Na LinkedIn odezwał się do mnie rekruter, Deepak, reprezentujący pewne hinduskie korpo z oddziałami na całym świecie. Spytał, czy byłabym zainteresowana pracą w firmie ich klienta (tu podał nazwę firmy) na stanowisku X. Poprosiłam o przysłanie opisu stanowiska i warunków zatrudnienia. Zamiast tego jeszcze kilka razy otrzymałam to samo pytanie, czy byłabym zainteresowana pracą w ich firmie na stanowisku X. Zignorowałam.
Po paru godzinach kolega Deepaka, Kumar, przysłał mi w końcu opis stanowiska. Brzmiało to nieźle: ciekawy zakres obowiązków, satysfakcjonująca pensja, jakieś dodatkowe benefity. Do tego firma mieści się na tyle blisko mojego domu, że jestem w stanie dojechać nawet na rowerze. Odpisałam, że brzmi fajnie, więc wieczorem podeślę im CV.
Z powrotem odezwał się Deepak, przysłał mi jakiś kwestionariusz i poprosił, żeby wypełniony odesłać mu razem z CV "w ciągu godziny". Nie misiu, nie będziemy się bawić w presję czasową. Odpisałam, że przyślę wieczorem, bo jestem teraz w pracy i nie mam ani CV przy sobie, ani czasu. Deepak napisał jeszcze kilka razy, że potrzebuje na już. Olałam. Wieczorem usiadłam, wypełniłam im ten kwestionariusz, na pytanie o obecne zarobki odpowiedziałam, że nie mogę im udzielić tej informacji ze względu na jej poufność, i wysłałam razem z CV, myśląc, że jeśli dojdzie do rozmowy z potencjalnym pracodawcą, nie omieszkam ich poinformować o niewłaściwym zachowaniu pracownika ich firmy rekrutacyjnej. Nie mam doświadczenia z Hindusami, nie wiem, czy to kwestia jednego człowieka, czy ich kultury pracy. Czasami bywa, że rekruter jest dziwny, a pracodawca całkiem normalny, więc pomyślałam, że jeśli mnie zaproszą na rozmowę, to ją odbędę i wtedy wyrobię sobie opinię.
Następnego dnia miałam rozmowy w innej firmie, gdzie spędziłam jakieś pół dnia (tu trzymam kciuki, żeby coś z tego wyszło, bo dobrze rokuje). Podczas krótkiej przerwy zobaczyłam, że Deepak próbował się do mnie dodzwonić, więc napisałam mu wiadomość, że jestem na spotkaniu, nie mogę rozmawiać, będę dostępna po 17 i możemy się wtedy zdzwonić. Po południu zobaczyłam, że po mojej wiadomości Deepak dzwonił jeszcze 7 razy, a do tego zaspamował mi skrzynkę wiadomościami o treści "Odbierz ten telefon!!!!", czy "Oddzwoń ASAP!!!!!!". Odpisałam, że jak już informowałam, byłam na spotkaniu. Że jeśli mówię, że nie mogę rozmawiać, to nie mogę i nie życzę sobie ponaglających, agresywnych wiadomości. A jeśli ma jakaś pilną sprawę, to teraz jestem wolna, niech zadzwoni. Nie zadzwonił. Widocznie jednak nie było to takie pilne. W tym momencie było jednak dla mnie jasne, że oferty na pewno nie przyjmę, bo niezależnie czy jest to ogólna kultura pracy, czy zachowanie pojedynczego rekrutera, które firma jednak toleruje, łopocze mi tam więcej czerwonych flag niż na spotkaniu Mao z Breżniewem, więc raczej nie będzie to praca marzeń.
Kolejnego dnia Deepak przysłał mail, w którym pouczył mnie, że po pierwsze, kiedy on mnie o coś prosi, to mam reagować natychmiast, a nie wtedy, kiedy mam czas, bo jego klient czegoś takiego nie toleruje, po drugie, muszę edytować swoje CV i wszystkie nazwy dotychczas obejmowanych przeze mnie stanowisk zmienić na identyczne jak nazwa stanowiska w firmie klienta, bo klient tak sobie życzy, a po trzecie, klienta nie interesują żadne klauzule poufności, które podpisałam z obecnym pracodawcą, oni żądają udzielenia informacji na temat moich aktualnych zarobków, więc mam im tej informacji udzielić. A tak w ogóle, to ze względu na trudności we współpracy ze mną, klient postanowił obciąć proponowaną pensję o 10%. Przeczytałam z rozbawieniem, odpisałam, że ja jednak nie jestem zainteresowana współpracą i proszę o zaprzestanie dalszych kontaktów.
Wygląda na to, że odpuścili.
Rekruter
W wiekszosci ptzypadkow jeżeli nie szukasz pracy a ktoś się z Toba kontaktuje w sprawie rekrutacji to jest to "fishing". Rekruter sprobuje zdobyc jak najwiecej inforacji o Twojej pracy, jakie masz kwalifikacje, doświadczenie , zarobki I wtedy będzie się kontaktowal z Twoim pracodawca probujac wcisnac im swoich kandydatow o takim samym profilu proponujac im nizsze zarobki korzystne dla Twojej firmy. Często jest to kandydatow z krajow takich jak India gdzie wyplata jest dużo dużo nizsza niż pracownik w Europy I wtedy każdy na tym zarobi bo agencja też będzie sobie jakiś % zabierac skoro indyjski pracownik będzie pracowac za grosze
Odpowiedz@Bezpaniki: szukam w tej chwili nowej pracy i ta informacja jest wywietlona na moim profilu, więc wiadomości od rekruterów nie są niczym dziwnym. Ale z takim indywiduum się jeszcze nie zetknęłam
Odpowiedz@Crannberry: spoko, powodzenia w szukaniu nowej pracy!
Odpowiedz@Bezpaniki: Nie wiem, skąd mieli namiary na naszą firmę, ale jakoś zaraz przed pandemią pojawili się Hindusi i w naszej firmie, oferując super stawki, pracę na 3 zmiany, a nawet i spanie w firmie :D Szef jakoś nie był entuzjastą tych pomysłów.
Odpowiedz@Bezpaniki: są branże, gdzie to normalny sposób poszukiwania pracowników. Sam wiem o swojej, ale podejrzewam, że podobnie jest w każdej branży gdzie jest znacznie więcej ofert niż specjalistów.
OdpowiedzHaha... Brzmi jakby rekruter był mocno pod presja. Współpracowałam i współpracuję z różnymi osobami tej narodowości i raczej nie spotkałam osobnika, który z własnej inicjatywy byłby aż tak natarczywy i zdeterminowany. Albo wyjątek, albo ktoś mu nad głowa wisi. Zasadniczo współpraca w teamie może być nawet ok, zdarzają się kompetentne egzemplarze, ale jako szefostwo chyba bym nie ryzykowali.
Odpowiedz@lisica81: Też mi na to wygląda, że ktoś go ciśnie. A że ten cisnący to byłby mój potencjalny pracodawca, nie wróży to dobrze. Popytałam wśród znajomych, kto ma doświadczenie z tą nacją i czego można się spodziewać. Oczywiście, ilu ludzi, tyle opinii, ale generalnie doradzane jest mi się w to nie pchać. Hindusi są specyficzni, mają zupełnie inną kulturę pracy niż Niemcy, co nie każdemu pasuje, do tego muszę brać pod uwagę, że jako kobieta-cudzoziemka, nie cieszyłabym się ponoć zbyt dużym poważaniem.
Odpowiedz@lisica81 ostatni wyraz mi autokorekta skrzywiła, miało być " Bym nie ryzykowała"
Odpowiedz@lisica81: A ja właśnie klientów-Hindusów unikam, bo potrafią być bardzo natarczywi i jest dokładnie tak, jak Crannberry napisała: "Jesteś? No halo, jesteś??? Dlaczego cię nie ma, skoro coś od ciebie chcę???"
Odpowiedz@Ohboy: Niestety też miałam takie doświadczenia. Jako znajomi, Hindusi są świetni, ale w życiu nie chciałabym mieć takiego przełożonego. Moim zdaniem różnice kulturowe są zbyt duże.
Odpowiedz@Bryanka: Taaak, a jeszcze u mnie oni nawet nie są moimi szefami, tylko klientami, i gdy do mnie piszą nie mamy żadnej umowy, więc tym bardziej jest to irytujące. No i nie wiem, czy w każdej dziedzinie tak jest, ale terminy wykonania zlecenia są zazwyczaj naprawdę krótkie.
OdpowiedzCóż, Deepak zachował się jak d*pek.
OdpowiedzDlatego nie polecam rekrutacji od hinduskich rekruterów. Zero kultury, masakrycznie słaby angielski. Normą jest że w czasie rozmowy z tobą jedzą także słyszysz glamanie, przegryzanie i dyszenie w mikrofon. Zero zabezpieczenia danych, raz do jednego wysłałem cv i dostałem od 10 z tej samej firmy telefony w tej samej sekundzie i awantury na mailu dlaczego nie odbieram skoro on dzwoni? Zwykły szacunek to dla nich abstrakcja. Wyrobiłem się już na rozmowach z nimi że mówię prosto z mostu że mają tak słaby angielski że proszę o przesłanie informacji o ofercie na maila, a resztę rozmowy możemy kontynuować na czacie.
OdpowiedzWiększość rekruterów kontaktujących się ze mną na LinkedIn to właśnie Hindusi różnego rodzaju. Jeszcze jestem w stanie uwierzyć, że firmy angielskie czy amerykańskie posiłkują się masowo Hindusami, ale gdy rzekomo polskie firmy w Polsce szukają pracowników za pośrednictwem anglojęzycznych Hindusów, to śmierdzi mi na kilometr.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2023 o 11:24
@Hideki: Niestety jest to prawda. Agencje z indii biorą 30-40% stawki agencji w Polsce. Jakość rekrutacji często jest podobna.
OdpowiedzA jak ma się sytuacja z Januszem? Ciekawa jestem reakcji na to, że się zwalniasz
Odpowiedz