Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na wstępie proszę o wyrozumiałość względem innych użytkowników dróg. Dlaczego? Ano dlatego:…

Na wstępie proszę o wyrozumiałość względem innych użytkowników dróg.
Dlaczego? Ano dlatego:
Sporo jeżdżę na rowerze zarówno w ruchu ulicznym jak i poza (w tym roku ponad 10000km), ostatnio zaobserwowałem ciekawe zjawisko, wymuszanie pierwszeństwa z pozycji siły.
Kilka opisów sytuacji aby zrozumieć problem:
-jadę drogą dwukierunkową i pas po mojej lewej stronie jest zastawiony przez śmieciarkę zbierającą odpady. Pani jadąca z naprzeciwka mimo, że widziała mnie jadącego rozpoczęła wyprzedzanie myśląc, że ją przepuszczę. Gdybym to zrobił zmuszony bym był do radosnego oczekiwania aż ktoś w końcu uzna moje pierwszeństwo gdyż za panią ustawił się rządek aut, które chciały zrobić dokładnie to samo. Ja postawiłem na swoim, zablokowałem panią (wiem też wykazałem się piekielnością) i zmusiłem wszystkie auta do wspólnego manewru cofania.
-dojeżdżam do skrzyżowania równorzędnego, widzę po mojej prawej, że mam wolne więc sunę do przodu i tu pojawia się on - rycerz cały na biało. dojeżdża do skrzyżowania z mojej lewej rozgląda się i widząc "tylko" rowerzystę przyspiesza. Gdybym nie był przytomny i nie miał dobrych hamulców zaliczyłbym lot przez maskę.
-poruszam się drogą z pierwszeństwem, która skręca po łuku w prawo i na początku tego łuku mam pojechać prosto w drogę podporządkowaną więc wystawiam rękę aby auto za mną wiedziało co będzie się dziać i po dojechaniu do miejsca skrętu oglądam się przez ramię aby mieć pewność, że mogę jechać. Tu mnie ratuje mój brak zaufania do kierowców ponieważ lewym pasem wyprzedza mnie to auto, które jechało za mną.
Niestety piesi dostali kartę przetargową, że na pasach mają pierwszeństwo i bat na kierowców wynikający z taryfikatora. Rowerzyści są na przegranej w konfrontacji z autem bo są wrogiem numer jeden. Wiem, że wynika to z różnych dziwnych zachowań rowerzystów ale te moje przypadki to czubek góry lodowej z czym spotykam się na drogach w ostatnim czasie.

by ~WCK
Dodaj nowy komentarz
avatar wiecznie_wqrwiony
3 17

Jedną sprawą jest to, że przydałby się porządny psychotest dla wszystkich ludzi, którzy chcą się poruszać w przestrzeni publicznej - kierowców osobówek, kierowców tirów, rowerzystów, hulajnogarzy, pieszych... Drugą sprawą jest to, że jeśli jesteś normalnym rowerzystą, to za takie sytuacje w znaczącej mierze możesz podziękować pedalarzom, którzy za swoje zachowania powinni zostać zmieleni razem ze swoimi pojazdami i wyrzuceni na śmietnisko, gdzie jest ich miejsce.

Odpowiedz
avatar fursik
0 18

Że co? Ok, sporo jest pedalarzy, ale czy w związku z tym będę usprawiedliwiona, jeśli wymuszę pierwszeństwo - bo ten spychany z drogi to może być pedalarz?

Odpowiedz
avatar fursik
4 14

Ok, pytanie durnego pajaca, bo dalej nie rozumiem - w jaki sposób to, że ktoś jest pedalarzem, jest związane z tym, że kierowca osobówki wymusza pierwszeństwo na normalnym rowerzyście?

Odpowiedz
avatar katem
7 11

@wiecznie_wq rwiony: No już nie zrzucaj całej winy na "pedalarzy". Kierowca nie kierujący się rozsądkiem i przepisami rd, a nienawiścią do pedalarzy stanowi zagrożenie na drodze.

Odpowiedz
avatar kKKKK
6 10

@wiecznie_wq rwiony ogólnie najlepiej by było, gdybyś Ty był jedynym użytkownikiem dróg publicznych - każdy z nas może gdzieś na drodze przywołać u Ciebie jakieś negatywne skojarzenie i wtedy w słusznym gniewie będziesz miał prawo zachowywać się agresywnie :)

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
1 3

@katem: I tacy powinni być eliminowani z dróg publicznych jako źródło zagrożenia. Niestety, psychotestów na taką okoliczność nie ma i nikt takich nie zapowiada.

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
-1 3

@kKKKK: Uderz w stół... Ja nie mam takich problemów, ale miło, że nożyce się odezwały :)

Odpowiedz
avatar Hideki
4 4

@wiecznie_wq rwiony: Bzdura. Samochodziarze nagminnie łamią przepisy, wymuszają pierwszeństwo, mają w głębokim poważaniu bezpieczeństwo którychkolwiek uczestników ruchu. Nieważne, czy chodzi o pedalarzy, hulajchujarzy, pieszych czy innych samochodziarzy - wszystkich ww. samochodziarze w dużej części mają w czterech literach. To pisałem ja, samochodziarz z 20-letnim stażem.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-4 28

Staram się naprawdę zrozumieć racje wszystkich ale nic nie jestem w stanie poradzić na to, że jako kierowca stawiam stanowcze weto rowerzyście na jezdni. Nie. Nie i koniec. Rowerzysta na ścieże rowerowej - tak. Rowerzysta na jezdni - nie. Szerokość pasa ruchu na ogół nie daje możliwości wyprzedzenia takiego rowerzysty z zachowaniem bezpiecznej 1-metrowej odległości bez najechania na sąsiedni pas - jesli ten sąsiedni pas jest rozdzielony podwójną ciągłą wymusza to na kierowcy wleczenie się za rowerzystą i wówczas nie dziw się, rowerzysto, że moje najserdeczniejsze życzenia przepalają Ci plecy. Możecie mnie uznac za agresywnego kierowcę w blachosmrodzie czy jak tak to nazywacie ale nie. Rowerzysta na jezdni = wróg!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 listopada 2023 o 20:05

avatar digi51
11 13

@KatzenKratzen: Jeśli jest ścieżka rowerowa, a rowerzysta porusza się jezdnią - to racja. Jeśli nie ma ścieżki ani chodnika dopuszczającego poruszanie się rowerem, to musi jechać jezdnią. Obowiązują go zasady ruchu na jezdni. Dla mnie też poruszający się jezdnią rowerzysta bywa problematyczny, ale cóż, dopóki wykazuje się rozsądkiem i nie narusza przepisów, to ok, akceptuje taki stan rzeczy. Poza tym obecnie powstały twory, gdzie z pasa ruchu wydzielono jakiś tam skrawek jezdzni, żeby niby ścieżka rowerowa XD szczególnie w Niemczech zwęża to pas ruchu na tyle, że nie ma opcji nie jechać częściowo tą ścieżką jadąc samochodem - ominięcie rowerzysty na ścieżce przy ruchu z na przeciwko praktycznie niemożliwe.

Odpowiedz
avatar Balbina
10 12

@KatzenKratzen: Jedzie środkiem a auta się wloką za nim. A jak dojeżdża do czerwonych świateł to jakimś cudem potrafi trzymać się blisko prawej krawędzi, na małym kawałku jezdni o szerokości 30 cm dojechać jako pierwszy i na na światłach znów prowadzi peleton

Odpowiedz
avatar janhalb
6 20

@KatzenKratzen: "jako kierowca stawiam stanowcze weto rowerzyście na jezdni. Nie. Nie i koniec." Jako kierowca masz OBOWIĄZEK stosować się do prawa o ruchu drogowym. A prawo pozwala rowerzystom jeździć po drogach publicznych (chyba, że jest ścieżka rowerowa). Więc wybacz, ale twoje "stanowcze weto" ma podobną moc prawną, co oburzenie prezesa Kaczyńskiego na niewybranie pani Witek na wicemarszałka sejmu ;-)

Odpowiedz
avatar Niechcacy
7 9

@Balbina ja ostatnio jechałam za rowerzystą w obcisłym wdzianku, wyprzedzić nie ma jak. Dojeżdżamy do ruchliwego skrzyżowania, dla nas czerwone, jednakże rowerzysta okazał się daltonistą i w poważaniu miał co gdzie się świeci, on ma drogi rower, on jedzie :)

Odpowiedz
avatar Pantagruel
2 22

@KatzenKratzen: Ojojjojojoj, jak mi przykro, że jako kierowca nie jesteś jedynym uczestnikiem ruchu i rowerzyści mają CZELNOŚĆ jechać tą samą drogą co jaśnie pan kierowca. Jeżeli nie ma ścieżki rowerowej (albo ciągu pieszo-rowerowego), rowerzysta ma obowiązek jechać jezdnią. Rowerzyści jeżdżą środkiem pasa, bo wy - kierowcy - jesteście dla nich zagrożeniem i nie potraficie wyprzedać zgodnie z przepisami, zachowując 1m odstępu. Jadą środkiem pasa dla własnego bezpieczeństwa. Miej pretensje do samorządów i zarządców dróg, że na drogach np. międzymiastowych nie buduje się ścieżek i rowerzysta ma obowiązek jechać jezdnią, wśród samochodów. Miej pretensje do samorządów, że zamiast zbudować normalną ścieżkę przy ulicy w mieście, wydzielają 20 cm pasa jezdni i robią z niego "pas rowerowy".

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 10

@Pantagruel: "Rowerzyści jeżdżą środkiem pasa, bo wy - kierowcy - jesteście dla nich zagrożeniem i nie potraficie wyprzedać zgodnie z przepisami, zachowując 1m odstępu. Jadą środkiem pasa dla własnego bezpieczeństwa". Po tym, jak kilku wyprzedzało mnie na centymetry, to zastanawiałem się, czy nie zrobić tego samego, bo jeszcze za którymś razem jakiś debil źle oceni odległość i wyląduję w rowie albo przywalę głową w mur (słynne irlandzkie murki zamiast płotów; jak farmerzy pozbywali się kamieni ze swoich pól, to robili z nich ogrodzenia).

Odpowiedz
avatar googlewhack
5 13

@Balbina Nie jestem rowerzystą, ale wcale im się nie dziwię, że jeżdżą środkiem. Mieszkam w Gdańsku i 90% dróg w mieście to ser szwajcarski, szczególnie przy krawężnikach. Autem się staram nie przysuwać w tamte rejony (ale też nie tak, by jechać środkiem dwóch pasów, bez przesady), to co dopiero oni. Jasne, nie lubię gdy na drodze z ograniczeniem do 50 jedzie mi środkiem rowerzysta, który ma do dyspozycji dosłownie obok ścieżkę rowerową, ale rozumiem, bo być może będzie zaraz skręcał w taką ulicę, do której ścieżka nie została poprowadzona wcale. A to jest już winą miasta, debilnego zarządzania lub raczej braku zarządzania, a nie wina rowerzysty.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
4 8

@janhalb: Ja wiem.. Przecież moje "weto" nie stanowi prawa tylko stanowi wyraz mojej frustracji... W praktyce tyle moge, że sobie brukowanym słowem poprzeklinam... Ale mam prawo nienawidzić, mam!

Odpowiedz
avatar marudak
-1 3

@KatzenKratzen ja stanowczo mówię nie takim deb.lom jak ty. Rowerzysta ma pełne prawo jechać drogą, jak każdy inny. Nie mam problemu żeby przez pewien odcinek jechać wolniej. A jeśli kiedyś będę pędzić np. pilnie do szpitala to otworzę okno i krzyknę żeby usunął się z drogi. W moim świecie to wystarczy, bo ludzie wzajemnie się szanują i ułatwiają sobie życie. W twoim liczy się tylko twoje wielkie JA. Pan szos popie.dala swoim złomkiem. Dla takich jak ty to i karetka na sygnale powinna się zatrzymać. A! I tak się składa, że nie przepadam za rowerzystami (bo to pewien stan umysłu, który mi nie leży). Ale nie będę próbować ich poza.ijać za to.

Odpowiedz
avatar marudak
-3 3

@Pantagruel drogi powinny być szersze, wtedy nie potrzebne byłyby ścieżki rowerowego. Tyle że polaki od razu zrobiłyby z nich dwa pasy.. mam taki przykład obok siebie. Droga szersza. Dwa małe auta wchodzą na styk. I zamiast zostawić przestrzeń dla rowerów - nie! Będą się pchać obok siebie i trąbić. No ja mam duże auto i nie będę zjeżdżać na tory tramwajowe

Odpowiedz
avatar louie
0 2

@KatzenKratzen: byłoby super gdyby wszędzie były dostępne ścieżki rowerowe bo to żadna przyjemność jechać w otoczeniu smrodziarzy :)

Odpowiedz
avatar janhalb
3 17

Mnóstwo minusów, bo pisze rowerzysta. I TYLKO dlatego. Sporo jeżdżę na rowerze (zawsze starając się jeździć zgodnie z przepisami i zdrowym rozsądkiem). Jestem także kierowcą, więc oglądam sytuację na drogach "z obu stron". Oczywiście - zdarzają się (nierzadko) rowerzyści - idioci, sam na nich klnę, czasami jako kierowca, czasami jako pieszy. Ale to, co opisał wyżej autor wpisu, także widuję. Wszystkie opisane przez niego (…przez nią?) sytuacje są niewątpliwie piekielne ze strony kierowców. Chamskie wciskanie się mimo pojazdu (NIEISTOTNE, czy chodzi o rower, samochód czy motocykl) jadącego z przeciwka, wyprzedzanie na skrzyżowaniu i to mimo czytelnej sygnalizacji o skręcie, wymuszanie pierwszeństwa na skrzyżowaniu równorzędnym. Minusujecie taką historię tylko dlatego, że napisana z perspektywy rowerzysty? To wyobraźcie sobie, że jedziecie samochodem i inny kierowca zachowuje się w sposób opisany w tej historii. Piekielne? Czy nie?

Odpowiedz
avatar Pantagruel
6 14

@janhalb: Kierowcy dostają szału gdy tylko widzą gdzieś rowerzystę. Czy to nafurany Mieciu jadący swoim 50 letnim złomem pod prąd, czy normalny rowerzysta jadący zgodnie z przepisami. Wyprzedzają na rondzie, zajeżdżają drogę, nie ustępują pierwszeństwa, wymuszają. To piesi i rowerzyści mają się podporządkować kierowcom. To oni mają uważać, myśleć, przewidywać zagrożenie i zachowania kierowcy. Bo kierowca nigdy nie jest winny potrąceniu, zajechaniu drogi czy złamaniu przepisów. Zawsze to pieszy wlazł na jezdnię, rowerzysta miał czelność jechać tą samą ulicą. Matka z wózkiem przecież mogła przewidzieć, że jak zapala się jej zielone na przejściu a ona się rozgląda czy może bezpiecznie przejść, to kierowca MOŻE jej nie zauważyć. Mogła przecież w ogóle z domu nie wychodzić :)

Odpowiedz
avatar sapphire101
12 16

@janhalb: ta nienawiść do rowerzystów wynika jeszcze z innej rzeczy, jakże popularnej w PL - z kultury "zapier*alania". Ot, każdemu zawsze i wszędzie się spieszy i co najważniejsze, każdy, nawet do sklepu po bułki - musi jechać autem. Ludzie się przyzwyczaili do wygody, przejście 200 m do sklepu to już "wyczyn" i wszędzie targają ze sobą auto, nie dziwi zatem, że pełnoprawny użytkownik drogi, jakim jest rowerzysta, jest postrzegany jak wróg, bo przecież przeszkadza w zapier*alaniu z punktu A do punktu B. Szczerze, poruszanie się niektórymi drogami rowerem to wręcz sport ekstremalny. Wyprzedzanie bez zachowania odległości, zajeżdżanie drogi, wymuszanie pierwszeństwa, spychanie z jezdni to są rzeczy, których rowerzysta doświadcza na porządku dziennym. I żeby nie było - jestem kierowcą, jestem rowerzystą, jestem pieszym - i w każdej z tych ról widzę, jak bardzo inni uczestnicy ruchu są sfrustrowani, że często zdjęcie nogi z gazu, czy zejście z roweru przed przejściem jest wręcz niemożliwe. Każdy użytkownik drogi może być piekielny i rowerzysta przejeżdżający na czerwonym świetle i pieszy, który pcha się prosto przed maskę i samochód, który wymusza pierwszeństwo bo jemu się spieszy. Idąc dalej to kierowców w*urwia tak naprawdę nie rower, a każdy inny uczestnik ruchu, który według kierowcy robi coś nie tak - tir, który za wolno wyprzedza, samochód, który jedzie zgodnie z ograniczeniami prędkości, pieszy, który akurat chciał przejść przez jezdnię i zmusił kierowcę do zatrzymania, skutery, ciągniki, rowery, hulajnogi... A wystarczyłoby odrobinę więcej życzliwości, odrobinę więcej zrozumienia i mielibyśmy znacznie mniej chamstwa na drodze.

Odpowiedz
avatar googlewhack
6 8

@janhalb Te frustracje na rowerzystów, są według mnie zupełnie źle ukierunkowane. Ścieżki rowerowe w wielu miejscach są w tragicznym stanie i latami nikt nic z tym nie robi. Ścieżki rowerowe w wielu miejscach prowadzą donikąd, z punktu A do B może i ktoś dojedzie, ale jeśli go interesuje punkt C to według władz miasta powinien się tam teleportować. Sprzedawanie terenów nieudolnym deweloperom, bez zaznaczenia, że mają wykonać i chodnik i drogę rowerową i jezdnię. Jezdnię może i zaznaczą, ale chodnika już nie o drodze rowerowej nie wspomnę. To wszystko nie jest winą rowerzystów i na nich również to oddziałowuje negatywnie. Tyle jest teraz gadania o alternatywnym transporcie, żeby się przesiadać na komunikację albo rowery, szkoda tylko że komunikacja nie daje rady przy niskim obłożeniu, a rowerzystom robi się świństwo w postaci spychania na jezdnię. Między innymi dlatego nie chcę jeździć rowerem, z mojego osiedla do głównej drogi prowadzi wąski chodnik na szerokość jednej płyty chodnikowej, gdzie dwie osoby muszą sobie zejść z drogi by się minąć. A ulica jest na tyle ruchliwa i jest "skrótem" dla tirów, ciężkiego sprzętu- z obawy o własne zdrowie i życie absolutnie nigdy bym nie zdecydowała się tamtędy zjechać jezdnią.

Odpowiedz
avatar kKKKK
5 9

@sapphire101 ja bym tu dodała inną naszą cechę - niechęć do ruchu i wysiłku fizycznego. Wielu Polaków 40+ na rowerze jeździła ostatnio wokół bloku w szkole podstawowej i nie potrafi sobie wyobrazić, po co ktoś miałby rowerem w ogóle jeździć i jak wygląda świat z perspektywy roweru. Od kolegów trochę starszych ode mnie już się wiele razy nasłuchałam narzekań, że ktoś "jedzie sobie dla zabawy na rowerze a my tu do pracy" - i w głowie się im nie mieści, że ten ktoś pewnie zostawił w garażu swój samochód i też do pracy jedzie i że dzięki niemu w mieście będzie dziś o jedno wolne miejsce parkingowe mniej i korek o jedno auto mniejsze. "No, ale jak to rowerem do pracy, ja mam 5 km jakbym rowerem jechał to bym przecież cały spocony był", "jak to do szkoły dziecko na rowerze, zmarznie przecież" (to ostatnie tuż po tym, gdy dziecko wróciło z obozu narciarskiego na którym widać jeździło po podgrzanym, cieplutkim śniegu)

Odpowiedz
avatar sapphire101
4 10

@kKKKK: w punkt, ciężko niektórym przychodzi myśl, że ten rowerzysta to nie wyjechał na drogę dla zabawy, albo żeby wyłącznie kogoś wk*wiać, ale też w jakimś celu, chociażby tym celem miało być zdrowie fizyczne, z którym jak wiemy w PL nie jest za ciekawie. Otyłość, brak ruchu, a potem cukrzyca, zawały, rak i tak dalej. Ludzie szukają wyjaśnień w złej żywności, zanieczyszczeniach i bóg wie czym jeszcze, gdzie główny czynnik to przecież ich decyzja, czy dziś te 5 km do roboty pojadą autem, czy pójdą pieszo, czy nie daj bóg - wsiądą na rower. I tak, trzeba się czasem spocić, ale dzięki temu człowiek przestanie łapać zadyszkę przy wejściu na 2 piętro. Strasznie szanuję zwłaszcza osoby z nadwagą czy otyłe, które jeżdżą na rowerze, albo podejmują inne aktywności, bo wiem, że dla wielu byłoby nie do pomyślenia wyglądać jak spocony prosiak, bo przecież można wsiąść w auto jak lord, a nie jakiś plebs pieszo czy rowerem.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
0 4

@sapphire101: @kKKKK: Rację macie. Dorzućcie do tego jeszcze fakt, że ruskie tawarisze ludziom przez lata wbijały do głów nienawiść do cyklistów (podobnie zresztą jak do żydów, homoseksualistów, łysych i cyganów) jako odpowiedników motocyklistów ze zgniłego zachodu, bo przecież wrogowie ludu są potrzebni do bohaterskiego zwalczania. A w przypadku kolarzy pałeczkę po nich płynnie przejęły skneruski mckwacze, chcąc przekonać ludzi do samochodów. Samochody się bardziej opłacają, wszak nie dość, że same w sobie są droższe, to jeszcze właścicielom można sprzedać paliwo, garaże, miejsca parkingowe, nowe części do naprawy... A co można sprzedać cykliście, który porusza się dzięki sile własnych mięśni, pojazd swój przypina gdziekolwiek bądź chowa w kącie w piwnicy, zaś w razie awarii naprawi tenże pojazd samodzielnie, za pomocą podstawowych narzędzi ze skrzynki? No i efektem jest właśnie opisana przez Was propaganda. Jak widać skuteczna.

Odpowiedz
avatar sapphire101
2 4

@SmoczycaWawelska: akurat z tym "co można sprzedać cykliście" byłabym ostrożna, bo można się zdziwić, ile kosztują szpeje na rower, albo i sam rower ;) ale faktem jest, że podstawowy sprzęt sprzed 20 lat bywa na chodzie, a jego naprawa to czasem wymiana dętki/opony/łańcucha, który można już kupić za kilkanaście złotych.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
-1 1

@SmoczycaWawelska: No, z tym "co można sprzedać cykliście" to pojechałaś xD Sam rower bez jakichś super turbo bajerów potrafi kosztować kilkanaście tysięcy, serwis kilka stówek rocznie. Jak rowerzysta lubi różne bajery to też nie są one tanie. Taki zwykły rower na dojazdy do pracy czy na wycieczkę z rodzinką też powinno się serwisować, smarować, czyścić i wymieniać części gdy się zużyją. Kask należy zmieniać co kilka lat lub po pierwszym uderzeniu.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Pantagruel: Masz rację, rowery wysokiej klasy są naprawdę drogie. Ale samochody tej samej klasy są dużo droższe. Także tak czy inaczej rower jest znacznie tańszym środkiem transportu niż samochód.

Odpowiedz
avatar Hideki
3 3

@janhalb: Nie muszę sobie tego wyobrażać. Codziennie poruszam się samochodem i przynajmniej raz dziennie jakiś idiota na 4 kółkach próbuje mnie zabić w ten czy inny sposób. Dużo z tych sytuacji mam na kamerce, najbardziej niebezpieczne wysyłam do odpowiedniej komórki policji, ale poza jednym przypadkiem (mandat 100 zł) to ciągle jest "niewykryto sprawcy" (mimo nagrania twarzy, tablic rejestracyjnych, a czasem i numeru bocznego taksówki) lub w ogóle brak odpowiedzi. Nie dalej jak wczoraj stałem na czerwonym przed przejściem dla pieszych z przejazdem rowerowym. Zaraz za przejściem stała inna osobówka czekająca na skręt w prawo (zielona strzałka). Między nas, czyli na zebrę i na przejazd rowerowy wcisnęła się kolejna osobówka prawie potrącając rowerzystę przejeżdżającego na zielonym.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
1 1

@sapphire101: @Pantagruel: 1) Jak napisał już pasjonatpl, rower jest tańszy od samochodu. Oczywiście mowa tu o statystycznym rowerze i statystycznym samochodzie - niewykluczone, że jakiś konkretny rower znanej firmy wyposażony w różne bajery będzie droższy od jakiegoś konkretnego na wpół zardzewiałego szrota, ale na tej samej zasadzie Rolls-Royce prosto z salonu będzie droższy od roweru marki rower, który pan Mieciu gotów jest opylić za flaszkę. I zauważcie, że ja nigdzie nie twierdzę, że rowery są tanie (bo nie są; mnie na przykład na rower w tej chwili nie stać), tylko że są tańsze od samochodów. 2) Samochody potrzebują paliwa, a rowery nie. A dzięki popytowi na paliwo utrzymuje się potężna gałąź przemysłu. Taka na przykład Arabia Saudyjska opiera na tejże gałęzi swoją gospodarkę. I zauważcie, że nawet jeśli paliwo byłoby tanie, to i tak trzeba je cały czas dotankowywać - po podliczeniu wydatków na paliwo w dłuższym okresie wyjdzie niezła suma. 3) Zarówno rower jak i samochód może się zepsuć, fakt. Rower jednak psuje się rzadziej, bo jest po prostu mniej skomplikowaną konstrukcją. Co więcej dzięki temu łatwiej go naprawić - podejrzewam, że statystyczny obywatel byłby w stanie zreperować większość usterek, jakie mogą wystąpić w rowerze, za pomocą podstawowych narzędzi i być może filmika z youtuba. (Zauważcie, że w naszym kraju jakoś nie otwierają się masowo warsztaty mechaników rowerowych, w przeciwieństwie do samochodowych, mimo że rower, jak sami stwierdziliście, też wymaga konserwacji). Samochód po pierwsze psuje się częściej, bo po prostu jest więcej sposobów, żeby fizycznie zepsuć samochód, a po drugie w większości przypadków wymaga wizyty u mechanika - a mechanik nie pracuje za "Bóg zapłać". Co do części zamiennych, to mocno powątpiewam, czy samochodowe są tańsze albo zbliżone cenowo do rowerowych, ale nie znam się, to się kłócić nie będę.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
1 1

@SmoczycaWawelska: Podstawowymi narzędziami roweru nie naprawisz. Najczęstsze problemy i konserwacja (łańcuch) to już zakup smaru - trzeba go też umiejętnie nałożyć. A serwisy naprawy rowerów masowo się otwierają - po prostu z nich nie korzystasz, więc nie wiesz :) A w swoim komentarzu odnosiłam się do twojego "co można wcisnąć rowerzyście". Panu Mietkowi na 20 letnim rowerze - nic. Tak samo panu Mietkowi w 20 letnim passacie (oprócz paliwa).

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
0 0

@Pantagruel: Wiesz co, myślę, że to już zależy, które narzędzia uznamy za podstawowe. Skoro twierdzisz, że serwisy naprawy rowerów masowo się otwierają, to ok, nie kłócę się, może faktycznie się otwierają, tylko nie tam, gdzie ja chadzam, względnie są zamaskowane/poukrywane tak, by człowiek z zewnątrz, kolarzem niebędący, nie zorientował się, że istnieją. Sam zauważyłeś, że nawet panu Mietkowi w 20 letnim passacie można sprzedać paliwo. 20 letni passat mało nie pali, zaś wysokie ceny paliwa to ostatnio już nawet temat do memów. Można sobie podliczyć, ile pan Mietek na paliwo wyda - i zawsze o tyle będzie w plecy w stosunku do cyklisty.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

Nie rozumiem, za co zebrał tyle minusów. Sytuacje w 100% piekielne i tacy kierowcy powinni zacząć jeździć komunikacją miejską, oczywiście jako pasażerowie. Tak samo jak tzw. pedalarze powinni dostawać mandaty albo i zakaz jazdy rowerem, jeśli coś takiego jest możliwe. W Irlandii na szczęście rzadko mi się zdarzają podobne sytuacje, ale się zdarzają. Np. wyprzedzanie mnie bez zachowania bezpiecznego dystansu (niestety czasami są korki, a ja nie mam gdzie zjechać, żeby przepuścić auta; jak mogę, to staram się to robić, bo wiem, że ich mocno spowalniam). Na ogół kierowcy czekają, aż jest miejsce do wyprzedzania i starają się zachować jakąś bezpieczną odległość, może nie do końca przepisową, ale bezpieczną. Ale niektórzy wyprzedzali mnie na centymetry. Czasami też zdarza się, że ktoś za daleko wyjedzie na skrzyżowanie z drogi podporządkowanej i nie za bardzo mam jak go ominąć, jak mam pierwszeństwo, bo na drodze jest spory ruch. Raz jedna kobieta zatrzymała się na ścieżce rowerowej. Wiem, że czasami zdarza się nam zagapić, być zdekoncentrowanym, ale coś takiego strasznie wkurza, bo każde nieplanowane zjechanie ze ścieżki rowerowej na drogę może być dla mnie bardzo niebezpieczne. Innym razem piesi szli sobie ścieżką rowerową zamiast chodnikiem obok. Ci przynajmniej szybko się usunęli, jak użyłem dzwonka. Jeszcz innym razem dwoje ludzi stało na ścieżce rowerowej z walizkami (koło przystanku autobusowego), a zaraz obok jest chodnik. Serio? Nie przyszło im do głowy, że ktoś może tamtędy jechać, a na dodatek z walizkami trochę ciężko w miarę szybko się przemieścić.

Odpowiedz
avatar sapphire101
7 9

@pasjonatpl: no jak, minusują ludzie, którzy uważają rowerzystę za szkodnika na drodze, który jeśli nie przestrzega przepisów to jest obrzydliwym pedalarzem do odstrzału, a jeśli przestrzega przepisów, jak autor wpisu, to i tak można go ignorować bo to tylko rower i nie wiadomo o co autorowi chodzi. Przecież określenie, że droga jest "dla wszystkich" oznacza wszystkie samochody, a nie jakieś rowery. Rowerem to się po drodze nie jeździ, od tego są ścieżki, a jak ścieżek nie ma, to nie wolno Ci jechać, ot, logika wielu polskich (i nie tylko) kierowców.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
3 5

@pasjonatpl: No właśnie rowerzysta NIE MOŻE się zagapić, zamyśleć czy zrobić czegoś głupiego. Takiego to od razu do utylizacji. Co innego kierowca - temu to może się zdarzyć zagapić, zamyśleć, przysnąć, zignorować znaki i przepisy. Jemu może się zdarzyć, każdy popełnia błędy więc to piesi, rowerzyści i inni kierowcy mają obowiązek myśleć za innych i przewidywać, że akurat ten kierowca się zagapi i przejedzie na czerwonym świetle albo zajedzie ci drogę:)))

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Pantagruel: Ująłbym to tak. Jak rowerzysta się zagapi, to ryzykuje własnym zdrowiem i życiem. Może też kogoś poturbować, ale raczej nie będzie jechał na tyle szybko, żeby zabić. Jak kierowca się zagapi w obszarze zabudowanym, o ile jedzie z przepisową prędkością, to ryzykuje uszkodzenie auta i zabicie kogoś. Jemu samemu raczej większa krzywda się nie stanie. Także widocznie ci minusujący albo nie mają wyobraźni albo dotarcie gdzieś kilka minut szybciej jest ważniejsze od czyjegoś zdrowia lub życia. No i rowerzysta czy pieszy ma więcej czasu, żeby się rozejrzeć i zareagować.

Odpowiedz
avatar Saszka999
0 0

1. Piekielne, dotyczy wszystkich, kierowców też. 2. Piekielne 3. To teraz wracamy sobie do przepisów. Jak skręcamy w lewo, jak zmieniamy pasy ruchu, do czego uprawnia (poprawna) sygnalizacja ZAMIARU manewru... Potem bijemy się w piersi i przepraszamy kierowcę.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-2 4

Ja wiem, że tutaj wszyscy są do bólu brzucha poprawni politycznie, idealni do absurdu i świętsi od papieża ale czy ktoś - jedna jedyna osoba - jest w stanie przyznać sama przed sobą, że jako kierowca choć jeden, jedyny raz w życiu jadąc za kierownica samochodu nie życzyła rowerzyście plączącemu się po kołami choćby przebicia dętki? No sorry, nie uwierzę, że nie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@KatzenKratzen: Jeśli nie ma pobocza, po którym da się iść ani chodnika, to bardzo głupie życzenie, bo zgadnij, co by się stało. Rowerzysta by się wlókł jeszcze wolniej, a kierowca jeszcze bardziej by się wkur...ł.

Odpowiedz
avatar Hideki
1 3

@KatzenKratzen: Czuję się wywołany do tablicy. Niewierny Tomaszu, zmacaj moje rany.

Odpowiedz
avatar Iras
1 1

Niestety tego typu sytuacje są na porządku dziennym - do świętych krów w samochodach w żaden sposób nie dociera, że osoba na rowerze jest takim samym użytkownikiem drogi jak oni - "zielona strzałka do skręcania? Jade! co z tego, że ktoś jest na pasach", wyjeżdżanie z bramy gapiąc się tylko i wyłącznie w kierunku, w którym zamierza jechać? norma. Traktowanie chodnika i ścieżki rowerowej jako parkingu - też standard. I jeszcze bydlo trąbić będzie, niewazne, ze to akurat rowerzysta ma ewidentne pierwszeństwo. Rowerzysci, którzy na chama ładują się na jezdnie to jedno - tyle, że jak ten rowerzysta złamie jakieś przepisy, to nikt nie zginie - pieprznięcie rowerzysty przez samochód - nawet z bardzo niską prędkością, zazwyczaj się kończy obrażeniami - których, nawet jeśli do szpitala się nie rafi, konsekwencje bedzie się już do konca życia odczuwać... Miałam dwukrotnie sytuację, że walnął mnie samochód - za pierwszym razem jechałam ulią, przejeżdzałam przez rondo - krowa w samochodzi wprawdzie przed rondem raczyła się zatrzymać, po czym wjechała prosto we mnie - "ojej, nie zauważyłam pani". Za drugim razem osioł wyjeżdżając z bocznej uliczki MUSIAŁ podjechać pod samą krawędź jezdni - stając na pasach i drodze rowerowej - na której akurat sie znalazłam.. Cóż - nie jeżdża z niewiadomo jaką prędkościa, hamulce mam - ni chuchu nie zamierzam więcej jeździć ulicą. Bo co z tego, ze sama będę uważać, jak jakaś p*zda, która znalazła prawko w chipsach, ma kazdego, kto sam nie siedzi w kilkutonowej puszce, głeboko w dupie...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2023 o 23:19

Udostępnij