Przeczytałam historyjkę
https://piekielni.pl/90602
Moja przygoda, a właściwie to byłam tylko świadkiem.
Też LIDL i też brytyjski.
Towar na półce i w kasie różna cena. Standard.
Wołane managera/kierownika.
Zabranie na siłę towaru, bo rzekomo nie jest na sprzedaż.
Klient upiera się przy swoim.
Atmosfera gęstnieje, nerwy Idą w ruch.
Manager. Kierownik: "jest pan agresywny, wzywam policję".
Klient - wyciąga telefon i dzwoni(nie wiem gdzie)
klient do telefonu: "zgłaszam agresywną osobę, która podaje się za managera/kierownika".
Bardzo proszę o szybką interwencję patrolu na adres...
NO QrFa, w managera jakby pierun jeb@ł.
Przykro mi, nie mam pojęcia jak się to zakończyło, bo szczerze mówiąc nie chciało mi się tam sterczeć do przyjazdu policji.
A znając tutejsze zwyczaje, to jednak się pojawiła.
sklep
Oj, kudłata, kudłata... Zbawiłoby cię te 10 minut? Trzeba było poczekać. Bo tak - to piszesz historię bez morału, bez puenty, bez "theendu"... Zupełnie jak by mi ktoś z sensacyjnej powieści trzy ostatnie kartki wyrwał...
Odpowiedz@Armagedon: Przepraszam.
Odpowiedz@Armagedon: Zgadzam się. Albo poczekać, albo nie pisać połowy historii.
Odpowiedz