Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Korkodawca po raz kolejny. Oczywiście oprócz korkodawania uczę w szkole i tu…

Korkodawca po raz kolejny.

Oczywiście oprócz korkodawania uczę w szkole i tu zaobserwowałem pewien problem. A mianowicie problemem tym jest pogłębiająca się niezdolność do czytania ze zrozumieniem. To nie tak, że tego nie było wcześniej, ale cierpieli na to głownie posiadacze opinii lub orzeczeń o licznych dys (może poza dyskopatią).

Teraz jest to zgroza, zmora i Grunwald skrzyżowany z Sajgonem. Jeśli treść przekracza cztery linijki, to pacjent czytając czwartą już nie pamięta, co było w pierwszej i drugiej. Stąd nagminne obliczanie obwodu zamiast pola i na odwrót, mylenie wierzchołków bryły z krawędziami, mylenie ostrosłupa z graniastosłupem (i na odwrót). Wiem, co mówię, bo w mojej szkole było osiem egzaminów próbnych, a ja je wszystkie sprawdzałem. Oprócz tego często pojawia się odpowiedź na niezadane pytanie, bo pacjent nie skojarzył jakie to pytanie w rzeczywistości było.

Nie jestem takim EUgeniuszem żeby sformułować odpowiedź na pytanie dlaczego tak się dzieje, ale widzę, że komunikacja pomiędzy młodymi odbywa się na maksymalnie skróconym (co do treści) poziomie. Epistolografia nie istnieje, komunikacja jest skrócona do minimum, rozumienie treści komunikatu leży. Ja sam generując polecenie dla uczniów muszę je skracać i upraszczać, bo inaczej nie zostanie zrozumiane.

I taki autentyk na zakończenie: "Chyba cię Q... kocham" - odpowiedź: " Pier... isz. Ale ja chyba też" O tempora! O mores!

czytanie zrozumienie

by jotem02
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar czydredy
3 7

Nie ma co się dziwić, skoro w internecie znajdzie się dosłownie wszystko- po co czytać lekturę- jest audiobook, po co przez godzinę czytać streszczenie lektury- ktoś na filmiku streści lekturę w 10 minut. Kilka lat temu widziałam podręcznik dla przedszkolaków- podpis obrazka był W LESIE, a na rysunku małpy na lianach, żyrafy i słonie, albo odwrotnie- podpis W DŻUNGLI, a na rysunku choinki, lisy, dziki i sarny. W podręcznikach chyba tez ‚olewczo’ podchodzą do tematu, bo jest coraz więcej błędów.

Odpowiedz
avatar livanir
11 13

@czydredy: nie rozumiem ataku na audiobooki- rozumieć ze słuchu też trzeba się nauczyć. Są wzrokowcy, słuchowcy i coś tam jeszcze.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

@livanir: kinestetycy :)

Odpowiedz
avatar siderius93
-1 1

@livanir: Podbijam. Ja również nie rozumiem dlaczego audiobooki są tak atakowane.

Odpowiedz
avatar este1
13 13

Ale tak z drugiej strony, kto pisze czasem te durne polecenia które ja muszę przeczytać trzy razy żeby zrozumieć o co chodzi choć z tekstem raczej nie mam problemu. (Chyba że w czasie czytania książki dziecko zaczyna skakać mi po brzuchu)

Odpowiedz
avatar Monomotapa
3 5

Korkowałam od liceum, i ten problem obserwuję od 15 lat.

Odpowiedz
avatar jotem02
1 7

@Monomotapa: Jasne, ale zauważ, że problem przyspiesza ze znaczną dynamiką.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 14

"Chyba cię Q... kocham" - odpowiedź: " Pier... isz. Ale ja chyba też" Tak masz dzisiaj. A tu - popatrz, Sobieski do Marysieńki tak pisał: "Żoneczko moja najśliczniejsza, największa duszy i serca mego pociecho! Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna. Owo widzę, że mię twoje wdzięczne tak oczarowały oczy, że bez nich i momentu wytrwać będzie niepodobna, i tak tuszę, że notre amour ne changera jamais en amitie, ni en la plus tendre qui fut jamais. To jest pewna, że już od dawnego czasu zdało mi się, żem bardziej i więcej kochać nie mógł; ale teraz przyznawana, że lubo nie bardziej, bo niepodobna kochać bardziej, ale je vous admire coraz więcej, widząc perfekcję a tak dobrą i w tak pięknym ciele duszę. Owo zgoła, serca mego królewno, chciej tego być pewna, że wprzód wszystko wspak się odmieni przyrodzenie, niżeli najmniejszą odmianę śliczna Astree w swym uzna Celadonie." Założę się, że dzisiejszy małolat i połowy z tego nie pojmie, a i duża część trzydziestolatków - niewiele więcej. Zanika zdolność czytania, a - przede wszystkim - pisania ze zrozumieniem. Dziś pisze się krótkie komunikaty SMS. (Poczytaj "historie" naszego Szembora. Typowo "esemesowe".) Czytelnictwo zdycha, ale też ogólny poziom dzisiejszych "dzieł" czasami powoduje mdłości. Nie tylko ze względu na błędy merytoryczne, ale - przede wszystkim - niechlujne, chaotyczne pisarstwo. Ktoś to jednak wydaje. "Miodków" i "Bralczyków" coraz mniej, bo kogo dziś obchodzi poprawna polszczyzna i nauczanie zwięzłego, zrozumiałego formułowania wypowiedzi? Czasem sam "nauczający" tego nie potrafi, zwłaszcza, gdy studia kończył zaoczne i ma 25 lat. Teraz już nikomu NIE "Chodzi o to, aby język giętki Powiedział wszystko, co pomyśli głowa; A czasem był jak piorun jasny prędki, A czasem smutny jako pieśń stepowa, A czasem jako skarga Nimfy miętki, A czasem piękny jak Aniołów mowa… Aby przeleciał wszystko ducha skrzydłem." A nawet jeżeli komuś chodzi - to jest on "gatunkiem" wymierającym. I tak ta degrengolada będzie postępować. A za 300 lat (o ile ludzkość jeszcze tyle przetrwa) będziemy się komunikować gestami, mimiką i pochrząkiwaniem w różnej tonacji. Ktoś wymyśli jakieś urządzenie do komunikacji telepatycznej i będzie git. Tylko pewnie artykulacji soczystych bluzgów i wulgaryzmów nikt nie zapomni.

Odpowiedz
avatar livanir
5 17

@Armagedon: język jest od tego, żeby się komunikować. Nigdy nie rozumiałam, po co lać wodę przy każdej okazji. Są momenty gdy to pięknie wygląda/brzmi, ale używane regularnie- traci swój urok i staje się powszechne. Po co mówić "kochanie mój najdroższy kup farbę do ściany o kolorze najtrudniejszym, czyli twych oczu jak patrzysz na nasze dzieci. Kolor ten nawet Afrodyta uważa za piękny i udany, jak Ty. Kolor który w przyrodzie występuje tylko na wyjątkowych drzewach... Bla bla bla" jak można powiedzieć "kochacie kup farbę do ściany w kolorze czekolady. Odcień RGB #6E4030". Poza tym to normalne, że stres źle wpływa na umiejętności czytania. Jak na wiele innych. Dziwi cię, że dzieci tego nie umieją? Ktoś je pierw nauczył jak sobie z nim radzić?

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

@livanir: ok, ale potem to idzie za daleko i mamy hebrajski stosowany typu cb, tb, sb, mn, wsm i podobne patologie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@bazienka: weź, to szalona oszczędność czasu przecież! <irony off>

Odpowiedz
avatar VAGINEER
-3 7

@Armagedon: ok boomer

Odpowiedz
avatar Shi
2 4

@Armagedon: kto w dzisiejszych czasach pisze smsy? Chyba tylko boomerzy i milenialsi, a młodzież to raczej na komunikatorach siedzi, na których nie ma limitów znaków. Pomijając już to, że w dobie nielimitowanych smsów w abonamemtach i pakietach smsy też nie raz nie mają limitów znaków, praktycznie. Inną kwestią jest, że odkąd istnieje język ludzie go sobie upraszczali, bo komunikacja to główne jego zadanie, a nie eseje przebarwione tak, że aż mdli i ma to tyle ozdobnikow ze faktycznie pod koniec zdania można zapomnieć co było na jego początku. Słowna papka ukwiecona tak, że aż mdli i oczy bolą. Zamiast młodzieży dać coś tresciwego i sensownego właśnie to się podaje, a nawet wmusza na siłę, i potem się ludzie dziwią, że młodzież tym rzyga, a czytanie im nie w smak...

Odpowiedz
avatar Shi
-1 3

@bazienka: np., nt., pt., itd., itp., dr, inż., mgr, prof. - same patologie i hebrajski stosowany! obstawiam, że właśnie tak gadały starsze pokolenia gdy młodsze zaczynały stosować te skróty :D

Odpowiedz
avatar siderius93
-1 1

@bazienka: A niech stosują nawet aramejski. Mi koleżanka głównie wysyła tylko naklejki na komunikatorze, a wiec cofnęła się do hieroglifów.

Odpowiedz
avatar rafik54321
3 11

Cóż, uderz się w pierś bo jak widać to wasza zasługa. Uczycie i nie uczycie czytania ze zrozumieniem. A raczej oczekujecie że dzieciak przeczyta i zrozumie. Nie sprawdzacie czy rozumie poprawnie! A kiedy zrozumie źle, to źle wykonuje polecenie. Nie ćwiczycie czytania ze zrozumieniem i dziwicie się że to leży. Zwłaszcza w czasach kiedy dzieciaki skumały że jest coś takiego jak internet i nie ma sensu uczyć się czegoś "na zaś", bo jak przyjdzie potrzeba to wujek google podpowie co trzeba. I de facto dzieciaki mają rację.

Odpowiedz
avatar z_lasu
5 5

@rafik54321: Wiesz, chodziłem do szkoły lata temu. Ale nie przypominam sobie, aby był przedmiot "czytanie ze zrozumieniem". Co najwyżej odpytywanka z lektury w stylu jakiego koloru była suknia Izabelli Łęckiej lub "co autor miał na myśli" :) Choć, po zastanowieniu, może to było właśnie sprawdzanie czytania ze zrozumieniem. Ale moje (już prawie dorosłe) dzieci takie zajęcia miały. Zawsze mnie to dziwiło, bo byłem zdania, że tylko ktoś z niedoborami intelektualnymi nie rozumie prostych tekstów. Ale widać jest to potrzebne. Żeby poprawnie skorzystać z wujka google trzeba poprawnie sformułować pytanie i... zrozumieć to co odpowiedział.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 6

Problemem chyba nie jest to, że listów nie pisują (40 lat temu też większość nie pisała), a to, że nie czytają literatury lub poważnej prasy. Stąd poważne braki w zasobie słownictwa uniemożliwiające efektywną komunikację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Studiowałam filologię angielską - w toku studiów mieliśmy przez 3 lata przedmiot o nazwie "reading". Wtedy uważałam to za stratę czasu i zapchajdziurę - bo przecież każdy umie czytać. Dziś jestem wdzięczna profesorom - za to, że nauczyli nas odczytywania podtekstów.

Odpowiedz
avatar jotem02
3 3

@metaxa: Mam nawet na półce Reader's Choice wydany przez University of Michigan. Książka ucząca czytania ze zrozumieniem przeznaczona dla amerykańskich studentów. A ja ucząc matmy robię specjalne zajęcia uczące rozkładania zadania tekstowego na detale. Ale z roku na rok jest z tym coraz gorzej. Pokolenie czytających powoli wymiera i zbliża się cywilizacja obrazkowa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@jotem02: wiem niestety. Mój syn żartuje, że w tym roku matura z matmy była na poziome "pokoloruj drwala", ale on za rok będzie miał gorzej, bo najpierw będzie trzeba połączyć kropki.

Odpowiedz
avatar z_lasu
6 6

Pewnie czytujesz wiadomości na portalach internetowych. Poza nielicznymi wyjątkami - dziennikarstwo umarło. Pomijam literówki. Do niedawna trudno było taką znaleźć w dużych ogólnopolskich serwisach. Teraz widzę je kilka razy w tygodniu. A już tragedią jest czytanie o rzeczach mniej istotnych niż sprawy polityczne i gospodarcze. Większości tekstów nie da się czytać. Clikbaitowy tytuł, 4x powtórzona nowomoda, która nic nie wnosi do tematu, pełna pytajników i wykrzykników i na koniec dwa zdania w temacie z których niewiele wynika. Więc jestem w stanie wyobrazić sobie, że jak młody człowiek wchodzi w takie informacje na temat jakiejś gwiazdki estradowej lub sportowej, to żeby nie tracić czasu ogarnia tekst wzrokiem i stara się wyłowić z tego gąszczu słów o niczym informację po którą klikną. A potem czytanie po łebkach wchodzi w nawyk.

Odpowiedz
avatar Arry
3 3

@z_lasu: Zapomniałeś jeszcze dodać, że po tym clickbaitowym tytule, 4 powtórzeniach tego samego akapit po akapicie, wrzuceniu wstawki z Wikipedii o historii danego tematu, cudownych walorach smakowych/zdrowotnych, a a mających się do meritum nijak, żeby tylko tekst nabrał objętości, dostajesz po oczach wielkim bannerem "wykup subskrybcję". A ja tylko chcę sprawdzić, czy naleśniki się smaży na maśle 2 minuty 30 czy 2 minuty 40 sekund!

Odpowiedz
avatar amros
2 4

U mnie wystarczy, że jest jakakolwiek treść do przeczytania, a już niektórych to przerasta i są w szoku, że istnieje jakieś spisane w ćwiczeniówce polecenie do zadania. Od jakiegoś czasu to już istny dramat, tłumaczę klasie co robimy, które zadanie, strona, przykład, zapada kilkusekundowa cisza, gdy część uczniów zaczyna je robić i nagle on, cały na czarno w blasku swojego uczniowskiego cojarobietu polanej nieprzytomnym spojrzeniem nieskalanym głęboką myślą: - Ale co tu trzeba zrobić w tym zadaniu? - Przed chwilą tłumaczyłem. - Ale ja [tu wstaw dowolną czynność niezbędną do wykonania na lekcji jak grzebanie palcem w doniczce, odpisywanie na smsy, kopanie w krzesło kolegi, dłubanie cyrklem w podeszwie] i nie słuchałem. - A polecenie przeczytałeś? - No nie.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 3

Pamiętam jak na maturze (w 2016) obliczyłem objętość graniastosłupa zamiast ostrosłupa, kwestia stresu po prostu.

Odpowiedz
avatar viridianfox
1 1

Z większością wpisu się zgadzam, ale nie bardzo łapię po co miałaby w dzisiejszych czasach istnieć "epistolografia"? Dzisiejsza komunikacja wygląda zupełnie inaczej. Nie przychodzi mi do głowy powód, dla którego dzieciaki miałyby się uczyć pisać jak Sobieski do Marysieńki.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
0 0

Super historia na głównej, trzeci raz ją czytam, tylko daty się zmieniły. To nie jest pocisk w kierunku autora. To jest pocisk w kierunku administracji.

Odpowiedz
Udostępnij