Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #90514 przypomniała mi sytuację sprzed kilku lat, po sąsiedzku, z mojej…

Historia #90514 przypomniała mi sytuację sprzed kilku lat, po sąsiedzku, z mojej rodzinnej miejscowości.

Otóż były sobie trzy siostry. Dwie w podobnym wieku, starsze o około 8-10 lat od tej najmłodszej.

Obie starsze siostry szybko "wyszły" z rodzinnego domu. Jedna poszła do pobliskiego miasta do szkoły średniej z internatem i rzadko przyjeżdżała, raczej święta i na wakacje - ale to raczej żeby pomóc w polu. Druga wyszła za mąż w wieku 18 lat, zaczęła pracę, wyprowadziła się do miasteczka obok. Żadna nie dostała od rodziców pieniędzy ani nic, bo i nie bardzo było z czego, jedynym majątkiem było gospodarstwo.

Młodsza została w domu, skończyła szkołę, znalazła pracę, wyszła za mąż, mąż wprowadził się do niej - a w zasadzie do jej rodziców, bo jeszcze oboje żyli - pojawiły się dzieci (w sumie dwoje).

Rodzice sióstr zmarli, w niedługich odstępach czasu. Testamentu nie było, więc majątek odziedziczyły siostry po 1/3. Młodsza nadal w domu mieszkała, starsze żyły swoim życiem.

W tym czasie dzieci obu starszych sióstr dorosły, pojawiły się ich dzieci - i wtedy obie siostry obmyśliły, że gospodarstwo w miarę duże, położone "prawie" w Bieszczadach, dobrze byłoby wyremontować budynek gospodarczy - coś jakby stodołę - i używać jako domku letniskowego. Młodsza siostra gospodarki nie prowadziła jak kiedyś rodzice, budynek od lat stał nieużywany, zalegały w nim jedynie jakieś stare graty. W dodatku budynek znajdował się w pewnej odległości od domu rodzinnego i był oddzielony od niego sadem - więc zapewniałby prywatność i młodszej siostrze, i ewentualnym przyjezdnym starszym siostrom z rodzinami. Oczywiście obie starsze siostry chciały wyremontować budynek za własne pieniądze.

Młodsza siostra okrutnie się na to oburzyła, że absolutnie nie, że jej się do domu chcą wprowadzić, że jak sobie to wyobrażają, że ona sobie nie życzy obcych (sic!) ludzi na podwórku, że stodoła jej potrzebna, a nawet jak niepotrzebna, to prędzej podpali, niż pozwoli jej używać - i w ten deseń.

Starsze siostry poczuły się bardzo urażone, bo po pierwsze, przecież to ich współwłasność, po drugie, zaczęły się żale sprzed lat: że one obie w bardzo młodziutkim wieku już musiały żyć na własne konto i sobie same radzić, a młodsza dłużej była w domu, czyli na utrzymaniu rodziców, że najstarsza z pierwszych pensji składała na rajstopy, a najmłodsza z pierwszych pensji kupiła sobie samochód, że rodzice pomagali młodszej jak dzieci były małe, a starszym nie miał kto pomóc - itd.

Próby jakiegoś dogadania się spełzły na niczym.

Starsze siostry zatem zaproponowały, żeby młodsza je spłaciła i wtedy majątek będzie tylko jej. Młodsza wpadła w wielkie oburzenie, że jak to, że ona pieniędzy nie ma, że chcą ją okraść (sic!) i tak w ogóle, to całe gospodarstwo to nic nie warte, ot stara chałupa i trochę łąk (niezbyt prawda, bo dom normalny, murowany, całkiem spory, do tego kilka budynków gospodarczych, do tego sad, trochę pól).

Starsze siostry zatem poszły do sądu. Sąd dał wybór, że albo młodsza spłaca obie, albo majątek idzie pod młotek, a siostry dzielą po jednej trzeciej. Powołano biegłego, który wycenił spłaty na więcej nawet, niż obie starsze siostry chciały "polubownie", zanim sprawa trafiła do sądu.

Młodsza jakoś pieniądze znalazła, jednak miała oszczędności, do tego podobno jakiś kredyt i za zgodą obu sióstr sprzedana została część pól, między innymi nieduża działka ze stodołą i sadem.

Obie siostry spłacone, ale młodsza obrażona na nie na śmierć i życie, kontakty zerwane, opowiada wszystkim, jak została strasznie skrzywdzona, że aż zapożyczać się musiała "przez te harpie".

Wisienką na torcie jest fakt, że działkę ze stodołą i sadem kupił wtedy jeszcze narzeczony, a obecnie mąż córki jednej ze starszych sióstr, więc plan na domek letniskowy i tak zostanie zrealizowany, ale szkoda, że musiało dojść do tego w taki sposób.

rodzina spadek majatek

by marcelka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Chrupki
11 11

A mnie się wydaje, że to najlepsze rozwiązanie z możliwych - gdyby wyszło jak proponowały starsze siostry, to pomagać i sprzątać po letnikach nie byłoby komu, bo to Wasza fanaberia, ale za to podział zysków byłby długo negocjowany, bo przecież na JEJ ziemi to wszystko...

Odpowiedz
avatar Michail
11 11

To jest dobre rozwiązanie. Jak postanowi sąd to ucina pretensje potencjalne, że ktoś komuś poszedł na rękę, albo za drogo sprzedał itp. itd.

Odpowiedz
avatar marcelka
5 5

@Michail: ja też tak myślę, każdy dostał sprawiedliwie swoją część, a młodsza siostra ma uregulowany stan prawny majątku, który teraz już jest naprawdę tylko jej (to, co zostało); ale właśnie ona widzi to inaczej, wyzywając starsze siostry od najgorszych i mając pretensje, że ją "do sądu zaciągnęły, okradły siostrę rodzoną!"

Odpowiedz
avatar Przegladaczka
1 1

To jest dramat z tymi podziałami majątku. Jedni podchodzą racjonalnie, tak by wszystkim było dobrze a drudzy zawsze widzą tylko swoje.

Odpowiedz
Udostępnij