Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja z Biedronki - całość dodatkowo podsyca fakt, że opowiedziałam o niej…

Sytuacja z Biedronki - całość dodatkowo podsyca fakt, że opowiedziałam o niej koleżance, która pracuje na kasie w innym markecie i zostałam przez nią opierniczona od góry do dołu, że cała sytuacja to moja wina.

Na moim osiedlu jest Biedronka i ponieważ osiedle jest dość nowe, jest to jedyny sklep w promieniu 3km. Wyboru więc nie mam, jeśli chodzi o drobne, szybkie zakupy. Sklep denerwuje mnie już od kilku miesięcy, widać, że jest wyjątkowo źle zarządzany - wszędzie stoją palety z towarem, tak, że w wielu miejscach nie da się przejść.

Pierwszy zgrzyt miałam parę miesięcy temu, gdy kupowałam tam jakieś ścierki - była promocja na tekstylia, artykuły gos.dom i coś tam jeszcze - ale tekstylia i artykuły gos.dom. zapamiętałam, bo ścierki zaliczały się do obydwu. Okazało się, że wbrew regulaminowi promocji, na drugi produkt nie naliczył się 70% rabat. Poprosiłam kasjerkę o wyjaśnienie, przyszła kierowniczka, która wręcz oburzona oznajmiła, że te ścierki są jakiejś luksusowej firmy i OCZYWIŚCIE nie podlegają rabatowi, choć NIGDZIE nie było o tym wzmianki. Zwróciłam je więc, co wywołało w obu kobietach przewracanie oczami i głośne narzekanie.

Innym razem odmówiono mi sprzedaży jakiegoś produktu promocyjnego, bo kodu kreskowego nie było w systemie.
W sklepie zawsze jest kolejka na kilka osób i zawsze czynna tylko jedna kasa. Do tego kasjerki często przerywają pracę na pogaduszki z innymi pracownikami.
Jednak w zeszłym tygodniu postanowiłam na dobre pożegnać się ze sklepem.

Od niedawna w sklepie są kasy samoobsługowe. Działają jak działają - w innych sklepach zawsze ktoś nadzoruje kasy i w razie czego zatwierdza produkty, ale w tym oczywiście nie i przy każdym problemie trzeba czekać aż kasjerka będzie miała czas między klientami podejść do samoobsługowych.

Tegoż dnia postanowiłam obsłużyć się sama - kasa niestety prawie przy każdym produkcie świrowała i na przemian kazała wyjąć produkt z powodu nieprawidłowej wagi, potem znowu go odłożyć i tak w kółko. Kupiłam sałatę lodową sprzedawaną na sztuki - okazało się, że waga nie pasuje i musi podejść pracownik. Był to już chyba trzeci raz, a za każdym razem czekałam ok.5 min na pracownika - policzcie sobie.
Zapytałam kasjerki czy nie może podejść jakiś inny pracownik - zawołano kierowniczkę.

Słuchajcie tego.

Kierowniczka podeszła, zobaczyła, że ostatni produkt to sałata lodowa i waga się nie zgadza, wzięła więc sałatę, wyjęła z folii i zaczęła odrywać liście.
Zapytałam jej, co ona wyprawia, a ta oznajmiła, że widocznie sałata jest za ciężka i sprawdza czy czegoś w niej nie schowałam.
Absurd? Na tym nie koniec. Powiedziałam kobiecie, że chyba się nie spodziewa, że ja teraz tę sałatę wezmę.
K: A niby dlaczego nie? Przecież ją sobie pani umyje w domu
J: No bez przesady, nie mam ochoty brak uszkodzonego towaru
K: Jakiego uszkodzonego? To tylko liście
J: To żart?
K: Żart to jest, że pani nie potrafiąc korzystać z kasy samoobsługowej pcha się do niej!
J: Korzystam wszędzie z kas samoobsługowych i nigdzie nie ma takiego problemu jak u was!
K: My mamy nowe kasy, proszę zrozumieć, że one muszę się no dotrzeć! Pani zawsze taka idealna jest?
J: To jest urządzenie, które się programuje, a nie człowiek, który musi się odnaleźć w nowej pracy! Jeśli nie działa prawidłowo to jest źle zaprogramowana
K: No to trudno, no to jest! Po co się pani awanturuje!
J: Bo chcę kupić raptem parę rzeczy, a stoję przy tej kasie od 15min!!! Pani się dziwi, że ja się denerwuje?
K: No to mówię, po co się pani pcha do samoobsługowej, jak pani nie ma czasu!
J: Dobra, naprawdę, dosyć tego, do widzenia - zostawiłam zakupy i chciałam wyjść, a kierowniczka kazała innemu pracownikowi mnie zatrzymać. Na szczęście chłopak był mądrzejszy niż ona, bo wymamrotał tylko, że jemu chyba nie wolno. Wyszłam i postanowiłam, że więcej tam nie wrócę.

A koleżanka kasjerka uznała, że niepotrzebnie stresowałam pracowników i że ona takich klientów nie cierpi, bo wszelkie niedogodności w sklepie nie są ich winą - i ja w to wierzę, ale czyjąś winą są. Nie mam w zwyczaju wyżywać się na szeregowych pracownikach, ale każdy ma swoją cierpliwość.

biedronka

by ~lucjana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lessa
25 25

Jak najbardziej, nie są winą personalną danego pracownika. Ale zostałaś potraktowana okropnie. Co innego jakby kierowniczka przeprosiła za kłopot i, tak jak w innych sklepach, zaznaczyła prawidłową wagę. Również nie zapłaciłabym za, jakby nie patrzeć, uszkodzony produkt. Więc uważam, że Twoja koleżanka ma jakiś problem, bo absolutnie nie widzę

Odpowiedz
avatar Lessa
5 5

tu Twojej winy.

Odpowiedz
avatar aienma
1 1

@Lessa: Pierwszy raz się spotykam z czymś takim jak rwanie liści z sałaty. Aż się zastanawiam, czy to nie fejk - do tej pory jak był błąd z wagą/produktem na kasie to przychodziła kasjerka, pikała kartą, zatwierdzała że koszyk się zgadza i szła dalej. Wyjątek, jak produkt był po terminie, no to go zabierała (tak, kasy już teraz nie puszczają produktów po terminie, chyba, że jest błąd i ich daty nie ma w systemie). Wagi w nowych biedrach (czy to po remoncie) to jakiś horror, one się czepiają dosłownie co chwilę i o wszystko. Kasjerki nawet za bardzo nie sprawdzają co tam jest tylko autoryzują i lecą dalej.

Odpowiedz
avatar Lessa
0 0

@aienma też takiej sytuacji nigdy nie miałam. Zakupy robię głównie w Lidlu i tam wagi bardzo się poprawiły w stosunku do stanu sprzed roku - wtedy zawsze miałam problem z przyprawami itd. Historia może być fejkiem, ale z drugiej strony wariatów i furiatów na tym świecie nie brakuje.

Odpowiedz
avatar Ohboy
19 21

Ale jak klient oderwie liście od towaru to już problem XD Tragedia. Niestety, ale jeśli chodzi o Biedrę to palety i brak pracownika przy kasach samoobsługowych są standardem, a nie wyjątkiem.

Odpowiedz
avatar Habiel
5 7

Dlatego w miarę możliwości omijam te sklepy szerokim łukiem. Palety zastawiają wszystko, czynna jedna kasa normalna (albo wcale), pieczywo tak odpiekane, że rano nie idzie go zjeść. Obsługa też mało kiedy uprzejma i kasuje kolejne osoby, gdy zakupy leżą jeszcze na tym miniaturowym blaciku. W Lidlu czy Netto (bo te mam najbliżej z dyskontów) jakoś takich problemów nie ma.

Odpowiedz
avatar iks
-1 1

@Habiel: Jest jedna biedronka gdzie niema tego problemu - centralna. W niej jest zawsze na zmianie ponad 10 pracowników.

Odpowiedz
avatar Jorn
12 12

Jeśli rzeczywiście palety są porozstawiane tak, że utrudniają przejście, to może też utrudniają ewentualną ewakuację w razie pożaru. Możesz ich podkablować strażakom, oni w takich sytuacjach mają podobne uprawnienia jak policja, np. mogą wystawić mandat szefowi obiektu.

Odpowiedz
avatar czydredy
11 11

@Jorn jakby tak zgłaszać każdą biedronkę, to za chwile zabraknie strażaków do innych interwencji. Chodzenie po biedronce wygląda jak modne teraz labirynty w polach kukurydzy. Nawet godzina o której się pójdzie na zakupy nie ma większego znaczenia, bo te palety są tam ZAWSZE.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

@czydredy: też mam takie wrażenie z tymi paletami i nie rozumiem, czemu właśnie w Biedrach jest z nimi taki problem... jeszcze ok, jakby paleta była na drodze bo akurat pracownik coś wypakowuje w tej danej chwili - ale nie, one po prostu stoją sobie bezpańsko i bez sensu, i nikt się koło nich nawet nie kręci z pracowników (czasem robię większe zakupy, np. 30-40-minutowe, i przez ten cały czas taka paleta sobie po prostu stoi i tarasuje przejście)

Odpowiedz
avatar kinga0041
0 0

@marcelka Z paletami jest tak że osoba która je rozkłada jest osobą dochodzącą do kasy gdy trzeba rozładować kolejkę. Jak zacznie się ruch to palety stoją nawet pół dnia i czekają na rozładowanie

Odpowiedz
avatar GrubyTomek
0 0

@czydredy więc nie zgłaszaj żadnej. Tylko potem nie narzekaj, że wszystko jest pozastawiane.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
0 0

@Jorn ja w biedrze widziałam, że palety z mięsem też potrafią tak leżeć luzem poza lodówką przez dłuższy czas, masakra

Odpowiedz
avatar marynarzowa
0 2

Biedronka to chyba najgorszy market jaki znam

Odpowiedz
avatar Znerwus
10 10

Dla dobra swojego stanu psychicznego albo nie rozmawiaj z koleżanką o pracy albo całkowicie zrezygnuj że znajomości. Kierowniczka potraktowała Cię wyjątkowo nie profesjonalnie, w takim wypadku żadnej grzeczności, po prostu bez słowa dochodzisz

Odpowiedz
avatar katem
1 5

Bez względu na lokalizację do Biedronki wchodzę tylko w ostateczności - tam i obsługa i klienci zwykle są nieprzyjemni, czy nawet chamscy. Dwa razy zdarzyło mi się zostawić zakupy przy kasie, bo kasjerki, ni z tego, ni z owego bez słowa odeszły od kasy, więc po 10 minutach czekania zostawiałam zakupy - więcej w tych sklepach się nie pojawiłam. Klienci z kolei włażą ci na plecy, pchają, wpychają się i tym podobne zachowania bez słowa "przepraszam".

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

radze zrezygnowac nie tylko ze sklepu, ale i z relacji z kolezanka i zglosic kierowniczke do centrali

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@timka: to luksus masz. Ja znam tylko jedną biedronkę, gdzie jest specjalny pracownik do nadzoru kas samoobsługowych i to raczej tylko, kiedy jest duży ruch. Ta część z liściami sałaty wydaje się naciągana, choć mi raz pracownica zaczęła gołą rękę wyjmować bułki z torebki, więc kto wie...

Odpowiedz
avatar aaaaglucha
3 3

@timka: Nie trzeba czekać na podejście pracownika do kas samoobsługowych w biedronce? taa, fajnie by było. Raz miałam taką sytuację, że w moich zakupach było coś lekkiego, chyba proszek do pieczenia i cukier waniliowy. Kasuję torebkę proszku na kasie samoobsługowej i wyskakuje mi jakiś problem, chyba z wagą produktu. Czekam ze 2 minuty, nikt nie przychodzi, rozglądam się żeby chociaż kogoś w zasięgu wzroku poprosić i nie mam takiej możliwości. Więc wrzuciłam do półki klucze i problem zniknął :) Kasuje kolejne produkty i znowu mam coś lekkiego, co powoduje kolejny problem. Rozglądam się, czekam z minutę i wrzucam do półki telefon, problem rozwiązany, mogłam zapłacić za zakupy. Po spakowaniu zakupów nikt nie przyszedł chociażby się zapytać dlaczego wrzuciłam klucze i telefon do półki...

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@aaaaglucha: Tak ale nie tak jak w historii, że się czeka ileś razy po ileś minut.

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@digi51: Ale tu chodzi, że ona czekała ileś razy przy jednych zakupach to nie wierze, że tak mogło być.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@timka: Pff, no w to akurat wierzę bez zastrzeżeń. Oduczyłam się chodzenia na zakupy w sobotę przed południem. Właśnie w biedrze, przeżyłam kiedyś sytuację, gdzie w sobotę o 11 otwarta była jedna kasa z kolejką do połowy sklepu, umęczona kasjerka latała między kasą a kasami samoobsługowymi, a większość ludzi z zakupami na co najmniej pół wózka. Stałam w tej kolejce jakieś pół godziny i dopiero od kiedy ludzie zaczęli narzekać i jęczeć to po dobrych paru minutach otwarto drugą kasę i teraz kasjerki latały na zmianę do samoobsługowych.

Odpowiedz
avatar AndrzejB1980
0 0

Nie usprawiedliwiam. Na rynku pracy są takie braki kadrowe że molochy, chcąc otworzyć nowy punkt obsadzają go tym co mogą i jest jak jest. Dla tego wolę małe sklepiki osiedlowe z wieczna kolejką.

Odpowiedz
Udostępnij