Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jedna z piękniejszych historii, o jakich ostatnio słyszałam. Wujek narzeczonego ma małą…

Jedna z piękniejszych historii, o jakich ostatnio słyszałam.

Wujek narzeczonego ma małą firmę transportową. Nie powiem, że typowy Janusz, bo płaci raczej ok, a pracownicy zostają u niego długo, choć trzeba dodać, że w regionie ciężko o pracę, a już tym bardziej naprawdę dobrze płatną.

Kierowcy sami mężczyźni, w biurze większość kobiet. Wujek jednak zatrudnia jedynie panie, jak to mówi, po przekwicie, żeby mu jakaś przypadkiem nie zaszła w ciążę. Cóż, jego prawo, choć narzeczony opowiadał mi o dwóch bardzo nieładnych sytuacjach. Jedna dotyczyła dziewczyna, która pracowała w firmie od kiedy skończyła 19 lat. Zaczęła zaraz po szkole, pracowała ciężko, odciążała starsze koleżanki, które z racji wieku nie pracowały jak już w tak szaleńczym tempie i częściej niż jej zdarzały jej się zwolenienia lekarskie. Po paru latach pracy dziewczyna wyszła za mąż. Wujas był nawet na jej weselu, a parę tygodni później wręczył jej wypowiedzenie. Tak na wszelki wypadek, zanim zajdzie w ciążę.

Druga sprawa, pewna pani zaszła w ciążę. Dla wujasa był to szok, bo gdy ją zatrudniał miała 45 lat i prawie dorosłe dzieci, a tu niespodzianka, bo mając 48 lat ponownie zaszła w ciążę. Kobieta pracowała normalnie prawie do końca ciąży, mimo, iż lekarz zalecał jej odpoczynek, bo z racji wieku ciąża wysokiego ryzyka. Gdy kobieta była na macierzyńskim, wujas ciągle do niej dzwonił, zlecał jakieś zadania, wypominając, że zostawiła innych pracowników na lodzie i musi teraz chociaż trochę pomagać w robocie. Gdy kobieta wróciła po urlopie macierzyńskim, wujas znów przeżył szok, że zwolniła się po kilku miesiąch, mówiąc szefowi wprost, że wykończył ją ciągłymi telefonami, gdy opiekowała się dzieckiem w domu i zaczęła sobie szukać innej, spokojniejszej pracy.

Ostatnio jedna z pracownic przeszła na emeryturę. Wujek szukał więc kogoś na jej miejsce. Parę razy wspominał rodzinie, że nikogo nie może znaleźć, kiedyś na rodzinnym spotkaniu powiedział, że nie ma ani jednego kandydata. Ktoś zapytał zdziwiony, że jak to? Nikt się nie zgłosił?
- A no zgłosiły się, ale ja mówię kandydata. Mężczyzny w sensie. Już wolę faceta, bo już po tamtej to nie wiem, może i emerytki jeszcze w ciążę zachodzą.
Nawet jego żona zwróciła mu uwagę:
- Janek, przejrzyj te podania. Tam naprawdę kompetentne babki się zgłosiły. Chyba lepiej mieć dobrego pracownika, nawet jakby miała odejść na rok urlop, niż byle kogo cały czas, prawda?
- No, może, Grażyna, nie wiem, popatrzę.
Ostatecznie wujas miał do wyboru około pięciu pań w różnym wieku, z czego dwie z wieloletnim doświadczeniem na podobnym stanowisku w branży, prawie wszystkie po studiach, dobrymi kwalifikacjami. Wujek kręcił nosem, ciocia robiła mu presję, bo póki nie miał pracownika wymagał od niej pomocy w biurze, mimo, że ona miała swoją pracę.

No, ale jest objawienie. Zgłosił się MĘŻCZYZNA. Facet przed trzydziestką, po studiach kompletnie niezwiązanych z logistyką, pracujący do tej pory w kompletnie innej branży. Ba, sam przyznał na rozmowie, że on nie ma pojęcia o tej pracy, ale chętnie się nauczy, no tylko trochę to potrwa. Nie szkodzi, wujas w niebo wzięty, facet z miejsca dostał umowę.

Mija sobie rok z hakiem. Pojechaliśmy do dziadków narzeczonego z zakupami, a przy okazji odwiedziliśmy wujasa i ciocię, bo mieszkają parę domów dalej, a ciocia łby by nam pourywała, jakbyśmy na herbatkę nie wpadli. Wujas wyjątkowo nie w humorze, burczy tylko i pali jednego za drugim. Narzeczony, pyta co taki naburmuszony.
- Adaś, ty mi nic nie mów, bo to już w tym świecie nie wiadomo, czego się spodziewać, komu ufać.

Wiesz, pracuje u mnie ten Maciek, nie? Wiesz, ten w biurze. Mówi mi parę dni temu, że żona w ciąży. Pogratulowałam mu, no fajnie, dzieci super sprawa, chociaż myślę sobie, po co się tak chwali, co to kogo obchodzi. A ten do mnie, że mówi mi, żebym się przygotował, bo on będzie szedł po porodzie na urlop tacierzyński. No to się śmieje, że co ty Maciuś, no co ty, to się nazywa urlop macierzyński, przecież to kobita będzie rodzić, a nie ty. A on do mnie, że no tak, ale żona jest na samozatrudnieniu, więc jej się macierzyński nie opłaca, a poza tym ona więcej zarabia, więc bardziej im się kalkuluje, żeby on został w domu. Aż nie mogłem uwierzyć, zapytałem pani Bożenki, czy coś takiego jest. Ona się śmieje, że już dawno mężczyzna może iść na tacierzyński i że ona to szanuje tego Maćka, że nie boi się takiej decyzji podjąć. Ale za co to szanować? Że się rok będzie lenił w domu? No to Adaś, ja ci powiem, ja to czegoś takiego nie szanuję. Żeby chłop z dzieciakiem siedział w domu i jeszcze mniej zarabiał niż baba. Świat na głowie stoi.

firma januszex

by ~shawty
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ewunian
16 22

Zderzenie Janusza z rzeczywistością. Oj, musiało boleć, że po takiej selekcji numer wywinął mu 100% facet

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-2 14

Znam bardzo proste rozwiązanie tego problemu. Niech zacznie płacić swojemu pracownikowi więcej niż zarabia jego żona. Wtedy nie będzie mu się opłacało iść na tacierzyński. Tak. Janusz musiałby dać swojemu pracownikowi podwyżkę.

Odpowiedz
avatar digi51
14 16

@helgenn: "Magicznym sposobem również ilość ciąż "zagrożonych" od trzeciego miesiąca okazuje się duża mniejsza niż tych na etacie. Cud, po prostu cud." - żaden cud. Po pierwsze wynika to z tego, że wiele kobiet nie mając wyjścia pracuje mimo zaleceń lekarza, a po drugie czasem na samozatrudnieniu można pracować według własnych reguł, dostosować czas pracy, warunki pracy, robić przerwy kiedy się chce etc. Zakaz pracy od lekarza często nie oznacza "zagrożonej ciąży", tylko, że warunki pracy mogą negatywnie oddziaływać na stan zdrowia ciężarnej. Oczywiście, często jest to naciągane, ale jeśli kobieta dostaje zwolenienie lekarskie z powodu ciągłych wymiotów ze względu na np. zaduch albo zapach w miejscu pracy, nie oznacza, że jest w zagrożonej ciąży i musi leżeć przez kolejne miesiące. W wielu miejscach też ciężarna jest po prostu nieprzydatna, bo ciężko jej znaleźć jakieś zajęcie, więc pracodawcy sami wywalają na zwolnienia.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 8

@digi51 W Polsce lekarz nie może np zalecić zmniejszonego etatu. Albo 8h albo nic. Ja z moimi pracownicami się umawiałam, że nie idą na zwolnienie, ale stopniowo coraz mniej godzin dziennie pracują, a jak potrzebują odpocząć (przy pracy przy biurku wbrew pozorom coraz większy brzuch przeszkadza i zwyczajnie napina się macica i to boli) to po prostu się kładą i odpoczywają. No i jakoś nikt na zwolnienie nie szedł. Szok, nie?

Odpowiedz
avatar hrzo
0 20

Za nazywanie urlopu ojcowskiego tacierzyńskim powinni wyrywać język lub ucinać łapy, w zależności od sposobu wysławiania. Macierzyński jest od macierz, czyli matka. Nie ma czegoś takiego jak tacierz, chyba że w chorych umysłach posłanek lewicy!

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
3 9

@hrzo: zgadzam się. Okropnie to brzmi.

Odpowiedz
avatar nott123
-1 1

@hrzo: Tu nie jest mowa o urlopie ojcowskim ;]

Odpowiedz
avatar katem
0 4

@Papa_Smerf: Zgadzam się z przedmówcami całkowicie. I kompletnie nie rozumiem, czemu nie używa się terminu "ojcowski", skoro takie słowo istnieje w słowniku normalnych ludzi ?

Odpowiedz
avatar VAGINEER
4 6

Urlop ojcowski trwa całe dwa tygodnie, więc nie ma nawet porównania z macierzyńskim.

Odpowiedz
avatar miramakota
11 11

@VAGINEER: Ale ojciec może też iść na urlop wychowawczy, tak samo jak matka.

Odpowiedz
avatar Venefica
6 6

@VAGINEER matka może przekazać ojcu 6-12 tygodni swojego urlopu

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

Doprecyzuj, że chodzi najwyraźniej o urlop rodzicielski, a nie macierzyński czy ojcowski. Macierzyński przysługuje tylko matce, a ojcowski trwa dwa tygodnie.

Odpowiedz
avatar nott123
0 0

@digi51: Bzdura. Proponuję się doedukować, a potem wypowiadać. Bo tak, ojciec może być na macierzyńskim - potocznie zwanym tacierzyńskim (nie mylić z ojcowskim, zupełnie różne sprawy), kwestia spełnienia pewnych warunków.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@nott123, jakich konkretnie?

Odpowiedz
avatar victoriee
2 8

Dlatego podoba mi się rozwiązanie wprowadzone w Hiszpanii. Matka i ojciec mają po 6 tygodni obowiązkowego urlopu od dnia porodu. Potem każde z nich dodatkowo może wziąć po 10 tygodni. Tych 10 tygodni nie można "oddać" drugiemu rodzicowi (są wyjątki, np. śmierć, ciężka choroba, itd.), więc matka i ojciec wykorzystują go zazwyczaj w równym stopniu. Można się wymieniać, np. ojciec tydzień opiekuje się dzieckiem, matka w tym czasie pracuje i za tydzień zmiana. Dzięki temu kobiety nie mają tak długiej przerwy w aktywności zawodowej.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@victoriee: to jest fajne rozwiązaniem, ale sprawdza się krajach, gdzie dochód w tym czasie nie jest o wiele mniejszy od normalnej pensji. W Niemczech rozważają wprowadzenie takiego systemu, żeby część urlopu obowiązkowo musiał wziąć ojciec dziecka, z tym że słabo to widzę, bo tutaj zasiłek, który się w tym czasie otrzymuje wynosi max 1700€, co w sytuacji, kiedy głowny żywiciel rodziny zarabia na rękę 5000€ lub więcej, ale połowę z tego zabiera opłata za dach nad głową, oznacza dla tej rodziny ruinę finansową

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2023 o 17:00

avatar digi51
1 1

@Crannberry: Nie pokręciłaś czegoś? Na Elternzeit dostaje się ok.67% dochodu netto, niezależnie od tego, czy ojciec czy matka.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@digi51: a nie, sorry. Łaskawcy podnieśli maksymalna kwotę do 1800. Dla kogoś, kto normalnie zarabia dużo więcej, to nadal ochłap. "Das Elterngeld beträgt zwischen 300 und 1.800 Euro. Wer mehr verdient, bekommt prozentual weniger vom Nettogehalt. Bei weniger als 1.200 Euro netto / Monat beträgt der Anteil des Elterngelds 67%. Wer mehr verdient, bekommt schrittweise weniger Prozent, mindestens jedoch 65%." Weszłam sobie nawet w jakiś kalkulator i wpisałam przykładowy miesięczny dochód netto w wysokości 8000€, i Elterngeld wychodzi 1800 i ani grosza więcej, czyli żadne 65%

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Crannberry: Ale bieda XD to w PL chyba lepiej pod tym względem, bo nie ma górnej granicy

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 13

Mój były szef - Bawar-dziaders-konserwatysta, momentami pozbawiony instynktu samozachowawczego też miewał takie pomysły. Raz, kiedy dowiedział sie, że jeden z dyrektorów jest na "parental leave", parsknął śmiechem i wygłosił komentarz na temat pi*dusiów, którym baby chyba jaja obcinają, bo dlaczego inacej chłop miałby wykonywać babskie zajęcie. Urocze było to, że ze wszystkich oddziałow firmy, na miejsce komentarza wybrał sobie akurat oddział w Sztokholmie. Zje*y, którą dostał od lokalnej wierchuszki, słuchało się z dziką przyjemnością.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 1

@Crannberry :) A podzielisz się informacją, jak jest po niemiecku "pi*duś"?

Odpowiedz
avatar mama_muminka
6 8

"Roczny macierzyński" to tak naprawdę 20 tygodni zasiłku macierzyńskiego (14 jest obowiązkowe dla matki, 6 tygodni może się zrzec na rzecz ojca) + 32 tygodnie urlopu rodzicielskiego (który rodzice mogą dowolnie podzielić między siebie). Z urlopu rodzicielskiego korzysta 1% ojców. W tym mój mąż. Tak, też zarabiam więcej i pewnie miało to wpływ na nasze decyzje. Szacun dla Maćka :)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 6

No tak, kto to widział żeby mężczyzna się swoim dzieckiem zajmował... A na "rok będzie się lenił" to się uśmiałam. Widać, że facet nie ma pojęcia ile przy dziecku jest roboty.

Odpowiedz
avatar siderius93
2 2

I bardzo dobrze twojemu wujkowi.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Uwierzę w każde słowo, bo z trzech moich ostatnich rozmów kwalifikacyjnych na jednej wyraźnie zasugerowano, że jestem w okresie rozrodczym, na drugiej wprost pytano o dzieci, męża i chłopaka (!). Trzecia była prowadzona przez kobietę i takich pytań jakoś nie zadawała. Może dlatego, że była szefem własnej, sporej firmy, więc wie, że da się pogodzić karierę z byciem kobietą.

Odpowiedz
Udostępnij