Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dlaczego niektórzy uważają, że wszyscy muszę się zachwycać ich dzieciakami? Siedziałam dzisiaj…

Dlaczego niektórzy uważają, że wszyscy muszę się zachwycać ich dzieciakami?

Siedziałam dzisiaj w kawiarni z laptopem i pracowałem. Na przeciwko usiadła matka z kilkuletnim dzieciakiem. Dzieciak najpierw co chwilę mnie rozpraszał machając do mnie. Kiedy nie reagowałem wypytywał matki piskliwym głośnikiem, czemu mu nie pomachałem. Matka coś tam odburknęła, następnie dziecko zaczęło ją wypytywać w kółko, a co ten pan robi, czy on ogląda bajki itd. Potem podszedł i próbował zajrzeć mi w ekran, a matka zabrała go dopiero po dobrej minucie. Po kolejnych dziesięciu minutach stu pytań do, zwróciłem w końcu matce uwagę, że jest w miejscu publicznym i ja na przykład chciałbym mieć względny spokój, a nie być zaczepianym przez jej dzieciaka i wysłuchiwać dziesięciu serii pytań, a ta do mnie, że mogę sobie pójść gdzie indziej.

Ciekawe, moim zdaniem kto inny w tej sytuacji powinien wyjść.

by ~thor94
Dodaj nowy komentarz
avatar SmoczycaWawelska
2 38

"Dlaczego niektórzy uważają, że wszyscy muszę się zachwywać ich dzieciakami?" A któż to z osób w tej historii opisanych kazał ci się zachwycać jego dzieckiem? Matka z dzieckiem ma prawo pójść do kawiarni. Dziecko ma prawo zamachać do kogoś rączką, krzywdy żadnej tym nikomu nie robi - ot, jest jeszcze przyjaźnie nastawione do świata i spotykanych na nim ludzi. Dziecko ma prawo zadać pytanie własnej matce - w ten sposób poznaje świat i dowiaduje się nowych rzeczy. I tak, normalnym jest, że dziecko zadaje "sto pytań na minutę". (Ciekawostka: podobno przeciętny czterolatek zadaje 437 pytań dziennie.) I tak, pytania dziecka są dziecinne. Dorosłemu mogą wydawać się głupie, ale dziecko to nie mędrzec-filozof. Dziecku laptop kojarzy się z oglądaniem bajek, bo ono samo w tym celu go używa. A że kilkulatek ma piskliwy głos? No sorry, to też jest normalne. Czego ty oczekujesz? Że matka pstryknie palcami i dzieciak magicznie przejdzie mutację w sekundę? Czy może ma ona inhalować swe dziecko heksafluorkiem siarki, narażając co prawda w ten sposób jego zdrowie, ale za to sprawiając, że pociecha zacznie brzmieć jak Lord Vader? Jedyne, z czym się zgodzę, to to, że matka nie powinna dziecku pozwalać na zaglądanie ci przez ramię. Ale ponieważ słowem się wówczas nie zająknąłeś, że ci to przeszkadza (a przynajmniej w historii nie wspomniałeś, żebyś to zrobił), matka zaś zabrała dziecko po minucie, to nie ciskałabym na nią gromów. "Ciekawe, moim zdaniem kto inny w tej sytuacji powinien wyjść." Ciekawe, mi się zawsze wydawało, że z kawiarni wychodzi ten, komu coś nie pasuje, obojętnie czy jest to gadające dziecko innej klientki, niedziałająca klimatyzacja czy niesmaczna kawa. Podsumowując: głęboki wdech, wydech, może zamiast kawy herbata z melisą, a jak nie pomoże i rozmowy innych klientów dalej ci będą przeszkadzać, to może jednak ty z tej kawiarni wyjdziesz? Nie w ramach sromotnej porażki w starciu z matką i dzieckiem, tylko dla własnej wygody?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2023 o 8:49

avatar HelikopterAugusto
-3 15

@SmoczycaWawelska: "Ciekawe, mi się zawsze wydawało, że z kawiarni wychodzi ten, komu coś nie pasuje" Czyli analogicznie, jakby do kawiarni wszedł facet, wyjął fujarę i zaczął sikać po stołach, to kto ma wyjść? On czy ci, którym to nie pasuje? Wyproszony powinien zostać ten, kto swoim zachowaniem uprzykrza życie innym. Jeśli matka byłaby odpowiedzialna, a dziecko dobrze wychowane, to wystarczyłoby jedno jej słowo i przestałoby obcego człowieka zaczepiać. A jak nie potrafią jak cywilizowani ludzie, to obsługa powinna oboje wziąć za fraki i wywalić za drzwi.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
2 10

@bazienka: Nie twierdzę, że dziecko jest ósmym cudem świata, tylko że też jest klientem kawiarni. (Tak, nawet jeśli za jego lody/ciastko/inny deser płaci matka. Analogicznie, gdyby ciebie facet zaprosił do kawiarni z okazji imienin na przykład i zapłacił za was oboje, to ty również byłabyś klientką kawiarni w takiej sytuacji.) Zaglądanie komuś w ekran, mimo iż niegrzeczne, próbą kontaktu nie jest (jest próbą dowiedzenia się co dana osoba robi). W historii nie ma słowa o tym, że dziecko zagadywało autorkę (jest tylko wspominane, że rozmawiało z własną matką). Jedyną opisaną próbą kontaktu jest zamachanie do autorki. Wiesz, gdybym ja przyszła z laptopem do kawiarni, żeby popracować, a jakieś dziecko by do mnie zamachało, to najprawdopodobniej w ogóle bym tego nie zauważyła, a jeśli nawet, to zapomniałabym o tym, zanim jeszcze dobrze przestałoby machać. Ponieważ skupiłabym się na pracy. Tak, wiem, że niektórzy skupić się nie potrafią – i ci, jeśli chcą pracować efektywnie, muszą zapewnić sobie warunki, w których nic ich nie będzie rozpraszać. I jeśli w kawiarni takich warunków nie ma, to trzeba się przenieść z pracą gdzie indziej, na przykład do domu albo do czytelni w bibliotece, a nie strzelać focha, że ktoś śmiał przyjść do kawiarni i pomachać ręką. Bo gdyby się okazało, że dziecko wcale nie machało do autorki, tylko na przykład do znajomej sąsiadki siedzącej stolik dalej, to ciekawa jestem, kogo wtedy autorka oskarżyłaby o przeszkadzanie jej w pracy. (BTW jak ktoś ma problemy ze skupianiem się, to polecam przestać oglądać filmy na Tik Toku; będziecie zdziwieni o ile się wam polepszy.)

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
1 11

@HelikopterAugusto: Zauważ jedną ważną rzecz. Normą społeczną jest oddawanie moczu wyłącznie „w ukryciu” – w przeznaczonej do tego celu toalecie, a sytuacji podbramkowej przynajmniej za jakimś krzakiem/drzewem/inna osłoną. Odstępstwo od tej normy jest nieakceptowane przez, strzelam, jakieś 99% społeczeństwa. Sikanie w miejscu publicznym to zachowanie zarezerwowane w naszej kulturze wyłącznie dla zwierząt. Zaglądanie komuś przez ramię, mimo iż powszechnie uznawane za niegrzeczne, jest akceptowane znacznie częściej, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z osobą bliską – nie zdziwiłoby mnie, gdyby matka pozwalała dziecku zaglądać przez ramię we własny ekran (a już na pewno nie zdziwiłoby mnie to bardziej, niż pozwalanie na sikanie po ścianach). I tak, wiem że autorka jest dla dziecka osobą obcą, ale takich niuansów jak to, że „grzeczność wszystkim należy, lecz KAŻDEMU INNA” dziecko ma prawo jeszcze nie znać. Bo (o zgrozo!) od dziecka wymaga się MNIEJ niż od dorosłego. Od dorosłego wymaga się ZNAJOMOŚCI zasad dobrego wychowania i stosowania się do nich, zaś od dziecka ma UCZENIA SIĘ zasad dobrego wychowania i stosowania się do nich najlepiej jak potrafi na danym poziomie tej nauki, która „nie jest łatwą ani małą”*. (W tym również słuchania rodziców. Jasne, idealnie byłoby za pierwszym razem. Szkoda, że nie żyjemy na świecie, gdzie wszyscy są idealni, nie?) A kto dopiero się uczy, ten nie zawsze wszystko zrobi dobrze. Co za tym idzie, (trzymaj się!) dziecko patrzące komuś w ekran przez ramię może dostać taryfę ulgową**, mimo że dorosłego, który robi dokładnie to samo uznalibyśmy za chama. No takie to życie niesprawiedliwe jest – pierwszak z podstawówki może mieć piątkę nie wiedząc czym jest logarytm, a student matematyki już nie. Jeśli cię to pocieszy, kiedy już dzieciak dorośnie, wymagać się od niego będzie jak od dorosłego. Nawiasem mówiąc, kiedyś o kimś niewychowanym mówiło się „człowiek bez kindersztuby”. Jak będziesz mieć wolną chwilę, możesz sprawdzić od czego ten germanizm i zastanowić się dlaczego taka a nie inna metafora. I żeby już zakończyć wątek o moczu – tak, gdyby do kawiarni, w której siedzę, przyszedł jakiś facet i zaczął sikać po ścianach, a obsługa nic by z tym nie robiła, to bym z tej kawiarni wyszła. A wraz ze mną podejrzewam większość, o ile nie wszyscy pozostali klienci (w sensie wszyscy poza tym facetem). I więcej bym do tej kawiarni nie poszła. Kobieca intuicja mi podpowiada, że i pozostali klienci postąpiliby podobnie. Co wcale nie znaczy, że kawiarnia ma obowiązek takiego kogoś wyrzucić, w końcu każdy może prowadzić biznes jak chce. Może facet zostawi w przybytku akceptującym oddawanie moczu na ścianach takie bajońskie sumy, że im się to nawet opłaci? Zawsze jest taka możliwość, nie? Wolny rynek, waćpanie! *I nie, nie jest to wymysł maDek; maDki z definicji nie wymagają od swojego potomstwa absolutnie niczego. ** Taryfa ulgowa oznacza, że zamiast zacząć unikać podpatrywacza, cierpliwie tłumaczymy mu że tak nie wolno i dlaczego.

Odpowiedz
avatar digi51
2 12

@HelikopterAugusto: "jedno słowo" wystarczy jak dzieciak jest tresowany pasem i strzałami na mordę od pijanego starego. Jako dziecko wszyscy go chwalą, że cichy i grzeczny, a w dorosłości wszyscy trzymają się z daleka od "dziwaka".

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
1 5

@digi51: jeśli dla ciebie tresura i bicie to jedyny sposób by dziecko było grzeczne, to mam nadzieję że nie masz dzieci i nigdy nie będziesz mieć.

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@HelikopterAugusto: dziecko grzeczne to nie takie, które nie okazuje negatywnych emocji i potrafi się uspokoić w sekundkę. Że Ty nie masz dzieci to jasne, a że nie będziesz mieć - bardzo prawdopodobne

Odpowiedz
avatar digi51
18 36

"zwróciłem w końcu madce uwagę, że jest w miejscu publicznym i ja na przykład chciałbym mieć względny spokój" - no tak, nie ma to jak iść do miejsca publicznego pracować, a potem mieć pretensje, że są tam inni ludzie, którzy nie zachowują jak w biurze. Do kawiarni chodzi się głównie w celach rozrywkowo-towarzyskich. Ludzie mają prawo ruszać się, rozmawiać i śmiać. Jakby na przeciwko siebie usiadła kobieta w bluzce z dużym dekoltem i nachylała się nad stolikiem "szczując cycem" to kazałabyś jej się zakryć, żeby Cię nie rozpraszała? Można się po prostu obrócić w drugą stronę. Jakby siedziały tam dwie przygłuche, głośno rozmawiające babcie to kazałabyś im się zamknąć bo Ty pracujsz? Podobnie jak przedmówczyni, zgadzam się, że jedynym nagannym zachowaniem było zaglądanie Ci w ekran, ale też uważam, że reakcja czy raczej zabranie dziecka po minucie (bo może wcześniej matka je wołała i stosowała reprymendy słowne?) to nie jest jakiś bardzo długi czas. Dzieci maja piskliwe głosiki i co? Miałam do czasu mutacji nie wychodzić z domu? Albo nie odzywać się poza domem. Jako były pracownik gastro na pewno prędzej wykopałabym Ciebie. Owszem, rodzice z dziećmi bywali irytujący, jednak w 90% byli przyjaźnie nastawieni do personelu i współpracowali (gdy prosiliśmy o zajęcie innego stolika albo aby dziecko czegoś nie robiło) i wydają stosunkowo dużo kasy (np. obiad dla czterech osób+napoje+deser) w stosunkowo krótkim czasie, bo nikt nie siedzi z małymi dziećmi pół dnia w restauracji. Cwaniaczki robiący sobie biuro z lokalu gastronomicznego to już inna kategoria. Kawiarnia to może co innego niż restauracja i jeszcze pal licho, jak ktoś siadał spokojnie ze słuchawkami na uszach i tylko klepał w komputer, gorzej jak prowadził wideorozmowy i rozkładał się z papierami przy największym stoliku i przez cały dzień jedyny zarobek z niego to 3€ za kawę i jeszcze popijał sobie swoją wodę pod stołem. W ostatnim miejscu, w którym pracowałam, tacy klienci nie byli akceptowani. Kiedyś zapytałam szefa, dlaczego właściwie - co by o gościu nie mówić na prowadzeniu gastrobiznesu się znał, powiedział wprost, że nawet jeśli ktoś przychodzi, gdy lokal jest pusty, to wielu klientów, którzy chcieli bym tam zjeść nieco bardziej elegancki obiad, odstrasza taki widok. Słowem, zluzuj majty gościu, jak chcesz mieć "względny spokój" to pracuj sobie w domu. Rozumiem jakby Ci jakiś bachor latał jak poyebany wokół stolika i darł ryja wniebogłosy, ale jeśli Ci przeszkadza, że Ci pomachał i normalnie rozmawiał z matką, to raczej Ty byłeś tam nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar aaaaglucha
31 33

Ach, uwielbiam jak ktoś idzie pracować w publicznym miejscu i oczekuje od innych, że będą cicho, bo on tu pracuje. Na podstawie historii wydaje mi się, że wystarczyło by powiedzieć do dziecka/matki "pracuję i proszę mi nie przeszkadzać", żeby dziecko nie zaglądało Ci w ekran. Idąc pracować w kawiarni nie oczekuj, że będzie tam cicho. Klienci mają prawo rozmawiać, śmiać się, prowadzić dyskusje. Jeśli potrzebujesz ciszy to możesz zainwestować w odpowiednie słuchawki wyciszające.

Odpowiedz
avatar gawronek
12 16

@aaaaglucha to ten sam typ człowieka który bierze miejsce w wagonie ciszy żeby nikt mu nie przeszkadzał w pracy. A to, że sam naparza w klawiaturę tak, że słychać go na drugim końcu ... Albo wiecznie się miota przekładając rzeczy, ciągle mu telefon wibruje bo maile ... No cóż, grunt że on ma cicho ;)

Odpowiedz
avatar jass
7 9

@aaaaglucha: Nie zapomnę jak kiedyś spotkałam się z koleżanką w kinie - sala prawie pusta, do filmu jeszcze ileś czasu, więc sobie rozmawiamy. Aż w pewnym momencie podeszła jakaś osoba oburzona mówiąc, że jak chcemy porozmawiać to powinnyśmy pójść do kawiarni. Niestety, jest taki typ ludzi którzy uważają, że cały świat powinien się dostosować do nich.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
24 26

Jak chcesz pracować w spokoju w miejscu publicznym to idź do open space albo biblioteki. Problem solved.

Odpowiedz
avatar Michail
15 19

No nie było to nic strasznego. Może nie dla ciebie jest praca z kawiarni.

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 19

Nie lubisz dzieci, denerwują cię, czujesz się osaczony ich atencją, bo nie masz najmniejszej ochoty zauważać ich obecności, wymieniać uśmiechów i szczebiotów, odpowiadać na pytania. Krótko mówiąc - ciekawskie dziecko w pobliżu wybitnie cię rozprasza i złości. A sadząc z twojego pierwszego zdania w historii - dodatkowo masz wrażenie, że wszyscy wokół oczekują od ciebie życzliwości, tolerancji i słodko-pierdzących reakcji na zaczepki malucha. Mogę cię zrozumieć, bo poniekąd masz rację. Ktoś, kto takie zaczepki ignoruje, nie "odśmiechnie" się do dzieciaka, nie pomacha mu łapką, nie zagada uprzejmie - jest poczytywany za gbura, prostaka i chama. Więc w twojej historii chyba nie do końca chodziło o to, że ci dziecko przeszkadza w pracy, tylko, że odczuwasz imperatyw nawiązania z nim kontaktu - co zdecydowanie odebrało ci komfort psychiczny. Tak sądzę. Być może, kawiarnie nie są najlepszym miejscem dla małych dzieci, niemniej, nie mają do nich zakazu wstępu, zatem - można się ich tam spodziewać czasem. Być może, kawiarnie również nie są najlepszym miejscem do wykonywania pracy, zwłaszcza takiej, która wymaga dużego skupienia. Ale ja myślę, że gdybyś nawet tam siedział i dłubał palcem w nosie z nudów - też by ci gówniak przeszkadzał, bo - zwyczajnie - "zaczepiające" cię dzieci przeszkadzają ci ogólnie.

Odpowiedz
avatar singri
9 9

@Armagedon: Nie chcę z Tobą polemizować, bo z grubsza się zgadzam, tylko rozwinąć temat: Podobno dzieci ewolucyjnie są tak ukształtowane, żeby w ludziach, a zwłaszcza kobietach, budzić rozczulenie i instynkt opiekuńczy. Duże oczy, zadarty nos, pyzate policzki - podobne cechy zauważamy u malców wielu gatunków ssaków (a rynek zabawkarski wykorzystuje to, szyjąc pluszaki). Oczywiście służy to temu, żeby ktoś zaopiekował się maleństwem, gdy matce coś się stanie, co pomoże w przetrwaniu gatunku. Przywykliśmy uważać ten instynkt za naturalny i oczywisty. A tymczasem nie każdy go ma. Jest to oczywiście zupełnie normalne, ludzie muszą być różni, jakby wszyscy byli tacy sami, to świat byłby nudny. Ale jednak w społeczeństwie jest takie archaiczne przekonanie, że jak kogoś nie rozczulają małe dzieci, małe kotki, małe pieski, to "gbur, prostak, cham", a może i psychol.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 7

@singri: No owszem. Tak to właśnie z grubsza wygląda. Ale nie brakuje też rodziców, którzy nie pozwalają swoim dzieciom na zbyt swobodne zachowanie wobec obcych ludzi. Myślę, że mają rację.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 1

@singri: A i to jest bardziej skomplikowane. Bo nawet jak się ludzie nie "rozczulają" i mogą być zirytowani samą obecnością dziecka to i tak potrafią być pierwsi do ochrony dzieci w razie niebezpieczeństwa.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
10 22

Zgadzam się z komentującymi. Zastanawia mnie tylko ilość plusów. Ode mnie minus. Też pracuję zdalnie i do głowy by mi nie przyszło by mieć pretensje, że obok są np rogadane dziewczyny czy mlaskający faceci. Jeśli już decydować się na pracę w miejscu publicznym to trzeba być odpornym na normalnie funkcjonujących ludzi obok. Chce się ciszy i spokoju to do domu.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 1

@AnitaBlake: Funckjonujący ludzie obok. Gdyby do mnie się ktoś przysiadł i zaczął trajkotać i mnie zaczepiać to też bym się zirytowała nawet gdybym tylko sobie kawę piła.

Odpowiedz
avatar marynarzowa
15 17

Kawiarnia to nie miejsce do pracy

Odpowiedz
avatar Michail
3 3

@marynarzowa: Da się. Trzeba tylko umieć się odciąć.

Odpowiedz
avatar JW3333
4 20

I bardzo dobrze, że to dziecko zadawało tyle pytań i machało do obcych ludzi ich pozdrawiając. W przeciwnym razie za kilkanaście lat wyrośnie z niego zamknięty w sobie, roszczeniowy i niezainteresowany resztą świata młody człowiek.

Odpowiedz
avatar digi51
9 13

@bazienka: Jak na osobę rzekomo mającą coś wspólnego z psychologią zawodowo, zaskakująco głupie zdanie. Dziecko przy rodzicu czuje się pewnie i bezpiecznie, więc nie zastanawia się nad potencjalnym zagrożeniem. Co nie znaczy, że pcha się do każdego obcego człowieka, a tym bardziej, że będzie reagował pozytywnie na zaczepki obcych ludzi, będąc same.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@digi51: ofiara obcych pedofili (czyli nie wsrod rodziny i znajomych) padaja dzieci, które nie maja poczucia bezpieczenstwa, cierpią na brak zainteresowania i nie mają zdrowych granic bo nikt ich w domu nie tego nie nauczyl. Czesto konieczny jest dlugotrealy grooming, aby przelamac opory. Pierwsze slysze, aby pomachanie obcemu konczylo sie przyciagnieciem pedofila.

Odpowiedz
avatar JW3333
2 4

@bazienka: Gorszy dzień, czy ktoś Ci podkradł konto?

Odpowiedz
avatar anwute
12 20

@bazienka serio jesteś zdziwiona, że wpadasz do KOGOŚ kto ma dziecko, i to dziecko TAM PRZEBYWA? Jak potrzebujesz porozmawiać „o wszystkim”, to może umów się INFORMUJĄC wcześniej, że potrzebujesz przestrzeni na rozmowę w cztery oczy. Niektorym jak widać mózg wyżarło i wcale nie potrzebowały do tego rodzenia dziecka.

Odpowiedz
avatar fursik
12 18

@bazienka: Jakby ktoś przyszedł do MOJEGO domu i był obrażony, że są tam MOJE dzieci, to bym była co najmniej zdziwiona. A gdyby do Twojego chłopaka przychodził kolega, to za każdym razem masz wychodzić z pokoju i absolutnie się nie pojawiać, nawet żeby o coś zapytać? A dlaczego niepełnoletni człowiek nie zasługuje na minimum szacunku we własnym domu?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

?? zależy w jakim wieku to dziecko, nie każde można odeslać aby zajelo sie sobą, zreszta jesli odwiedzasz dzieciate koleżanki to chyba wiadomo, że beda tam dzieci. Uwazasz, że kolezanki powinny je zamknac na klucz na czas twojej obecnosci?

Odpowiedz
avatar digi51
9 13

@bazienka: "Mam gościa, zajmij się sobą" - a dziecko, to sorry, jakiś człowiek gorszej kategorii? Jakbym miała gościa i facet by się mnie o coś pytał, to nie powiedziałabym mu "a idź się zajmij sobą, bo u mnie koleżanka siedzi", a co dopiero dziecku, które tym bardziej może potrzebować pomocy albo czegoś nie wiedzieć? Nie kumam, jak koleżanki przychodzą DO MNIE i wiedzą, że mam dziecko, to chyba liczą się z tym, że to dziecko tam będzie? Co innego jak umawiamy się na mieście - wtedy trzeba ustalić czy bierze się ze sobą dziecko czy nie i dać wybór drugiej osobie, czy chce w spotkaniu z dzieckiem brać udział? Ale serio? U mnie w domu mam przeganiać innego domownika jak natrętną muchę, bo Tobie się wydaje, że dziecku wystarczy powiedzieć "nie przeszkadzaj", a ono z uśmiechem na twarzy przeprosi, zamknie się w pokoju i wyjdzie dopiero za matki (a może Twoim) przyzwoleniem.

Odpowiedz
avatar juzwos
2 2

@bazienka: można by bachory za drzwi wystawić żebyś nie musiała ich oglądać

Odpowiedz
avatar anwute
11 21

Dziecko Ci pomachało w kawiarni? No k*wa dramat. Nie wiem, jak przeżyłeś taką traumę. Czytajac historie zdecydowanie Ty powinienes wyjść i nie robić problemu z d*py. Idź w miejsce, które jest przeznaczone do pracy, kawiarnia to wybór tak trafny, że zaczynam podejrzewać wyższe IQ u opisywanego dzieciaka, niż u Ciebie.

Odpowiedz
avatar Shimenawa
14 18

Kocham jak Januszobiedaki idą do kawiarni i za najtańszą kawkę wynajmują stolik na pół dnia bo PRACUJOM. Jak ci przeszkadza obecność ludzi w miejscu publicznym to przestań żerować na dobrej woli kawiarni i wracaj do domu?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2023 o 7:37

avatar logray
6 10

@Shimenawa Fakt mi się to też nie podoba. Zazwyczaj takie osoby wybierają ruchliwe miejsce (jak osobnik w historii - inaczej matka z dzieckiem by się nie dosiadła) i blokują stolik(i) na x godzin. Bo one pracują. Ale jakoś nie zauważają, że kawiarnia też pracuje i zarabia na istnienie miedzy innymi dzięki temu, że jest gdzie usiąść. Z punktu widzenia kawiarni taka matka z takim gadatliwym dzieckiem jest o wiele lepszym klientem. Przyjdzie, kupi kawę, coś dla dziecka i za kilka minut zniknie robiąc miejsce dla innej osoby. Dwie psiapsiuły pogadają zjedzą ciasto do tej kawy i też znikną. Interes się kręci. A jak trafią na piekielnego "ja pracuję" to się nie kręci.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
5 5

Teraz to się faktycznie trochę zmienia, ale jeszcze niedawno kawiarnie były miejscami, gdzie raczej chodzi się na lody/ciastko/koktajle (a nie jak nazwa sugeruje) i bardzo często z dziećmi. Kawę wtedy mało kto pił "na mieście" zgodnie z dewizą, że kawę to mamy w domu. Natomiast o ile nie mam nic przeciwko dzieciom w lokalach gastronomicznych, to zawsze denerwują mnie rodzice, którzy wypuszczają dziecko na spacery po kawiarni, czy restauracji. Może mam zbyt bogatą wyobraźnię, ale jednak automatycznie wyobrażam sobie, że takie dziecko wlezie pod nogi kelnerce niosącą gorącą herbatę, czy zupy i po prostu zrobi sobie krzywdę. W kawiarni, czy restauracji powinno się jednak siedzieć przy stoliku z wyjątkiem sytuacji np. przejścia do toalety, więc jak dziecko nie może usiedzieć na tyłku, to jednak nie powinno się go tam zabierać po prostu ze względów bezpieczeństwa. Ewentualnie wybrać lokal, gdzie jest jakiś kącik zabaw.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2023 o 11:08

avatar mama_muminka
5 9

@MarcinMo Tu z historii nie wynika, żeby to dziecko "wędrowało po lokalu". Na minutę podeszło do autora historii żeby popatrzeć w ekran, po czym matka je zgarnęła je z powrotem.

Odpowiedz
avatar timka
3 9

@MarcinMo: To dziecko nie może odejść od stolika? Może jeszcze powinno być do niego przywiązane? Skoro autorka nie zareagowała wtedy to o co ma pretensje? Powinna je mieć raczej do siebie.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
10 16

Nie dziwmy się potem, że młode kobiety nie chcą mieć dzieci, skoro standardy wobec dzieci i ich matek są nierealne. Dziecko pomahało, rozmawiało z mamą i podeszło na minutę popatrzeć w ekran? Mama odpowiadała na pytania dziecka, a następnie zareagowała PO MINUCIE kiedy dziecko naruszało przestrzen i zerkalo w komputer? To jak zdaniem autora powinien zachowywać się kilkulatek w kawiarni? Jak na możliwości ruchowe i mentalne dziecka w tym wieku, to było wyjątkowo grzeczne dziecko i matka, która dbała, żeby umiało się zachować w kawiarni. Autor jednak upomniał matkę. A następnie uznał, że jej zachowanie było na tyle piekielne, że należy ją opisać na piekielnych. WTF.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
9 13

Dzieci należy zabierać do sklepów i do kawiarni właśnie po to żeby umiały się zachować w miejscach publicznych. Dzieci uczą się przez modelowanie. Patrzą, co robią dorośli i kopiują te zachowania. Jeśli nie będziemy zabierać w miejsca publiczne dzieci do 10 roku życia (bo nie umieją się zachować jak dorośli) to jedyne co osiągniemy to 10 letnie dzieci, które nie będą umiały się zachować w miejscach publicznych....

Odpowiedz
avatar juzwos
7 7

Kawiarnia to średnie miejsce do pracy bo nie da się przewidzieć kto będzie jej klientem. Dlatego to ty ryzykujesz i czemu akurat twój święty spokój na być ważniejszy od dobrego samopoczucia bombelka? Większy rachunek płacisz w kawiarni?

Odpowiedz
Udostępnij