Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie krótko. Jechałem sobie autem i przydzwonił mi w tył kretyn na…

Będzie krótko.

Jechałem sobie autem i przydzwonił mi w tył kretyn na motocyklu. Nic w sumie poważnego się nie stało, bo prędkość raczej żadna. Głąb tylko skarżył się na ból łokcia po upadku i został odwieziony do szpitala.

A jak do tego doszło?

Zwyczajnie. Ruszałem na skrzyżowaniu jadąc wprost. Po przejeździe przez skrzyżowanie, z drogi osiedlowej nagle wyskoczyła mi babka, a właściwie prowadzona przez nią Toyota Yaris. Nie zdążyłem się dobrze rozpędzić, bo nie miałem więcej na liczniku, niż 40km/h, ale musiałem hamować awaryjnie.
No i poczułem uderzenie, a widziałem wcześniej tego idiotę, który wisiał mi dosłownie na tylnym zderzaku.

Wiadomo, policja przyjechała i tak dalej.

Ale bardzo się zdziwił i pyskował jeszcze, bo ja to niby specjalnie zrobiłem i to nie jest absolutnie jego wina.
Tak jakbym nie miał nic innego do roboty, tylko polować wracając z pracy na takich bezmózgów jak on.

Pan policjant mu wytłumaczył dość dosadnie po przejrzeniu nagrań z kamer w moim aucie (bo może i nie mam jakiejś super fury, ale kamerki moim zdaniem robią robotę i potrafią wyjaśnić sporne sytuacje), że wina leży tylko i wyłącznie po jego stronie. Dodał też coś fajnego, co mi się bardzo spodobało - mianowicie:
- Ten samochód ma 4 szerokie opony i system ABS. Stanie w miejscu nie od razu, ale dużo szybciej, niż motocykl. Nie uczyli tego Pana na kursie? Do tego odległość od pojazdu poprzedzającego. Mówi to panu coś?
Już się nic więcej nie odezwał. I dlatego takimi nieprzyjemnymi epitetami już go obdarzyłem na początku tego wpisu.

P.S. Nie mam tu konta, więc na ewentualne komentarze nie odpiszę (ale chętnie poczytam). Pani z Toyoty machnęła mi ręką w ramach przeprosin, bo zauważyła wymuszenie i pojechała dalej. Nie zauważyła całego zdarzenia chyba. Albo nie chciała.

kolizja

by ~Niemamtukonta
Dodaj nowy komentarz
avatar KatzenKratzen
10 16

Pani z Toyoty doskonale wiedziała, że ona jest najbardziej winna, więc wolała się szybciutko ewakuować

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 10

@KatzenKratzen: Motocyklista był tak samo winny. Jest coś takiego jak zachowanie bezpiecznej odległości. A jakby kierowca np. dostał zawału w czasie jazdy? Jak zachowujesz bezpieczny dystans, to zdążysz się zatrzymać. Jak nie, to w niego walniesz. I tyle. Pamiętam, że na drodze szybkiego ruchu koło Lizbony widziałem strzałki z informacją, że odległość 2 strzałek między autami to bezpieczny dystans. Świetny pomysł. Niby odległość duża, ale przy prędkości, z jaką się jedzie drogą szybkiego ruchu to podstawowe minimum. Tylko trzeba jeszcze do tego myślących kierowców, żeby nie próbowali się wciskać w środek, bo przecież jest tyle miejsca. Zasada bezpiecznej odległości do świętość. A jak się jedzie motorem, rowerem czy czymkolwiek nie zapewniającym ochrony kierującemu, to tym bardziej.

Odpowiedz
avatar babubabu89
-2 10

@pasjonatpl: No masz rację. Ale pani z Toyoty jest współwinna. Nie ma wymuszenia nie ma hamowania nie ma kolizji. Tak samo jak Jest odległość, jest gdzie hamować, nie ma kolizji.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

@babubabu89 Oczywiście że winne są 2 osoby. Ale kierowca mógł się nagle zatrzymać z różnych powodów, nie tylko wymuszenia pierwszeństwa. Dlatego zawsze zachowuje się bezpieczną odległość.

Odpowiedz
avatar diriol
3 7

@KatzenKratzen: A ja myślę że winna jest matka Pani z toyoty. Gdyby nie urodziła dziecka ta nie wsiadłaby za kierownicę - nie byłoby wymuszenia i motocyklista by nie przydzwonił siedząc autorowi na d..pie.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
3 5

@diriol: a ja myślę, że jeszcze winny jest kierowca-autor, bo jakby nie jechał tędy, to by nie hamował i w niego motocyklista by nie uderzył. A najbardziej pracodawca, bo jakby nie zatrudnił autora, to on by nie wracał z pracy i by go tu nie było i by nie hamował i by w niego motocyklista nie przywalił... Winnym kolizji jest TYLKO motocyklista. Uderzył bo nie zachowywał odpowiedniego odstępu. To, że ktoś wymusił pierwszeństwo, to jest winny wymuszenia, ale za kolizje odpowiada tylko motocyklista.

Odpowiedz
Udostępnij