Piekielne zasady dobrego wychowania, albo ich interpretacja.
Jestem kobietą i nienawidzę jak ktoś mi otwiera drzwi. I stoi w tych drzwiach. Sorry, lubię swoją przestrzeń osobistą i nie będę komuś wchodzić na plecy, bo mu się zachciało drzwi potrzymać. Zwłaszcza jak przejście jest wąskie.
Nawet jak przejmuję drzwi, to dalej nie rozumieją i stoją jak ciołki. I weź się przeciskaj, człowieku. Znaczy się, kobieto.
Nie wiem, może mają nadzieję że ich smyrnę cyckami i będzie fajnie?
To powiedz, żeby szli przodem. Język ci do cycków przyrósł?
Odpowiedz@digi51: aż sobie gdzieś to zapisze. Uwielbiam ten tekst
Odpowiedz@digi51: częściowo. Jestem autystyczna, przełączenie się z jednej czynności (chodzenie) na drugą (mówienie) zajmuje mi sekundę. Nie mówiąc o tym, że to zazwyczaj w pracy, kiedy jestem zmęczona, zestresowana, przeciążona sensorycznie i ostatnie, na co mam ochotę, to tłumaczyć komuś co to jest przestrzeń osobista i dlaczego nie chcę wchodzić mu do tyłka żeby przejść przez drzwi.
OdpowiedzTo zdecydowanie interpretacja, bo zasady jasno mówią że w tych drzwiach NIE należy stać. Albo otwierasz drzwi i przytrzymujesz je przed wejściem od zewnętrz, albo (jeżeli drzwi otwierają się w drugą stronę) wchodzisz i przytrzymujesz je od środka. W jednym i drugim przypadku należy zostawić swobodne przejście i stanąć z boku. Ale zgadzam się, to jakaś istna plaga przepuszczania ludzi „pod ramieniem” i oczekiwanie że się będą przeciskać obok. Podwójnie zabawnie się robi kiedy w taki sposób „ułatwiają” mi przejście, gdy jestem z rowerem. I nie dociera do nich, że dużo prościej byłoby mi już otworzyć sobie te drzwi samemu niż w wąskich drzwiach próbować zmieścić dwóch ludzi i rower. Chociaż z drugiej strony miło, że chociaż starają się myśleć o drugim człowieku.
Odpowiedz