Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ludzie uwielbiają oceniać życie innych, niektórzy są też przy tym głupi i…

Ludzie uwielbiają oceniać życie innych, niektórzy są też przy tym głupi i stąd sytuacje jak niżej.

Tytułem wprowadzenia w temat, mamy z mężem 3-letnią córkę. Jak to zazwyczaj bywa, będąc w ciąży zarzekałam się, że nigdy nie zrobię z dzieckiem tak czy siak, będę najlepszą, najbardziej konsekwentną, najspokojniejszą mami ever. Ech...

Od początku chciałam, aby córa spała u siebie w łóżeczku. Życie jednak to zweryfikowało i gdy paru dniach od powrotu ze szpitala dosłownie zasypiałam na stojąco, bo co odłożyłam młodą do łóżeczka, budziła się w ciągu kilku minut, szybko zaczęła zostawać z nami w łóżko na noc i dawała pospać chociaż z 3 godziny pod rząd. Wygodne to nie było, ale jednak nie tak koszmarne jak wstawanie co kwadrans. Potem regularnie wracaliśmy do prób położenia jej na noc do łóżeczka, ale zawsze po 2-3 spokojnie przespanych nocach zaczynało się nocne wybudzanie co godzinę lub maksymalnie dwie, aż odechciało nam się w ogóle prowadzać ją z powrotem do jej pokoju.

Z biegiem czasu przyzwyczailiśmy się do takiego stanu rzeczy. Młoda chodzi spać do siebie, ale zazwyczaj nim jeszcze zdążę dobrze zasnąć wkrada mi się do łóżka. Piszę "mi", bo gdy młoda miała jakiś rok, mąż zmienił pracę na bardziej elastyczną. On sam uwielbia do późna oglądać tv, Netflixa itd, dla mnie telewizor w sypialni absolutnie nie wchodzi w grę, nie wspominając już, że ja lubię pójść spać ok. 21 i wstać o 4-5, a mąż kładzie się o 1-2 w nocy i śpi do 9. Doszliśmy do wniosku, że jak mu wygodnie to nic nie stoi na przeszkodzie, aby spał na kanapie na naszej naprawdę porządnej, wygodnej, rozkładanej kanapie w salonie. Bliskości nam nie brakuje. Mała późnym wieczorem włazi mi pod kołdrę, mąż nie budzi mnie w nocy kręcąc się po sypialni, ja nie budzę go bladym świtem łażąc mu wokół łóżka. Wszyscy zadowoleni.

Nie opowiadam o tym znajomym, bo i po co? Sytuacja jak sytuacja, uważam, że nic w niej niezwykłego.
Ostatnio tylko wspomniałam o tym, bo z moimi babami tak sobie dyskutowałyśmy o osobnych sypialniach, potem koleżanka planująca niebawem dzieci pytała o to, jak nam dzieci spały jak były malutkie itd.
Każdy ma swoje zdanie na ten temat, niektóre nie wyobrażały sobie spania bez męża, inne nie miały z tym problemu, jeszcze inne przyznały, że wspólne spanie z mężczyzna bywa męczące. Normalna gadka.

A dziś zwaliło mnie z nóg. Widzę komentarz jednej z tych babek pod jakimś memem czy innym obrazkiem na fejsie odnoszącym się do sytuacji faceta, który musi spać na kanapie, bo jego żona śpi z dzieckiem.
Komentarz brzmiał tak:

"Niektórym babom po urodzenia dziecka odwala, ostatnio koleżanka mi się przyznała, że od narodzin dziecka nie śpi z mężem, tylko z dzieckiem, a dziecior ma 3 lata, masakra, jeszcze wmawia, że facetowi tak wygodnie, bo sobie telewizję do snu ogląda. Nawet nie wiedziałam, że znam jakieś madki, a tu proszę, już tylko dziecko się liczy, a gdzie potrzeby faceta, a potem się zdziwi, że jak go nie karmi w domu, to będzie jadł na mieście i będzie kolejna samotna matka".

Polajkowałam jej ten komentarz ;) I jakoś bardzo szybko zniknął...
Następne spotkanie w babskim gronie będzie ciekawe...

by ~glupiababa
Dodaj nowy komentarz
avatar Bedrana
-5 27

Bardzo chciałam, żeby moje dziecko spało w swoim łóżeczku, ale życie to zweryfikowało... Bardzo chciałam, żeby moje dziecko... (to, tamto, siamto, owamto)... ale życie to zweryfikowało. Bardzo chciałam mieć zżytą rodzinę, wiernego męża i udany seks, ale życie to zweryfikowało... Bardzo nie chciałam, żeby mąż zwinął manatki... ale zwinął, bo nic już nas nie łączyło...

Odpowiedz
avatar digi51
17 21

@Armagedon: częściowo się zgadzam, ale... co jest dziwnego w trzylatce chodzącej spać o 20? Jak na takie dziecko to normalna godzina. Niektóre dzieci chodzą spać jeszcze wcześniej. Nasz 4-latek ma za dużo wrażeń w weekend, żeby zdrzemnąć się w dzień i potrafi zasnąć o 18 i przespać do rana. Tak samo jak się nie prześpi porządnie w przedszkolu. Ostatnio spał tylko 15 min na leżakowaniu i ledwo przyjechaliśmy do domu o 17 to chciał się od razu umyć i iść w kimono. A swoją drogą... po co Ci w sumie te wszystkie informacje, o których piszesz? Ludzie se żyją jak żyją - jak im obojgu to pasuje to ok. Niektórzy ludzie wolą żyć np. w związkach bardziej przyjacielskich, razem wychowywać dzieci, ale wielkiej miłości i namiętności tam nie ma. Można to uważać za dziwne, ale z buciorami w życie nie wypada nikomu włazić.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 16

@digi51: A komentować prywatne historie w ogóle wypada? Pewnie nie, bo to od razu znaczy, że się komuś "Z BUCIORAMI wchodzi w życie". Wyświechtany slogan, który mnie, akurat, na tym portalu wybitnie wkurza. Tu nikt nikomu w życie nie wchodzi, bo wszyscy są anonimowi. Chyba że się na PW wymienią nr telefonów, lub adresami. Ale to na własne ryzyko. Jak się pisze o swoim życiu prywatnym - to się trzeba liczyć z tym, że opinie będą różne, i raczej tego życia dotyczące. A jeśli chodzi o mój komentarz, to właśnie chyba piszę, że nie bardzo mnie interesuje, czy para ze sobą sypia czy nie. Za to piszę, że historię uważam za trolling - i wyjaśniam dlaczego. Może się mylę, a może nie. Ale do swojej opinii mam prawo. Którą to opinią NA PEWNO nikomu w życiorysie nie mieszam, tym bardziej, że autorka na nicku tymczasowym i moją opinię może ważyć sobie lekce.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 5

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2023 o 2:42

avatar Bedrana
-5 13

@Armagedon: "Tak że, jakoś słabo wierzę w tę historię." A ja nawet wierzę. Tylko właśnie zgadzam się z opinią tej pani, co na fejsie komentarz napisała. I rację masz również ty, że w sumie nie chodzi o brak wspólnych nocy pod kołdrą, tylko o brak dostatecznej ilości czasu dla siebie nawzajem. To nigdy nie kończy się dobrze, bo się ludzie od siebie oddalają, tracą więź. Każde ma swoje, osobne życie, tyle, że pod jednym dachem. Nawet można się przyzwyczaić i długo oszukiwać, że wszystko jest OK, ale w którymś momencie coś pęka. Ta "wątła nić". Bo przecież bliskość, to nie tylko krótkie chwile miłosnych uniesień. Ja to odbieram tak, że w którymś momencie dziecko stało się wygodnym pretekstem dla obojga. Chyba wcześniej spali jednak razem i kładli się o podobnych porach? Więc, co by nie mówić - dziecko ich rozdzieliło, a oni uznali, że to im pasuje i już żadne nie musi dostosowywać się do drugiego. @digi51: "Niektórzy ludzie wolą żyć np. w związkach bardziej przyjacielskich, razem wychowywać dzieci, ale wielkiej miłości i namiętności tam nie ma." Masz na myśli, tak zwane "otwarte związki", w których miłość i namiętność się już wypaliła, ale - na szczęście - została jeszcze życzliwość i jakiś wspólny cel? Może i to się sprawdza czasami, ale osobiście miałabym w dupie taki związek. Prędzej czy później się rozleci, jeśli nawet nie oficjalnie, to na pewno emocjonalnie. Bo człowiek, zwłaszcza młody, potrzebuje i miłości i namiętności, więc poszuka tego gdzie indziej. A jeśli w obecnym związku będzie nadal tkwił "z przyjaźni", to to już nie będzie związek, tylko jakiś układ. Lepszy, lub gorszy.

Odpowiedz
avatar digi51
4 12

@Armagedon: Opinie owszem, mogą być różne. Nie każdy ma taki sam punkt widzenia, takie same potrzeby. Mi też wiele rzeczy nie mieści się w głowie, ale w zasadzie nie mam ochoty już nikomu mówić/pisać, że na pewno to zła decyzja i na pewno skończy się tak czy siak. Po pierwsze mgoę się mylić, po drugie wiem, że niektóre rozwiązania w moim życiu też moga się komuś nie mieścić w głowie, ale on nie zna mojej sytuacji. Właśnie weszłam w komentarzem z zamiarem w sumie napisania autorce, że takie rzeczy rezerwuje się dla najbliższego grona zaufanych osób. Po co paplać o tym przypadkowym osobym, a tym bardziej pisać w necie? Natomiast co do Twojego komentarza - po prostu nie rozumiem, co ma na przykład do rzeczy, co zawodowo robi mąż z historii? Mało to w dzisiejszych czasach osób, które w różnych zawodach pracują, kiedy chcą w trybie zadaniowym, a nie dla odklepania godzin? Nawet moja 66-letnia mama pracuje tak jako księgowa. Co za różnica czy to babskie grono to koleżanki z pracy, przyjaciółki ze studiów czy jakieś krewne? Co to za różnica czy autorka rano gotuje, pracuje, robi sobie kąpiel z pianą czy idzie na siłownię? Jedyne co jest istotne, to to, że on jest sową, a ona rannym ptaszkiem. Na serio - co Ci ta wiedza zmieniłaby w historii? Co Cię to obchodzi czy dziecko chodzi do pracy, a mąż do niej w ogóle wychodzi? Autorka napisała "bliskości nie brakuje" i dla czytelnika nie powinno mieć znaczenia czy spędzają mimo wszystko dużo czasu razem i uprawiają seks w satysfakcjonującym wymiarze czy po prostu jej nie potrzebują. Jedyne co jest ważne, że takie decyzje podjęli wspólnie - i dla autorki mam nadzieję, że faktycznie była to wspólna decyzja, a nie "tak wyszło"... @Bedrana, nie, nie każdy tego potrzebuje. Chyba niewiele wiesz o młodszym pokoleniu. Wiele osób w przedziale wiekowym 25-40 lat bardzo nisko ceni sobie fizyczność, woli inne rozrywki i ceni inne wartości w parterstwie niż seksualność.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 11

@digi51: Ciężko się z tobą dogadać. Gdyby autorka napisała "córka chodzi do przedszkola, mąż pracuje zdalnie w elastycznych godzinach, ja natomiast nie pracuję wcale, wiec mamy dużo czasu dla siebie" - temat byłby zamknięty. A ty się uparłaś wmawiać mi, że interesuje mnie głównie, kiedy mają czas na bzykanko. Może przeczytaj sobie jeszcze raz moją pierwszą wypowiedź, tym razem ze zrozumieniem, a nie szukaniem, już w trakcie czytania, argumentów "na nie".

Odpowiedz
avatar digi51
2 10

@Armagedon: No jednak poproszę o wyjaśnienie, jaka jest różnica między "mąż zmienił pracę na bardziej elastyczną" a "mąż pracuje zdalnie w elastycznych godzinach" - przynajmniej w kwestii głównego tematu tej historii? I jakie ma znaczenie czy dziecko chodzi do przedszkola, a autorka pracuje? Po prostu chciałabym, abyś mi wytłumaczyła, z jakiej mańki autorka miałaby podawać te informacje? Jak dla mnie to są po prostu informacje absolutnie zbędne w kontekście tego co ma tu być piekielnością. Lol, poza tym napisałam, o spędzaniu razem czasu i ilości seksu satysfakcjonującej dla obojga - dlatego, że nadal wiele osób sądzi, że oddzielne łóżka równa się oziębłości (nie tylko w sensie seksualnym!), natomiast ilość satysfakconująca może się równie dobrze równać zero. Więc nie wiem, gdzie Ty widzisz, że JA wmawiam TOBIE, że zafiksowałaś się na to, kiedy autorka z mężem się bzykają. Jakby ktoś napisze, że ukradziono mu auto spod bloku, to się przyebiesz, że nie napisał marki i koloru?

Odpowiedz
avatar Bedrana
2 6

@digi51: "...nie każdy tego potrzebuje. Chyba niewiele wiesz o młodszym pokoleniu. Wiele osób w przedziale wiekowym 25-40 lat bardzo nisko ceni sobie fizyczność, woli inne rozrywki i ceni inne wartości w parterstwie niż seksualność." Piszesz do staruszki(?) z pozycji "młodszego pokolenia", a piszesz same głupoty. Portale randkowe wciąż cieszą się dużą popularnością. Jedni szukają tam SEKSU, a inni MIŁOŚCI. Czasem jednego i drugiego. Zaglądają tam ludzie w różnym wieku, a "stare grzmoty" raczej rzadko. Komedie romantyczne to gatunek filmowy, który oglądany jest o wiele częściej niż kino akcji, Harlequiny czytają nawet faceci, choć to marna literatura, ale opowiada o "powikłanych" romansach z happy endem. Niezmiennie sporym wzięciem cieszą się również przeróżne tygodniki typu "ON i ONA". Ludzie CHCĄ się kochać - w obu znaczeniach. Udany związek opiera się na miłości i pociągu seksualnym. Tak było od tysiącleci i raczej nadal tak będzie. A "białe małżeństwa" to jednak ciągle rzadkość. Natomiast "inne wartości" powinno się w związkach cenić OPRÓCZ miłości i seksu. Przyjaźń, wierność, lojalność... a nawet zazdrość (w rozsądnych dawkach), bo świadczy ona o zaangażowaniu.

Odpowiedz
avatar TheWho96
1 3

@Armagedon zgodzę się, ze na bliskość tu przestrzeni nie ma i ponoć takie spanie osobno jest jednym z sygnałów rozpadu małżeństwa. Może im się nawet wydawać, że wsyzstko jest Ok, ale nie jest. Ale może tez nam się wydawać, że nie jest Ok, a dla nich jest. Za mało tu informacji żeby to oceniać. Ale jeśli chodzi o Twoja argumentacje, ze to trolling, to tu absolutnie każdy argument po kolei mogę zbić przykładami z własnego życia. „Babskie grono” - nie wiem na jakiej podstawie wnioskujesz, że nie koleżanki z pracy, bo mogłyby być. Ale nawet jeśli nie, niektóre kobiety maja przyjaciółki, z ktorymi kontakt podtrzymuja również po urodzeniu dzieci, czasem przechodzą przez to w tym samym momencie i się wspierają nawzajem. To trochę jakbyś jej odmawiał prawa do posiadania jakichś znajomych. 3-latka kładąca się o ósmej to nic nadzwyczajnego, mam w rodzinie młodsze dzieci, które się kładą po dziewiątej. Nie oceniam, nie mam dziecka sama, ale na zmęczone ani jakieś torturowane nie wyglądają, wybudzają się naturalnie rano przed rodzicami. Moja praca tez pozwala zalegać w lozku do 9, bo mam elastyczny czas pracy, praca biurowa, zdalna, wiec jak zaczynam o 9, to wstaje o 9. W poprzedniej pracy mogłam zaczynać nawet o 10, gdyby mi się tak chciało, oczywiście praca zajmuje wtedy cały dzień, No ale życie jest sztuką wyboru. Co ona robi od czwartej/ piątej? A co przeważnie ludzie robią o tych godzinach, wracając z pracy? Wyglada na to, ze bardzo chcesz się doczepić. Jak dla mnie historia jest jak najbardziej prawdopodobna, sama nie jestem w stanie uwierzyć tylko w to, ze nic się między nimi nie zmienia, bo żyją obok siebie, jak współlokatorzy. Ale to, tak jak Mówię, nie mi oceniać, bo autorka napisała, ze im bliskości nie brakuje, wiec może jakieś swoje sposoby maja, może zawsze mieli niskie potrzeby bliskości. Z drugiej strony to, że im bliskości nie brakuje, nie znaczy, ze ona jest

Odpowiedz
avatar digi51
-5 7

@Bedrana: Długo myślałaś nad tymi wymyślony argumentami? Po pierwsze popularność jakiegoś gatunku literackiego czy filmowego nie świadczy o tym, że ludzie pragną tego typu rzeczy w swoim życiu. Generalnie książki i filmy służą oderwaniu się od rzeczywistości. Romansidło można sobie oglądać tak jak ogląda się filmy o gliniarzach. Dreszczyk emocji jest fajny i fajnie sobie wyobrazić, że skaczemy przez płoty ściagając zbira z bronią w ręku, ale w rzeczywistości pozostaje to w sferze fantazji. Podobnie jak fajnie sobie wyobrazić, że facet zdziera z nas ubranie i bierze na sianie stodole albo codziennie pisze wiersze o miłości albo oddaje za nas życie, a w rzeczywistości - kto by tego chciał tak na co dzień? Po drugie, jak możesz pisać takie bzdury o tym, że niby od tysięci lat postawą udanego związku jest miłość i pożądanie? Przecież przez wiele tysięci lat właśnie małżeństwo było przede wszystkim układem i instytucją - satysfakcja seksualna między małżonkami była sprawą drugorzędną, bo, przede wszystkim mężczyźni, mieli ciche przyzwolenie na skoki w bok. Mało tego - wierzysz w te romantyczne wizje dawnych czasów, kiedy to ludzie pałali do siebie wielką miłością, że pozostawali sobie wierni? Zdrada, szczególnie męska, dopiero od niedawna, patrząc na całość dziejów ludzkości jest postrzegana jako coś złego. I to nie była kwestia tego, że żonka była nudna w łóżku, a przynajmniej nie zawsze (bo fakt, że kobiety przymuszane do małżeństw często z mężami kochać się po prostu nie chciały) - często była to kwestia tego, że szli wsadzać gdzie indziej, bo po prostu mogli. Zresztą do dziś jest wielu mężczyzn, którzy powiedzą Ci, że fakt, że zamoczą gdzie indziej nie znaczy, że żony nie kochają czy im się nie podoba. Jak dawniej - idą w bok, bo mogą. Różnica jest taka, że dziś kobiety robią dokładnie tak samo. Poza tym ludzie zaczęli odkrywać, że seks jest zwyczajnie przereklamowany. Wiele związków rozpadło się, bo seksy były i to niezłe, ale nic poza tym. Ucząc się na błędach innych wolą się związać z kimś, kto może mniej ich pociąga fizycznie, ale za to lepiej dogadują się w pragmatycznych sprawach. Do tego dochodzi fakt, że wiele osób zalicza seks jedynie do rozrywek, a te mają lepsze niż poprzednie pokolenia. Zresztą, serio wierzysz, że np. 50 lat temu małżeństwa uprawiały ze sobą seks, aby pokazać sobie swoją wielką miłość i czułość? Czasem pewnie tak, jeśli taka miłość między nimi była, ale częściej dla zwykłego rozładowania napięcia. A tu masz jeden z artykułów pokazujący, to o czym pisałam wyżej. Jeden z wielu zresztą. https://zdrowie.wprost.pl/seks/11063623/mlodzi-nie-odczuwaja-przyjemnosci-z-seksu-badacze-wola-podroze-i-internet.html

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@digi51: Ogólnie ze wszystkim w twoich wypowiedziach się zgadzam (szczególnie tym do @Armagedon) oprócz ostatniej kwestii :) Masz jak najbardziej racje że nie każdy potrzebuje tyle samo bliskości czy namiętności i są zapewne osoby które nie potrzebują tego wcale. Tylko że osoby nie potrzebujące ich wcale to będzie jednak margines a nie większość. Jak najbardziej masz również racje że: "książki i filmy służą oderwaniu się od rzeczywistości" jednak zwróć uwagę że nie czytasz książek ani nie oglądasz filmów które cię drażnią, a te które "do ciebie trafią". Tak ludzie nie chcą na co dzień tego co widzą na ekranie ale to nie oznacza że za tym nie tęsknią, czy po cichu chcieli by tego czasem spróbować. Szczególnie jeśli im tego brakuje. Natomiast całkiem nie zgodzę się z tobą jakoby bzdurą było że: "niby od tysięci lat postawą udanego związku jest miłość i pożądanie". Odnoszę wrażenie że zrozumiałaś "miłość i pożądanie" w kontekście przedstawianym w książkach czy filmach jako nagłe wielkie uczucia przesłaniające świat zaś wydaje mi się że @Bedrana: użyła ich w znaczeniu miłości jako uczuciu które budujesz troszcząc się jedno o drugiego, a namiętność w znaczeniu czysto zwierzęcego instynktu dążącego do posiadania dzieci. Zgodzę się że kiedyś satysfakcja seksualna była sprawą drugorzędną w przypadku seksu ale nie dlatego że mężczyzna mógł "skoczyć w bok" tylko dlatego że najważniejszą kwestią było (dla obu stron) posiadanie potomstwa. Z tymi "przyzwoleniami na skoki w bok" to też tak nie do końca bo w przypadku małżonków obie strony mogły ponieść poważne konsekwencje polecam na przykład artykuł: https://artykuly.pregierz.pl/po-szoste-nie-cudzoloz-kary-za-niewiernosc-w-sredniowiecznej-europie/ , choć jak najbardziej jeśli ktoś miał władze i pieniądze sprawy wyglądały zupełnie inaczej, ale czy to aby takie inne od dzisiejszego świata. Również pierwsze słyszę że: "Zdrada, szczególnie męska, dopiero od niedawna, patrząc na całość dziejów ludzkości jest postrzegana jako coś złego." mogła byś przedstawić skąd ten wniosek? Bo jeśli chodzi ci o to że inaczej oceniało się wolnego mężczyznę z dwudziestoma partnerkami "na kącie" niż wolną kobietę z taką sama liczbą partnerów to nie ma to nic wspólnego ze zdradą, a z ewentualnymi konsekwencjami z jakimi musiała się osoba borykać w przypadku wpadki. Nie rozumiem również wzmianki o tym że dziś też kobiety zdradzają? Uważasz że kiedyś ich nie było? Polecam zapoznać się z powszechną w czasach nowożytnych teorią "zapatrzenia i matczynej wyobraźni", pamiętaj również że "zdrady" z kimś niższego stanu były także traktowane inaczej. Według mnie masz za to jak najbardziej racje że: "seks jest zwyczajnie przereklamowany" i budowanie na nim związku jest zwyczajnie głupie. Tylko że przecież to jest właśnie wymysł "dzisiejszych" czasów, że para przed ślubem musi "sprawdzić" czy do siebie pasuje, a przecież to nie ma nic wspólnego z namiętnością w związku na przestrzeni lat. To czy ona jest czy jej niema zależy głównie od tego jak się o nią dba. Można ją rozbudzać, tłumić a nawet całkiem zabić ale i odbudować tylko że to zależy właśnie od priorytetów, charakterów, celów itd. obojga partnerów czyli dokładnie tego o czym mówisz. Co do kwestii tego czy dawniej pary uprawiały seks by pokazać sobie swoją wielką miłość oczywiście że tak. Czemu miało by tak nie być? Nie zmienia to faktu że równocześnie mogła być to forma rozładowania napięcia, każdy kto jest w zdrowym związku powie ci że to zależy od sytuacji

Odpowiedz
avatar Eander
3 3

@Armagedon: Jeśli ona kładzie się o 21 a on wstaje o 9 to nawet po 8 godzinach pracy zostaje im jakieś 4 godziny w tygodniu i 12 w weekendy na spędzanie czasu razem. Przy okazji podejrzewam że przedstawiony scenariusz to nie ustalony plan dnia (czy raczej nocy :) ), a jedynie najczęstszy taki kiedy akurat nie ma nic lepszego do zrobienia.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@Eander: Temat rzeka jak widać. Ogólnie Bedrana przedstawiła pewien schemat, który jej zdaniem zapewne również tu znajdzie zastosowanie - czyli skoro pozwalasz dziecku spać ze sobą w łóżku, mąż wynosi się na kanapę, nie ma macie udanego życia rodzinnego seksu, mąż się zawija. Wiele par przechodzi przez etap oddzielnego spania po urodzenia dziecka. Wiele par w ogóle decyduje się na osobne sypialnie, co nie znaczy, że się nie kochają i nie uprawiają ze sobą seksu. Natomiast co do tego, że są osoby, które tego nie potrzebują - zgadzam się, że ogólnie jest to miejszość, może nawet margines, ale odnoszę wrażenie, że liczba takich ludzi rośnie. Może się mylę - ale obserwuję taki trend, a liczne artykuły na ten temat zdają się potwierdzać moje obserwacje. Natomiast co do dawnych czasów - właśnie nie mylmy pewnych pojęć. Miłość i pożądanie przedstawiane nam w filmach i kieszonkowych romansidłach to nie taka miłość i porządanie, o której piszesz wyżej. Ta przesłodzona, romantyczna wizja nie obroni się na przestrzeni lat. To jest coś co jest dobrze na początku związku, motylki w brzuchu, dzikie pożądanie, idealizowanie ukochanej osoby, ale tak nigdy nie będzie przez całe życie. Jeśli ktoś twierdzi, że ma taki związek to kłamie albo jest zaburzony psychicznie. To jest normalne, że z biegiem lat seks przestaje być tak fascynujący jak na początku, a ta "idealna" osoba zaczyna od czasu do czasu wkurzać. I tu dochodzimy do tego, jakie podstawy miał taki związek? Jeśli było nimi tylko zauroczenie i pożądanie to good luck. Jeśli coś więcej, czyli gotowość na przeżycie radości i trudów z tą jedną osobą (w skrócie po już nie chcę się rozpisywać), a nie to czy można w dowolnej chwili dobrać się żonie do majtek (w myśl zasady "największą zaletą małżeństwa jest darmowy seks") to jak najbardziej można świadomie zdecydować się na spanie w osobnych łóżkach i doceniać inne aspekty małżeństwa. Mi się wręcz wydaje, że osobne spanie może wprowadzić w życie seksualne pewną świeżość i ekscytację. Wracając do tematu wizji związku na przestrzeni tysięci lat - owszem, szczególnie w średniowiecznej Europie (patrząc na dzieje naszego regionu) zdrada była teoretycznie zakazana, ale w praktyce o ile facet nie chodził i nie zapładniał co drugiej baby we wsi to raczej przymykano na to oko. Kobiety, czy zdradzały... na pewno. Ale miały raczej ograniczone możliwości, a i kary były znacznie dotkliwsze. Żeby zrozumieć realia tych czasów, można spokojnie spojrzeć na kraje, w których rządzi prawo szariatu, gdzie kobiety za cudzołóstwo ponoszą dotkliwsze kary niż mężczyźni. Mówiąc, że męska zdrada postrzegana jest jak coś złego - mam na myśli raczej przyzwolenie społeczne. Jeszcze w połowie ubiegłego wieku nie było niczym dziwnym, że mężczyzna miał żonę, z którą miał dzieci, pokazywał się w towarzystwie i kupował kwiaty, ale seksu szukał gdzie indziej i oddzielał strefę życia rodzinnego od strefy namiętności. Oczywiście, nie każdy i pewnie nie większość, ale takie przypadki nie dziwiły. A żona wiedziała i milczała, bo była zależna od męża. Śmiem twierdzić, że brak tolerancji na takie zachowania przyszedł z powszechną aktywizacją zawodową kobiet. Natomiast co do ostatniego aspektu, czyli tego, że małżeństwa przez seks pokazują sobie wzajemną miłość - nie mówię, że nie, ale ten codzienny, powszedni seks częściej jest tylko odreagowaniem stresującego dnia, a nie wyrazem wzajemnej miłości. Oczywiście, że jeśli ludzie się kochają i mają potrzeby seksualne to naturalnym jest, że między innymi przez seks okazują to sobie. Ale żeby zrozumieć o co chodzi anegdotka z grona znajomych... On: 7 lat związku i seks jest niezmiennie codziennie! Tak powinno być, przecież to najlepsze co jest, jak jest się w związku Ona: No, wkurza mnie ten codzienny obowiązkowy seks. Czasem chciałoby się po prostu wykąpać i zasnąć, ale jego zdaniem brak codziennego seksu to już koniec początka związku. Już mnie to tak nudzi. Słowem facet wyżej stawiał codzienny seks jako wyraz miłości między nimi niż

Odpowiedz
avatar Balbina
2 2

@digi51: Coś w tym jest. Moja babcia(rocznik 1905) miała pięcioro dzieci Uważała że to małżeński obowiązek i tak uczyła moją matkę. A jak się czegoś chce od męża to trzeba go "przytrzymać" i pózniej na wszystko się zgodzi. Po prostu szantaż seksem.

Odpowiedz
avatar Bedrana
0 4

@digi51: Nie miałam zamiaru dalej z tobą gadać, bo jesteś zwyczajnie głupia. Ale z ciekawości otworzyłam sobie link, który podałaś. No i tu się okazało, że nawet prostego artykułu nie potrafisz przeczytać ze zrozumieniem. Kilka cytatów. "Pokoleniem Z określa się osoby urodzone PO 1995 r. Ich życie przypada na czasy, w których panuje już powszechny dostęp do Internetu, co ma na nich wpływ w rozmaitych aspektach. Mówi się, że nie wyobrażają sobie swojej codzienności bez social mediów." "Pokolenie Z nie czerpie KORZYŚCI płynących z seksu – na to wskazują przeprowadzone wśród młodych dorosłych DO 25. roku życia badania. Jak podaje portal Sex and Psychology, seks dla pokolenia Z nie jest tak ważny, jak dla starszych generacji, co może przekładać się na ZDROWIE psychiczne." "Seks jest jednym ze sposobów pielęgnowania bliskości oraz umacniania wzajemnych relacji małżeńskich i partnerskich (...) w pozytywny sposób przekłada się na nasze zdrowie fizyczne i kondycję psychiczną, działając jak naturalny antydepresant, dlatego jego brak może dość szybko spowodować pewne „skutki uboczne”." "Uprawianie seksu poprawia nastrój nie tylko tuż po stosunku. Z tego względu osoby aktywne seksualnie i ZADOWOLONE ze swojej intymnej relacji, rzadziej cierpią na zaburzenia nastroju i zaburzenia lękowe (...). Zdaniem naukowców rezygnacja z seksu zaostrza kryzys zdrowia psychicznego..." "...wielu przedstawicieli pokolenia Z całkowicie rezygnuje z seksu, przekładając nad BUDOWANIE ZWIĄZKÓW i intymne relacje karierę zawodową, pasje oraz życie w świecie WIRTUALNEJ rzeczywistości." "[...] którzy nie ukończyli 25. roku życia, są bardziej skłonni zrezygnować ze związanej z seksem przyjemności niż z możliwości korzystania z Internetu, bez którego NIE WYOBRAŻAJĄ sobie życia." "Warto jednak wiedzieć, że nie zawsze brak seksu jest decyzją podyktowaną świadomym wyborem, bo coraz więcej młodych dorosłych cierpi na zaburzenia libido, które są spowodowane m.in. przewlekłym stresem." No i rozwiązała się zagadka "wyższości związków bez pożycia intymnego". A na to co piszesz o seksie "z dawnych lat" nawet szkoda komentarza. Przeczytaj sobie ZE ZROZUMIENIEM "Dzieje grzechu". Może zmienisz zdanie.

Odpowiedz
avatar digi51
0 4

@Bedrana: Popełniasz jeden zasadniczy błąd w tej dyskusji - niestety, błąd niewybaczalny, który dyskwalifikuje Cię z poważnej dyskusji - zakładasz, że to o czym pisze uważam za dobre. Tymczasem - nigdzie nie zanegowałam tego, co zacytowałaś z artykułu - nie zanegowałam, że seks jest jednym z elementów, które zbliżają ludzi do siebie, nie zanegowałam tego, że może on mieć pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne, nie twierdzę, że rezygnowanie z seksu na rzecz netflixa jest pozytywnym trendem. Pisałam cały czas tylko o tym, że często pary świadomie rezygnują ze zbliżeń i nie musi to prowadzić do tego, że jedno ucieknie od drugiego. Po prostu zmienia się struktura związku. Ma to swoje wady i zalety. Są związki oparte tylko na fizyczności, są oparte na wielu czynnikach, są takie, dla których bliskość fizyczna jest gdzieś na końcu listy priorytetów, a najważniejsze to się dobrać pod tym względem. Ty w swoim pierwszym komentarzu popełniłaś już zasadniczy błąd, sugerując, że jeśli związek nie opiera się nad jednym, Twoim zdaniem idealnym, schemacie to nie szans przetrwać. Po prostu się mylisz.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

@Bedrana: Niech sobie jeszcze przeczyta "Noce i dnie" Dąbrowskiej, "Żabusię" Zapolskiej, oraz "Chama" Orzeszkowej. Dwie ostatnie powstały w XIX wieku, pierwsza w okresie międzywojennym, ale fabuła dotyczy czasów zaborów (przełom XIX i XX wieku).Dużo tam jest o MĘSKIEJ MIŁOŚCI do kobiety i o zachowaniu tych kobiet. Doskonała literatura, żadne tam romansidła. Szczególnie polecam "Chama".

Odpowiedz
avatar Eander
2 2

@digi51: odnoszę wrażenie że @Bedrana miała na myśli coś trochę innego. Mianowicie jeśli stawiasz dziecko zawsze przed mężem rezygnując z bliskości (nie mówię o seksie) nawet przez sen to powoduje to oddalanie się pary od siebie. Oczywiście uważam że w tym konkretnym przypadku jest to nietrafione porównanie ponieważ autorka sama zaznacza że mimo że śpią oddzielnie nie brakuje im bliskości, więc podejrzewam że mają ją w innej formie zamiast wspólnego snu. Sam kiedy dzieci były małe często lądowałem na kanapie w salonie bo żona prosiła mnie o to by mogła się wygodniej przespać zamiast gnieździć w trójkę. Jednak tak naprawdę to @Bedrana powinna napisać o co dokładnie jej chodziło. Co do kwestii rosnącego trendu to jak najbardziej zgodzę się że jest on zauważalny. Jednak z artykułów o których wspominasz wynika raczej że jest to efekt mieszanki wielu przyczyn takich jak tępo życia czy osłabienie wartości jakie reprezentuje rodzina, a nie świadomych decyzji mających na celu poprawę stanu ich związków. Odnośnie związków na przestrzeni lat wolny facet mógł sobie na to pozwolić żonaty już nie. Zdrada w małżeństwie nigdy nie była akceptowana. Inną kwestią było że szlachta mogła prawie bezkarnie wykorzystywać niższe klasy ale to jak już wspominałem inna kwestia. Oczywiście dopóki kobiety nie osiągnęły niezależności finansowej często znajdowały się w sytuacji że albo godziły się na przymykanie oczu na skoki w bok męża albo zostawały bez środków do życia jednak nadal nie była to sytuacja którą ktoś by się "chwalił". Co do kar mylisz się zarówno kobiety jak i mężczyźni podlegali surowym karom jednak jeśli uważasz inaczej czy możesz podać przykłady? "Jeszcze w połowie ubiegłego wieku ... od strefy namiętności" - naprawdę mogę poprosić o jakieś źródło historyczne. Co do ostatniej kwestii nadal nie rozumiem czemu odreagowanie nie może być równocześnie wyrazem wzajemnej miłości, przecież jedno drugiemu nie przeczy. Zaś co do przykładu to coś mi on mało realnie wygląda ale nawet przyjmując że jest prawdziwy to nie wróże parze długiego związku z takim podejściem. Na koniec dodam tylko jeszcze jeden fakt naukowy który jest związany z naszą rozmową. Wspólny dotyk w związku jest bardzo ważny gdyż wpływa na wydzielanie oksytocyna która jest nazywana hormonem miłości lub przywiązania.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 2

@Eander: Nie zostaje im NIC, o ile dziecko nie chodzi do przedszkola. Jeśli chodzi - coś tam wykroją. W domu ZAWSZE jest coś do zrobienia. Zwłaszcza, jeśli małżonka również pracuje zawodowo - bo wtedy na dom zostaje jej mniej czasu. Może "łapie go" pomiędzy czwartą a siódmą rano. Zresztą, tak naprawdę, nic mnie to nie obchodzi. A dyskusja poszła zupełnie innym torem niż powinna. Może to moja wina, bo sama ją na ten tor niechcący skierowałam i wyszła gównoburza nie na temat. A piekielność w tej historii jest oczywista. Zachowanie "jednej z babek". I wcale nie dlatego, że wyraziła swoje zdanie/oburzenie na fejsie (nie mówiąc zresztą kogo sprawa dotyczy), tylko - że nie miała odwagi wyrazić go wcześniej, w bezpośredniej "normalnej gadce". A i tego nie wykluczam, że nawet autorkę "doskonale rozumiała" popierając taki "model" pożycia w rodzinie.

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@Armagedon: Dlaczego ma nie zostawać im nic? W historii jak sama zauważyłaś nie masz opisanego dokładnie ich życia bo do samej piekielności niema to nic wspólnego jednak autorka zaznacza że "bliskości im nie brakuje". W takiej sytuacji jeśli zakładamy że sytuacja jest prawdziwa to przyjmujemy również za prawdziwe samo twierdzenie autorki i można jak najbardziej zwrócić uwagę że wcale tak być nie musi ale jeśli faktycznie znajdują czas na bliskość gdzieindziej to żaden problem że razem nie śpią. Wiesz ja mam 3 dzieci i również kładę się często spać później niż żona ale w ramach "rekompensaty" przed snem ogarniam dom na wieczór :D więc następnego dnia część zajęć odpada. Wszystko zależy od ich rytmu dnia i podziału obowiązków.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
-2 4

@digi51: "Popełniasz jeden zasadniczy błąd w tej dyskusji" Tu się mylisz, tam był popełnione dwa błędy. Jeden na samym początku posta, gdzie padł nieładny argument ad personam w Twoją stronę. I to dyskwalifikuje Twojego oponenta/oponentkę podwójnie

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2023 o 21:26

avatar helgenn
5 5

W moim domu kanapa to był święty graal, kto pierwszy poszedł na niej spać wygrywał życie, bo ten w łóżku musiał wstawać do dzieci (łóżeczka były w sypialni)

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 5

Każdy układa sobie życie tak jak mu pasuje a czy to się kiedyś skończy rozstaniem to czas pokaże. Moja córka zasypiała w łóżeczku a kończyła w naszym łóżku. Miałam ją pogonić? Syn dokładnie tak samo. I jakoś nie przeszkadzało nam to bo bliskość nie tylko jest w wspólnym spaniu na jednym posłaniu. Dziś córka ma małe dziecko i tak kończy się na zabraniu małego do łóżka bo buczy bez cyca. I mąż śpi z nimi ale tak prawdę mówiąc niekiedy bardzo by chciała żeby spał oddzielnie bo czuje się jak sardynka w puszce pomiędzy nim a młodym. I po ludzku chciałaby się rozwalić po całości.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 9

@Morog: kobiety najczęściej poświęcają się w pełni, a facet ogranicza się do wiedzy jak ma dziecko na imię. Jeśli matka chce poza pracą zawodową spędzić czas z dzieckiem, a nikt jej nie pomaga z innymi obowiązkami to w pierwszych latach życia dziecka praktycznie czasu nie ma. Jeśli facet zostawia z tego powodu kobietę, to sumie dobrze że zostanie od niego uwolniona.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

@Morog: No wiesz, to działa w obie strony. Czasem zostawiają kobiety. Tylko wtedy zawsze okazuje się, że to są szony/suki/dowolny epitet, no bo jak można męża zostawić? A w powyższej historii raczej OBOJE są zadowoleni z sytuacji, czyli OBOJE wolą już sypiać osobno i raczej żadne nie chce obecnego stanu rzeczy zmieniać.

Odpowiedz
avatar fursik
0 8

@Morog: Tacy faceci to miękkie faje, nie faceci. Chyba każdy dorosły wie, że dziecko=więcej obowiązków, zmartwień i ograniczeń. Jeśli nie jesteś na to gotowy i zwalasz wszystko na kobietę, a potem "hurr, durr, nie jest tak jak kiedyś, odchodzę!", to penis ci na drogę.

Odpowiedz
avatar mikus91
2 2

Jak mąż ma taki elastyczny grafik i lubi do późna siedzieć to pewnie on też się w nocy dzieckiem zajmuje? Przynajmniej częściowo?

Odpowiedz
avatar Eander
2 8

@mikus91: raczej nie bo młoda z mamą w łóżku ale za to właśnie może o to chodzi by i mama miała w nim trochę przestrzeni. U mnie kiedy córka była mała kładliśmy się spać razem z żoną po czym jak młoda się budziła na cyca ja lądowałem na kanapie w salonie żeby żonie została choć jedna czwarta łóżka bo resztę zajmowała córka :D

Odpowiedz
avatar shpack
3 9

Opowiem wam kawał: Do psychologa przyszło małżeństwo i żona tlumaczy, że mąż śpi na kanapie itd, itp, i wszyscy są zadowoleni. -A Pan co o tym sądzi , pyta psycholog ? Mąż też jest zadowolony, odpowiada żona.

Odpowiedz
avatar Salut_6
0 0

Koleżanka pewnie super inteligentna jak nie pomyślała że znajomi widzą jej komentarze

Odpowiedz
Udostępnij