Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Próbowałam dodać już trzy komentarze pod historią o porysowanych drzwiach wejściowych do…

Próbowałam dodać już trzy komentarze pod historią o porysowanych drzwiach wejściowych do mieszkania, ale chyba nie umiem w piekielnych, więc opiszę swoją sytuację po prostu tutaj. W komentarzach do tamtej historii rozgorzała dyskusja na temat drzwi otwierających się na zewnątrz w korytarzu, nie zachowujących 1,4 m odstępu od ściany korytarza po otwarciu, czyli niezgodnych z ppoż.

W moim bloku jest jedna klatka schodowa i na każdym piętrze jest jeden krótki korytarz w lewo i długi korytarz w prawo. Praktycznie każde piętro dorobiło sobie drzwi do tych korytarzy, zamykane na klucz. Czyli ja, mieszkając w krótszym korytarzu po lewej, wychodzę z mieszkania najpierw do części korytarza odciętej od innych drzwiami, do których klucz mam tylko ja i właściciele dwóch pozostałych mieszkań po tej stronie klatki. Kiedy się wprowadziłam, drzwi wejściowe do mieszkania otwierały się do środka, ale zainspirowani sąsiadem z naprzeciwka, który swoje drzwi przełożył, też je przełożyliśmy. Za naszymi drzwiami nie ma już nikogo, kto mógłby się obok nich ewakuować, natomiast otwierane do wewnątrz blokowały drzwi do łazienki z piecykiem gazowym, więc takie rozwiązanie wydawało się też bezpieczniejsze.

Mam niestety na piętrze sąsiadkę hobbystkę, która pasjami zgłasza innych mieszkańców bloku do administracji w różnych tematach. A to remont trwa za długo (mimo że w dozwolonych godzinach, nie naruszając ciszy nocnej), a to coś innego. Taka lokalna aktywistka. Ponoć przez jakiś krótki okres sama robiła karierę w administracji, stąd chyba ta nadgorliwość. Sama administracja dzwoni zazwyczaj z góry przepraszając, widać, że są zachowaniem sąsiadki zmęczeni, ale „muszą jakoś zareagować”. No i, jak się łatwo domyślić, dzięki życzliwości aktywnej społecznie sąsiadki, dostaliśmy z administracji informację, że mamy przełożyć drzwi, bo nie zachowują przepisowego 1,4 m do ściany korytarza. Skonsultowaliśmy temat ze znajomymi strażakami, którzy usiedli, przestudiowali i znaleźli kruczek - przepis mówi, że ta minimalna odległość nie dotyczy drzwi wyposażonych w urządzenie samozamykające. Kupiliśmy samozamykacz, zainstalowaliśmy, posłaliśmy informację wraz z opinią strażaków do administracji, podziękowali i zamknęli temat. Sympatyczna sąsiadka napatoczyła się na nas jeszcze raz i łzawym tonem opowiedziała mojemu tacie jak to ona się martwi o te drzwi, bo to takie niebezpieczne, bo co jakby kiedyś przyszło do nas jakieś dziecko, zapukało, a my otwierając drzwi je uderzymy, moglibyśmy je przecież zabić!

Nie zapytaliśmy jak dziecko miałoby się dostać do wydzielonej części korytarza przez zamknięte na klucz drzwi (które swoją drogą już nie stanowią dla sąsiadki problemu, mimo że realnie utrudniają ewakuację całemu korytarzowi). Nie zapytaliśmy też po co jakieś dziecko miałoby do nas przyjść. Wydawało nam się, że nie ma sensu pytać o logikę kogoś, kto uważa, że można zabić kogoś drzwiami otwierającymi się na zewnątrz (samym impetem otwarcia ich).

Rozumiem, że znacie przepisy i stąd Wasze zbulwersowanie w komentarzach pod tamtą historią, ale są czasem takie sytuacje, w których przepis nie ma sensu, a mimo to obowiązuje. Co do argumentów o wyważaniu drzwi, że łatwiej jak się otwierają do środka - gdyby o to chodziło w tym przepisie, to nie byłoby tego zapisu, ze przy odpowiedniej odległości od ściany albo samozamykaczu, jest ok. W mojej konkretnej sytuacji np. gdyby z jakiegoś powodu drzwi do łazienki zablokowały drzwi wejściowe, to wyważenie ich wcale nie byłoby łatwiejsze.

Bloki

by TheWho96
Dodaj nowy komentarz
avatar czydredy
3 5

Też w mieszkaniu miałam drzwi otwierane do środka mieszkania, a na wprost wejścia była łazienka. Na początku bywało ciężko, żeby nie zostawiać uchylonych drzwi do łazienki, bo był czasem problem z wejściem do mieszkania, ale wyrobiliśmy sobie ten nawyk. Natomiast co do drzwi wewnętrznych z korytarza- dziwne, że tu się strażacy nie przyczepili. Niekoniecznie Twoi znajomi, ale ogólnie, nawet bhpowiec ze spółdzielni/wspólnoty. Zanim u dziadka zrobili drzwi na piętrze między korytarzem, a windami, to dziadkowie z sąsiadką naprzeciwko sami zrobili sobie takie drzwi, do których tylko oni mieli klucze (mieszkali na końcu korytarza). Konstrukcja tych drzwi była taka, że wystarczyło je mocniej popchnąć żeby je rozwalić. No ale ktoś ze wspólnoty kazał im to rozebrać albo zlikwidować zamki, ze względu na przepisy ppoż.

Odpowiedz
avatar gawronek
13 15

@czydredy to są zwykłe samowolki budowlane, nikomu nie przeszkadza dopóki nie wydarzy się tragedia. A jak już się wydarzy to jęczenie gdzie była straż/policja/Jezus Chrystus...

Odpowiedz
avatar iks
2 10

Czyli najpierw zgłosiła, a potem do was przyszła? To poszukajcie jej błędów i ją zgłaszaj razem z sąsiadami.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
3 7

Z tym wyważaniem, to też nie do końca. Mam drzwi otwierane do środka. Ale stalowe, przeciwpożarowe, antywłamaniowe. Przy zamykaniu rygle wchodzą w ścianę z boku, na górze i na dole. Chciałabym zobaczyć próbę ich wyważenia...

Odpowiedz
avatar Peppone
4 4

@ICwiklinska: spokojnie da się. Szpenie z policji nie takie wyważali. Na przełomie wieków w jednej z jednostek AT mieli na etacie takiego osiłka, który dźwigał 30kg specjalistyczny młot do wyważania drzwi. Otwierał dowolne drzwi antywłamaniowe na 1-2 uderzenia. Jakiś cwany gangster zainstalował sobie wypasione izraelskie panzerdrzwi antywłamaniowe. Te były pierwszymi, na które ten gość potrzebował aż 3 uderzeń.

Odpowiedz
avatar Peppone
5 5

Niestety, sraktywiści na dopalaniu biurwokratycznym są zarazą...

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
0 0

W bloku gdzie mieszkam wszystkie drzwi na zewnatrz sie otwieraja.

Odpowiedz
Udostępnij