Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia dla niektórych będzie fascynująca niczym pyrkająca na kuchence zupa, ale dla…

Historia dla niektórych będzie fascynująca niczym pyrkająca na kuchence zupa, ale dla mnie piekielne...
Od mniej więcej roku korzystałam z usług pewnej kosmetyczki, normalnie w salonie, a konkretnie robiłam u niej paznokcie żelowe. Przez kilka miesięcy wszystko było ok, ale po tym czasie zauważyłam, że paznokcie zaczynają odklejać się u nasady. Tym samym, bojąc się rozwoju bakterii, szybko zaczęłam przychodzić nie co trzy, a co dwa tygodnie. Po którymś z kolei razie, zapytałam stylistki dlaczego tak się dzieje - może źle pielęgnuje paznokcie, a może niedobór jakichś witamin wpływa na to, że płytka jest za słaba?
Pani nie wie.
Za którymś razem żel zaczął odłazić i nim zdążyłam umówić termin - odpadł całkiem, po kilku godzinach taka sytuacja z kolejnym paznokciem.
Stylistka warunkowo zgodziła przyjąć mnie o 8 rano następnego dnia i wykonać stylizację od nowa. Powiedziała, że nie naprawia pojedynczych paznokci, a od nałożenia żelu minęło raptem 10 dni.
Cóż - zgodziłam się. Jakież było moje zaskoczenie, gdy oprócz regularnej ceny, zostało mi policzone dodatkowe 60zł (po 30zł od paznokcia) za naprawę paznokci od których żel odlazł całkowicie. Zapłacić zapłaciłam, ale powiedziałam też swoje zdanie - skoro po 10 dniach żel potrafi całkowicie oderwać się od paznokcia to chyba jest tu coś ze stylizacją nie tak (dobrze zrobiony żel trzyma kilka tygodni, a uzupełnia się go ze względu na odrost, a nie odpadanie od paznokcia). Kobieta tylko prychnęła i się pożegnałyśmy.
Oczywiście, na kolejny termin umówiłam się już do innej stylistki dwa tygodnie później, standardowo dwa paznokcie wizyty nie dotrwały.
Kosmetyczka "płakała jak robiła", bo tak pozapowietrzanych paznokci dawno nie widziała. Ewidetnie efekt niechuljnego nakładania żelu.
A z tego miejsca pozdrawiam też całą społeczność mojego 30-tysięcznego miasteczka, w której co druga osoba narzeka, że nie ma na podstawowe potrzeby, a stylistek paznokci jest z 50 i mało która ma miejsce na nowe klientki ;)

by ~panidulska
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
20 22

Też się z tego smieje: taka straszna bieda w pl, ale paznokcie co 3 tygodnie, do tego fryzjer, brwi też by się przydało zrobić... Drugą kwestią jest to, że co chwilę jakaś Karina po 30 minutowym kursie online otwiera salon i reklamuje się, jako super profesjonalistka.

Odpowiedz
avatar marynarzowa
16 16

@miyu123 mnie śmieszy jak wiele osób myli pojęcia i mówi o kobiecie, która ma zrobione rzęsy i paznokcie, że jest zadbana. Znam takich na pęczki, a np. u dentysty czy ginekologa były lata świetlne temu. Trochę mi się kojarzy z Francją za czasów Ludwika - makijaże, piękne stroje, a pod upudrowanymi perukami wszy.

Odpowiedz
avatar Librariana
6 8

@miyu123: u osiedlowej Karyny, która robi paznokcie na stole w kuchni, zapłacisz w zależności od miasta, 30-50 zł. To nie jest jakiś luksus, na który nie stać pracującego człowieka.

Odpowiedz
avatar irulax
-1 3

@Librariana: Wiesz, ale bardzo często chodzi o całokształt. Jak kiedyś moja dobra znajoma (wtedy jeszcze bezdzietna)- codziennie rano wstawała 1,5 godz. przed wyjściem do pracy. Trzeba się było zrobić na "bóstwo". Tylko co z tego, skoro siedzenie jak trzydrzwiowa szafa? Podpytywałem o jakieś ćwiczenia itp. - ona nie ma czasu na takie głupoty. Hmmm, no cóż.

Odpowiedz
avatar katarmalin
0 0

@Librariana nie? Tylko że to regularne wizyty 50zl co 3 tygodnie, rzęsy 200zl co 4 tygodnie, fryzjer 100-300zl Kwestia priorytetów ale takie osoby nie powinny mówić, że nie mają kasy :)

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@marynarzowa: co prawda, to prawda - znam parę takich lasek - jedna wiecznie paznokcie idealne, zawsze wydepilowana do zera, zawsze lekki, ale niegustowny makijaż (niestety, ale gustu laska nie ma), zawsze włosy idealne, zawsze po solarce, największym jej zmartwieniem było, jak kiedyś zasłabła, czy miała pięty zrobione, a i jeszcze żre jakieś tabsy na odchudzanie. Dodatkowo zawsze wrednie komentuje wygląd każdego. Ja np. nie mogę się depilować, więc tylko trymuję włosy, to co ja się nasłucham, że obrzydliwie wyglądam (autentycznie, laska nawet się nie kryje z krytyką). Równocześnie laska chleje (bo piciem tego nie nazwę) whisky dzień w dzień, łączy to z milionem tabletek na jej różne choroby, wpieprza oczywiście niezdrowe żarcie i regularnie ląduje na sorze albo w szpitalu, bo organizm nie wyrabia. Ekstremalny przykład, wiem, ale autentyczna osoba.

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 10

Jestem w stanie uwierzyć w te (wewnętrzne) łzy nowej kosmetyczki. Zwłaszcza, że takie robienie paznokci może się skończyć naprawdę źle. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jest spora szansa, że stara kosmetyczka wymyśliła sobie taki durny sposób na zwiększenie dochodów...

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
9 21

@Chrupki: To, że patologia staje się standardem, nie znaczy, że musisz się dostosowywać. Świat będzie lepszy, jeśli skończą się te chore szpony, hybrydki, żeliki, tipsiki i nie wiadomo, co jeszcze.

Odpowiedz
avatar marynarzowa
4 16

@wiecznie_wrwiony dokładnie. Radzę poczytać badania na temat wpływu lakierów hybrydowych, klejów i lamp UV na zdrowie - nie jest kolorowo. " Ja sama kiedyś rzadko w ogóle myślałam o paznokciach, mają być czyste i już, ale coraz częściej łapię się na tym, że mi głupio, bo wyraźnie odstaję od innych kobiet w pracy."- ciężko mi uwierzyć, że takie coś napisała dorosła, świadoma kobieta, a nie zakompleksiona licealistka

Odpowiedz
avatar Librariana
2 8

@wiecznie_wqwiony: zrobione paznokcie to patologia? Jeśli hybrydy kojarzą ci się z żarówiastymi szponami, okraszonymi brokatem i kryształkami to może racja, ale często robi się neutralne kolory na krótkich paznokciach. To tak jak z makijażem, można się wypacykować jak klaun, albo użyć kilku kosmetyków, żeby delikatnie podkreślić urodę.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-5 11

@Librariana: Twoje podejście jest równie słabe, bo kolorowe paznokcie nie świadczą o patologii. Często to po prostu jedyny kolorowy element, który przechodzi w robocie, a nie każdy lubuje się w kolorach ziemi. Z kolei neutralne paznokcie nic nie mówią o właścicielce, częściej spotkasz patolę z francuskim manicure niż neonowym. I zanim ktoś mi zarzuci, że mam kolorowe szpony - w ogóle nie robię paznokci :P

Odpowiedz
avatar digi51
-4 12

@Librariana: No ja lubię brokat. I krzyształki. I różnorakie kolory też. Czasem mam natularne, czasem kolroowe, jedyne, czego osobiście nie lubię to nazbyt długie paznokcie, dla mnie osobiście są bardzi problematyczbne i niemiłe dla oka. Mam ten komfort, że nie obowiązuje mnie absolutnie żaden dress code. W sumie dobrze wiedzieć, że czyni mnie to patologią ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2023 o 20:26

avatar Librariana
0 0

@Ohboy: @digi51: Też lubię brokat. Nie twierdzę, że noszenie tego typu paznokci czyni z kogoś "patologię", ponieważ słowo patologia to dla mnie negatywne odstępstwo od normy, a nie przynależność do jakiejś grupy społecznej. Zwłaszcza, że użyłam tego słowa w stosunku do stwierdzenia "patologia staje się standardem".

Odpowiedz
avatar Chrupki
0 0

@marynarzowa: równie wiele badań jest o szkodliwym na zdrowie wpływie golenia/depilacji pach, nóg, obszarów bikini, używania dezodorantów z antyperspirantem ale jakoś nikogo to nie przekonuje. To, co w latach siedemdziesiątych było uważane za nienaturalne, dziś jest standardem - dawno nie widziałam na ulicy kobiety "w letniej odsłonie" posiadającej jakikolwiek zarost poza włosami.. powoli to samo dzieje się z regulacją brwi i manicurem, i można się z tego naśmiewać, ale te zmiany i tak przyszły.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
-4 4

Fassscynująąąące....

Odpowiedz
avatar irulax
-1 1

@tatapsychopata: Taaaa, problem egzystencjonalny w sam raz dla Dalajlamy. P.S. Ale nazbieramy minusów. :))))))

Odpowiedz
Udostępnij