Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielna szkoła! Wszyscy wiedzą, że jak uczeń zapomni na lekcję książki lub…

Piekielna szkoła!
Wszyscy wiedzą, że jak uczeń zapomni na lekcję książki lub zeszytu to dostaje np. A jak to "np" się wyczerpie to jest już ocena niedostateczna. Tymczasem mam taką obserwację z gór. Wchodzę na szlak na Śnieżkę. Pogoda nie rozpieszcza, jest mgła i raczej zimno. Na górze będzie jeszcze zimniej. W plecaku dźwigam wodę, termos z herbatą, jedzenie, kurtkę, czapkę. Wszystko wykorzystałam. Mój 11-letni syn ma swój plecak z podobnym zestawem.

Na początku szlaku mijam wycieczkę szkolną. Kilka osób idzie bez plecaka, a ubrani są tylko w bluzę. Obok są nauczyciele i przewodnik górski i biorą te osoby w góry. Dlaczego pozwalają na brak przygotowania? Przecież to jest groźniejsze niż brak zeszytu na lekcji. Na miejscu tego przewodnika nie wyszłabym w góry z taką młodzieżą. A weryfikacja powinna się odbyć jeszcze przed wyjazdem spod szkoły. Wycieczka szkolna to okazja, aby dzieci lub młodzież nauczyć jak wyjść w góry. A potem GOPR musi sprowadzać takich dorosłych turystów w trampkach z Tatr.

by r1979
Dodaj nowy komentarz
avatar diriol
4 30

To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci - koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem - najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę! Wejście podzieliłem na 4 dni, co paręset metrów obóz, aklimatyzacja, oczywiście poręczówki na każdym etapie i ostatniego dnia atak na szczyt. Co dzień rano znajdowałem w przedsionku mojego namiotu puszki po Coli i opakowania po chipsach! Przeklęci amatorzy! W końcu zdobyłem szczyt, zużyte butle zostawiłem w pod krzyżem w strefie śmierci, gdzie -o zgrozo! - spotkałem babcię z dwójką wnucząt! Schodziłem kolejne 4 dni, ale przeżyłem tę próbę umiejętności i charakteru. Pod koniec sierpnia planuję wejść na Kopiec Kościuszki, w stylu alpejskim - ale jak zobaczę turystów z dziećmi i watą cukrową, to dzwonię na policję. ~Prawdziwy człowiek gór, alpinista, profesjonalsta

Odpowiedz
avatar r1979
0 16

@diriol: i po co ta ironia? Wyobraź sobie, że jesteś odpowiedzialny za kilkanaście osób, które nawet butelki wody nie mają. A jak im będzie zimno, to będzie twoja wina. Wiem, ze niebieski szlak na śnieżkę to spacer, ale pod Domem Śląskim było bardzo zimno, a z tym już nic nie zrobisz. Jakby co, to szłam żółtym.

Odpowiedz
avatar Daro7777
8 12

@diriol: O ile ta copypasta jest fajna i śmieszna, to jednak nie odnosi się do tego przypadku. Czapka, rękawiczki (nawet latem) jakiś baton energetyczny i woda (albo termos z ciepłym napojem) to podstawa.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
2 2

@Daro7777: zależy na jaką wysokość się idzie, w jakie góry i jaka jest pora roku. Jak na przykład idziesz latem w Bieszczadach na Tarnicę, to na cholerę ci ciepłe ubrania. Prędzej płaszcz przeciwdeszczowy, jakby nagle zaczęło padać. Jedzenie i woda jak najbardziej. Woda najważniejsza.

Odpowiedz
avatar Michail
-1 1

Oni też szli na Śnieżkę?

Odpowiedz
avatar r1979
0 2

@Michail: Tak. Zebrali się obok Kościoła Wang i tam przewodnik im tłumaczył, że niektórzy pewnie wejdą w 2 godziny na śnieżkę, ale muszą dopasować tempo do grupy.

Odpowiedz
avatar Michail
4 6

@r1979: Byłem kilka razy na śnieżce - zima na nartach o zmierzchu, latem z moja lepsza polowa w 6 miesiacu ciazy, z bratem zima pieszo i tam nie ma tragedii. Z drugiej strony zdarzylo mi się zgubić w nocy jak zasypało totalnie Rysiankę, która jak się zna 'za dnia' to wydaje się zgubienie niemożliwe. Przewodnik bierze odpowiedzialność - za dnia nie powinni mieć problemu, jak wymrozi ich i zgłodnieja to się czegoś naucza,a moze znienawiza góry. Pod sniezka jest schronisko i w razie W wyciag takze nie panikowałbym.

Odpowiedz
avatar Etincelle
5 15

Ja rozumiem, że przygotowanie ważna rzecz, ale trochę przesadzasz. Znaczy, z tego, co napisałaś, wynika, że niektóre dzieci miały tylko bluzy i nie wzięły ze sobą picia i jedzenia. No to najwyżej trochę zmarzną i będą głodne. Nie umrą, nikt ich nie będzie znikąd musiał sprowadzać. Poza tym takie sytuacje są często nie do rozwiązania z poziomu nauczyciela, opiekuna. Dostajesz dzieciaka pod opiekę i w zasadzie nie możesz kazać mu spadać do domu, a nie masz dodatkowej osoby, która może zająć się nieprzygotowanym. Jak raz byłam wychowawcą na koloniach, miałam w grupie dziewczynkę, która nie miała ze sobą żadnej kurtki, nic przeciwdeszczowego, tylko jedną cienką bluzę. Do tego jej gabaryty uniemożliwiały rozwiązanie tego w formie "pożycz od kogoś coś ciepłego". I jak była zaplanowana wycieczka, to ona musiała iść w tym, co miała, bo zwyczajnie nie było z kim jej zostawić, a nie bardzo wyobrażam sobie opcję, w której cała grupą siedzi w pokoju, bo jedna nie zabrała ze sobą cieplejszych ubrań. Jasne, może zawsze powinien być awaryjny opiekun, który będzie mógł zostać z chorym/nieprzygotowanym/jakimś tam innym, ale to są koszty, których raczej nikt nie chce pokrywać.

Odpowiedz
avatar Daro7777
2 8

@Etincelle: To nie jest kwestia tylko tego, że zmarzną albo bedą głodne. Pogoda w górach jest nieprzewidywalna a warunki mogą być ostrzejsze niż na nizinach. Może ktoś się zgubić, może być załamanie pogody. Zwykły wiatr powoduje, że temperatura odczuwalna jest dużo bardziej dotkliwa niż ta, którą wskazują termometry. Nieraz wychodziłem w pełnym słońcu na krótki rękaw a na połoninach czy grani miałem na sobie puchówkę. Brak posiłku i zmęczenie wzmaga uczucie wychłodzenia i w konsekwencji te wszystkie czynniki mogą doprowadzić do utraty zdrowia lub czasami nawet życia. Ponadto pewne dobre nawyki powinny być wpajane już w szkole. Właśnie na takich wycieczkach. Jeżeli tak nie będzie, ilość wypadków będzie stale rosła.

Odpowiedz
avatar r1979
2 2

@Etincelle: W drodze myślałam o tej sytuacji. Na pewno weszli i zeszli. Tylko dla mnie taka wycieczka w góry to przyjemność. Jest mi zimno, to się ubiorę, podczas odpoczynku popijam herbatkę i podziwiam widoki. Często się słyszy, że szkoła nie uczy przydatnych rzeczy. A jak już jadą na wycieczkę i maja się nauczyć bardzo pożytecznych umiejętności to pewnie połowa klasy to olała. I zgodzę się z tobą, że organizacja wycieczki nie jest prosta, ale w tym przypadku to nie była kwestia jednej nieprzygotowanej osoby

Odpowiedz
avatar Pantagruel
7 7

@r1979: Nie wiem jak to wygląda teraz, ale za moich szkolnych czasów (kilkanaście lat temu) wycieczka w góry była po prostu wyjazdem klasowym. Bez przygotowania, bez wyjaśnienia ewentualnych niebezpieczeństw i niefajnych sytuacji, bez napawania się przyrodą. Tylko gonienie na złamanie karku żeby odhaczyć jakiś znany szczyt, wodospad czy inne popularne miejsce. Do tego poganianie przez przewodnika. Na jednej wycieczce mieliśmy odgórny zakaz robienia zdjęć na szlaku, bo to opóźnia chód. Równie dobrze można taki wypad sobie odpuścić i pojechać do jakiegoś miasta na typowe zwiedzanie zabytków. Przez takie podejście do turystyki nienawidziłam gór. Dopiero w dorosłym życiu je doceniłam. Bo mogę sobie zrobić 5 km wycieczkę, która zajmie 6 godzin bo co 15 minut się zatrzymuję żeby wypić herbatkę i poobserwować widoczki albo górskie zwierzaki.

Odpowiedz
avatar r1979
2 2

@Pantagruel: Ja z moich wycieczek mam takie wspomnienia, że jechaliśmy pociągiem, noclegi były w schroniskach lub chatach studenckich. Z dużym plecakiem (z takim zewnętrznym metalowym stelażem) chodziliśmy między schroniskami. Były też wycieczki, że trzeba było sobie ugotować coś na kolację. Nie było poganiania, grupa raczej się mocno rozciągała, każdy sam pilnował szlaku i wiedział gdzie ma dojść. Na pewno był ktoś dorosły kto zbierał tyły, ale ten co szedł z przodu to szedł z tą mocną grupą. Jedyne co było dla mnie nieprzyjemne to buty. Takie czasy, że nie miałam swoich. Musiałam pożyczać od rodziny i czasem mnie obcierały. W obecnych czasach młodzież jeździ autokarem, nocuje w lepszych warunkach (pokoje z łazienką i TV). Pewnie nie przejmują się tym, co gadają dorośli o górach. Dlatego wycieczki są coraz łatwiejsze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2023 o 17:15

avatar KONDZiO102
0 0

@Etincelle liczyłem na to że będzie tutaj ta pasta.

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

Trzeba było zapytać, dlaczego. Nie musiałbyś gdybać.

Odpowiedz
avatar Blankawooo
4 4

U mojego dziecka w szkole przy każdym wyjściu, bez względu na cel podróży, zawsze dzieciaki dostają listę ze wszystkimi rzeczami, które powinny znaleźć się w torbie lub plecaku. Kiedyś wydawało mi się to śmieszne, po kilku wycieczkach rozumiem już sens tego.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
2 6

Ciekawe, czy pojawią się tutaj komentarze w stylu "nie każdego stać na kupienie dziecku sprzętu w góry!!". Takie kwiatki pojawiają się często w internecie gdy ktoś zwraca uwagę, że wchodzenie na Śnieżkę czy Giewont w klapkach to nie jest dobry pomysł. A co do przewodników to możliwe, że miał po prostu wywalone. Miał zapłacone za przeprowadzenie grupy po szlaku i tyle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Pantagruel: No tak, tylko trzeba jeszcze dołożyć, że pewnie wielu uczniów nie chciało jechać, ale autokar musi się zapełnić.

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@78FS: Watpie w to, przecież nie zawsze każde dziecko jezdzi na wycieczkę, nie ma obowiązku w niej uczestniczenia

Odpowiedz
avatar viridianfox
6 6

Może 2-3 osoby spakowały się do jednego plecaka i niosły go na zmianę.

Odpowiedz
avatar Alxndra
1 3

No co Ty nie powiesz. Mój stary całe polskie Tatry i część słowackich w latach 70tych przeszedł w trampkach. Bez jaj, w polskich górach - szczególnie tych wybieranych nie potrzeba niewiadomo jakiego wyposażenia. Wystarczą wygodne buty, pelerynę zmieścisz do kieszeni i można się dogadać, że kilka osób pakuje się w jeden plecak z jedzeniem i piciem + co jakiś czas zmienia się osoba, która go niesie. U mnie w liceum zawsze tak robiliśmy - lepszy był jeden plecak na 3/4 osoby, niż 4 prawie puste plecaki, w których jedzenie skakało po pustej przestrzeni i wkurzało w plecy - 2 duże cisowianki, batony energetyczne, trochę kanapek, chusteczki, plastry, octenisept i spf, żeby nie spalić nosa.

Odpowiedz
avatar Alxndra
1 1

@Alxndra * szczególnie tych wybieranych na szkolne wycieczki* Dlaczego te komentarze nie mogą mieć opcji "edytuj" :/

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@Alxndra: mają tylko po dodaniu kom musisz odświeżyć stronę

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Znając życie to pewnie jedna trzecia tych uczniów nie chciała jechać, tylko została zmuszona :)

Odpowiedz
avatar timka
1 1

@78FS: a niby kto ich zmusił? nie ma obowiązku uczestniczyć w wycieczce

Odpowiedz
avatar Anonimus
-3 3

znam ten motyw - dwa lata temu wybraliśmy się z dziewczyną na śnieżkę pod koniec kwietnia. wiedzieliśmy że pogoda może być różna, okazała się gorsza niż zapowiadali - śnieżyca, mgła i do tego wieje tak że nie idzie ustać pod szczytem. my zaopatrzenie w kije, raki, kurtki, kominy, rękawiczki, treki, termos, bukłak, itd a na trasie połowa ludzi w adidaskach, dresikach i tych foliowych sztormiakach z kiosku... JAK ? ? ?

Odpowiedz
Udostępnij