Od kiedy weszły w użycie światła do tzw. jazdy dziennej (świecą TYLKO z przodu co ważne dla historii), odnoszę wrażenie że kierowcy w ogóle zapomnieli że istnieją też światła mijania, nie mówiąc już o drogowych czy przeciwmgielnych.
Kilka dni temu na trasie E67 w okolicach Wrocławia lał naprawdę ulewny deszcz. Widoczność - w granicach góra kilkunastu metrów, wodny pył z opon w powietrzu, na szybach krople jakby ktoś wiadrem polał, wycieraczki nie dawały rady. Jak myślicie - ile samochodów miało włączone normalne światła? Może co piąty. Reszta toczyła się na tych dziennych, w pogardzie mając fakt że z tyłu widać ich po zbliżeniu na mniej niż 10 metrów. Co przy prędkości nawet 80 km/h dawało dosłownie kilka sekund na wyhamowanie i ewentualną zmianę pasa. Oczywiście o ile lewym nie ciął jakiś samobójca grubo ponad setkę, oczywiście też na tych mętnych dziennych świeczkach.
Próbowałem kilka razy po dojechaniu pomrugać długimi żeby zwrócić na siebie uwagę kierowcy, a po wyprzedzeniu wyłączałem i włączałem tylne światła. O co chodzi załapał tylko JEDEN - jakiś Czech - widziałem w lusterku że włączył normalne. Reszta w ogóle nie skojarzyła że właśnie uniknęli zaparkowania w zadku przez brak świateł z tyłu. Potem dałem już sobie spokój.
Zresztą na co dzień deszcz jest niepotrzebny dla podniesienia adrenaliny. Wystarczy w nocy skręcić z oświetlonej latarniami głównej drogi w boczną. Zanim oczy się przyzwyczają po kilku metrach można prawie nadziać się na toczącego bałwana bez świateł z tyłu.
samochód światła
problem leży też w zbyt dużej ilości elektroniki i automatyki, dzienne włączają się zawsze - bo przepisy mijania - jak jest ciemno albo ręcznie; ale jest też problem z tymi którzy mają elektronikę "pośrednią" upośledzoną i nawet w nocy tylko na dziennych jeżdżą
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Nie tak do końca to elektronika winna a psychologia, po pierwsze nikt nie czyta instrukcji obsługi która wyjaśnia jak to działa i średnio rozgarnięta małpa powinna to ogarnąć. Największą winę ponosi napis "AUTO" na przełączniku świateł, ponieważ nikt nie czyta instrukcji to każdy zakłada że to takie zautomatyzowane że AUTOmatycznie zapala i gasi światła odpowiednie do warunków.
Odpowiedz@Alex_y: Samochody z automatycznymi światłami mijania, w opisanych warunkach to raczej światła włączą :) Używałem kilka i oczywiście ich czułość się różni. Czyli jeden włączy przy małej mżawce a drugi tylko przy większej. Ale nie widziałem jeszcze takiego co przy pogodzie z opisu nie odpaliłby świateł mijania i dalej leciał na dziennych. Przy dużym zachmurzeniu te systemy działają OK. Podobnie jak pod tunelami, długimi mostami itp. Raczej problemem są auta ze światłami sterowanymi przez tradycyjną inteligencję ;) Niemniej najbardziej przychylę się do tego co napisał ktoś poniżej. Światła, światłami ale to przede wszystkim autor nie dostosował prędkości do panujących warunków. Bo nawet jak 99% aut by miało włączone to trzeba przyjąć poprawkę na ten 1% co nie będzie miał. A poza tym psy, koty, ptaki, złamane gałęzie, zepsute auta, nawaleni piesi itp którzy niekoniecznie będą pamiętać o "światłach mijania". Jeśli jedziesz tak, że obecność lub brak świateł na innym pojeździe / obiekcie na drodze jest czynnikiem który decyduje o Twoim przeżyciu to jedziesz za szybko :)
Odpowiedz@rhkkkk Reductio ad absurdum: na autostradzie w doskonałych warunkach należy jechać góra 40 kmh, bo z rowu zawsze może wyskoczyć hiszpańska inkwizycja? Przeżyłem, czyli nie jechałem za szybko. Argumentacja że zawsze należy spodziewać się niespodziewanego jest słuszna, ale nie popadajmy w skrajności. W przeciwnym wypadku najlepiej nie ruszać się z miejsca. Chociaż nie, nawet w takim przypadku grożą śmiertelne odleżyny. Jadąc po trasie szybkiego ruchu mam prawo oczekiwać że nie napotkam dziadka jadącego pod prąd, czołgu ustawionego w poprzek drogi, barana bez świateł i leju po bombie. To są całkowicie racjonalne założenia, bez nich strach byłoby wyjechać z garażu.
OdpowiedzWłaśnie wróciłem z kilkudniowego rodzinnego wyjazdu i powiem Ci tak: żałuję, że mogę Ci dać tylko jednego plusa.
OdpowiedzTutaj jest moim zdaniem dwustronna piekielność. Owszem, w trudniejszych warunkach atmosferycznych należy włączyć światła mijania. Ale w sytuacji, gdy warunki atmosferyczne ograniczają widoczność i sam piszesz, że masz dosłownie kilka sekund na wyhanowanie i zmianę pasa to oznacza, że nie dostosowujesz prędkości do warunków i jedziesz po prostu za szybko. Też lubię szybką jazdę, ale nie wtedy jak są problemy z widocznością.
Odpowiedz@MarcinMo Nie napisałem z jaką prędkością jechałem. Napisałem jedynie, że 80 kmh to było za dużo. Poza tym mogę chyba oczekiwać od innych uczestników ruchu, że będą
Odpowiedz@MarcinMo: Nie napisałem z jaką prędkością jechałem (mniejszą dla uściślenia). Napisałem że 80 kmh na ekspresówce to było za dużo. Poza tym chyba mogę oczekiwać od innych uczestników ruchu drogowego że w warunkach pogorszonej widoczności powinni zapalać światła.
OdpowiedzChyba jechałem tą samą trasą. Oberwanie chmury takie że światła mijania przy takiej pogodzie to mało i naprawdę lepiej włączyć przeciwmgielne jak widoczność jest słaba. To że się nazywają przeciwmgielne nie znaczy że nie można ich używać przy ciężkiej ulewie lub śnieżycy.
Odpowiedztypowe janusze "panie, jakie światła, przecież mom, świecom się, dzienne (gówno)ledy" "panie, jakie światła, przecież jo mom automat, same się wlonczom jak bendzie ciemno" jest też trzeci typ... w czasie ulewy, kiepskiej widoczności itd włączam przeciwmgielne, a czasem się trafi janusz: "panie, po co pan świcisz tymi przeciwmgilenymi, przecie dzień jest"
Odpowiedz