Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Koniec roku szkolnego i przedszkolnego, więc piekielnosci można mnożyć i rozdawać. Przyszedł…

Koniec roku szkolnego i przedszkolnego, więc piekielnosci można mnożyć i rozdawać.

Przyszedł i na mnie czas, mój syn kończy przedszkole, więc na topie jest debata oraz kompletowanie "ostatnich" prezentów dla wychowawczyni i całego personelu przedszkola.

Nieważne czy dziecko je zna, czy ta pani uczyła czy nie. Prezent musi być. I nie byle jaki.

Zacznę może od tego, że zbieraliśmy się na dość dużą kwotę, jednakże prezenty dla dzieci były bardzo ubogie i w zasadzie takie zamknij oczy i wyrzuć do śmieci.

Cóż, tak zadecydowała większość, więc nic nie poradzę jako jednostka. Pal sześć, drugiego razu nie będzie.

Wróćmy do głównego tematu.

Otóż dwie panie mamy zadecydowały, że z tego budżetu trzeba kupić okazałe prezenty, bo zakończenie. I nie, nie wystarczy bombonierka i filiżanka czy wisiorek z podziękowaniem, musi być na bogato. Prezent do 200 zł dla wychowawczyni? Za mało! Musi być za 400 zł.

Trzeba też kupić kosz słodyczy oraz kwiaty dla każdego pracownika po 100 zł (cena samego kwiatu dla jednej osoby), więc budżetu brakuje no i drogie mamusie, proszę robić przelewy migusiem.

No i mamusie przelewy robią. Tajemnicą poliszynela jest, że matka, która zorganizowała akcję z kwiatami... posiada kwiaciarnię. Zgadnijcie, gdzie kwiaty i bukiety słodyczy będą zakupione...

Może ja przesadzam, może się nie znam, ale dla mnie to jest poprostu najzwyczajniej w świecie nie fair.

Przedszkole madki

by ~Pansy86
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
13 15

Nie rozumiem, tylko czemu na polecenie jednej matki, nagle wszyscy przelewają hajsy. Ok, dobra, ja też jestem taką matkę, że najchętniej w żadne sprawy organizacyjne przedszkola bym się nie angażowała i gdybym miała się złożyć raz w roku 50zł na prezent dla nauczycieli to pewnie bym to zrobiła. Ale 100zł za kwiaty dla każdego? Moim zdaniem jeśli dostają kosz ze słodyczami to symboliczna różyczka wystarczy, a szczególnie chyba zapropnowałam bym kupno w neutralnej kwiaciarni, no chyba, że mama kwiaciarka wykaże, że ogół ma z tego jakiś profit i robi bukieciki taniej niż konkurencja, w czynie półspołecznym. Co do prezentów dla dzieci, szczerze nie widzę powodu, aby dawać dzieciom coś więcej niż drobiazg o wymiarze symbolicznym. Szczególnie, że większość rodziców ma kasę na robienie prezentów prywatnie. Chyba, że w grupie jest kilkoro dzieci, których rodzice nie mogą sobie pozwolić na jakiś upominek, to wtedy możemy solidarnie się złożyć i dać wszystkim dzieciom coś lepszego, żeby tamte też miały frajdę. Ale to w przypadku dzieci naprawdę potrzebujących, a nie dejów jakich pamiętam z podstawówki, gdzie baba nie pracowała, bo nie musiała, ale zawsze wmawiała, że jej rodzina jest uboga, bo więcej niż dwójka dzieci, a ona bez pracy. Zwolnienie z wszelkich składek i darmowe obiady, a potem trzy rodzinne wyjazdy na wakacje w lecie, podczas, gdy ci którzy na ich składki się zrzucali musieli się zadowodlić tygodniem w przyczepie nad jeziorem.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
13 13

Jeżeli podejrzewasz, że bukiety będą źródłem zarobku to może poproś o opis tego jak będą wyglądały a potem podpytaj się w innej kwiaciarni pod ile takie bukiet. Taki pomysł na szybko. Zabawnie mi się to czyta, bo sama jestem skarbnikiem klasowym i mi też robią przelewy ;) Ale ja prowadzę Excel gdzie wszystko jest rozliczone a większość decyzji podejmujemy klasowo.

Odpowiedz
avatar timka
-1 1

@ICwiklinska: One i tak będą źródłem zarobku, nawet jeśli będą w niższej cenie niż zwykle- przecież kwiaciarnia kupuje hurtowo i oni płaca o wiele mniej niż ktoś kto kupi u nich.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
1 1

@timka: No i luz. Ktoś i tak zarobi, więc czemu nie ktoś znajomy? Byleby nie było to naciąganiem na dodatkowe koszty i spoko. Sama mam koleżankę, która prowadzi firmę edukacyjną i wysyłam do niej córkę i wspieram ją jak mogę. Taka lokalna solidarność jest spoko.

Odpowiedz
avatar Bajnor
0 0

@ICwiklinska: Ale tutaj samym naciągnięciem jest już koszt prezentów. To właścicielka Kwiaciarni namawia innych rodziców na drogie prezenty, kwiaty po 100 zł dla każdego nauczyciela. Bez jej wpływów rodzice mogliby się zdecydować np na kwiatki po 20-30 zł.

Odpowiedz
avatar marcelka
9 9

To mi przypomniało sytuację ze studiów, gdzie akurat mój promotor był spoko pod tym względem - kulturalny, starszy pan, który kategorycznie zabronił nam kupowania prezentów (dostał w końcu od nas wieczne pióro i złożyliśmy się na wspólny obiad w dobrej restauracji - dla całej grupy i dla niego), ale promotorka mojej kumpeli z roku zażyczyła sobie... lodówkę. Konkretny, dość drogi model. Było ich w grupie u niej chyba z 12 osób, zrzucali się coś koło 200 zł, a te kilka lat temu dwie stówki dla studenta to była bardzo duża suma. Nawet teraz uważam, że byłaby duża. Kumpela i kilka osób nie mieli ochoty się składać, ale bali się, że promotorka uwali ich na obronie - bo lodówka miała być dostarczona przed obroną. Podobno kolejny rocznik kupował też jakiś wypasiony sprzęt, babka sobie "odświeżała" w ten sposób dom...

Odpowiedz
avatar Shi
2 6

@marcelka: to promotorom daje się jakiś prezent? Ups... nie pamiętam czy chociaż symboliczną kawę czy czekoladę dałam, a promotora miałam super. Promotorzy chyba i tak dostają coś extra za to, że są promotorami, prawda? Wykonują swoją pracę, za którą dostają wynagrodzenie. Jakby mi ktoś kazał zrzucić się więcej niż 5zł (przy inflacji to bardziej już 10 zł) na jednego prowadzącego to bym popukała się w głowę. Podobnie jak chodzi o personel medyczny. Od dużej ilości pielęgniarek słyszałam, że zamiast bombonierki za 5 zł z podróbki czekolady wolałyby gdyby pacjent powiedział zwykłe "dziękuję" i zwyczajnie współpracował (ja byłam z grupy tych, co powiedzą "dziękuję" i kilka miłych słów. Nie rozumiem tego dawania prezentów...)

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@marcelka: u mnie nie było tego a ni na jednych ani na drugich studiach, kupowaliśmy jakiś bukiet tylko i tyle

Odpowiedz
avatar Librariana
11 11

Czy większość rodziców z radością zgodziła się wyłożyć parę stów na te prezenty? Bo może zabrakło kogoś, kto by się postawił przedsiębiorczej mamusi i zaproponował, że sam załatwi kwiaty. Chyba że mama-kwiaciarka zrobi taniej to ok. Ale uważam, że wręczanie nauczycielce prezentu za 400 zł jest trochę niezręczne. Kwiaty i bombonierka, albo miły drobiazg typu filiżanka wystarczą.

Odpowiedz
avatar digi51
8 8

@Librariana: Też słyszałam takie opinie. Pamiętam, że jak nasza polonistka w liceum zaszła w ciążę, to kupiliśmy jej częśc wyprawki, ale to była inicjatywa uczniów, to była naprawdę świetna babka i bardzo nam było szkoda, że odchodzi. Babka była szczerze wzruszona, aż się popłakała. Klasowo na koniec roku każdemu nauczycielowi dawaliśmy bombornierkę, ale to tyle. Żadnych znaczących finansowo prezentów. Parę lat temu po urodzeniu dziecka, znajome mamusie sugerowały mi prezent dla położnej, która miała do nas przychodzić po porodzie. Babie najchętniej dałabym kopa w dupę, a nie jakiś prezent (materiał na całą historię, nie będę się rozpisywać), a te mi zaczynają wyliczać, że one to dawały jakieś ręcznie robione koszyki podarunkowe, które same wyplatały, bony na zakup paliwa, zestawy kosmetyków z wyższej półki, a czekoladki czy kwiatek to niemal wstyd. W ogóle nie wiedziałam, że jakieś prezenty się daje, jak zaczęłam o tym czytać, to mamusie prześcigały się w tym, która dała lepszy, droższy bardziej oryginalny prezent, a same położne pisały jakie to męczące ciągle dostawać merci, jedna pochwaliła się, że dostała wykupioną wycieczkę do ciepłych krajów i to są dopiero wyrazy wdzięczności, a nie jakaś tam czekolada.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

Dziwne to. Nie wiem czy to panstwowe, czy prywatne przedszkole. Na ile bogata dzielnica itd. Zwykle wychodzę z założenia że większość decyduje ALE. Uważam że jak kogoś nie stać to o tym powinien mówić. U nas w grupie młodszej zrobiliśmy ankietę czy większość jest za prezentem, a potem ustaliliśmy że 17 osób zbiera się po około 35zl bo są 4 Panie. To wyjątkowo duża kwota, w grupie starszej zbieramy się po 25zl. Uważam że Panie są super i warto się złożyć bo można coś lepszego kupić. Zrozumialabym że kogoś nie stać i wtedy po prostu o te 2zl by reszta doplacila lub zredukowalo by sie koszt prezentu. Prezent i tak byłby od wszystkich. Co innego sytuacja gdy jeden rodzic mówi że on się nie sklada bo nie. Sory, ale to denne jest. Odstepstwo od grupy, taka bardzo nieprzyjemna sytuacja.

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

Dla CAŁEGO personelu, nawet "obcego"? Dlaczego słuchacie jakichś dwóch bab, spluwę Wam do głowy przyłożyły, czy co? Pierwsze słyszę o takim procederze.

Odpowiedz
avatar czydredy
2 4

Skoro się zrzucasz, to napisz na forum, że chciałabyś zobaczyć jakieś paragony/faktury za te zakupy- dajesz kasę, masz prawo wiedzieć co, ile i na co poszło. Skoro jedna mama ma kwiaciarnie to też inaczej by wyglądało jakby powiedziała- słuchajcie, liczę tylko za materiał, ewentualnie za fatygę biorę dla siebie 5/10 zł od bukietu. Jako córka nauczycielki w przedszkolu powiem tak- najlepsze prezenty na koniec roku to słodycze i dobra kawa (nie żółta Tchibo albo zielona Jacobs, tylko coś półkę wyżej). Taki np. kosz ze słodyczami to wydatek ok. 150-200 zł. Część dzieci ze swoim wychowawcą przedszkolnym jest tylko rok (obowiązkowego przygotowania przedszkolnego), a niektóre te 2-3 lata. Po 8 klasach podstawówki widzę większy sens prezentów bardziej ‚materialnych’- takich pamiątkowo namacalnych. Są po prostu dzieci i grupy, o których lepiej zapomnieć :) Nie widzę tez sensu obdarowywania innych nauczycielek, bo z jakiej racji? Że weszła na zastępstwo na kilka dni? Te dzieci, które mają jakiś szczególny sentyment do wychowawczyni, to mogą coś same od siebie dać.

Odpowiedz
avatar marynarzowa
3 3

Jedno babsko usiłuje narzucać swoje zdanie reszcie i co, zrobiłaś coś w tej sprawie, czy tylko potrafisz żalić się tutaj?

Odpowiedz
avatar Pantagruel
5 5

Moja mama, emerytowana nauczycielka w przedszkolu, tylko kilka razy dostała na koniec roku coś przydatnego i fajnego. Zawsze mi mówiła, że większą radość sprawiało jej np. ładnie oprawione zdjęcie całej grupy albo jakaś praca wykonana przez wszystkie dzieci. Coś na pamiątkę. Po kilku kubkach i wiecznych piórach przestała je w ogóle zabierać do domu, łańcuszki i bransoletki leżą gdzieś w szufladzie bo moja mama biżuterii nie nosi. I wiele razy mówiła szczerze rodzicom, żeby nie wywalali bez sensu kasy na biżuterię czy wypasione pióro, bo ona takich rzeczy nie używa i o wiele bardziej by się ucieszyła ze zdjęcia albo zwykłych kwiatów czy bombonierki. Ale do rodziców nie dociera.

Odpowiedz
avatar LolaLola
0 0

Szkolne składki - czyli jedna osoba lub mała grupka mają durny pomysł a ty daj im na to pieniądze. W liceum na dzień chłopaka kilka dziewczyn z klasy wymyśliło, żeby zrzucić się na jakąś drogą atrakcję. Nie pamiętam o co chodziło, ale swoje kosztowało. Jeszcze dziewczyn było w naszej klasie zdecydowanie mniej, więc wychodziło 50 zł na osobę. Te 15 lat temu to było sporo kasy, pochodziliśmy z rodzin o różnych sytuacjach finansowych. Do tego spora część chłopaków z klasy to byli totalni buce i chamy, którzy niezbyt dobrze niektórych traktowali, więc nie każdy chciał dla nich wydawać tyle pieniędzy - no niestety, ich akcje to byłby materiał nawet na kilka historii na tej stronie. Długo zajęło tłumaczenie, że to jest nierealne. Ustąpiły dopiero jak usłyszały, że skoro tak chcą to same niech zapłacą, bo reszta się z tego wypisuje

Odpowiedz
avatar Nanatella
0 0

W historii brakuje mi najważniejszej informacji - czy Ty albo ktokolwiek inny zgłosił sprzeciw? Jedna osoba woli dać bukiecik za 30 zł, a inna za 400 zł i dopóki wszystkim to pasuje, to jest to w porządku. Naprawdę czasem wystarczy się odezwać i wyrazić swoje zdanie na dany temat. Skoro jednak nikt się nie odezwał, to skąd te matki miały wiedzieć, że innym to nie pasuje? Tym bardziej, że pozostałe matki te przelewy robią. Co złego jest w tym, że kwiaciarnia której z matek zarobi na tych bukietach? Jeśli nie ta, to inna kwiaciarnia by zarobiła. A może bukiety będą tańsze? Może policzona zostanie cena hurtowa za kwiaty albo mniejsza kwota za robociznę? Czy pytałaś o to? Słabe jest takie sugerowanie, że ona wyciąga od Was kasę, jeśli nie masz o tym pojęcia.

Odpowiedz
Udostępnij