Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dopiero mając prawie 30 lat zdałam sobie sprawę, że będąc nastolatką, stałam…

Dopiero mając prawie 30 lat zdałam sobie sprawę, że będąc nastolatką, stałam się ofiarą tak zwanego groomingu i to nie raz.

Piszę tę historię, aby pokazać jak to działa - może komuś oszczędzi to doświadczeń takich jak moje.

Mając 12-13 lat zaczęłam fascynować się subkulturą metalową. Podczas gdy moi rówieśnicy ze szkoły w ogóle się subkulturami nie interesowali lub ewentualnie fascynowali się hip-hopem, ja zaczęłam odkrywać dla siebie świat ciężkich brzmień, nie tylko muzykę, ale i całą tę otoczkę, bycie outsiderem nie zrozumianym przez otoczenie, powieści grozy, tematy około okultystyczne. Wtedy oczywiście traktowałam to śmiertelnie poważnie i z odpowiednim do wieku uporem twierdziłam, że metal to jedyna prawdziwa muzyka (no, może jeszcze klasyczna czy jazz), zaczęłam robić sobie ciemny makijaż, ubierać się w skórzane, czarna ciuchy. Takie klimaty.

Zaczęło mi doskwierać to, że z nikim nie mogę się tymi upodobaniami dzielić. Oczywiście, czułam się dojrzalsza niż rówieśnicy, a fakt, że większość "metali" była starsza ode mnie tylko utwierdzała mnie w tym przekonaniu.

W dobie GG i czatów internetowych, zaczęłam szukać sobie znajomych w internecie. Wirtualny poziom znajomości w pewnym momencie przestał mnie satysfakcjonować, więc na lokalnych czatach szukałam osób, z którymi mogłabym zapoznać się w realu.
Zaczęło się niewinne, poznałam o rok starszą koleżankę. Ja miałam wtedy chyba niecałe 14 lat, ona 15.

Pochodzę z rodziny powiedzmy, że tradycyjnej. Mama tata, dwóch starszych braci. Rodzice dużo pracowali i to nie było tak, że całkiem się mną nie interesowali, ale też niespecjalnie mnie kontrolowali. Owa koleżanka, powiedzmy Karina, pochodziła z rodziny artystycznej. Mama malarka, tata aktor teatralny. Miała więc nieco inne spojrzenie na życie. Rodzice na sporo jej pozwalali, zachęcali do poznawania świata. Karina miała już na przykład w wieku 15 lat tatuaż i chłopaka starszego o 7 lat.
Mniejsza o to. W każdym razie Karina też siedziała w subkulturze metalowej i poprzez swojego chłopaka miała wielu sporo starszych znajomych. To było dla mnie niezwykle ekscytujące i z radością się do niej i do tej całej ekipy przykleiłam.

No więc ja, lat 14, Karina lat 15 i masa 19-25 latków. Ja na pewno wyglądałam na starszą niż byłam, ale wieku nigdy nie ukrywałam, może dlatego, że schlebiało mi słuchanie o tym, jaka jestem mądra i dojrzała, jak na swój wiek.

Zaczęło się od tego, że zainteresował się mną kolega chłopaka Kariny, 20-letni Artur. Tu mnie odprowadził na przystanek, tu napisał smska, aż zaczęliśmy spotykać się sam na sam. Szybko pierwszy pocałunek, potem równie szybko wkładanie rąk pod bluzkę. Dodam, że niemal zawsze zapewniał mi alkohol, a nawet trochę przymuszał do picia. Nigdy nie piłam więcej niż 1 piwo, ale już po takiej dawce byłam odpowiednio rozluźniona. Potem zaczęło się na randkach wsadzanie ręki w spodnie, wpychanie mi przyrodzenia do ręki, a po miesiącu już ostre naciski na pójście na całość. Nie doszło do tego, bo mimo wszystko nie potrafiłam sobie TEGO wyobrazić, a już nawet macanki w okolicach rozrodczych były dla mnie krępujące i obrzydliwe, nawet bolesne.

Po miesiącu Artur ze mną zerwał, argumentując, że jestem niedojrzała, widział we mnie kobietę, ale jednak jestem tylko głupią gówniarą.
Bolało mocno, szczególnie, że nadal widywaliśmy się w towarzystwie, a moja pruderyjność była przez jakiś czas tematem nr 1.

Niebawem jednak i Karina rozstała się ze swoim chłopakiem, więc jakoś kontakt z tą częścią znajomych się urwał. Niemniej jednak nadal z Kariną kumplowałyśmy się ze starszym towarzystwem, a mnie adoratorów nie brakowało. Wiecie, z perspektywy czasu tak sobie myślę, co kierowało studentami, którzy zalecali się w agresywny i natarczywy sposób do 14-latki? To nie było jeden facet, nawet nie dwóch... na pewno 5 czy 6. Na ogół nic z tego nie wychodziło, albo nie byłam zainteresowana albo natychmiast po odmowie bzykania, tracili podobnie jak Artur zainteresowanie.

Ale kolejnym facetem jakiego poznałam, mając już 15 lat, był Marcel. Znów z perspektywy czasu - dlaczego 34-letni facet zadawał się z ludźmi w okolicach 15-25 lat?
Wtedy oczywiście cały czas żyłam otoczona narracją, że metale to jedna wielka rodzina, tolerancja, nie liczy się wiek, bo łączą nas wspólne zainteresowania itd. Imponowało mi bycie częścią grupy wybranych? Innych niż cała reszta? Mądrzejszych? Podążających własną ścieżką, a nie trendami?

W każdym razie, Marcel nie od razu zaczął wykazywać mną zainteresowanie. Wręcz przeciwnie, na początku nieco mnie ignorował, niespecjalnie uznawał moją obecność w towarzystwie - podejrzewam, że było to już częścią gry. No więc Marcel automatycznie stał się dla mnie interesujący - różnica wieku była mocno niekomfortowa, nawet jak na zwykłe koleżeństwo. Z racji tego, że jak wspomniałam, Marcel raczej mnie ignorował, każda oznaka, że mnie zauważa była dla mnie pochlebstwem. Gdy już przyznał mi w czymś rację lub zamienił ze mną parę słów, czułam się wyróżniona. Nie chcę przynudzać, więc schemat wyglądał tak: akceptacja, przejawy zainteresowania, coraz częstsze ucinanie pogawędek sam na sam, prawienie komplementów, udawanie niedostępnego, rzucanie aluzjami typu "gdybym był trochę młodszy, szkoda że 10 lat temu nie spotkałem takiej dziewczyny", dyskretne wyznania zauroczenia, spotkania sam na sam, zaproszenie do mieszkania. Krok po kroczku przez ponad pół roku.

Na pójście do jego mieszkania zdecydowałam się po kilku randkach na mieście. Miało być "na kawkę". W mieszkaniu, owszem, wymieniliśmy kilka czułości, ale nie spodziewałam się niczego więcej. Nagle Marcel dosłownie przygwoździł mnie do kanapy i zaczął agresywnie usiłować rozebrać. Protestowałam coraz bardziej zdecydowanie i usiłowałam odepchnąć go, bałam się. Nie chciałam tego, nie potrafiłam jednak krzyczeć. Marcel jednak gdy zauważył, że cicho płaczę, przestał, zasępił się, zapytał czy go nie kocham, czy nie chcę z nim przeżyć czegoś wspaniałego. Był naprawdę odpychający siedząc rozebrany do połowy, żebrząc i jojcząc, widząc, że ja jestem niemal w histerii. Byłam jak pijana. Wyszłam i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie było więcej randek. Zaczęłam unikać tego towarzystwa. Na początku tylko dlatego, aby nie spotkać Marcela. Potem Karina doniosła mi, że dostałam już łatkę cnotki niewydymki i w ogóle wszyscy mają ze mnie ubaw. Nie miałam zamiaru się więcej spotykać, ale bynajmniej nie dlatego, że przejrzałam na oczy, tylko dlatego, że było mi wstyd. Wstyd, że jestem cnotką niewydymką. Jeszcze gorsze było to, że Karina zamawiała mnie gorąco na zaprzestanie zgrywania niedostępnej, bo seks jest super, a mając 15 lat to już w sumie czas najwyższy tego doświadczyć.

I właśnie tu przechodzimy do kolejnego nieprzyjemnego aspektu całej sprawy. Karina właśnie zaczęła LO i poznała nowych znajomych z naszych klimatów. Wreszcie normalni znajomi rówieśnicy. Może tak by było, ale Karina zaprzyjaźniła się z niejaką Ewą. Ewa oczywiście też była "mroczna" i takich miała znajomych. Tym razem nie byli to już ludzie aż tak wiele starsi, maksymalnie 1-2 rok studiów. Już od pierwszego spotkania z nowym towarzystwem, Karina rozpowiadała wszystkim, że jestem bojaźliwą dziewicą i szukam delikatnego faceta, który mi wszystko pokaże. Oprócz standardowych żarcików w towarzystwie, Karina aranżowała dziwne akcje typu zostawianie mnie w zamkniętym pokoju z jakimś napalonym typem albo opowiadanie przypadkowym facetom z towarzystwa, że na nich lecę i jestem napalona. Dopiero gdy sama poszłam liceum, oderwałam się trochę od tej ekipy, poznałam nowych ludzi i nagle odkryłam, że nawet "nie-metale" są spoko.

Z Kariną niby utrzymywałam jakiś tam kontakt, ale gdy opowiadała mi o tych wszystkich ludziach czułam po prostu obrzydzenie. Z czasem jej styl bycia przestał być dla mnie imponujący, stał się irytujący i śmieszny. W końcu całkiem o niej zapomniałam, choć ona miała jakieś odpały, że nawet po 5 latach potrafiła pisać do mnie nagle, że byłam jej najlepszą przyjaciółką i mogłybyśmy odnowić znajomość itd. Rzadko odpisywałam cokolwiek.

Nie ma tu żadnego wielkiego finału. Na koniec jednak słowo o moich rodzicach - nie wiedzieli i nie wiedzą, co mnie wtedy spotkało. Zawsze wracałam do domu o normalnej godzinie albo mówiłam, że śpię u koleżanki. Nie sprawdzali tego, ufali mi. Może dlatego bałam się im powiedzieć - żeby nie stracili do mnie zaufania? Nie wiem, wiem, że potrafiłam naprawdę dobrze udawać, że w moim życiu nie dzieje się nic niestandardowego dla dziewczynki z gimnazjum. Chciałabym przy własnych dzieciach być bardziej czujna, ale nie wiem, czy mi się to uda, jednocześnie nie kontrolując ich ciągle.

grooming

by ~diamentova
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
22 40

"co kierowało studentami, którzy zalecali się w agresywny i natarczywy sposób do 14-latki" Byli zboczeńcami, ot co. Normalni faceci nie są zainteresowani dziećmi, ale niestety tych nienormalnych jest sporo. A Twoja historia idealnie pokazuje, jak naiwne i głupie są dzieci/nastolatki (i dlaczego to na dorosłych spoczywa wina za takie sytuacje). Dobrze, że ostatecznie nic Ci się nie stało.

Odpowiedz
avatar Bryanka
22 22

Raz miałam sytuację gdy dorosły facet, student chciał mnie koniecznie zaprosić na "wieczór we dwoje, z winem i filmami na DVD". Miałam wtedy 14-15 lat i niespecjalnie interesowałam się "w taki sposób" płcią przeciwną. Pamiętam, że stwierdziłam po prostu, że mama mnie nie puści. On się totalnie zdziwił, więc powiedziałam "stary, ja do gimnazjum chodzę!".

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
15 23

Znałem kiedyś takiego zj*ba. Pracowaliśmy razem i mieliśmy po 20-kilka lat. On mówił, że go jarają małolaty i kręci z 14-15-latkami, spotyka się. Ja mu powiedziałem, że moja kobieta ma 30-kilka (bo mnie zawsze ciągnęło do starszych ode mnie), to mi powiedział, żebym mu nie obrzydzał życia mówiąc takie rzeczy. Powiedziałem mu, że zabawne, że pedofil mi mówi o obrzydzaniu życia, bo mnie akurat brzydzą pedofile tacy jak on. Więcej na ten temat nie rozmawialiśmy.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
24 26

W zasadzie należą Ci się duże podziękowania za to, że napisałaś tą historię. Piekielnych czytają ludzie w tym wieku, może da im to coś do myślenia. Czytają też rodzice dzieci w tym wieku. W tym wieku niektóre nastolatki mają silną potrzebę przynależności do jakiejś grupy, wspólnoty itp. To duża pokusa dla ludzi o złych zamiarach a takim młodym człowiekiem, spragnionym akceptacji otoczenia, łatwo jest manipulować. Szacun dla Ciebie, że pomimo wszystko potrafiłaś postawić granicę. Szczęściara też z Ciebie, że inni te granice w jakiś sposób jednak uszanowali (przecież ten Marcel mógł Cię normalnie zgwałcić zamiast błagać). No i naprawde dzięki za tę historię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 listopada 2023 o 19:58

avatar Imnotarobot
16 16

@KatzenKratzen: Takie historie są bardzo ważne. W dalszym ciągu dorośli mężczyźni latający za małolatami są powszechni ludzie nadal potrafią nie widzieć nic dziwnego w ponad 30-letnim gościu umawiającym się z nastolatką. Nadal do ludzi nie dociera jak niebezpieczni są tacy mężczyźni czy kobiety co szukają sobie takich młodziaków za partnerów życiowych.

Odpowiedz
avatar singri
20 20

"Po miesiącu Artur ze mną zerwał, argumentując, że jestem niedojrzała, widział we mnie kobietę, ale jednak jestem tylko głupią gówniarą." Z perspektywy baby prawie czterdziestoletniej... Umawia się chłop z piętnastolatką, a potem z nią zrywa, bo zachowuje się jak piętnastolatka? Jak chcesz kobiety, to szukaj kobiety, a nie dziecka... I tak, wiem, że to jest taki mechanizm, że oni specjalnie lgną do młodszych, że podobno za tym się kryje niskie poczucie własnej wartości. Taki potrzebuje ciągle komuś imponować, a łatwiej jest zaimponować piętanstolatce niż trzydziestolatce. Tym niemniej zamiast pod szkołę taki człowiek powinien się udać raczej do psychologa...

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 12

@singri: Wydaje mi się, że ten akurat chciał po prostu bzykać młódkę i tylko o brak gotowości na seks chodziło. Oczywiście niektórzy chcą sobie wychować partnerkę (cofa mi się, gdy to piszę), ale ten wybitnie był "po prostu" zbokiem, który lubi zbyt młode dziewczyny.

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

@singri: "I tak, wiem, że to jest taki mechanizm, że oni specjalnie lgną do młodszych, że podobno za tym się kryje niskie poczucie własnej wartości. " - może tak, może nie. U ludzi w wieku późnolicealnym/wczesnostudenckim to podejrzewam, że zwyczajny brak pomyślunku. Czasem oni sami nie kumają, że nawet jeśli 14-latka ma figurę dorosłej kobiety i ma dorosłe zainteresowania to nadal jest psychicznie i emocjonalnie mniej rozwinięta niż dziewczyna w ich wieku. Sami zresztą nie są w pełni dojrzali. Oczywiście, już 30-latkowie to inna bajka, choć i wśród takich zdarzają się egzemplarze niedorozwinięte emocjonalnie, które prędzej są na poziomie nastolatki niż dorosłej osoby. Natomiast to o czym piszesz wcale nie musi być uwarunkowane wiekiem. Tak jak są tacy, których po prostu kręci nie do końca dojrzałe ciało nastolatki (zboczuchy czyli) i nie chcą małolaty manipulować i sobie podporządkowywać, tylko zwyczajnie zaruchać, tak inni nie mają absolutnie żadnego problemu, aby manipulować rówieśnikami. Wystarczy nieco zdolności obserwacyjnych, żeby wyłapać jednostkę zakompleksioną, niepewną siebie i uległą. I dotyczy to obydwu płci.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
7 7

@singri: Wiesz, kobieca intuicja mi podpowiada, że Artur nie tyle chciał kobiety, co chciał by Diamentova rzuciła się na wyścigi udowadniać, że jest kobietą, a nie głupią gówniarą, najlepiej za pomocą gimnastyki łóżkowej.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@SmoczycaWawelska Czy ja wiem? To trwało tylko miesiąc, więc mogło chodzić tylko o seks, może jeszcze jakąś dziwną satysfakcję, że było się jej pierwszym. No i małoletnie gówniary często łatwiej jest zmanipulować, wmówić im, że nie chodzi tylko o jeden raz, tylko o coś więcej.

Odpowiedz
avatar digi51
13 13

Sama 15-20 lat siedziałam w tych metalowych klimatach i tak szczerze, oceniając na podstawie własnych doświadczeń, wtedy to było siedlisko patologii i zboczeń. Nie wiem, może zresztą takie były wszystkie te subkultury, ja miałam do czynienia z tą konkretną. Kto miał szczęście obracać się w grupie rówieśników z klimatu, ten pewnie też powiedziałby co innego. Ja miałam znajomych max.2-3 lata starszych, ale otarłam się też o dziwaków, a dziś uważam, że po prostu niebezpiecznych ludzi. Sporo z nich to byli lokalni muzycy dający koncerty w klubach za alkohol, ale wiadomo, dla dzieci z gimnazjum to były już prawie gwiazdy. Pomijając mniej groźne aspekty, jak naciąganie DZIECI na pożyczyki czy stawianie alkoholu (w ogóle szałem jest to, że w tych klubach NIKT, ale to NIKT nie sprawdzał dowodów ani na wejściu ani sprzedając alko), to też pamiętam dziadersów czasem i 50-letnich nagabujących 15-17 latki, a czasem i młodsze dziewczyny. Ja pamiętam tylko jednego studenta, który usiłował mnie poderwać, wiedząc, że mam 14 lat. Z jednej strony imponowało mi to, ale z drugiej już wtedy wiedziałam, że coś z tym jest nie hallo, żeby dwudziestoparolatek wyrywał małoletnią. Jak sobie o tym przypomniałam mając 10 lat więcej to aż mnie zemdliło. A najgorsze chyba jest to, że pamiętam niestety, że takie związki uchodziły praktycznie za normalne. Ci normalniejsi ludzie widząc te cyrki uciekali z takiego towarzystwa, a tym dziewuszkom-gimnazjalistkom wydawało się, że wszyscy im zazdroszczą fajnego, starszego faceta i dlatego chcą zniszczyć ich związki, podczas gdy ci ludzie musieli po prostu widzieć przegrywa-zboczeńca i naiwną małolatę. Ja, niestety, będąc osobą dorosłą już, znałam faceta geja, który mając prawie 40 lat obracał się tylko w towarzystwie nastoletnich chłopców. Myślę, że raczej z wiadomych powodów. Nielegalne to nie było, ale obrzydliwe - no raczej tak.

Odpowiedz
avatar Hideki
3 3

@digi51: Byłem w innej subkulturze i widziałem podobne schematy.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
6 6

"co kierowało studentami, którzy zalecali się w agresywny i natarczywy sposób do 14-latki" Te kiełbie, co to im zostały we łbie, gdy rozum i godność człowieka zmyła fala krwi pędzącej do tej mniejszej główki. Nie musieli w sumie mieć nawet "klasycznego" zboczenia pedofilskiego, wszak czternastolatka w dodającej kilka lat metalowej stylizacji spokojnie mogła wyglądać jak panna "w wieku rębnym", jak to ujął pewien drwal. Niemniej przeżyć współczuję bardzo. Mam nadzieję, że to dla Ciebie już zamknięty rozdział.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

@SmoczycaWawelska: Znałam to towarzystwo i szczerze mówiąc dziewczyny zawsze wydawały się młodsze, bo ciężki ubiór kontrastował z delikatnymi, młodzieńczymi rysami. Sama też wyglądałam na młodszą niż byłam. Ale pomijając wygląd, odkąd skończyłam 18 lat już sam wiek mi wystarczył, żebym natychmiast straciła kimś zainteresowanie. Dlatego nigdy nie zrozumiem, jak człowiek 18+ może spojrzeć na dziecko i czuć do niego pociąg.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
0 0

@Ohboy: Zauważ jedną rzecz: metalowa stylizacja będzie podobnie kontrastować z rysami twarzy czternastolatki i szesnastolatki, a starsi koledzy-metale... no, ujmijmy to tak, że mogą mieć z wrodzonego lenistwa skłonność do przyjmowania bardziej im pasujących założeń.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 0

@SmoczycaWawelska: Jasne, tylko według mnie osoba 20+ nie powinna się interesować ani 14-latką, ani 16-latką. Oczywiście gorzej, jak ktoś zabiera się za 14-latkę, ale podbijanie do 16-latki też jest nie na miejscu i nigdy nie przestanę się dziwić ludziom, których to kręci. W ocenie mogę się kierować tylko swoją moralnością, a dla mnie zbyt młody wiek od razu przekreśla kogoś jako potencjalnego partnera (czy to do łóżka, czy związku), a jak do tego dołoży się bardzo młody wygląd... No obrzydliwe. :(

Odpowiedz
avatar voytek
-2 6

A przede wszystkim należałoby się wziąć za rodziców, którzy nie dopelnili obowiązkow rodzicielskich!

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@voytek: calkowita racja. Jak mialam 16 lat to pocjechalismy na wycieczke szkolna do Wloch. naulicy zaczepil mnie jakis chlopak (20lat) i chcial sie spotkac. Powiedzialam mu, w ktorym hotelu bylismy. On sie pojawil wieczorem, ale jedna z dziewczyn zareagowala i powiedziala o tym wychowawcy. Chlopak musial opuscic teren hotelu. Moja glupia matka twierdzila, ze dziewczyna z zazdrosci poszla na skarge do wychowawcy. Ja po latach zrozumialam dlaczego ta sytuacja mogla byc niebezpieczna.

Odpowiedz
avatar zielagz
0 0

Stałaś się ofiarą strzyżenia psów? xD

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
0 0

Współczuję ujowego towarzystwa. Też byłam "metalówą", w mojej paczce znajomych metalowo-punkowych byli ludzie od 13 do 45 lat (sama miałam wtedy 14-17, kiedy intensywnie się z nimi bujałam). Raz na ruski rok trafiał się jakiś typ koło 25-30. roku życia, który chciał czegoś więcej, ale u nas w grupie niepełnoletnich się pod tym względem chroniło i podobni kolesie zaliczali wypad.

Odpowiedz
avatar MrMax
0 0

Ze względu choćby na hobby mam kontakt z nastolatkami. Wydaje mi się, że mam dobry kontakt bo mogą ze mną pogadać o wszystkim i dość często się otwierają i rozmawiają jak z przyjacielem. Wiele dziewczyn w wieku 15-17 lat jest po prostu bardzo naiwna i nie zdają sobie sprawy z konsekwencji pewnych działań dużo szczególnie starszych facetów to wykorzystuje. A wiecie co jest w tym najgorsze? że te dziewczyny wolały porozmawiać o swoich problemach ze mną niż ze swoimi rodzicami. Czasami były to naprawdę grube akcje. Na moje sugestię udania się na policję towarzyszył strach przed rodzicami, gdy sytuacja ewidentnie dotyczyła depresji dzieciaki często słyszały, że nie będą z nimi nigdzie chodzić tym bardziej po jakiś psychologach. Te dzieciaki były wyśmiewane przez swoich mogło by się zdawać ogarniętych rodziców. Jak ma być dobrze skoro dzieci (no bo to dalej są dzieci) boją się porozmawiać o swoich problemach z osobami, które powinny być dla nich wsparciem.

Odpowiedz
Udostępnij