Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia ze studiów. Byłem ja sobie starostą podczas licencjatu, więc kontakt z…

Historia ze studiów.

Byłem ja sobie starostą podczas licencjatu, więc kontakt z wykładowcami itp. należał do moich obowiązków.

Koniec listopada/początek grudnia jeden z profesorów oznajmił, że po świętach czeka nas egzamin. Przy okazji obiecał wysłać mi na maila zagadnienia jakie mieliśmy przerobić, aby się przygotować.

Minęły plus/minus dwa tygodnie, wszyscy już powoli zbierają się do domów a zagadnień brak. Zadzwoniłem do Pana Profesora żeby się przypomnieć.

Nasza rozmowa wyglądała mniej-więcej tak. Nie pamiętam całości dokładnie, ale sens zachowany.

- Dzień dobry Panie Profesorze, z tej strony BornToFeel. Chciałem się przypomnieć w sprawie zagadnień na egzamin, który mamy mieć po świętach z wykładów.
- (Chwila ciszy) Ale na początku grudnia była u mnie w gabinecie Pana Koleżanka i zabrała te zagadnienia. Miała je przekazać reszcie grupy.
- Mhm. Rozumiem. Niestety tak się nie stało, dziękuję za informację, załatwię te sprawę z Koleżanką.

Napisałem do wspomnianej Koleżanki. Nie przepadałem a nią, właśnie przez takie akcje.

Upomniana wrzuciła zagadnienia na fejsbukową grupę naszego rocznika i niby na tym mogłoby się skończyć.

Na kolejnych wykładach Pan Profesor soczyście ochrzanił Koleżankę za nieudostępnienie owych zagadnień całemu rocznikowi.

Później, droga pantoflową, dotarła do mnie informacja (w którą jestem w stanie uwierzyć, patrząc przez pryzmat zachowania Koleżanki na przestrzeni całych studiów), że zagadnienia wysłała tylko swoim "psiapsi" i liczyła, iż to nie wyjdzie na jaw.

studia

by BornToFeel
Dodaj nowy komentarz
avatar xMiuSx
14 14

Plusem było u mnie to, że wykładowca rozmawiał TYLKO ze starostą i tylko w ręce tej osoby trafiały jakiekolwiek materiały. To nie zmienia faktu, że zachowanie piekielne.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 6

Trzeba być naprawdę głupim, żeby odwalić taki numer i sądzić, że sprawa nie wyjdzie na jaw.

Odpowiedz
avatar Hideki
1 1

Według mnie wykładowca trochę dał ciała. Ja rozumiem, że studenci niby są (powinni być?) traktowani jak dorośli, ale po to jest starosta, by to jemu przekazywać materiały. Szczególnie, że profesor umówił się tak ze starostą. Ja w liceum miałem kiedyś podobną sytuację z piekielną historyczką. Miałem się z nią umówić na zaliczenie sprawdzianu, na którym mnie nie było. Powiedziała, że jeśli da mi znać do wtorku w najbliższym tygodniu, to zaliczenie będzie w sobotę po tymże wtorku. Jeśli nie da mi znać, to zaliczenie będzie w sobotę tydzień później. No to nie dała mi znać, mimo że zaliczenie miało być w tę wcześniejszą sobotę. O zaliczeniu dowiedziałem się w piątek przed północą, bo kolega z klasy miał status na Gadu-Gadu, że uczy się na historię. Na najbliższej historii zapytała mnie, czemu nie byłem na zaliczeniu, to spytałem ją, o jakim zaliczeniu mówi, bo mnie o niczym nie poinformowała. "Przecież powiedziałam Piotrkowi...". Piotrkowi (nie był to przewodniczący klasy) może i owszem, ale nie mnie, a mi nikt nie przekazał.

Odpowiedz
Udostępnij