Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia czasów tak zwanej gimbazy. Otóż w klasie miałam całą paletę postaci,…

Historia czasów tak zwanej gimbazy.

Otóż w klasie miałam całą paletę postaci, od cichych, szarych myszek, przez przemądrzałych kujonów, aroganckie księżniczki, klasowych łobuzów i patologię po szpanerów i cwaniaczków.
No nic, klasa jakoś tam sobie funkcjonowała, były różne grupki, ekipy, jak to w klasie.

Jakoś na początku drugiej klasy doszło do jakiegoś konfliktu między dwoma grupami dziewczyn w klasie, jedna zrzeszała powiedzmy kujonki, druga klasowe piękności. Nawet nie wiem od czego to się zaczęło - powiedzmy, że jedna z kujonek niegrzecznie odezwała się do jednej z piękności, co tamta bardzo źle odebrała.

Od tej pory obie grupy prowadziły ze sobą regularną wojenkę. A tu kujonka naskarżyła pani, że piękność ściąga od koleżanki na sprawdzianie, a to piękność skrytykowała ku uciesze całej klasy staromodne ciuchy kujonki. Takie tam. Klasa oczywiście miała z tego niezły ubaw, ale większość nie sympatyzowała ani z jedną ani drugą grupą, bo ani jedne ani drugie nie były ani szczególnie miłe ani sympatyczne.

Z czasem jednak pięknościom udało się przeciągnąć pewną część klasy na swoją stronę, co w sumie nie było trudne, wziąwszy pod uwagę, że kujonki uwielbiały donosić nauczycielom na innych uczniów. No więc grupa zwalczająca kujonki stała się nieco większa. Dodam, że nie dochodziło do żadnych hardcorowych akcji, wszystko ograniczało się do niemiłych uwag, na które zresztą kujonki zawsze odszczekiwały równie niemiło.

W każdym razie jedna z matek kujonek poszła na interwencję do dyrekcji. Że jej córuś jest gnębiona, że koleżanki ją wyzywają, dręczą, biją, okradają (trochę podkoloryzowała) i ona boi się chodzić do szkoły.

Mieliśmy klasową pogadankę z dyrekcją, psychologiem szkolnym i wychowawczynią. Za to wzajemne szczekanie na siebie paru osób cała klasa została ukarana odwołaniem wszelkich wyjść i wycieczek do końca roku.

Jak się domyślacie, po tym wszystkim kujonki miały przeciwko sobie już całą klasę.

Doszło do akcji, którą pamiętam do dziś - może dlatego, że byłam jej naocznym świadkiem i musiałam ją opisywać różnych ludziom, w tym policji, jakieś 1000 razy.
Na korytarzu siedziały sobie piękności i kujonki. Lecą standardowe:
- Patrz jak się gapi głupia okularnica
- Zamknij ryja, pustaku
- Sama zamknij ryja wieśniaku
Rozmowy na poziomie czyli.

W pewnym momencie dwie przywódczynie gangów zaczęły się na siebie wydzierać i stanęły bezpośrednio naprzeciwko siebie. No starcie tytanów normalnie. Inwektywy leciały coraz gorsze, aż piękność szturchnęła kujonkę. Ta ją odszturchnęła, potem zaczęły się szarpać, ale koleżanki chyba skminiły, że to już za gruba akcja i zaczęły je rozdzielać.

Nigdzie, ale to nigdzie w pobliżu nie było żadnego nauczyciela. Jak ktoś w końcu rzucił, że zaraz pewnie przyjdzie jakaś nauczycielka, to laski trochę ochłonęły. Piękność obróciła się do koleżanek, rzucając coś w stylu "a niech spier... wieśniara jeb..." Kujonce chyba przepaliło w tym momencie trybiki, bo doskoczyła do rywalki i zaczęła walić jej głową o ścianę. Teraz to już ktoś poleciał po nauczycielkę, ale zanim ta się zjawiła uczniowie już odciągnęli kujonkę.

No cóż, zadajecie sobie pewnie pytanie, jakie były tego konsekwencje.

I tu dochodzimy do piekielności.
Po pierwsze natychmiast wszyscy nauczyciele zaczęli zakładać i niemal wciskali nam siłą do gardła, że na pewno to piękność zaatakowała pierwsza. Podczas pierwszych przesłuchań przez nauczycieli praktycznie podawali nam założoną wersję na tacy, dopytując czy na pewno tak było. Gdy opisywaliśmy inną wersję, czyli tą, którą widzieliśmy, dopytywali tysiąc razy czy na pewno nie kłamiemy.

Potem natychmiast przyjęto narrację, że kujonce przegrzało styki, bo była od lat nękana. Zadawano nam pytania w stylu "Jak często widziałeś, aby piękność atakowała kujonkę?" "Czy to prawda, że piękność wyzywała kujonkę i nastawiała klasę przeciwko niej?"

Powiecie, że zasadne, ale czemu ani razu nikt nie zapytał o to, czy kujonka nie robiła tego samego?

W parę dni po incydencie, kolejna pogadanka grona nauczycielskiego z całą klasą i opieprz, że przez to, że wszyscy gnębiliśmy kujonkę doszło do tego, że biedna załamała się psychicznie i zaatakowała swoją oprawczynię.
Nikt nie zadał pytania - gdzie byli nauczyciele i jak to możliwe, że przez kilka minut żaden z nich nie usłyszał awantury ZANIM doszło do właściwego ataku.
Ani razu nikt nie potępił kujonki. Cały czas mówiono o niej jako o ofierze prześladowań. Nikt nie słuchał, gdy mówiliśmy, że ona była stroną konfliktu, a nie ofiarą. Gdy tylko ktoś powiedział o kujonce coś złego, zaraz byliśmy uciszani, bo nieładnie źle mówić o koleżance.

O ile pamiętam, konsekwencji prawnych żadna z dziewczyn nie miała. Ale kujonka za to już do końca szkoły była traktowana jak jajko przez nauczycieli. Nam już praktycznie nie wolno było się do niej odezwać, bo raz nawet jedna nauczycielka stwierdziła, że ton nie taki jak trzeba.

Jestem ciekawa, jak ona teraz przedstawia tę historię - czy jest jedną z tych, które piszą, jak strasznie bolało ją gnojenie w szkole? Ja, niestety, zawsze czytając o takich rzeczach, zastanawiam się, czy była jakaś druga strona medalu...

szkoła

by ~gimbusiara
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar louie
14 20

Z twojej historii wynika, ze do rekoczynow doszlo najpierw ze strony pieknosci wiec tak, jest winna rozpoczeciu fizycznej szarpaniny.

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
20 22

@louie: w zasadzie to z tej historii wynika że to właśnie 'piękność' zaczęła nawet w 'fazie' wyzwisk, więc mam wrażenie że autorka mogła być właśnie po stronie 'piękności', próbując zrzucić winę na 'kujonkę'. I mógłbym się o to założyć, w sytuacji gdy sama autorka wspomina "Nawet nie wiem od czego to się zaczęło - powiedzmy, że jedna z kujonek niegrzecznie odezwała się do jednej z piękności" - czyli nie wie od czego się zaczęło ale zakłada że to kujonki były instygatorkami całego konfliktu. (Tu tylko moje dwa grosze - jeszcze nie spotkałem osoby która 'zasługiwałaby' na miano kujona/kujonki, która by aktywnie szukała zaczepki od tzw. popularnych osób, głównie dlatego że prawie zawsze zajmowali się albo właśnie kuciem ale pozostawaniem w swoich grupach zajmując się tym co ich interesuje, a nie próbą zdobycia poklasku ale to już tylko takie moje wtrącenie, i może to być doświadczenie dość ograniczone. Nie wiem jak sytuacja się w tej szkole rozwinęła, więc nie odważę się powiedzieć że jest tak zawsze, ale to przerośnięte wtrącenie) Inna sprawa że zarówno nauczyciele jak i tak zwani 'koledzy i koleżanki z klasy' powinni postawić obie do pionu już na starcie, a nie udawać że nic się nie dzieje.

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@ZrzedliwyBuc: "jeszcze nie spotkałem osoby która 'zasługiwałaby' na miano kujona/kujonki, która by aktywnie szukała zaczepki od tzw. popularnych osób" - a ja się spotkałam. Raz w podstawówie, miałam w klasie koleżankę, która właśnie uchodziła za kujonkę, ale była w sumie lubiana. Potem jej psiapsi, też w typie kujonki, przeniosła się do innej szkoły i kujonka nagle zaczęła sobie w klasie szukać nowych koleżanke... poprzez obgadywania i podjudzanie dziewczyn przeciwko sobie. Drugi raz na studiach, ale wiadomo to już inny lvl. Było nawet kilka takich kujonów, obydwu płci, którzy byli strasznie wredni i to nie sensie, że nie dzielili się notatkami, tylko w sensie, że szukali ciągle zaczepki - choć może oni tego tak nie widzieli, bo chyba uważali, że są tak mądrzy, że mają prawo np. wcinać się w rozmowy i pouczać innych, wywyższając się, a potem rozgadywać reszcie studentów, jaki ktoś jest głupi, bo czegoś nie wiedział. Studia inny lvl, ale przecież tak niedawno ci ludzie byli jeszcze w szkole...

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
8 8

@digi51: pozwolę sobie tu tylko wtrącić że 'uchodzić za kujona/kujonkę' to wbrew pozorom nie jest to samo co zasługiwać na to miano. W skrajnych wypadkach osoba powyżej średniej wiedzy będzie uznawana za kujona, nawet jeśli to jest jedyną rzeczą która wskazywałaby na to miano, ignorując dla przykładu zamiłowanie lub częste/intensywne sesje 'wkuwania'. Ale jasne, takie osoby pewnie też się zdarzają, jak wspomniałem w mojej poprzedniej wypowiedzi - moje doświadczenie, lub brak takiego nie znaczy że takich osób nie ma.

Odpowiedz
avatar digi51
0 6

@ZrzedliwyBuc: Każdy sobie "kujona" interpretuje inaczej. W niemieckim jest fajne słowo na to, co w Polsce czego wyrażamy poprzez "kujona", "streber" czyli coś co można przetłumaczyć jako "staracz", czyli osoba, która usiłuje zawsze być najlepsza. To słowo ma raczej negatywyny wydźwięk, czyli tak jak nasz polski kujon. Za moich szkolnych czasów mawiała się, że nikt kujonów nie lubi, natomiast czasem warto by się zastanowić, dlaczego tak jest. Rzadko widziałam, aby kujonami były nazywane osoby z dużą wiedzą i zainteresowaniem pewnymi dziedzinami. Kujon odnosi się raczej do osób, które właśnie próbują być we wszystkim najlepsze, ale też aby to osciągnąć często podlizują się nauczycielom. Takie osoby często nawet nie są szczególnie inteligentne i jak się okazuje nie maja jakiejś wielkiej wiedzy, uczą się typowo na sprawdziany, dla ocen. Nie jest tak łatwo powiedzieć, kto zasługuje na miano kujona, bo w zasadzie interpretacja tego słowa można być różna. Moim zdaniem niesprawiedliwym jest nazywanie tym zdecydowanie pejoratywnym słowem osób, które po prostu interesują się pewnymi dziedzinami i chcą być w nich bardzo dobre, bo np. wiążą z nimi swoją przyszłość. To jest godne poklasku. Przykładowo te osoby ze studiów, o których mówiłam były w dużej mierze dość przeciętnymi studentami, przyjechały jednak z mniejszych miejscowi, gdzie w danej dziedzinie były zdecydowanie najlepsze w klasie/szkole i były przekonane o swoim niemal geniuszu.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 4

@digi51: No niezbyt, w języku polskim słowo "kujon" ma bardzo konkretne znaczenie i bardziej dziwne jest to, że Ty prowadzisz rozległe dywagacje na ten temat. Jedynie prawdziwe jest, że kujon nie musi być bardzo inteligentny, bo to kwestia właśnie "zakuwania" na pamięć, a nie inteligencji.

Odpowiedz
avatar livanir
1 1

@louie: Piękność rozpoczęła pierwszą bójkę, z której najwyraźniej obie wyszły bez poważnych obrażeń. Z histori wynika, ze drugą zaraz po tym rozpoczęła kujonka.

Odpowiedz
avatar Shi
5 5

@digi51: zabawne jest to, że przez pewien czas mnie ludzie nazywali kujonem (zanim mnie poznali) tylko z powodu takiego, że mam dużo nauczycieli w rodzinie i przez to nauczyciele w szkole też mnie znali i lubili (bo znali mnie tylko od strony bycia grzeczną córką znajomego lub znajomego-znajomego), no i łatwo dostałam dobre oceny z "trudniejszych" przedmiotów, mimo że wiedzę wyciągnąłam tylko z obecności na lekcji. Nie wspominając że nauczyciele często prosili mnie o przysługi myśląc, że jestem osobą godną zaufania, a ja nie potrafiłam odmówić jeśli nie byłam pod ścianą z jakiegoś innego powodu (np. odniosłam klucz i dziennik jeśli nie musiałam pilnie do łazienki a przerwa była krótka). Moja klasa szybko się na mnie poznała i przestali mnie tak nazywać (do tego korzystali z tego zaufania nauczycieli do mnie, haha), ale reszta szkoły uważała mnie za kujona do końca... Nie by mnie to dotykało, po prostu podaję przykład że ludzie nie raz przyczepiają tę łatkę bez powodu. Bo ja notorycznie miałam jedynki za brak zadań domowych, z kartkówek, ogólnie niezłe ziolko ze mnie było

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Ohboy: Ok, za słowninkiem języka polskiego PWN. "kujon pot. «o uczniu lub uczennicy uczących się pilnie, ale bez zrozumienia, na pamięć»" Tymczasem jako kujona ludzie określają także - Osoby inteligentne, którym wiedza lekko wchodzi do głowy, dzięki czemu mają dobre oceny - Osoby z pasją, o rozległej wiedzy w konkretnej dziedzinie - Osoby ciche i grzeczne - Osoby podlizujące się nauczycielom - Osoby lubiane przez nauczycieli To tak z mojej szkolnej kariery. Tymczasem znałam też kilka osób, które właśnie były kujonami jak z definicji, ale część z nich nigdy nie była tak określana, bo byli lubiani, zabawni, a zakuwali na pamięć, żeby zadowolić rodziców, nie chcieli problemów z nauczycieli, choć przedmioty w ogóle ich nie interesowały. Tak więc przykładowo autorka pisząc "kujonka" może mieć na myśli zarówno osobę intelgentną, błyskotliwą, z dobrymi ocenami, jak i denerwującą mądralę, która lubi wszystkich pouczać, albo nawet po prostu osobą skupiającą się na lekcji, bo nie ma w klasie znajomych, z którymi mogłaby sobie na lekcji popisać karteczki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Nauczyciele powinni byli się tym zająć na długo wcześniej, a nie gdy zaczęło się rozkręcać, tylko gdy już klasa podzieliła się na grupki. Ale to wymaga wiedzy pedagogicznej.

Odpowiedz
avatar Ohboy
16 20

Widać, że lubiłaś "piękności".

Odpowiedz
avatar Windowlicker
10 12

Dobra, to ile razy przywaliła twoim łbem o ścianę? :)

Odpowiedz
avatar kKKKK
5 7

Ja nie wiem, czy naprawdę to do opisujesz to jest typowe szkolne środowisko. Jeśli tak - to szkolna rzeczywistość jest piekielna. Nie wytrzymałabym w tak toksycznym środowisku tygodnia. Te dziewczyny to dzieci - duże, ale dzieci. Nie wiem, gdzie byli dorośli (rodzice? Nauczyciele? Ktokolwiek?) kiedy trzeba im było wytłumaczyć, co zrobić gdy czuje się złość. Nauczyciele pewnie uznali, że skoro kujonka skarżyła się na sytuację konfliktową a piękność nie - to widać kujonce ona przeszkadzała a piękności niekoniecznie, dlatego pewnie byli skłonni obwiniać piękność, nie kujonkę.

Odpowiedz
avatar kKKKK
7 9

No i nie rozumiem, czemu takim problemem w tej Waszej szkole było rozmawianie z nauczycielami o problemach (a przepraszam, "donoszenie" ;)) jakby to była jakaś specjalna prywatna placówka tylko dla dzieci członków gangu ze strażnikami zamiast nauczycieli ;)

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 6

@kKKKK: Ciekawi mnie, na co one w ogóle donosiły. Jak chodziłam do liceum/gimnazjum to w sumie nie było na co "donosić", chociaż ta szkoła brzmi nieco patologicznie, więc kto wie, co odwalali uczniowie.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 0

@Ohboy: Mogły donosić na to, że np. ktoś wyszedł poza teren szkoły, palił papierosy, pił piwo, miał kolczyk w pępku, poszedł na wagary lub łamał jakieś inne zasady szkoły. Patola czy nie, zawsze będzie dziaciak co robi coś złego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Ohboy: na wszystko można donieść, przykladowo pewnego razu po w-f postanowiłam się nie przebierać (ostatnia lekcja, lato, hala sportowa blisko mojego domu), zaraz znalazły sie donosicielki co z szatni pobiegły do pani z wuefu, że ewkalata się nie przebrała i wuefistka zwróciła mi uwagę.

Odpowiedz
avatar Sheyrena
8 8

O ile mogłabym uwierzyć, że kujonki podsycały konflikt że swojej strony, o tyle nie uwierzę, że za coś takiego dziewczyna nie poniosła absolutnie żadnych konsekwencji. Wyzywanie? Normalka. Szarpaniny? W standardowym środowisku gimnazjum beż przesady, ale na pewno się zdarzały. Ale naparzanie czyjaś głową w ścianę, gdzie całą klasa murem wskazuje sprawczynię? I rodzice "piękności" nic z tym nie robią? O policji juz nawet nie wspomnę, skoro sprawa do nich zawędrowała. Przecież to się musiało skończyć minimum kuratorem i ewentualnym wydaleniem że szkoły, a nie chuchaniem na jajko. Ba, na miejscu rodziców kujonki sama bym ją przeniosła. Jak byłam w podstawówce kolega na wf kopnął koleżankę w brzuch, było pogotowie, nie wiem czy była policja (nas uczniów o zdarzenie pytała dyrektorka w obecności pedagoga szkolnego). Nic się dziewczynie z tego co pamiętam nie stało, spory siniak, po kilku dniach wróciła do szkoły. Kolega został zawieszony, a w nowym roku szkolnym już był w innej szkole. Nie wiem jaka patologia musiałaby być wśród nauczycieli, żeby zareagować tak jak rzekomo zareagowali na zachowanie "kujonki".

Odpowiedz
avatar livanir
10 10

@Sheyrena: Cóz- byłam ewidentnie gnębiona w szkole. Nigdy do nikogo nie pyskowałam, nie skarżyłam- ot bylam słabym celem bez pewności siebie i kolegów. Raz jeden dupek wyrwał mi książkę- chcąc ją wyrwać wkurzona- zamachnęłam się ręką i przypadkiem zahaczyłam paznokciami robiąc człowiekowi 3 rany na twarzy(serio tego nie chciałam, musiałam źle wymierzyć). Nawet pogadanki z nauczycielem nie miałam. Pewnie też dlatego, bo wiedzieli, że jestem ofiarą z przepalonymi stykami.

Odpowiedz
avatar digi51
0 4

@Sheyrena: Akurat to wcale nie jest takie nieprawdopodobne. Ta piękność to na pewno było niezłe ziółko, kto wie, czy nie z patologicznej rodziny, rodzice mogli mieć to głęboko w poważaniu albo rodzina postanowiła zemścić się po swojemu. Poza tym jeśli to była na przykład mała miejscowość rządząca się układami i układzikami, ktoś (rodzice kujonki, grono pedagogiczne), mogło zadbać o to, aby ostatecznie mimo interwencji policji sprawę zamieciono pod dywan.

Odpowiedz
avatar LolaLola
2 2

@digi51: O matko, ty czytujesz czasami to co piszesz? Zastanawiasz się nad tym chociaż przez 5 sekund? Bardziej stereotypowo i oceniająco już się nie dało? "Piękność to NA PEWNO niezłe ziółko", "kto wie czy nie z patologicznej rodziny". A każda mała miejscowość rządzi się "układami i układzikami", więc ludzie są ponad prawem. Prezentujesz w tym momencie poglądy niezbyt rozgarniętej baby, która naoglądała się "Trudnych spraw" czy innych "Ukrytych prawd" i myśli że tak właśnie wygląda życie.

Odpowiedz
avatar digi51
0 4

@LolaLola: No lasia, która wyzywa koleżanki i je szarpie to nie jest grzeczna dziewczynka, zdecydowanie jest to "niezłe ziółko" i zdecydowanie w grę wchodzi możliwość, że pochodzi z rodziny, w której się takiego zachowania nauczyła. I nie, nie napisałam, że każda mała miejscowość rządzi się lokalnymi układzikami, ale że mogła to jedna z takich miejscowości. Widzę, że Twoim łbem też ktoś musiał w szkole walnąć o ścianę, bo czytać niby umiesz, ale zrozumieć, co przeczytałaś - już nie bardzo XD

Odpowiedz
avatar LolaLola
0 0

@digi51: Dzieci w opisanym wieku często są niedojrzałe, nie potrafią panować nad emocjami i robią głupoty. Nie muszą do tego "być niezłymi ziółkami" i pochodzić z patologicznych rodzin. Sądząc po ostatnim zdaniu, temat bycia patuską znasz z autopsji. Nie mierz wszystkich swoją miarą.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@LolaLola: Nie martw się, na pewno nie tak dobrze jak Ty, ja tam nie pamiętam, aby w moim otoczeniu w latach nastoletnich normalni ludzie szarpali się i wyzywali i to nie raz, a regularnie przez miesiące. Ty pewnie też tak robiłaś w szkole, jak Ci coś nie przypasowało, dlatego tak się oburzasz tym określeniem.

Odpowiedz
avatar LolaLola
-1 1

@digi51: Jak już pisałam, nie mierz wszystkich swoją miarą, patusiaro.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@LolaLola: pochodze z małej miejscowości, gdzie byly uklady i układziki, i podziały na pięknosci i kujonki, a na dokladke spory procent "piękności" rzeczywiscie był z patologicznych rodzin (niekoniecznie alkoholikow, ale mocno dysfunkcyjnych).

Odpowiedz
avatar LolaLola
-2 2

@ewkalata: Bo u ciebie tak było to znaczy, że tak jest wszędzie, tak?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@LolaLola: Nie, nie wszędzie, ale to co digi51 napisała ma przelożenie na rzeczywistośc i dałam własnie przykład, że w moim mieście też tak było, wiec pewnie w wielu miejscach jest podobnie.

Odpowiedz
avatar LolaLola
-1 1

@ewkalata: Bo u ciebie tak było i jakaś typiara tak uważa, więc tak musi być w "wielu" miejscach? A u mnie w gimnazjum nawet nie było podziału na "piękności" i "kujonki" i co teraz zrobisz? Znajdzie się jeszcze jedna osoba i można będzie uznać, że autorka, ty i patuska całkiem zmyślacie? Bo przecież takich podziałów nie ma skoro dwie osoby tak uznały? Do czego dążę: jednostkowe przypadki nie oznaczają, że tak jest "wszędzie" czy w "wielu miejscach". Takich rzeczy nie stwierdza się na podstawie opinii dwóch osób.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@LolaLola No super, że u ciebie takiego podziału nie było, wyjątki wszedzie sie zdarzaja (tak jak np. w moim gimnazjum nie bylo problemu z narkotykami a w innych szkolach w powiecie byly) i co teraz będziesz się kłócić przez kolejnych kilka dni, że to o czym my piszemy to nieprawda a to o czym ty piszesz to prawda absolutna?

Odpowiedz
avatar LolaLola
-2 2

@ewkalata: A czy ty w ogóle rozumiesz co czytasz? Chodzi mi o to, że generalizujecie - na podstawie własnych doświadczeń i widzi mi się (chociaż szczerze mówiąc podejrzewam "wiedzę" zaczerpniętą z filmów albo jeszcze lepiej - seriali paradokumentalnych) uznajecie, że wszędzie albo przynajmniej w zdecydowanej większości przypadków np "szkolne piękności" mają niejedno za uszami i pochodzą z patologicznych rodzin. Bo dostępu do informacji na temat badań w tej dziedzinie zapewne nie posiadacie. I domyślam się, że żadna z was nie odwiedziła każdej szkoły przynajmniej w swoim województwie (o kraju nie wspominając), żeby przyjrzeć się obecnym tam grupkom oraz ich rodzinom. Jedyne co można na wasz temat powiedzieć to to, że, jak to się mówi, w du byłyście i gó widziałyście a próbujecie wypowiadać się na temat sytuacji w każdej szkole. Jeśli tym razem nie zrozumiałaś to przeczytaj jeszcze raz. Jak to nie pomoże to kolejny. I tak do skutku aż zrozumiesz, bo nie chce mi się tego kolejny raz tłumaczyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@LolaLola: Być moze odrobine generalizujemy, ale na tym polega dyskusja na zwykłym portalu, ludzie dzielą się o swoich i cudzych doświadczeniach i obserwacjami i wyciagają wnioski.. Tak sie sklada, że mam odrobine doswiadczenia zarowno pedagogicznego jak i małomiasteczkowego. Rozumiem, że Ty rzucasz w rozmowach zawsze faktami naukowaymi i oficjalnymi statystykami i bron boże nie wspomnisz o jakimkolwiek subiektywnym doświadczeniu. Zreszta ja tylko odpowiedziałam, że to co digi51 napisała może byc prawda bo u mnie bylo podobnie, to Ty wyskakujesz, że to na 100% nieprawda bo u ciebie tego nie bylo i nie znam wszystkich szkol w kraju. Z tych co znam i o ktorych mam pojecie wyciagam takie wnioski jak wczesniej napisalam i prawde mkwiac gdzies mam, że Ty wszedzie byłas, wszystko znasz i potrafisz rzucac badaniami naukowymi w obszarze nauk spolecznych na prawo i lewo w zwyklej dyskusji na piekielnych

Odpowiedz
avatar LolaLola
-2 2

@ewkalata: Pisałam już, żebyś kilka razy przeczytała mój poprzedni komentarz jeśli go nie zrozumiesz. Widać tego też nie zrozumiałaś. Jest różnica między wyrażaniem swojej opinii czy opisywaniem swoich doświadczeń a uznawaniem, że skoro u ciebie i jakiejś typiary zdarzyła się jakaś sytuacja to musi być to globalny problem dotykający dosłownie każdego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@LolaLola: To ty masz problem ze zrozumieniem, w moim pierwszym komentarzu napisalam, że u mnie bylo tak jak digi wspomniala, a ty sie zaczelas rzucac, że generalizuje. Później użylam sformulowania "pewnie jest tak w wielu miejscach" co jest czysta spekulacja i znowu sie nakrecilaś swoimi wywodami jak to nie znam statystyk krajowych na temat szkół. Weź daj sobie na wstrzymanie, bo jak tak nakrecasz sie zwykla dyskusja na piekielnych to musisz miec naprawde ubogie emocjonalnie życie w realu..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2023 o 23:21

avatar LolaLola
-2 2

@ewkalata: Jak ja "uwielbiam" takie "dyskusje". Jakaś typiara palnie bzdurę, a kilka komentarzy później pisze "a bo ty napisałaś, a bo ja napisałam" i oczywiście pomija sedno sprawy. "to co digi51 napisała ma przelożenie na rzeczywistośc i dałam własnie przykład, że w moim mieście też tak było, wiec pewnie w wielu miejscach jest podobnie" - skoro to uważasz za spekulacje to albo nie umiesz się wysłowić, albo ogarnęłaś, że palnęłaś głupotę i próbujesz zakłamywać rzeczywistość, co jest głupie, skoro twoje komentarze są dostępne i można sobie przeczytać, co napisałaś. Skoro chcesz się wypowiadać, że jakieś zjawisko występuje "wszędzie" albo w "wielu miejscach" i opowiadasz to na podstawie swojego widzi mi się, bez konkretnej wiedzy na ten temat, to jesteś po prostu bardzo ograniczoną osobą. I nie dziw się, że ktoś ci to wytknął, bo generalizowanie może być dla wielu ludzi krzywdzące. A tym bardziej pisanie głupot na temat rzekomego zjawiska występującego "wszędzie". Skoro nie masz wiedzy na jakiś temat, to po prostu się na ten temat nie wypowiadaj - takie to proste. To, że próbujesz się w tym momencie o to wykłócać to już wyższy poziom absurdu. Tym ostatnim zdaniem pogrążyłaś się ostatecznie. Tak chciałaś, żeby mi w pięty poszło, żebym zaczęła się tłumaczyć a cała uwaga odpłynęła od twojej, mówiąc wprost, głupoty. Nie wyszło. Postaraj się bardziej - proponuję użycie mózgu przy pisaniu następnego komentarza. Chyba że cię to przerasta to po prostu daj sobie spokój

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@LolaLola: Przyznam, ze dobrze ci idzie rozciąganie tego tematu, opisałam jak było w moim mieście i uważam, że tak jest w wielu miejscach i mam prawo miec własne zdanie. Średnio mnie interesuje to, że sie z tym nie zgadzasz. Tak naprawdę ciekawa jestem co cię tam triggeruje w tym wszystkim, że produkujesz takie dlugie posty do randoma, ktory według ciebie nie potrafi używac mózgu. Tak, przeczytaj sobie jeszcze raz ostatnie zdanie , poprzedniego komentarza, tylko osoby, które maja nudne życie, aż tak sie produkują swoimi postami na temat, który dawno został wyczerpany. Bez odbioru.

Odpowiedz
avatar LolaLola
-1 1

@ewkalata: Ale zdajesz sobie sprawę, że relacje między uczniami w szkołach to są prawdziwe wydarzenia, więc nie są kwestią opinii? Głupszej rzeczy już chyba nie mogłaś napisać. Ty naprawdę uznałaś, że możesz to wrzucić do wora z opiniami czy tylko udajesz taką głupią? I nie to że coś, ale też się tu "produkujesz", więc jesteś śmieszną hipokrytką, skoro próbujesz mnie oceniać z powodu odpisywania na twoje komentarze. Przeczytałam i podtrzymuję swoje zdanie: dalej próbujesz odciągnąć moją uwagę od twojej głupoty i dalej ci to nie wychodzi. Skoro sama odpisujesz to chyba jednak znaczy, że nawet dla ciebie temat nie został wyczerpany. Zacznij myśleć i przestań być hipokrytką.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@LolaLola: To nie ja sie produkuje, aby mi pokazac jak to nie mam racji, w tej chwili dla mnie temat wyczerpaby, ale odpowiadam bo zaczelo mnie bawić jak się podniecasz randomem z neta

Odpowiedz
avatar LolaLola
-1 1

@ewkalata: ty się produkujesz, żeby się usprawiedliwić. Już chyba nawet ty zauważyłaś, że ci nie wychodzi i tylko pogrążasz się jeszcze bardziej, więc teraz próbujesz zmienić strategię. "Podniecasz" - dziewczynko, proszę cię. Jesteś zbyt głupiutka, żeby zrozumieć o czym właściwie była ta rozmowa. Dla ciebie tłumaczenie oczywistości może i jest "podniecaniem się", bo nawet najprostsze rzeczy są dla ciebie abstrakcją nie do ogarnięcia, ale nie mierz wszystkich swoją miarą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@LolaLola: Prosze cie, nie zapominaj o mnie. Czekam na kolejne madrosci LolaLoLa

Odpowiedz
avatar LolaLola
0 0

@ewkalata: Nie jesteś osobą godną zapamiętania

Odpowiedz
avatar LolaLola
8 8

Z samych opisów wynika, że mogło być po części tak, jak to widzieli nauczyciele. 1. "A tu kujonka naskarżyła pani, że piękność ściąga od koleżanki na sprawdzianie, a to piękność skrytykowała ku uciesze całej klasy staromodne ciuchy kujonki." - jest dość spora różnica między zakablowaniem ściągania do nauczycielki a wyśmiewaniem wyglądu. "Piękność" w najgorszym wypadku dostała jedynkę, co raczej w dłuższej perspektywie nie wpłynęło na jej samoocenę. Dla dzieciaków w wieku dorastania komentarze na temat wyglądu potrafią być o wiele bardziej dotkliwe. Jeszcze sama podkreślasz, że reszta klasy miała ubaw z "kujonki" po komentarzu "piękności", co już wskazuje na upokorzenie dziewczyny i nastawianie klasy przeciwko niej. 2. "Z czasem jednak pięknościom udało się przeciągnąć pewną część klasy na swoją stronę, co w sumie nie było trudne, wziąwszy pod uwagę, że kujonki uwielbiały donosić nauczycielom na innych uczniów. No więc grupa zwalczająca kujonki stała się nieco większa." - tego chyba nie trzeba tłumaczyć. "Piękności" zdobyły sobie "przewagę liczebną", sojuszników, a "kujonki" zostały same. 3. "W każdym razie jedna z matek kujonek poszła na interwencję do dyrekcji. Że jej córuś jest gnębiona, że koleżanki ją wyzywają, dręczą, biją, okradają (trochę podkoloryzowała) i ona boi się chodzić do szkoły." - skoro były informacje o gnębieniu "kujonek", a nagle jedna z nich wpada w szał i atakuje "piękność" to nasuwa się wniosek, że jest to skutkiem tego właśnie gnębienia.

Odpowiedz
avatar Lessa
8 8

@LolaLola też miałam wrażenie, że ten atak szału to efekt totalnego załamania. Sama miałam kiedyś podobnie. Równoległa klasa obrała sobie mnie jako cel paskudnych żartów. A ja nawet nie znałam ich imion. I raz pękłam, słysząc po raz setny, że jestem "ulą brzydulą", "wampirem" lub "ogrem". W sumie trochę wstyd przyznać, ale pomimo upływu ponad 15 lat nadal są dni, kiedy słyszę ich w głowie... W każdym razie pękłam i przez mgłę pamiętam, że przywaliłam tym trzem chłopakom, którzy mnie akurat wtedy wyzywali. Jednemu na pewno założyłam dźwignię na staw łokciowy. Ale bez żadnych realnych uszczerbków na zdrowiu. Po wszystkim sama zgłosiłam się do pedagog. Wiele osób bardzo bagatelizuje przemoc słowną, ale to strasznie wbija się w głowę, zwłaszcza gdy jeszcze widzisz, że masz przeciwko sobie całą grupę. Wtedy człowiek ma wrażenie, że to jego wina, że zasłużył na te wszystkie obelgi. I po tym albo się załamuje i odpuszcza, albo wybucha niekontrolowaną agresją, niczym dręczone zwierzę.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Lessa: Założyłaś mu dźwignię na łokieć? Trenowałaś jakieś sztuki walki?

Odpowiedz
avatar Lessa
5 5

@pasjonatpl ojciec policjant. Pokazał mi kilka dźwigni itd. bym w razie wu mogła sobie poradzić. Dźwignia na łokieć jest moją ulubioną i najlepiej wyćwiczoną, ale potrafię też założyć dźwignię na nadgarstek czy kilka innych sztuczek. Ale absolutnie nic poważnego, choć nie ukrywam, że coś mnie ciągnie do sportów walki.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Lessa: Kiedyś trenowałem trochę aikido. Niestety to dość tradycyjne, więc niespecjalnie przydatne w razie czego, ale jednak potrafiłem wtedy założyć kilka dźwigni. Popatrz na to. Na tym kanale facet pokazuje bardziej praktyczną i brutalniejszą formę aikido. Zakładając taką dźwignię naprawdę można kogoś połamać: https://www.youtube.com/watch?v=2gdqvWrI4Ak

Odpowiedz
avatar Lessa
1 1

@pasjonatpl wow, bardzo podoba mi się ten film. Dziękuję ślicznie za polecajkę, muszę kolegów poprosić o pomoc w ćwiczeniach

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Lessa: Proszę bardzo. Ogólnie polecam ten kanał. Facet radzi też uderzać w czułe punkty, żeby trochę osłabić przeciwnika i wtedy próbować go połamać albo obezwładnić. I nie pokazuje jakichś wymyślnych technik, których zastosowanie wymaga sporej ilości (jak na prawdziwą walkę, gdzie o wszystkim czasami decydują ułamki sekund) czasu. Wręcz przeciwnie. Stosunkowo proste dla wytrenowanego zawodnika i brutalne techniki połączone właśnie z ciosami w czułe punkty, żeby osłabić bądź spowolnić przeciwnika. Te porady wydają się bardzo praktyczne w przeciwieństwie do wielu innych poradników samoobrony. Skoro w tym siedzisz, to pewnie zdajesz sobie sprawę, że waga i siła przeciwnika mają bardzo duże znaczenie i dlatego większość poradników samoobrony dla kobiet w walce przeciwko mężczyźnie to prosta recepta na rozwścieczenie mapastnika i doznanie jeszcze większych obrażeń. Nawet z moim krótkim doświadczeniem ze sztukami walki, gdzie wykorzystuje się siłę przeciwnika przeciwko niemu, wiem, że ktoś lżejszy i słabszy fizycznie ma małe szanse na zwycięstwo. A jak dysproporcje są naprawdę duże to musi być bardzo dobry, mieć wytrenowane odpowiednie techniki, które mogą zadziałać w takiej sytuacji i musi je wykonać bezbłędnie. Jak naprzeciwko siebie miałem drobną dziewczynę, to bez problemu mogłem ją obezwładnić, jak mnie atakowała. Ona mnie już niekoniecznie, choć byłem słaby technicznie. Za to jak miałem sparing partnera o podobnej albo większej sile i wadze, to wtedy albo zrobiłem wszystko poprawnie albo nie działało. Dlatego uważam, że w każdym kursie samoobrony dla kobiet powinni brać udział faceci jako pozoranci, napastnicy, których miałyby próbować obezwładnić. Bo jak dziewczyna nauczy się jakichś technik, trenując z inną dziewczyną, a w realnej sytuacji będzie musiała się zmierzyć z kim 30 kg cięższym i 2 razy silniejszym, to musi mieć wyjątkowe szczęście, żeby nic jej się nie stało.

Odpowiedz
avatar ElleS
3 3

Zawsze byłam osobą, którą łatwo było sprowokować. Ludzie, szczególnie właśnie w gimbazie, uwielbiali mnie zaczepiać i wyśmiewać o byle co, bo ich śmieszyło, że się denerwowałam, czasem płakałam czy krzyczałam. Bardzo zabawne. Od nauczycieli i rodziców słyszałam, by nie reagować, to się odczepią. Ale nie potrafiłam, próbowałam panować nad emocjami, ale i tak one brały górę. Kiedyś jeden chłopak zabrał mi buta (dosłownie jak siedziałam na przerwie to zdjął mi go ze stopy) i z nim uciekał, jak go dogoniłam to go złapałam za koszulkę, koszulka się podarła. Oczywiście rodzice wezwani i wszystko na mnie, że niszczę czyjąś odzież. Innym razem ktoś się mnie czepiał na plastyce, chciałam to odepchnąć, nie pomyślałam o tym, że mam ręce upaprane czymś tam (nie pamiętam już co to było, ale musiało być ciężkie do wyprania), oczywiście moja wina. "Piękności" (tak, u nas też była taka grupka) na lekcjach rzucały we mnie długopisami, ołówkami i bombkami (były okolice Świąt) - nikt nie reagował, jak w końcu po lekcjach przy wyjściu ze szkoły jedną z nich walnęłam w twarz to była afera. Nie mówię, że uderzenie kogoś z mojej strony było dobre, tylko że czasem człowiek już nie wytrzymuje. I nikt się w sumie nie interesował czemu właściwie tak reaguję, a jako dorosłej, prawie trzydziestoletniej babie wykryto u mnie ADHD. Ale kogo to w szkole obchodziło...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@ElleS: Miałam podobnie, zawsze bylam cicha, dobra w nauce, wolałam sobie poczytać ksiązķe niz uczestniczyćnw gimbazowych popijawach i przeróznych glupich zabawach. Bylam wyśmiewana i celem znecania (np. ktoś mi dwa razy zapiąl przednie koło u roweru nieznaną kłodką i musiałam szukać kogoś kto przetnie bo inaczej nie miałam jak wrócić do domu, siedzialam w swietlicy z książką, grupka przyszła na głos komentować moje zachowanie, wygląd) Byłam latwym celem, bo nie umiałam nigdy odgryźc sie jakos inteligetnie na szybko i jedyna reakcje jaka potrafilam okazać była złość, gdy moje poklady cierpliwości się wyczerpały, więc mieli ubaw. Pedagog twierdziła, żeby ignorowac i wytrzymac do ukonczenia szkoły. W Liceum już nie miałam takiego ptoblemu, potem na studiach miałam z jedna osobą (potrafiła wyzywać mnie publicznie, gdy raz sie postawiłam stanowczo- zaczela jeszcze intensywniej się wyżywać słownie na mnie, wszystko przy swiadkach- zerp reakcji. Na uboczu znajomi z grupy mowili mi, że niefajnie mnie ta osoba traktuje, ale nigdy nie wstawiły się za mna). Wszystkie te atrakcje skończyły się gdy wyjechałam z Polski, nagle bedac tą samą osobą jestem lubiana, ewentualnie ignorowana jak komuś nie podpasuje mój charakter. Nawet w sytuacjach konfliktowych nie zaznałam takiej agresji. Generalnie mam przemyślenia, że w Polsce jest niesamowity poziom agresji słownej- zaczynając od szkoł przechodząc do social media i niestety zupełnie nie uważa się tego za problem społeczny.

Odpowiedz
Udostępnij