Dziecko miało katar i kaszel. Kaszlał do takiego stopnia, że aż zdarzyło mu się kilka razy zwymiotować. Więc co robię? Oczywiście umawiam wizytę u pediatry w "naszej" przychodni.
Pani doktor zbadała młodego, stwierdziła, że w sumie nic mu nie jest i zapisała maść, którą miałam smarować mu nos od środka. Poszłam, kupiłam... Na szczęście mam nawyk czytania ulotek. W ulotce jak byk było napisane, że nie można tej maści stosować do nosa.
Na drugi dzień wybrałam się z ulotką do tej samej pani doktor, która maść przepisała. Nie można do nosa? No to niech mu pani smaruje nos wazeliną...
Trochę się zdenerwowałam. Po pierwsze - dziecko się męczy, a po drugie - jak można nie sprawdzić, czy dany lek można używać w ten konkretny sposób?
Nie wytrzymałam i umówiłam dziecko prywatnie do laryngologa, bo już nie miałam serca patrzeć na to, jak się męczy. Okazało się, że potrzebny jest antybiotyk i steryd do nosa. Po 2 dniach dziecko jest zdrowe, nie ma ani kaszlu, ani kataru.
Wniosek? Trzeba zapłacić prawie 200 zł za wizytę, bo na NFZ nie do końca można liczyć... I nie twierdzę, że na NFZ nie ma dobrych lekarzy - na pewno są, ale ta pani doktor akurat do nich raczej nie należy.
lekarz
Jak masz możliwość, to zmień przychodnię. Można to 2 razy do roku zrobić bez żadnych konsekwencji.
OdpowiedzSkładasz reklamację do przychodni wraz z kwitem od laryngologa. Załączasz też fakturę za wizytę prywatną i numer konta do zwrotu. Wysyłasz to tez do wiadomości NFZ.
Odpowiedz@iks i co, myślisz, że jej oddadzą pieniądze?
Odpowiedz@iks: A zarówno przychodnia, jak i NFZ to zignorują, w najlepszym przypadku dostanie odpowiedź w stylu "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz"...
Odpowiedz@iks: NFZ kwit od laryngologa zignoruje, ponieważ NFZ ani nie zatrudnia tego lekarza, ani nie odpowiada za jego pracę. Do NFZ można wysłać skargę na działalność przychodni. Natomiast przychodnia, jako pracodawca tego lekarza powinna zareagować na ten kwit. Sugeruję rozmowę z właścicielem przychodni, opisanie sytuacji i poinformowanie, że przez tę nieudaczną lekarkę wypisujesz się z przychodni. Utrata stawki kapitacyjnej powinna odpowiednio podziałać na wyobraźnię właściciela przychodni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2023 o 22:28
@zendra Wypisać niestety się nie mogę - jedyna przychodnia w mieście. Do tej pani trafiliśmy po raz pierwszy i to tylko dlatego, że "nasza" pani pediatra była na urlopie. Dyrektor przychodni będzie w przyszłym tygodniu miał dyżur, więc to w sumie dobry pomysł, żeby iść do niego :) Już nie chodzi mi o te pieniądze, choć wiadomo - wolałabym je wydać inaczej. Chodzi mi o sam fakt, że ja nawet nie wiem, co by się stało, jakbym nie przeczytała tej ulotki...
OdpowiedzTo mieliśmy podobną piekielność. Syn zachorował. Oczywiście, do lekarza, szybka diagnoza (bo nawet 5 minut tam nie byliśmy) - bostonka. Niby nie straszna choroba, szybko przechodzi i żadnych leków na to nie ma. Dziecko się męczy, drapie całe ciało. Po 4 dniach i metkach dziecka oraz naszych, idziemy znowu do lekarza, ponieważ syn nie je, nie pije i placze po nocach, bo wszystko boli, swędzi i wogole ciało wygląda tragicznie. Drugi lekarz stwierdza, że gorsza odmiana bostonki, przepisał lek przeciw świądowi i przejdzie. Po kolejnych dwóch dniach, idziemy do trzeciego lekarza, który łapie się za głowę i mówi koniecznie do szpitala, bo to na sto procent nie bostonka! W szpitalu, dzięki Bogu, wspaniała Pani doktor, zrobiła badania i testy, które potwierdziły jej wstępną diagnozę, że to szkarlatyna, która wymaga antybiotykoterapii, a że nie leczona to dziecko w koszmarnym stanie, z ranami na całym ciele, wychudzone, odwodnione....
Odpowiedz"Trzeba zapłacić prawie 200 zł za wizytę…" Wiesz co - może też trzeba zmienić pediatrę? A jak w przychodni nie na wyboru - to zmienić przychodnię? W "mojej" przychodni jest pięcioro pediatrów. Dwie panie są rewelacyjne. Jedna pani i jeden pan są OK. Natomiast piąta pani nie tylko jest "olewaczką", ale jeszcze usiłuje wmulać dzieciom "leki" homeopatyczne. Więc jak trzeba iść do pediatry proszę o "numerek" do którejś z pierwszych dwóch pań, jak akurat nie ma - to do pozostałych dwojga. Zawsze któreś jest dostępne…
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2023 o 20:48
@janhalb To nie jest "nasz" pediatra. W tej przychodni przyjmuje dwóch pediatrów i ta pani, do której syn jest zapisany, akurat była na urlopie. Pierwszy raz poszliśmy do tej pani, która została opisana. "Nasza" pani doktor jest chyba najlepszym lekarzem z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia.
Odpowiedz@KubekHerbaty: No to faktycznie pechowo po prostu…
Odpowiedzskąd laryngolog widział czy i jaki antybiotyk podać? Antybiogramu przecież nie zrobił, jak zakładam? Czyli strzelał, tak samo jak lekarz POZ, tylko drożej. A i neomycynę i dicortineff podaje się do nosa, nawet jeśli ulotka mówi, że nie. Bo lekarze i życie swoje, a zabezpieczenie producenta w ulotce - swoje. P.S. Żaden antybiotyk nie wyleczy dziecka w 2 dni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2023 o 22:35
@krzycz dokładnie, w 2 dni nie ma cudu że to antybiotyk wyleczył dzieciaka.
Odpowiedz@krzycz Poszłam z tą ulotką do pani doktor, która zapisała maść. Sama uznała, że nie mam jej do nosa używać. Nie zawierała żadnego ze składników, o których piszesz. Z tym wyleczeniem mój błąd, źle to ujelam. Zupełnie zdrowy w 2 dni nie był, ale z dziecka, które kaszlało co kilka minut, nagle stał się dzieckiem, które kaszle 2 razy dziennie.
Odpowiedz@krzycz: dostała steryd, to i przeszło jak ręką odjął. A że stosowanie sterydów to jest najgorsza, ostateczna opcja, od której organizm szybko się uzależnia? O tym laryngolog za 200 zeta niestety najwyraźniej nie wspomniał.
Odpowiedz@szafa Steryd stosowany miejscowo nie jest niebezpieczny, każdy alergolog ci to powie. Oczywiście zaczynasz od łagodniejszego leczenia, ale jeśli infekcja się rozpędza i dziecko tak kaszle, że aż wymiotuje to już rachunek korzyści vs ryzyk zdecydowanie przemawia za sterydem. Nie straszmy niepotrzebnie tam gdzie nie trzeba.
OdpowiedzJeden i drugi lekarz funta kłaków wart. Lekarka na NFZ oczywiście piekielna, ale laryngolog niemniej. Steryd na uporczywy kaszel? Losowy wybrany antybiotyk? I to wszystko za 200 zeta? Tragedia. A co do podsumowania, prawda jest taka, że wszędzie są konowały - i na NFZ i prywatnie. To jest loteria, na kogo się trafi.
OdpowiedzZłóż skargę i obszernie to udokumentuj, tylko w ten sposób coś zmienisz.
Odpowiedz