Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w zakładzie rolno - ogrodniczym na terenie UK. Parę dni temu…

Pracuję w zakładzie rolno - ogrodniczym na terenie UK.

Parę dni temu złożono na mnie skargę. Nie pierwszą, pewnie też nie ostatnią, zważywszy na mój charakter i sposób bycia, ale staram się nie być sarkastyczna i hamować się przy trudnych klientach, ale do brzegu.

Teren zakładu jest również domem dla trzech rodzin - starszego szefostwa, młodego szefostwa oraz dla mnie i męża. Co za tym idzie, posiadamy też różne zwierzęta, więc na posesji można spotkać łącznie cztery psy, dwa koguty, 10 kur, kota i dużego żółwia. Psy i kot, spędzają czas z nami w pracy, mają swoje posłania, miski, itp., są przyzwyczajone do ludzi. Kury i koguty mają swój wydzielony wybieg, żółw również, ale jest on mistrzem ucieczek, więc często wyciągamy go ze szklarni, gdzie próbuje wcinać sadzonki i warzywa.

Niestety ostatnimi czasy nowi klienci zaczynają nas traktować jak małe zoo i próbują karmić nasze zwierzęta, chociaż mamy powieszone odpowiednie tabliczki z informacjami, żeby tego nie robić oraz uprzedzamy, że karmić nie wolno. W większości przypadków można się było dogadać i klienci rozumieli. Aż do ostatniego piątku.

Złapałam pewną panią na próbie wciśnięcia starszej suce smaczków. Pech chciał, że suka jest na ścisłej diecie, ma na obroży napis "no feeding" i kategorycznie nie wolno jej podjadać. Fakt, podniosłam nieco głos, ale zachowałam formy grzecznościowe i tłumaczę, że suka na rekonwalescencji, że proszę nie karmić.

Paniusia rzuca do mnie standardowy tekst, że "przecież to takie malutkie smaczki!". Stanowczo mówię, że suki karmić nie wolno, ani żadnego innego naszego zwierzęcia. Dowiedziałam się, że jestem chamką, a pani poszła sapiąc ze złości.

W sobotę rano przyszła skarga, że byłam chamska, niemiła, powinni mnie zwolnić, a klientka żąda zadośćuczynienia, bo ją zdenerwowałam tak zupełnie bez powodu. Szefostwo mnie zna od lat, więc przedstawiłam przebieg zdarzenia. Moja wersja zgadzała się z zapisem z monitoringu, który szef sprawdził dla świętego spokoju.

Nie wiem co niektórzy mają w głowach...

zagranica

by Bryanka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
11 17

Co mają w głowach? Małe, psie smaczki, a cóż innego ;)

Odpowiedz
avatar czydredy
13 13

Do niektórych po prostu nie dociera, że zwierzęta też chorują na ‚ludzkie’ choroby, a nie tylko wścieklizna i odrobaczanie.

Odpowiedz
avatar digi51
15 15

No, ja się nie dziwię. Koło większości zbiorników wodnych, gdzie żyją kaczki i łabędzie są tabliczki, żeby nie karmiś chlebem+lista dozwolonych dla ptactwa wolnego pokarmów, co robi większość ludzi? Karmi starym, spleśniałym chlebem. Ostatnio pokłóciłam się z jakąś babką, bo karmiliśmy z synem kaczki mieszanką dla ptaków. Inna pani z dzieckiem starymi bułkami. "Mój" zaczął jojczyć, że on też chce chlebem. Co robi tamta? Podchodzi do mojego dziecka i wciska mu do ręki spleśniałą bułkę. Mówię, żeby sobie tę bułkę zabrała i zwróciłam uwagę na to, że są tabliczki, że pieczywem karmić nie wolno. No, ale ona wie lepiej, bo całe życie tak robi. Rozumiem, że emerytkom ciężko to wytłumaczyć, ale młodym ludziom?

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 9

@digi51: Młodzi potrafią robić niezłe awantury. Szefowa raz zwróciła dzieciakowi uwagę, żeby nie gonił jednego z naszych psów. Mamuśka zrobiła awanturę z krzykami, a na następny dzień zadzwonił jeszcze tatuś, że więcej do nas nie przyjdą.

Odpowiedz
Udostępnij