Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znacie te artykuły? Trzydziestoletni miliarder opowiada jak zdobył pierwszy milion i radzi…

Znacie te artykuły? Trzydziestoletni miliarder opowiada jak zdobył pierwszy milion i radzi młodym ludziom, jak się dorobić. "Tata mi dał. Weźcie od swojego". Luźne nawiązanie do historii o niedobranym małżeństwie.

Przypomniało mi się jak jakiś rok temu poznałam pewną osobę, która skojarzyła mi się z bohaterką tamtej historii.
Pracuję sobie w firmie logistycznej w dziale księgowości. Rok temu kolega z pracy zaprosił mnie na swoje urodziny. Spotkałam tam byłego pracownika tej firmy, dalej zwanego Kolegą i poznałam jego dziewczynę, dalej zwanej Dziewczyną.
Słów kilka o Koledze. Ogólnie gość całkiem do pogadania, ale zawsze kojarzył mi się z takim drobnym cwaniaczkiem i szpanerem.

Kolega ma dzianych starych, ale mają oni czwórkę dzieci, więc dali możliwość skończenia studiów, pomieszkania za darmochę w domu rodzinnym, trochę grosza, a potem krzyż na drogę.
Kolega z typu jak zarobić, żeby się nie narobić. Jeszcze na studiach związał się z bogatą dziewczyną w typie córeczki tatusia, swoją drogą przesympatyczną i inteligentną. Gdy zwalniał się z firmy miał z nią otwierać jakiś biznes.

Na tej imprezie powiedział, że parę miesięcy wcześniej zerwał z poprzednią dziewczyną, bo za bardzo naciskała na ślub i założenie rodziny. Znalazł się wtedy w głupiej sytuacji, bo przez wszystkie te lata (byli łącznie prawie 10 lat razem) mieszkał u niej w mieszkaniu, pracował sobie luźno, podróżował, bo tamtej dziewczynie grosza nie brakowało i nie mieli żadnych zmartwień. Po zerwaniu musiał wrócić do rodziców, ale już kilka tygodni później wprowadzał się do obecnej Dziewczyny.
Dziewczyna, podobnie jak poprzednia miały spory "posag".

Teraz kilka słów o mnie. Mój mąż jest pół-Hiszpanem i jakiś czas temu wpadł na pomysł otwarcia sklepu z produktami spożywczymi z Hiszpanii, Portugalii i Ameryki Płn.
Po dyskusjach i analizach zdecydowaliśmy, że mąż na początku będzie ogarniał sam, a ja zostanę na etacie, abyśmy mieli jedno pewne źródło dochodu. Biznes na tamten moment dopiero raczkował i ciężko było mówić o zysku, a co dopiero o pieniądzach na pracownika.

Tak na rzeczonej imprezie wdałam się z dyskusję z Dziewczyną:
Kolega: I co? Dalej w tej samej firmie?
Ja: Tak, póki co tak
K: A widzisz, a my z Dziewczyną założyliśmy taki sklep... (nawet nie pamiętam czym handlowali, ale coś tam sprzedawali z Chin) no i powiem ci, dzieje się, dzieje! Nawet nie wiem, ile mamy zamówień dziennie, z tysiąc?
J: Ooo, to fajnie, to naprawdę musieliście mieć dobry pomysł, kurcze, mam nadzieję, że ten nasz sklep też wypali, bo tyle kasy w to włożyliśmy i mąż tam całe dnie i pół nocy haruje.
Dziewczyna: No i to jest błąd! Bo szef to nie ma pracować, tylko firmę rozwijać
J: Hehe, no tak, tylko kto by tam wtedy pracował, no ja mam swoją pracę
D: Zatrudnijcie ludzi
J: Co ty, na razie na to kasy nie ma
D:Jak to kasy nie ma? Mówiłaś, że zainwestowaliście
J: Tak, ale w towar, wyposażenie sklepu... trochę stąpamy po cienkim lodzie z tymi oszczędnościami
D: Ojej, no ale to się firmy nie otwiera z 20 tysiącami. To trzeba od razu dziesięć razy tyle.
J: Spokojnie, wszystko policzyliśmy, po prostu dopóki nie ma za dużych przychodów, wolimy możliwe oszczędzić
D: Nie no sorry, ale tak się biznesu nie robi
J: Em, ok...
D: serio, ja wiem co mówię, zobacz, nasz biznes działa, bo wiedziałam, gdzie zainwestować, kupiliśmy towar póki tani i na samo to nam pół bańki poszło, ale opłaci się...
J: O, wow, tyle towaru? Kurczę to gdzie to składujecie w ogóle
D: Aaaa, mój tata nam hale udostępnił, a poza tym tam obok ma biura to też tam sobie pracujemy
J: Mhm, no ale pół bańki? Wow, no to się wam powodzi, że tyle kasy mieliście. Kolega, powiedz, gdzie się zatrudniłeś po odejściu z pracy, też tam pójdę, hehe.
D: Taaa, z jego pracy. Tata nam dał na start firmy. W ogóle fajnie, bo jego pracownicy nam stronę zrobili i z tym całym bajzlem internetowym pomogli.
J: A, no tak, tak to można biznes otwierać.
D: No, dokładnie, wy też tak powinniście zrobić, od razu z grubej rury, a nie tak grosze ciułać.
J: Haha, no wiesz, mi tak rodzice pół miliona z rękawa nie wyciągną niestety
D: Ale o co ci chodzi?
J: No o nic, tylko my nie mamy skąd wziąć takiej kasy i tyle.
D: I co, mam się teraz wstydzić, że mi tata dał?
J: Nie, ale nie ma niestety zastosowania dla twoich rad w naszej sytuacji
D: To chyba ty prosiłaś o radę
J: Em, nie?
D: No mówiłaś, że wam biznes nie idzie
J: Nie, mówiłam, że dopiero startuje, nie prosiłam o żadne rady, po prostu niech każdy robi swoje, ok?
K: Dobra, nie denerwuj się tak, przecież Dziewczyna chciała dobrze, nie?
D: No pewnie, że chciałam dobrze, kochana! Przecież ja ci życzę jak najlepiej, w biznesie jest miejsce dla wszystkich i dla rekinów i dla płoteczek, spokojnie! Po prostu wiesz, my wolimy zarządzać firmą, a nie w niej pracować, ale oczywiście niektórzy cenią sobie tę ciężką pracę, to takie prawie rzemieślnictwo! To szlachetne! Ale widzisz, mój misiu ma zmysł do biznesu i my nie musimy tyrać...

Akurat w ostatnie zdanie uwierzyłam bez zastrzeżeń.

biznes kasa

by ~rubia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
18 18

Identycznie jak ktoś w wieku 20 lat ma własne mieszkanie i "sam na nie zarobił". :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2023 o 8:50

avatar LuckyPunk
4 10

@ingrami Z mieszkaniem chyba łatwiej niż z otwieraniem biznesu za pół miliona. Trochę pewniejsza inwestycja. Da się

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
8 10

@LuckyPunk: w wieku 20 lat? Przy obecnych cenach mieszkań?

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@LuckyPunk: przecież mieszkania (małe) kosztują niewiele mniej niż pół miliona, więc o czy ty mówisz? (że nie wspomnę, że większe kosztują znacznie więcej niż pół miliona)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@LuckyPunk: już widzę jak 20-latek za własne pieniążki kupuje mieszkanie XD

Odpowiedz
avatar Chrupki
10 10

Matko, co za tłumok z tej Dziewczyny..:-)

Odpowiedz
avatar Ohboy
16 16

Rzadko się zdarza, żeby dzieci bogatych rodziców były skłonne przyznać, że są na uprzywilejowanej pozycji i mają łatwiej niż szare żuczki. Znałam takiego mądralę, który wszystkim radził, żeby zakładali własne biznesy i rzucali pracę na etacie. Tylko zapominał wspomnieć, że jak jego biznes padnie, to nie ma problemu, bo rodzice dadzą i na długi, i na kolejną firmę ;)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 8

@Ohboy A i na tę, która wtedy miał, pewnie też dali.

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

@pasjonatpl: Oczywiście. Do tamtego biznesu potrzebował dobrego sprzętu i od ręki miał taki za grube tysiące. Inna znajoma też była tym zainteresowana, ale najpierw musiała iść na etat, żeby zarobić na sprzęt ;)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 9

@Ohboy: I to jest jedna z różnic między biednymi a bogatymi. Oczywiście tak czy inaczej trzeba mieć pomysł na biznes i umieć go wprowadzić w życie. Ale biedny ma jedną szansę. Jak nie wyjdzie, to następnym razem może spróbować za kilka lat, jak już ureguluje wszystkie należności i odłoży kasę na następny biznes. Bogaty może do swojego interesu dokładać dlużej albo inwestować w kilka innych rzeczy i niech chociaż jedna zacznie przynosić odpowiednie zyski, to jest ustawiony. Poza tym zupełnie inaczej się myśli, planuje i ponosi ryzyko, jak ma się poduszkę finansową w razie niewypału, a inaczej, jak się inwestuje wszystkie swoje oszczędności. To też jest jedna z przyczyn permamentnej biedy w wielu krajach na świecie. Jedna, ale nie jedyna. Jeśli się zarabia poniżej minimum egzystencjalnego, że nie starcza nawet na normalne wyżywienie, to ciężko myśleć o oszczędzaniu kasy i inwestowaniu w przyszłość.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Ohboy: To i tak twoja znajoma miała szczęście, że otworzyła podobny biznes i było zapotrzebowanie. Bo mogło być też tak, że ten gość po prostu wypełniłby niszę na rynku, zaczął kilka lat wcześniej, rozkręcił interes, zdobył wszystkich albo prawie wszystkich dostępnych klientów, a twoja znajoma, zaczynając parę lat później, właściwie nie miałaby czego zaczynać, bo nie miałaby żadnych klientów. Tzn. może po jakimś czasie przejęłaby część jego klientów, ale w tym czasie musiałaby dokładać do interesu, chociażby opłacać wszystkie podatki i składki.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@pasjonatpl: No właśnie niezbyt jej się udało, bo było tak, jak mówisz. Rynek zdążył się zapełnić zanim zarobiła na przyzwoity sprzęt, więc robi to tylko w ramach dodatkowych zleceń, jednocześnie mając etat. Boi się po prostu postawić wszystko na jedną kartę, bo nikt jej finansowo nie pomoże. Nie stać jej na ryzyko.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Ohboy: W cięższych czasach właśnie z tego biorą się rewolucje. Ale chodzi mi o czasy, gdzie większość ludzi jest naprawdę bardzo biedna i nie ma szans na poprawę swego losu, bo elita zgarnia wszystko i zamyka się w swojej bańce, nie widząc problemów na zewnątrz, więc nic z tym nie robi. Nie da się tego w żaden sensowny sposób rozwiązać, ale fajnie by było zobaczyć, jak taki banan (dziecko bogatych rodziców) nagle zamienia się miejscami właśnie z kimś, kto zaczyna z dużo niższego pułapu i bez takiej poduszki finansowej. Może to by ich czegoś nauczyło.

Odpowiedz
avatar timka
2 2

@pasjonatpl: Różnica chyba miedzy mniej zamożnymi a bogatymi, bo biedni to oni raczej nie byli skoro otworzyli sklep. Tak chyba za bardzo nie rozumiesz co to jest bieda.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

no znam ci ja takiego, syn lekarza, ojciec ma z 5 mieszkan w tym to, w ktorym mieszka wspomniany typ on administruje tymi mieszkaniami , umowy, czynsze i inne takie i stwierdzil np. ze chce kobiete, ktora ma podobny status materialny- wlasne mieszkanie xd kiedys mu wytknelam, ze gdyby nie rodzice, to by wynajmowal, jak i ja wtedy, to okazalo sie, ze wg siebie on za "uslugi dla rodziny" moze sobie roscic prawo do nieruchomosci i traktowac jak wlasne...

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

oj, tak, znam sporo takich ludzi. Też uwielbiam ludzi, którzy nigdy nie szukali samodzielnie pracy, od razu dostali dobrą robotę po znajomości, a są pierwsi do wyjaśniania, czemu to twoja wina, że nie masz tak dobrej pracy, jak oni.

Odpowiedz
avatar Librariana
2 2

Każdy jest kowalem swojego losu. Ale nie każdy odziedziczył kuźnię.

Odpowiedz
Udostępnij