Posypało śnieżkiem. W sobotę, lekko w niedzielę. Służby miały szansę nie dać się zaskoczyć i ogarnąć to do poniedziałku. Kierowcy również. Wczoraj nie wiedziałem czy się śmiać, czy płakać.
1. Rano zmierzam do pracy drogą krajową. Wyjeżdżone szerokie koleiny czarnego, suchego asfaltu - i to tyle. Wystarczy tylko na trzymanie się swojego pasa ruchu 90 km/h. Nic więcej. Wyprzedzanie jest mega niebezpieczne bo na środku drogi jest szeroki łan ubitego śniegu. Byli odważni, którzy go przekraczali na dużej prędkości. Ja nie czułem takiej potrzeby.
2. Po pracy zachodzę do dużego marketu. Po zakupach mam pytanie o pewien asortyment. Na sali sprzedaży nikoguśko z obsługi. Idę do kas - jedna czynna. Ludzie tupią. Pani uświadamia gawiedź, że woła o wsparcie do drugiej kasy, ale nikt nie przychodzi. Wychodzę.
Przed sklepem trzy panie z obsługi marketu:
- jedna skuwa ubity na chodniku śnieg plastikową szuflą
- druga posypuje okolice solą
- trzecia wachluje szczotką brukową.
O godzinie 16.00. W szczycie zakupów, 2 dni po opadach śniegu, 9 godzin po otwarciu sklepu. Ręce opadają...
3. Wracam do domu tą samą drogą. Warunki dokładnie te same co rano. Wlokę się w długim korku 65 km/h nie wiem dlaczego, bo nie widzę początku, a nie ma jak wyprzedzać. W połowie drogi dziwnym zbiegiem okoliczności znalazłem się na 2 miejscu peletonu. Przede mną jakiś focusik na tablicach z obcego województwa. Nie widzę istotnego powodu dlaczego tak się wlecze. Może ma letnie opony? Nie wiem.
Na ograniczeniu do 70 km/h on tez oczywiście jeszcze zwalnia, choć już nie bardzo ma z czego. Do 35 km/h. Koniec ograniczenia prędkości, ale kierowca chyba przeoczył ten znak, bo utrzymuje 35 km/h. Kierownicę już pogryzłem, zaraz przyjdzie kolej na lusterko. Wyprzedzam w pierwszym dostępnym miejscu. Rzut oka na kierowcę - młoda blondi, zakutana w szeroki szal, zagadana z psiapsiółką obok i z zaparowaną przednią szybą. Wszystko jasne.
Dostosowała prędkość do panujących warunków jazdy. We mgle lepiej nie przesadzać z brawurą.
Efekt socjalu. Cieplej i łatwiej brać hajs niż pracować i np. odśniezać :)
Odpowiedz@iks: przecież w historii problemem nie jest brak rąk do pracy tylko brak wyobraźni, pracownicy zamiast wziąć się za pewne rzeczy wcześniej to robią je jak są najbardziej potrzebni.
Odpowiedz@louie: Jak już, to pretensje raczej powinniśmy kierować nie do szeregowych pracowników, tylko ich przełożonych za kiepską organizację pracy. I to do tych wyższego szczebla, którzy ustalają budżet, w tym pulę wynagrodzeń dla pracowników, a więc de facto decydują, ilu ludzi będzie w danym okresie pracować w sklepie. A managerowie niższego szczebla muszą to jakoś spiąć razem i tak zorganizować wszystko, żeby starczyło ludzi i praca była wykonana. I tyle. Bywa tak, że ledwo da się wykonać podstawowe obowiązki, bo brakuje ludzi, nie mówiąc o jakichś dodatkowych, jak choćby odśnieżanie. A zwykli pracownicy są od wykonywania poleceń, które ktoś im wydaje. I tyle.
Odpowiedz@louie: Naprawdę? Pracownik jest zatrudniony do obsługiwania klientów i innych spraw związanych z pracą a nie sądzę żeby w umowie był podpunkt mówiący o obowiązku odśnieżania przed sklepem. Te sprawy ogarniać powinien wynajmujący powierzchnie handlowe.
Odpowiedz@Balbina: Poza tym firma na pewno zatrudniła dodatkowych pracowników tak na wszelki wypadek, jakby coś wypadło i potrzeba dodatkowych rąk do pracy, żeby się tym zająć. Na pewno. Przecież każda prywatna firma tak robi, a zwłaszcza sieć supermaketów.
Odpowiedz@pasjonatpl: Sarkazm? Mam koło siebie taką mała prywatną "galerię" Kobieta wybudowała dwupoziomowy budynek, podzieliła na różne stoiska i wynajmuje. Jest i Biedronka, mięsny, cukiernia, Rossman i inne. Jakoś w nie widziałam pracowników tych stoisk z miotłami i szuflami przed wejściem. A parking odśnieżony. Samo się zrobiło?
Odpowiedz@Balbina: A jeśli w zakresie obowiązków ma wpisany punkcik: "oraz wykonywać inne polecenia przełożonego"? :-)
Odpowiedz@Balbina: Oczywiście, że sarkazm. Masz rację, że ogarnianiem tego zajmuje się właściciel danej powierzchni.
Odpowiedz@louie Pracowałem w markecie, problemem raczej było to że ktoś się wywrócił i było trzeba to ogarnąć bo się awanturował albo B manager tak wymyślił Odśnieżanie nie podlega pod pracowników od tego jest miasto/zarząd/firma wynajęta przez pracodawcę
Odpowiedz@kerownik to poproszę przeszkolenie z właściwego odśnieżania oraz wpis tego do obowiązków, ewentualnie polecenie wykonania tego na piśmie w razie wypadku czy czegoś podobnego Ah i jeśli sytuacja się powtarza to poproszę podwyżkę bo z kasjera i robicie ze mnie dodatkowo pracownika gospodarczego :P
Odpowiedz@Devildrako: hahhahaha, XD uśmiałam się jak koń. Pracuję w markecie jako "sprzedawca na ladzie mięsnej". Co robię poza sprzedażą? Wykładam towar, pomagam klientom zakładać aplikację, wyłapuję intruzów latających, robię za ochroniarza, czyszczę kible, przetykam zlewy, naprawiam klamki, wypiekam bułki, odwalam jakąś papierkową robotę, którą powinna robić kadra kierownicza... w każdym markecie poza hipermarketami typu Auchan tak jest, a na takie hasło jak twoje to ci pokażą drzwi i na tym się skończy. Nie chcesz czegoś robić? Do widzenia. I dlatego później tylko jedna kasa jest otwarta :) A klienci i tak przyjdą.
Odpowiedz@Devildrako: Chyba czegoś nie zrozumiałeś. Ja potrzebowałem ich w sklepie, a nie na zewnątrz. A że robiły coś innego - więc to opisałem. Tyle. A że trochę bez sensu - uznałem za dodatkowo piekielne. Nic więcej.
OdpowiedzCo druga "psiapsiółka" jeździ z włączonym obiegiem wewnętrznym a na zwróconą uwagę - poradę reaguje jak na blondi przystało - tak szybciej robi się ciepło... o wymianie filtra przed zimą tez mało kto myśli...
OdpowiedzCo do drugiego- grafik mieli pewnie ustawiony od dawna, więc jak miało być więcej osób niż te 4-5 jeśli tyle na co dzień potrzeba. Czemu robią to tak późno? Możliwe, ze od przyjścia było mnóstwo ludzi i nie miały kiedy tego zrobić. Zwłaszcza po wolnej niedzieli nie dziwi mnie, ze ktoś chce wpaść na zakupy. 3. Jeżeli świeży kierowca, to co sie dziwić, ze jedzie powoli. Mogła nawet nie wiedzieć, co zrobić w wypadku zaparowanej szyby- mnie takich rad na kursie nie dawali.
OdpowiedzTo mnie szefowa specjalnie w poniedziałek ściągała na poranną zmianę do odśnieżania, choć zwykle robię na popołudnie...
Odpowiedz@GrubyTomek: Spoko, że przyszedłeś. Ja bym nie przyszła, bo chodzę do dwóch prac, bo z jednej marketowej pensji, to śmiech na sali trochę żyć.
OdpowiedzZimą na drogach w ogóle objawia się ulubiony sport Polaków - jazda na stłuczone lusterko, względnie zabawa w "cykora". Na drogach krajowych raczej takich problemów nie ma, ale na lokalnych jest dramat. Większość ludzi nie ogarnia chyba gabarytu swojego samochodu, w świeżym śniegu jeżdżą środkiem, tworząc koleiny, z których później ciężko "uciec" na swój pas, kiedy zrobi się z nich lodowy tor.
OdpowiedzA jakby przed marketem nie było odśnieżone, to by znowu był jęk, że nie odśnieżone było :D. I, tak, wiem, że dwa dni, że trzeba to robić rano itepe itede, ale pewnie wcześniej nie było komu i tyle. W tym momencie w marketach najczęściej grafik wygląda tak, że jest kasjer i kierownik i koniec XD.
OdpowiedzAutor w jednej historyjce narzeka na to, że ludzie jeżdżą za szybko, a w drugiej, że za wolno dla niego...
Odpowiedz