Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie cierpię ginekologów, a bardziej precyzyjnie badań ginekologicznych. Od kiedy pamiętam wszystko,…

Nie cierpię ginekologów, a bardziej precyzyjnie badań ginekologicznych. Od kiedy pamiętam wszystko, co nie było badaniem USG sprawiało mi duży ból i dyskomfort, dlatego unikałam gabinetów jak ognia. Natomiast 8 miesięcy temu zamieszkał mi w brzuchu nowy lokator, toteż oczywiście strach i niechęć trzeba było odstawić na boczny tor i do owych gabinetów rozpocząć regularne wizyty.

Znalazłam cudowną panią, która prowadzi mnie praktycznie od samego początku, i mimo, że ból nadal czuję, nadal robi się gula w gardle, gdy przychodzi czas wizyty, to jestem w stanie przejść przez nią bez płaczu, wyklinania na wszystko co możliwe i ogromnego stresu.

Pani doktor, jak to w okresie letnim, zdecydowała się jakieś 3 tygodnie temu na urlop. Z małym i mną wszystko w porządku, urlop również nie jakoś super długi, dlatego byłam maksymalnie spokojna. Do czasu.

Tydzień po wyjeździe mojej pani doktor zaczęły się bóle, bardzo silne, uczucie spazmów i gwałtowne tracenie oddechu z powodu bólu wysłały mnie do szpitala. Nie będę poruszać, co działo się na sorze, w wielkim skrócie po 2 godzinach, 2 kroplówkach i prawie wymiotując ze stresu w końcu wylądowałam na ginekologii. I tutaj spotkało mnie coś takiego, że patrząc z perspektywy czasu jestem zdziwiona, że ze swoim temperamentem nie wydrapałam babie oczu.

Przewieźli mnie na wózku na oddział, po czym sanitariusz dał papier w łapę i odszedł. Po jakichś 5 minutach podeszła lekarka.

L: No i co tak pani tu siedzi? Przecież się podchodzi do gabinetu, ja mam pacjentki na oddziale a pani na co czeka?
J: *wmurowana* Przepraszam, ciężko mi wstać, nadal dość mocno boli mnie brzuch.
L: *przewracając oczami* Dostała pani przecież kroplówki, no przecież umie się pani podnieść, tak? Zapraszam.

I tu skierowała się do gabinetu po drugiej stronie korytarza, nie czekając na mnie. Wstałam, chociaż z trudem, i poczłapałam do gabinetu. USG poszło szybko, w kompletnej ciszy, nie licząc komentarzy lekarki na temat tego, co widać na ekranie.
Po chwili:

L: Okej, może się pani wytrzeć, na USG wszystko w porządku.
Już chciałam odetchnąć z ulgą, jednak nie było mi to dane.
L: Przejdziemy jeszcze na *tu nazwa jakiegoś badania, którego nazwy ze stresu nie pamiętam*
J: Ale to jest dopochwowe, tak?
L: No oczywiście, a myśli pani że USG to jest wszystko?
J: Rozumiem, od razu tylko mówię że zazwyczaj mam duży ból i dyskomfort podczas takich badań, dlatego wolę zapytać.

Lekarka bez słowa otworzyła drzwi i przeszłyśmy do drugiego gabinetu.
Zaczęła badanie, bez jakiegoś większego szoku, boli jak skurczysyn, nogi mi się automatycznie zaciskają, a łzy na policzki same cisną.

L: *szarpiąc mi nogą na bok* Niech pani przestanie ściskać, przecież jakoś to badanie muszę wykonać!
J: *przez łzy* Naprawdę przepraszam, bardzo mnie to boli.
L: Proszę pani ja też jestem kobietą, niech pani przestanie przesadzać, to standardowe badanie a nie tortury. Proszę rozsunąć nogi bo ja się nie będę z panią męczyć.

Po paru minutach, które dla mnie były chyba najbardziej bolesnym doświadczeniem w życiu, badanie zakończone. Ja, nadal roztrzęsiona, leżę jeszcze na krześle i próbuje się uspokoić.

L: Jezu, myślałby kto że panią tu kroję żywcem. Jakoś jak dziecko było robione, to panią nie bolało.

Reszta interakcji przebiegła w kompletnej ciszy, ja w szoku, cała dolna część ciała w bólu i zasmarkana, byłam tylko szczęśliwa, kiedy wręczyła mi papier i powiedziała że 'Wszystko jest w porządku'.

ginekolog

by ~sfrustrowana12
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
-2 10

Napisz skargę. Nie wiem, ile to da, ale spróbować można. Babie należał się kop prosto w twarz, ale to nielegalne jest. Jeśli będziesz mieć jakiekolwiek problemy jeszcze, to koniecznie zabierz ze sobą kogoś, kto stanie w Twojej obronie, gdy Ty nie będziesz mogła (ze względu na sytuację i stan, w którym się znajdujesz).

Odpowiedz
avatar Kikai
6 12

Pomijając wszystko inne, piekielne na maksa, to: "Jakoś jak dziecko było robione, to panią nie bolało." A skąd niby baba ma pewność, że nie bolało? Może trafiła się jej pacjentka z pochwicą, która jednak marzyła o dziecku, może pacjentka z ciążą z gwałtu itp. Jak dla mnie - wisienka na torcie piekielności.

Odpowiedz
avatar czydredy
2 2

Bardzo dobrze Cię rozumiem, bo mam tak samo. Będąc w ciąży odetchnęłam z wielką ulgą mając później tylko badanie usg z zewnątrz. Mi trafiła się położna, która dobę po cc rzucała mi ciśnieniomierzem po brzuchu i jako jedyna dawała najboleśniejsze zastrzyki przeciwzakrzepowe.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
6 12

Ja od kilku kobiet (z którymi byłem na tyle blisko, by rozmawiać o takich tematach) usłyszałem, że lepszymi ginekologami są faceci. O kobietach-ginekologach mówiły mniej-więcej to co napisałaś, generalnie że są mało empatyczne, niedelikatne i pozwalają sobie na wredne komentarze, podczas gdy u facetów tego nie ma. Może spróbuj iść do faceta?

Odpowiedz
avatar Balbina
0 2

@HelikopterAugusto: Od razu przypomniał mi się ginekolog z Parkinsonem który robił mi badanie dopochwowe. Musiałam zaciskać zęby żeby nie parsknąć śmiechem i nie mogłam oderwać pózniej oczu od jego ręki jak wpisywał do karty dane( jedną ręką przytrzymywał drugą) Ale był sympatyczny. Za to ginekolog mojej córki proponował jej w ramach żartów zrobienie dzidziusia bo ma ładne dzieci.

Odpowiedz
avatar katem
6 6

@HelikopterAugusto: Nie wiem, skąd te stereotypy, że mężczyźni ginekolodzy są lepsi.Jest to tylko indywidualna opinia - najlepszym ginekologiem, z jakim miałam do czynienia była kobieta, a jeden facet przepisywał mi leki, od których chyba miał jakąś prowizję, a które mi nie pomagały i był drogie i nierefundowane. Nie był jedyny - jakiś czas myślałam nawet, że wszystkie leki hormonalne na kobiece przypadłości są drogie i nierefundowane, bo mimo zmiany lekarzy, wciąż tylko takie otrzymywałam. Dopiero , gdy trafiłam na przyzwoitego ( jeszcze niezepsutego) lekarza świeżo po zrobieniu specjalizacji okazało się, że można mi dobrać leki nawet refundowanie w dodatku działające.

Odpowiedz
avatar czydredy
2 2

@Balbina mi się trafiła pani z zezem tak rozbieżnym, że nie wiedziałam, w które oko patrzeć

Odpowiedz
avatar Habiel
14 14

To brzmi strasznie- masz bóle podczas badań i nikt przez tyle lat nie zadał sobie trudu,aby sprawdzić co Ci jest? Sama też tego nie sprawdziłaś przed zajściem w ciążę? Jak będzie wyglądał w takim razie poród? Badanie ginekologiczne może być nieprzyjemne, ale to co opisujesz to jest coś patologicznego. To mnie przeraża, że musiałaś być przynajmniej kilka razy u ginekologa i nikt nic nie zrobił. Mnie na głupie krwawienie międzymiesiączkowe robili pakiety badań, od krzepliwości krwi, po wszelkie USG, włącznie z układem moczowym. Więc postawa nic-nie-robię gdy pacjentka przy USG komunikuje, że ją boli, jest najbardziej piekielne.

Odpowiedz
avatar timka
11 13

Lekarka piekielna ale.. Ty też. Dlaczego? A to dlatego, że do tej pory się nie przebadałaś na podejrzenie schorzeń waginalnych. Boli Cię a Ty nic z tym nie robisz?? Dziewczyno Ty sama siebie skazujesz na ten ból bo jeśli nic z tym nie zrobiłaś to 90proc lekarzy będzie miało takie podejście jak ta kobieta. Lekarz wierzy przede wszystkim temu co ma zapisane w karcie pacjenta. On Ciebie nie zna, nie wie kim jesteś, czy nie zmyślasz a podczas ciąży wiele kobiet histeryzuje- to nic dziwnego bo hormony szaleją. Ale jeśli nie ma czegoś w karcie to duże prawdopodobieństwo, że po prostu kobieta przesadza. Dlatego warto się badać!

Odpowiedz
avatar marynarzowa
7 7

Dokładnie tak, jak już parę osób tutaj pisało - badanie ginekologiczne nie powinno boleć, to co odpisujesz to nie jest normalny stan. Zastanów się nad wizytą u fizjoterapeutki uroginekologicznej, ona będzie w stanie ocenić czy np.nie masz zbyt napiętych mięśni dna miednicy, a może to powodować problem przy porodzie SN

Odpowiedz
avatar veravang
5 5

Zdecydowanie uro fizjo lub psycholog, bo to jakaś patologia. Lekarka była chamska, ale patrząc na to, ile ci ludzie mają roboty, to często przymykam oko na ich zirytowanie - chmara przeczulonych na własnym punkcie pacjentek może wyczerpać wszelkie pokłady empatii. Ten aparat do USG dopochwowego nie jest jakiś wielki, gruby, czy coś - nie różni się bardzo od zwykłego penisa. Raczej się napinasz, sciskasz wszystkie mięśnie i dlatego boli. Skoro jesteś wystarczająco dojrzała do macierzyństwa to może warto potraktować samą siebie dojrzale i zaopiekować się sobą - z pomocą specjalisty (od głowy lub od pochwy). Żaden wstyd, żadna ujma. Podczas porodu tyle razy mi grzebali w pochwie że aż strach gadać. USG dopochwowe to był przy tym masaż. Ale to normalne, nikt nie robił tego dla przyjemności, robili to dla dobra mojego dziecka. Dlatego wyluzuj - daj tym ludziom pracować, nie miej pretensji, że się wkurzają, że nie współpracujesz. A jakiś czas po porodzie zaopiekuj się sobą.

Odpowiedz
Udostępnij