukrycie nowych nabytków. Na przykład normą w sklepach wędkarskich bywa płatność połowy ceny kartą, a połowy gotówką. Tyle tytułem wstępu.

W moim niewielkim miasteczku, w naszym kole wędkarskim jest sporo kolekcjonerów sprzętu. Pierwszoplanową postacią do niedawna był Marian. Nie dość, że jego wędki, kołowrotki i przynęty wystarczyłyby kilku przeciętnym wędkarzom do końca ich życia, to jeszcze „kolekcja” Mariana była sprzętem z najwyższej półki (cenowej i jakościowej). Większość Jego wędek była wykonywana na zamówienie, a kołowrotki ściągał z np. z Japonii i USA. Jak łatwo się domyślić, „kolekcja” Mariana warta była mnóstwo pieniędzy. Sam Marian zwykł zresztą żartować, że jego samochód jest mniej wart niż sprzęt wędkarski, który nim jeździ. Dodatkowo żona Mariana kompletnie nie miała nic przeciwko zakupom męża. Inaczej mówiąc zupełnie nie interesowała się wydatkami na sprzęt wędkarski. Inna sprawa, że wysoka oficerska emerytura Mariana, pozwalała na taką „rozpustę”.

Pewnego dnia, członków naszego koła zelektryzowała informacja o śmierci Mariana. Pojechał sam na ryby, dostał zwału, nie było nikogo kto mógłby udzielić pomocy. Ciało Mariana znalazł jakiś przypadkowy spacerowicz. Na pogrzebie zjawiła się większość wędkarzy z naszego miasteczka.

Jakiś czas po pogrzebie, wśród pewnego grona wędkarzy z naszego koła, rozpoczęła się dyskusja na temat sprzętu pozostawionego przez Mariana. Tu muszę wyjaśnić, że Marian dzieci nie posiadał i jak sam wspominał, w jego i żony rodzinie nikt nie wędkował. Grupa zainteresowanych kolegów uznała, że warto byłoby odkupić od żony Mariana sprzęt, którym byliby zainteresowani, a ten którego by nie odkupili, pomóc sprzedać wdowie, na wędkarskich forach. Aby zrealizować swój plan, postanowili zwrócić się do dwóch najbliższych przyjaciół Mariana, czyli Andrzeja i Sławka. Obydwaj Panowie nie tylko jeździli z Marianem na ryby, ale i utrzymywali z nim bliskie kontakty towarzyskie i doskonale znali wdowę. Jak postanowili, tak też uczynili. I tu lekko się zdziwili, gdyż Andrzej zaaprobował pomysł, uznając że wdowie przyda się każdy grosz, ale Sławek zaoponował i wyraził swoje oburzenie pomysłem, stwierdzając że koledzy nie mają za grosz taktu i wyczucia, że Marian jeszcze nie ostygł, a oni chcą rozdrapać jego sprzęt. Doszło też do kłótni pomiędzy Andrzejem i Sławkiem. W końcu wkurzony Andrzej umówił się z wdową i udał się do niej wraz z dwoma innymi kolegami, będącymi swego rodzaju przedstawicielami grupy zainteresowanej zakupem sprzętu Mariana. Po wymianie uprzejmości, koledzy przeszli do rzeczy i wyjaśnili, że jest sporo osób zainteresowanych zakupem sprzętu Mariana, a ten sprzęt, którego oni nie kupią, pomogą sprzedać wdowie w internecie. W odpowiedzi usłyszeli, że po pierwsze tego sprzętu to niewiele zostało. Po drugie, zaraz po śmierci Mariana, zjawił się u niej Sławek i zaoferował pomoc tzn. zakup sprzętu. Po trzecie, Sławek to święty człowiek, gdyż pieniądze od niego uzyskane wystarczyły na wszystkie koszty pochówku i nie musiała likwidować lokat w banku. Po czwarte, jak chcą to mogą sobie obejrzeć sprzęt, który został. Oczywiście chcieli! Na czele z Andrzejem, który jako przyjaciel znał każdą wędkę i kołowrotek Mariana, poszli do garażu, gdzie Marian miał Swój wędkarski kąt. Bez wchodzenia w szczegóły, zastali tam resztki sprzętu (np. stare podniszczone wędki i kołowrotki plus jakieś ciuchy wędkarskie).

Zdaniem Andrzeja, szacunkowa wartość tylko wędek, kołowrotków i przynęt spinningowych wynosiła ok. 60 tys. zł. Nie wliczał w to innego sprzętu jak np. tuby, futerały, podbieraki, pudełka, noże itp., który też zniknął. Ile wdowie zapłacił za sprzęt Sławek? 12 tys. zł!!! Co Sławek zrobił z tym sprzętem? Część zostawił sobie, a część sprzedał, zarabiając niezłe pieniądze…

PS. Gdyby osoby niezwiązane z wędkarstwem dziwiły się padającym tu kwotom, wyjaśniam że przykładowo wędka wykonywana przez rodbuildera na zamówienie może kosztować 1500 – 2000 lub więcej złociszy, a jedna tylko przynęta (wobler) 50 i więcej złociszy.

sklepy

by DonDiego
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar eyebright
15 17

@eyebright: Eh, wyslalo sam obrazek, bez komentarza... Mega piekielne. Mam meza amatora triathlonu, ktory tez wydaje spore pieniadze na swoja pasje, i przez lata uzbieral niezla kolekcje (o ile komponenty sie zuzywaja i traca na wartosci, tak ramy pewnych "kultowych" modeli zyskuja, czasem wielokrotnosc). Gdyby ktos w jego klubie triathlonowym tak wykorzystal wdowe, to zapewniam, ze zoslaby persona non grata na wszelkich spedach, eventach, wyjazdach treningowych... Zakaz wstepu, i tyle. I mam nadzieje, ze to samo spotka Slawka.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
19 19

Żeby nie było - akurat Mariana kolekcjonerstwo nie było ani trochę piekielne. Jego cieszyło, nikogo nie okłamywał, nikogo nie krzywdził, żony ani dzieci nie zaniedbał... Jedyny jego błąd, to że małżonki nie poinformował ile toto warte. Ale to błąd, a nie piekielność. Na Sławka zaś słów mi brak. Mam nadzieję, że spotka go słuszny ostracyzm i nie będzie miał z kim, przy kim się tym sprzętem cieszyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 16

"Mój ojciec to fanatyk wędkarstwa. Pół mieszkania *******e wędkami najgorsze..." XD

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
1 3

@AWOsms: Zdaje się, że niewielu jest tu znających tę pastę :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 14

@pasjonatpl: A co to ma wspólnego z opisaną tu historią, bo - dalibóg - zupełnie nie łapię?

Odpowiedz
avatar z_lasu
8 10

Nie komentuję dziwnych układów w związkach, gdy facet zaniża wartość zakupów na swoje hobby (wędki, auta, rower, gry itd.) a kobieta na swoje np. przyjemności i kolekcje (kosmetyczki, kosmetyki, buty, torebki, ciuchy...). Żeby było śmieszniej, oboje zazwyczaj wykorzystują kasę samodzielnie zarobioną i z zasady przeznaczoną na własne wydatki. A potem oboje się modlą, żeby nie wypłynął gdzieś paragon, albo "żeby po śmierci partner nie wyprzedał tego po znanych przez niego cenach zakupu" :) Takie trochę przedszkole. A co do Sławka - przyjaciela Mariana, sprawdziło się to co w piosence: od przyjaciół Boże strzeż - z wrogami sobie poradzę...

Odpowiedz
avatar marcelka
4 4

@z_lasu: taki tam drobiazg, że w małżeństwie co do zasady nie ma czegoś takiego, że kasa samodzielnie zarobiona jest moja i wydaję na co chcę - wynagrodzenia za pracę są majątkiem wspólnym, no więc powinna być przejrzystość na co ktoś wydaje wspólną kasę (no chyba że małżonkowie podpisali intercyzę). W ogóle przejrzystość jest wg mnie dobra w związkach (nie mylić z koniecznością tłumaczenia się, szukania wymówek, kontrolowania itd.).

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
4 8

@marcelka: Nie do końca masz rację. Różne są układy. My z mężem np mamy osobne konta, na które wpływają nasze pobory. Z nich składamy się w określonych częściach na tzw "życie" i opłaty a tym, co nam zostanie, dysponujemy zupełnie dowolnie, nie wtrącając się jedno do drugiego.

Odpowiedz
avatar eyebright
6 6

@KatzenKratzen: Kochana, MAMTO! I uwazam, ze to bardzo zdrowe. Z mezem rachunki dzielimy wedlug mozliwosci. Byl czas, ze ja zarabialam grosze, a maz duzo ponad srednia, wtedy on wzial na siebie ciezar, ale ani on mnie, ani ja siebie nie zwolnilam z obowiazku dokladania w miare mozliwosci. Kilka lat pozniej ja stalam mocno na nogach, a maz z dnia na dzien dostal wymowienie - wtedy ja pokrywalam wiekszosc wydatkow. Na Piekielnych co i rusz widze "kobiety to..." albo "faceci to tylko..." i tak sobie mysle: jak sobie poscieliliscie, tak sobie spijcie!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2023 o 20:53

avatar Me_Myself_And_I
0 0

@eyebright: Ja z kolei uważam, że to niezbyt zdrowe. Co robicie z "nadprogramową kasą"? A jak jedno z was chce jechać na wakacje, a drugie nie odłożyło odpowiedniej kwoty, to co wtedy robicie? U was tak na prawdę jest właśnie wspólnota, a nie jak u Katzen oddzielne konta, skoro jak jedno zarabia mniej, to to lepiej sytuowane daje więcej do wspólnego konta. Po prostu nie rozliczacie się ze sobą, czyli macie wspólną kasę.

Odpowiedz
avatar shpack
-1 3

A ja mam takie przemyślenie, że używana rzecz kosztuje tyle, ile ktoś jest skłonny zapłacić. Być może nowy sprzęt kosztował 60 tys. Ale kto by to kupił za tyle ? I jak długo byłoby to wystawione na olx ? Wiem, o czym piszę, bo nie jeden raz coś tam sprzedawalem. Np. Wystawialem smart tv 75 cali 4K za 2500 a mialem oferty 1000 zl. Ładnie, nie ?

Odpowiedz
avatar DonDiego
7 7

@shpack: 60 tys. to szacunkowa cena używanego już sprzętu. Pisałem, że sprzęt unikatowy, wykonywany na zamówienie lub niedostępny na polskim rynku. Cały sprzęt rozszedłby się (i pewnie tak się rozszedł) szybciej niż świeże bułeczki.

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
2 2

@shpack: Akurat twój przykład nic nie wnosi, bo tak jest zawsze i ze wszystkim. Samochód wystawiony za 40k? "Daję 22 i dzisiaj zabieram". Jakiś drobiazg wystawiony za 20zł? "Dam 8.50, ale z wysyłką na koszt sprzedającego"... "Ludzie" nie szanujący sprzedających są plagą, której nie ma jak wytępić. Podejrzewam, że nie skorzystałeś z tych niezmiernie lukratywnych propozycji :) Gdyby ktoś zaproponował ukręcenie dwóch-trzech stówek, to już by była inna rozmowa

Odpowiedz
avatar KONDZiO102
3 3

@shpack i zaakceptowałaś pierwszą ofertę za 1k?

Odpowiedz
avatar toomex
13 13

PRZESTĘPSTWA PRZECIWKO MIENIU OSZUSTWO Art. 286 § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Odpowiedz
avatar jass
8 8

A co z paragrafem dotyczącym doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem? Nie miałby tu zastosowania?

Odpowiedz
avatar Michail
9 9

No ok, ale co dalej? Wszyscy zostawili tak temat? Przecież tam do oszustwa doszło.

Odpowiedz
avatar DonDiego
5 5

@Michail: To dobre pytanie! Otóż wdowa nie ma podobno żadnych pretensji do Sławka i za oszukaną się nie uważa. Podobno dała sobie wmówić, że oszukać chciał ją Andrzej wraz z kilkoma innymi kolegami. Piszę podobno, gdyż ten akurat fragment sprawy znam "z trzeciej ręki", więc nie zdecydowałem się na opisywanie go tutaj.

Odpowiedz
avatar marcelka
5 5

@Michail: teoretycznie tak, ale... ale z punktu widzenia wdowy: dostała kasę od razu, może poniżej wartości sprzętu, ale wtedy kiedy jej potrzebowała, a nie wynika z historii, że Andrzej z kolegami mieli ze sobą 60 tys. ani kiedy te 60 tys. wdowa mogłaby dostać. Druga sprawa: sprzęt się upłynnił - nie musiała się nim zajmować, sprzątać, wystawiać, negocjować, przywoływać wspomnień. Sławek piekielny, bo ewidentnie wykorzystał wdowę, ale dla mnie zrozumiałe, że nie ma ochoty się po sądach włóczyć (zresztą jak w sumie miałaby udowodnić, że wędka X była robionym na zamówienie mini dziełem sztuki wartym miliony monet, a nie patykiem z sieciówki?).

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 4

@Michail: Doszło, albo i nie doszło. Ciężko to będzie udowodnić. Bo, generalnie, towar (zwłaszcza używany) wart jest tyle, ile ktoś zechce za niego zapłacić. A wdowa, założę się, w ogóle nie miała zamiaru bawić się w handel, chciała to wszystko - albo rozdać znajomym, albo zostawić, niech tymczasem sobie leży. Na głowie miała pogrzeb i jego wysokie koszty. A tu zjawia się "święty człowiek", proponuje jej sporą kwotę za ten cały - nikomu już niepotrzebny - sprzęt, wybawia ją z kłopotu i jednocześnie "załatwia" jej jednorazowo koszt całego pogrzebu - a jeszcze zwrot z ZUS jej się należy. Sławuś zaproponował tyle a tyle, ona warunki przyjęła - i wszystko. W hurcie zawsze jest taniej niż w detalu. Może i należałoby uświadomić wdowie, jak ją "Święty Człowiek Sławomir" wycyckał, ale nie sądzę, by uwierzyła. W końcu nikt nie wie ile on na transakcji zarobił, choć można się domyślać. Inna rzecz, że wcale nie jest wykluczone, iż pozostali koledzy zamierzali zrobić podobnie, aczkolwiek nie hurtowo, a indywidualnie. Wszak doskonale wiedzieli, że wdowa pojęcia zielonego nie ma, ile sprzęt małżonka jest wart. Odkupiliby za bezcen co lepsze egzemplarze, niekoniecznie na handel, a do własnego użytku. Resztę pomogliby opchnąć gdzieś w internecie, też tanio - bo sprzęt używany. Sławomir ich ubiegł, wykazał się większym sprytem, więc są oburzeni. A wdowa pewnie i tak by wolała konkretną kasę jednorazowo do ręki, niż po kawałku, nie wiadomo ile, i przez jak długi czas. Ale to tylko takie gdybanie. Bo koleś S. doskonale wiedział co kupuje, ile to jest naprawdę warte i ile może na tym zarobić. Pytanie tylko, czy wdowa miałaby coś przeciw tym zarobkom? Potrzebowała pilnie kasy na pogrzeb - i ją dostała. Reszta może jej zupełnie nie obchodzić.

Odpowiedz
avatar Johny102
4 6

Modlitwa wędkarza: Panie Boże, nie pozwól, aby moja zona sprzedała po mojej śmierci sprzęt za cenę, jaką jej wmówiłem przy zakupie. Amen

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
2 2

Brak mi słów jak można być taką podłą gnidą. Dla takich śmieci powinny zostać przywrócone średniowieczne kary. Obciąć rękę, wypalić piętno na czole i potrzymać kilka dni w dybach, żeby każdy przechodzień mógł zwymyślać, opluć i obrzucać kamieniami.

Odpowiedz
avatar gdfg
1 1

Ja słyszałem pewną historie i jej konsekwencję dla gościa. Facet na kutrze jak płynęli na dorsza podwędził flaszke i się tłumaczył, że to jego. Problem polegał na tym, że w Polsce takiej nie kupisz a właściciel tej flaszki kupił ją za granicą i specjalnie na wypad ją wziął. Poszło info po właścicielach kutrów na wybrzeżu i złodzieja nikt nie zabiera (to było przed tym głupim zakazem). Zawsze można puścić wieść do okolicznych kół to nikt mu znaczków nie sprzeda bo jak inni się dowiedzą koło może stracić porządnych wędkarzy i renome.

Odpowiedz
Udostępnij