Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na wstępie- mam 28 lat, rok temu wyszłam za mąż za mojego…

Na wstępie- mam 28 lat, rok temu wyszłam za mąż za mojego ukochanego i przyjaciela w jednym. Mamy swoje 2-pokojowe mieszkanie oraz kochanego kota. Spełniamy się zawodowo, na biedę nie narzekamy (chociaż bogaci też nie jesteśmy, ale stać nas na wyjście do restauracji czy dłuższe wakacje raz w roku).

Nie piszę tego, aby się pochwalić, bo nie od tego jest ten portal. Widzicie te czynniki pozwalają innym sądzić, że to jest ten moment kiedy powinniśmy zacząć starać się o potomstwo.

I o ile zrozumiałam konserwatywną teściową, która sama urodziła 5 dzieci, z czego jak sama przyznała, tylko pierwsza dwójka była planowana, a bliźniaki i mój mąż były efektem zapomnienia się, to nie rozumiem co obcym ludziom do mojego dziecioróbstwa.

Znajome w ciąży rzucają, że w sumie to już nasza pora, bo patrz, my będziemy się spotykać na kawie, a dzieci razem bawić (nie wiem skąd założenie, że dzieci by chciały spędzać razem czas) i ubrankami się wymienimy. I będzie nam fajniej się solidaryzować i przeżywać pierwsze dni dzieci.

W pracy szef, z którym mam dobre relacje, po ślubie poprosił mnie o informację, że gdybym planowała macierzyństwo, to chciałby już wiedzieć od początku, aby przygotować kogoś na zastępstwo (mam dość specyficzne stanowisko, mało jest na nie wykwalifikowanych osób). Odparłam, że to jeszcze nie ten etap i nie musi się martwić o potencjalny brak kadrowy.

Gdy moja kumpela zapytała się o to, co bym zrobiła gdybym teraz wpadła, oburzyła się na odpowiedź, że raczej bym wyjechała na krótką podróż do Holandii, niż rodziła, bo nie chcę dziecka z FAS, a ostatnie miesiące to u mnie ciąg weselno-urodzinowych imprez i piłam sporo alkoholi. Oburzyła się, bo przecież powinnam brać ciążę pod uwagę i tyle nie pić. Odparłam, że ja umiem się zabezpieczyć i żadnej tabletki nie przepuszczam, także ryzyko ciąży mam małe.

Ciotka, który ostatni raz widziała mnie na studiach, w wizycie u moich rodziców zaczęła ich pytać dlaczego jeszcze nie są dziadkami i dlaczego nie naciskają, bo ona swoje wnuki kocha i dają jej wielką radość (dlatego częściej jej wnuki widzą mnie niż ją, bo z kuzynka mam super kontakt, a jej dwie bestie to moje serduszka). Ciotka przyjedzie w niedzielę na obiad i ma się za dobrą babcię, a kuzynka wsparcia szuka w teściach albo w mojej osobie (bo mieszka dwa blokowiska dalej).

W sumie ta historia by się nie pojawiła, gdyby nie to, że koleżanka z pracy już podniosła mi ciśnienie tak mocno, że kawy już nie potrzebuję. Nie mam z nią prawie żadnych relacji poza służbowymi, więc nie wiem skąd jej się wzięło, aby przy innych ludziach w kuchni, zacząć wypytywać o moje plany na macierzyństwo, bo zegar tyka, po 30 nie będę mieć już sił na dziecko i będzie się mogło urodzić upośledzone. No i męża stracę, bo mężczyzna ma swoje oczekiwania do potomstwa, bo to jest natura samców. Sama ma 2 dzieci z 2 różnymi facetami, o czym wspomina cały czas. Ludzie próbowali ją uspokoić, że to nie jej sprawa, a ona zaczęła pouczać innych co do ich dzieci lub braku. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam jej, że ja z moim mężem kocham się w wielu pozycjach i to codziennie, a udany seks nie oznacza od razu dzieci, bo wystarczy stosować antykoncepcję i nie dochodzić w środku. Na słowa seks i "nie dochodzenie w środku" zaczerwieniona się i stwierdziła, że to niestosowne tak mówić. Odpowiedziałam, że równie niestosowne jest wtrącanie się w życie osób, które sobie tego nie życzą.

Jak każda kobieta mam duże obawy związane z ciążą, macierzyństwem. Boje się o poród, prowadzenie ciąży- czy to przeżyje, czy nie dojdzie do żadnych uszkodzeń mojego ciała. Nie wiem czy bym się spełniła w tej roli, czy nie. Na razie mimo wieku uważam się za niedojrzała do tej roli. Teksty, które słyszę mnie przerażają, bo mam wrażenie że większość tych ludzi nie bierze świadomie roli jaką jest bycie rodzicem. Dziecko to nie jest coś co można sobie zrobić, tylko mały człowiek, za którego my bierzemy odpowiedzialność. A "zrobienie sobie" dziecka, czy naciskanie na nie przez obce osoby, to już totalna abstrakcja i brak taktu (bo co jeśli nie mogłabym zajść albo utrzymać ciąży?). Niezmiernie mnie to wkurza i chciałabym aby nasze społeczeństwo dorosło do tego, że posiadanie dziecka to nie etap do odhaczenia, tylko tworzenie nowego życia, które kiedyś będzie dorosłym- z wartościami i wspomnieniami, bagażem doświadczeń z dzieciństwa.

dzieci

by ~Niedzieciatazwyboru
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
19 25

Czasem mam wrażenie, że testy związane z macierzyństwem od "zegar biologiczny tyka" po "będziesz mieć swoje dzieci i zobaczymy" padają z ust osób, które są zmęczone własnymi dziećmi i chcą aby innym było tak samo źle. Nigdy nie usłyszałam tego od szczęśliwych rodziców, a raczej od takich, co się nad sobą umartwiają. Na dziecko trzeba być gotowym, a nie traktować go jak kolejnego punktu do osiągnięcia w życiu, czy jako kary za nieudane zabezpieczenie podczas seksu. Mam czasem wrażenie, że ludzie bardziej analizują adopcje zwierzaka niż zrobienie sobie dziecka. Dlatego nie przejmuj się tymi tekstami i je ripostuj. Jeśli będziesz chciała mieć dzieci, to je będziesz mieć w dogodnym dla siebie czasie. Jeśli nie będziesz chcieć - też masz do tego prawo.

Odpowiedz
avatar GoshC
15 19

@Habiel: jeszcze tekst: "nikt Ci na starość szklanki wody nie poda..." i mamy podsumowanie sposobu myślenia naszego społeczeństwa...

Odpowiedz
avatar Librariana
20 22

To bardzo przykre, że nasze społeczeństwo wciąż nie nauczyło się, że planowanie ciąży to nie temat na small talk. A co do szefa, on akurat piekielny nie jest - oczywiście w świetle prawa nie wolno pytać o takie rzeczy, ale jak sama zaznaczyłaś macie dobre relacje, pracujesz na specyficznym stanowisku więc prośba o informację gdybyś planowała ciążę jest zasadna - bo to oznacza prawie dwuletnią nieobecność i konieczność znalezienia zastępstwa.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

@Librariana: Tu się zgadzam. Reakcja szefa była całkowicie racjonalna. Zwłaszcza żez historii wynika, że ciężko znaleźć kogoś na takie stanowisko. Nie naciskał na autorkę ani nic z tych rzeczy, tylko grzecznie powiedział, żeby dała mu znać, jak będzie planowała dziecko, bo musi znaleźć zastępstwo.

Odpowiedz
avatar Hideki
-1 3

@Windowlicker: A na czym to "szkodzenie" miałoby niby polegać?

Odpowiedz
avatar xMiuSx
5 5

Niestety podzielam Twój ból z pytaniami o dzidziusia. To strasznie irytujące, a jednocześnie pozbawione taktu. Habiel ma rację, riposta i jeszcze raz riposta. Chyba niektórym wydaje się, że skoro jest mąż to musi zaraz być dziecko, jakby inaczej małżeństwo nie miało sensu.

Odpowiedz
avatar Ahmik
0 0

A jakby tak za którymś takim pytaniem uciec 'z płaczem' do łazienki? Że 'ta niedobra co wypytuje' uraziła uczucia? Może by się ludzie zastanowili, co gadają?

Odpowiedz
avatar veravang
0 2

Nie ma co generalizować, że społeczeństwo to zawsze tak zgredzi o dzieciach. Ja i moje rodzeństwo (również cioteczne) pierwsze dzieci mieliśmy po 30, nikt nie miał przed 30 dziecka. Jakoś się tak złożyło. W życiu od babć, matek czy ciotek nie słyszeliśmy tego "a kiedy wy". Także u mnie generalizacja jest odwrotna - nikt się nie wtrąca, wszyscy są mili w tej kwestii. Nie było dzieci - spoko, są - fajnie. Jedna z sióstr powiedziała, że dzieci nigdy mieć nie będzie i nikt jej nie truje. Zatem to nie społeczeństwo, to Twoja rodzina taka jest. I jest pewnie sporo takich rodzin, ale sporo jest też normalnych, wspierających się rodzin.

Odpowiedz
avatar Semilinka
0 2

Jak ja cię rozumiem. Najgorsi są w tym wszystkim bliscy. Babcia męża jak tylko nas widzi wspomina "że chciałaby już tu takie słodkie biegające dzieciaczki". W pracy zaraz po ślubie usłyszałam że "i zaraz w ciążę zajdzie i będziemy musieli kogoś szukać", a gdy odpowiadam że dzieci na razie nie chcę to "musisz mieć żeby ci się spodobało". Najlepsi są mężczyźni którzy twierdzą że ich żony też nie chciały a teraz są zachwycone. No nie wiem chciałabym sama o tym decydować...

Odpowiedz
avatar Mufasa
0 0

Przepraszam ale masz bardzo dziwnych ludzi w swoim otoczeniu. Mam 32 lata od roku jestem mężatka ani razu nie usłyszałam od rodziny albo znajomych pytania o dzieci ani już tym bardziej pretensji o

Odpowiedz
Udostępnij