Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka kolejnych historii o wpychaniu się w nie swoje życie i "dobrych…

Kilka kolejnych historii o wpychaniu się w nie swoje życie i "dobrych radach" dotyczących posiadania lub nieposiadania dzieci.

Tak, ludzie kochają wtykać nos w nie swoje sprawy i komentować rzeczy, których zdecydowanie komentować nie powinni. I nie dotyczy to tylko dzieci.

Od ponad ośmiu lat jestem wdowcem. Mam troje dzieci. Już pół roku po śmierci mojej Żony po raz pierwszy usłyszałem pytanie, czy planuję (!) się drugi raz ożenić. Pytający (facet) nie był moim przyjacielem, nie był nawet bliskim znajomym - ot, gość którego widuję i z którym w całym życiu gadałem łącznie może pół godziny. Abstrahuję już od kretyńskiej formy (co to znaczy "planuję" w tym kontekście?) - ale do licha, serio? Minęło pół roku, byłem w żałobie, na poziomie "otwartych ran", w dodatku z trójką stosunkowo niedużych wówczas dzieci - szukanie nowej miłości było ostatnim, o czym wtedy myślałem… Odpowiedziałem krótko i po męsku, że to chyba nie jego sprawa. Obraził się i dobrze.

Od tego czasu słyszałem to pytanie już chyba sto razy. Co ciekawe - nigdy od bliskich (moja rodzina to jednak generalnie ludzie na poziomie) ani od prawdziwych przyjaciół (którzy, poza wszystkim, znali moją Żonę i wiedzą, co nas łączyło). Jacyś obcy ludzie, z którymi mam kontakt przy okazji spraw zawodowych albo załatwiania czegoś, którzy znają mnie "z widzenia", bez chwili zastanowienia zadają mi tego typu pytania. Dziś - po ponad ośmiu latach - nie wywołuje to już aż takich emocji, ale w dalszym ciągu traktuję takich ciekawskich ostro, w sposób wykraczający poza pojęcie "asertywności" - po prostu złośliwie.

No ale przecież POWINIENEM. Dlaczego? Najczęstsze argumenty:

- Bo to "normalne" (cokolwiek by to miało znaczyć).

- Bo dzieci potrzebują matki (aha, czyli mam wchodzić w trwały związek z kobietą po to, żeby zajęła się moimi dziećmi, tak? Czyli mam traktować potencjalną partnerkę jako opiekunkę do dzieci? O tym, że dzieci obecnie mają 21 / 19 / 15 lat już nawet nie wspominam).

- Bo czas leci i będzie coraz trudniej znaleźć chętną (to chyba taki odpowiednik tego "tykającego zegara biologicznego" w rozmowach o dzieciach).

- Bo warto mieć kogoś, kto posprząta, ugotuje i zajmie się domem (aha, czyli teraz już nie szukamy opiekunki do dzieci, tylko po prostu gosposi? Tu odpowiadam zimno coś w stylu "naprawdę nie każdy facet jest taką pierdołą jak ty, żeby nie umieć samemu gotować i sprzątać". Zwykle to kończy dyskusję).

Ja akurat mam taki charakter, że ludzie wchodzący w takie dyskusje BARDZO SZYBKO łapią, że lepiej tego nie robić, ale naprawdę trudno mi zrozumieć poziom braku elementarnej kultury i wyczucia.

Nachalni "dobre rady"

by janhalb
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
18 18

No to kiedy planujesz ten ślub? ;) Podobne teksty słyszy moja znajoma, kobieta 50 lat, świeżo, dosłownie 5 miesięcy, po ciężkim rozwodzie (orzeczenie o winie, podział majątku). Gdy mi o tym mówiła, powiedziałam jej, że jak poczuje, że chce z kimś być, to będzie. Jak będzie jej dobrze samej, to też. Ważne,aby była w końcu szczęśliwa. I co dziwne, takie coś usłyszała tylko od młodszego pokolenia, a starsze właśnie, że to już pora szukać nowego męża, bo jak ona sobie sama poradzi.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
8 14

@Habiel: Wydaje mi się, że generalnie to właśnie starsze pokolenie ładuje się butami w najintymniejsze sprawy. Może im się wydaje, że okazują w ten sposób troskę a może "wiedzą lepiej" i wiedzą "jak być powinno"?. Młodsi, na szczęście, chyba są już inni.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 6

@KatzenKratzen Przepraszam za minusa, palec mi się omsnknął.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
8 8

No i tymi swoimi odpowiedzi udowodniłeś, że z tych wszystkich ludzi Ty przynajmniej masz inteligencję i klasę. A oni? Cóż, pozostają im głupie i durne pytania. Brawo. Pozdrawiam ciepło,

Odpowiedz
avatar janhalb
15 17

@Michail: Pozwól, że odpowiem: nie oczekuję od ludzi DELIKATNEGO podejścia do siebie. Oczekuję MYŚLENIA i minimum kultury po prostu. A jeśli ktoś pakuje się z butami w nie swoje sprawy i tego minimum kultury mu brakuje, to niestety w moim przypadku boleśnie zderzy się ze ścianą. Nie bywam nieprzyjemny i złośliwy wobec ludzi "jako pierwszy" - natomiast owszem, zdarza mi się być takim W REAKCJI na ich zachowania.

Odpowiedz
avatar czydredy
13 15

@Michail a co taka informacja zmieni w życiu pytającego, oprócz zaspokojenia swojej ciekawości? Nic nie zmieni. To po co pytać?

Odpowiedz
avatar Michail
1 1

@czydredy: Nie mam pojęcia, nie pytam o takie sprawy, ani o dzieci. U mnie w pracy też nie kojarzę takich pytań z czasów 'biurowych'.

Odpowiedz
avatar janhalb
7 9

@Michail: "Rozmawiasz z ludźmi, którzy nie rozumieją twojego cierpienia bo w większości go nie przeżyli." ALE "Nie mam pojęcia, nie pytam o takie sprawy, ani o dzieci." No widzisz: sam (mam nadzieję) nie przeżyłeś, a jednak nie popełniasz tego błędu. Dlaczego? Może po prostu jesteś człowiekiem KULTURALNYM. To już nawet nie jest kwestia empatii, ale po prostu dobrego wychowania, prawda?

Odpowiedz
avatar assiula87
24 26

Sąsiad zapytał kiedyś czy planuję mieć więcej dzieci, w czasie gdy mój syn miał jakieś 3 miesiące, a 5 miesięcy przed jego narodzinami pochowałam męża. Złotych rad bym jak najszybciej znalazła dziecku nowego ojca nie zliczę. W pamięć zapadła również pewna starsza pani, zdawałoby się miła i kulturalna, która stwierdziła, że szybko muszę sobie chłopa znaleźć, bo jak nie to mi zarośnie...

Odpowiedz
avatar janhalb
15 15

@assiula87: Łomattko, to ostatnie to już się kwalifikuje do cyrku… Współczuję…

Odpowiedz
avatar myscha
14 14

Mi zabrakło słów i oddechu, kiedy na pogrzebie człowieka, którego śmierci nikt się nie spodziewał (tzn nie było długiej choroby, nie można było się przygotować, przemyśleć) pewien wujek w wieku 70 z dużym plusem podszedł do młodej wdowy i powiedział: - Posłuchaj mojej rady i zwiąż się z kimś. Sam wdowiec od ponad 8 lat bez zamiaru wiązania się

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@myscha: Przypuszczam, że wujek miał propozycje i je odrzucił i teraz tego żałuje.

Odpowiedz
avatar Hideki
0 2

W mojej rodzinie swego czasu była świąteczna "tradycja" życzenia najmłodszemu pełnoletniemu kawalerowi rychłego małżeństwa. Przez lata był to mój najmłodszy stryj, który niedawno zmarł jako kawaler, potem to byłem ja, na szczęście skończyło się to na moim kuzynie. Nie wiem, czy coś komuś nagadał, czy w końcu moja rodzina zmądrzała, że to niestosowne, ale tradycja została przerwana i całe szczęście. Dodam, że życzenia te były niezależne od tego, czy któryś z nas był w związku. Co do zaś braku taktu, to niestety dużo ludzi tę cechę przejawia. Brat mojej babci potrafił podczas konsolacji zmarłego szwagra prowadzić agitację polityczną mimo tego, że była mu zwracana uwaga, że to ani czas, ani miejsce na to. Podczas pogrzebu mojego ojca powiedział parę rzeczy o nim, które powinien był zachować dla siebie (nie był to pierwszy raz, kiedy użył tych słów w mojej obecności i, że tak powiem, g..ucio wiedział w temacie, na który się wypowiadał). Kiedyś często słyszałem pytanie, czemu coś robię. Oczywiście od osób, które to powinno najmniej obchodzić. Odkąd zacząłem odpowiadać "bo mogę", przestali zadawać niestosowne pytania. Jeśli ktoś znacznie przekracza granicę dobrego smaku, odpowiadam pasywno-agresywnie o natężeniu adekwatnym do bezczelności pytającego. To zazwyczaj zamyka usta. Już dawno życie mnie nauczyło, że chamstwo należy zwalczać jeszcze większym chamstwem, bo inaczej nic nie dociera. A na każdą "dobrą radę" jak te z historii mam dziesięć bardziej bezczelnych rad dla doradzających.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 1

Niestety ale to jest "normalne". Mężczyźni bardzo często po śmierci albo rozwodzie szukają sobie gosposi (i niańki jeśli mają dzieci). Jest to cholernie przykre i pokazuje jak niewiele ta kobieta była dla nich warta. A im młodsza tym lepiej bo łatwiej ją wkręcić i "wychować". Kobiety również otrzymują takie "dobre rady" bo przecież mężczyzna to "bankomat", kobieta musi być pod "ochroną" i sama sobie w życiu nie poradzi - musi mieć faceta. Nieważne jaki, ale musi być. A jeszcze bardziej obrzydliwe jest jak wielu chętnych potrafi się pojawić nawet tydzień po pogrzebie męża i próbować swoich szans. Niestety, mentalność mamy okropną i tego typu zachowania są po prostu znormalizowane. Cieszy jedynie, że rzadziej już to widzę w młodszych pokoleniach.

Odpowiedz
Udostępnij