Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie będzie to wpis poprawny, ale wydaje mi się, że bardzo prawdziwy.…

Nie będzie to wpis poprawny, ale wydaje mi się, że bardzo prawdziwy.

Mam dwie kuzynki - Olę i Tolę. Między nimi jest 10 lat różnicy. Kiedyś obie uwielbiałam bardzo, ale ostatnimi czasy dogaduję się jedynie ze starszą Olą, a Tola jest na mnie zła, bo powiedziałam jej prawdę w twarz, którą większość osób przed nią ukrywa.

Ola mieszka ze swoim mężem w jednym z większych miast Polski. Tola z mamą i do pewnego momentu z tatą, w mieście pod miastem wojewódzkim - dosłownie ma do niego 10 kilometrów. Ola wyjechała na studia do miasta oddalonego od jej rodzinnej miejscowości o 300 km, bo jedynie tam był kierunek jaki ją interesował. Na tym kierunku poznała męża, znalazła tam pracę, kupili tam mieszkanie - 2 sypialnie i kuchnia z aneksem, jakieś 60 m2. Urodziło im się dziecko, o które długo się już starali. Maleństwo ma niecałe 1,5 roku.

Tola nie poszła na studia, mimo że maturę zdała. Nie poszła też do szkoły policealnej, mimo że była na tej samej ulicy, przy której mieszkała, a w tym samym budynku co jej liceum. Nie przepracowała ani jednego dnia. Tola ma obecnie ma prawie 27 lat. Jednak do wszystkich prac, szkół jest nastawiona na nie, bo:

- nie da rady się tam dostać (chociaż wcześniej nie miała z tym problemu)
- nie da rady dojeżdżać na studia zaoczne (chociaż ciocia zadeklarowała, że będzie ją na zajęcia wozić)
- zaproponowana praca w Urzędzie Miasta jej nie odpowiada, bo to nie jest to co by chciała w życiu robić
- nie ma chłopaka i znajomych, bo wszyscy ludzie ją dyskryminują (jej stara ekipa wyjechała, pozakładała rodziny i nie mają na nią czasu, a jednocześnie próby zakolegowania się z innymi osobami, spaliły z inicjatywy Toli na panewce).

Tola porusza się na wózku od urodzenia. Nie ma żadnej wady intelektualnej - poza niepełnosprawnością ruchową jest w pełni sprawną kobietą. Kiedyś miała nawet chłopaka, bo jest naprawdę ładna. Jednak charakter zrobił jej się paskudny, a to częściowo dzięki Cioci.

Ciocia jest po 70. Wujek zmarł ok. 4 lat temu w wieku 72 lat. Gdy wujostwo nie było jeszcze na emeryturze, Tola musiała radzić sobie sama. Potem gdy już na nią przeszli, to zaczęło się wyręczanie jej w obowiązkach - tu zrobili obiad, tu poszli na zakupy. Jednak też wychodzili z domu i Tola musiała sobie ten obiad odgrzać etc. Sama Tola chodziła na zajęcia do domu kultury, czy wchodziła z koleżankami, a nawet na randkę. Jednak wujek zmarł dość gwałtownie, a ciotka sprzedała działkę ROD, na którą wychodziła najczęściej i zostawała w domu.

Tola zaczęła to wykorzystywać i coraz częściej prosiła ją o pomoc w zadaniach, aż w końcu gdy ciotka nie mogła jej pomóc, reagowała złością. Gdy zaproponowałam w odwiedzinach, żebyśmy wyskoczyły sobie we dwie do kina i na nasze ulubione lody, stwierdziła, że jej się nie chce, a lody może kupić mama, bo te z lodziarni są i tak niedobre. I tak praktycznie co wizytę, a średnio mi się chciało siedzieć i patrzeć razem z nią w telewizor. Pytałam się dlaczego nie chce iść na te studia, skoro maturę zdała bardzo dobrze. Bo nie. Bo nie chce. Bo się nie dostanie.

Ciotka tak ją do siebie uwiązała, a ona siebie do ciotki, że Ciotka nie widziała swojego wnuka, dopóki Ola nie przyjechała do nich, a w pierwszych dniach z opieką nad dzieckiem pomagałam jej ja.

Przyszły pierwsze urodziny Młodego i impreza, od której właśnie przestałam się z Tolą odzywać i stałam się trochę persona non grata jako "ta druga" część rodziny, bo od wujka, a w dodatku bezczelna. Impreza była organizowana w restauracji. Zjechała się na nią spora część rodziny. W pewnym momencie Tola powiedziała:

- Tak dawno nie byłam na mieście, no nie ma mnie kto zabrać, a sama chodzić nie będę.
Oburzyłam się, bo co wizytę u niej proponowałam wyjście z domu.
- Wiesz co, próbowałam Cię wiele razy wyciągnąć, ale wolałaś oglądać TV.
- Bo ty byś mi z wózkiem nie pomogła.
- Zawsze Ci pomagałam i też dobrze sobie z nim radziłaś. A kto Ci będzie pomagał jak zostaniesz sama?
- Ola ze mną zamieszka, bo inaczej nie dostanie spadku po mamie!

Na co Ola spojrzała na Tolę, swojego męża i dziecko, a potem powiedziała, że nie. Że ma swoją rodzinę i Tola też powinna o normalnym życiu, bo ona nie ma zamiaru wracać tutaj i rzucać wszystkiego. Potem spojrzała na Ciotkę i spytała, czy myślała, że szantażem o spadku zmusi ją do opieki nad dorosłą, w pełni władz umysłowych osobą.

Ciotka ucięła, że rozgadają to w domu. Atmosfera na chwilę siadła, ale wyluzował ją Młody, który stwierdził, że będzie sam próbował jeść tort urodzinowy ;)

by ~niepelnosprawnosc123456789123
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
19 23

Moim zdaniem największym absurdem jest to, że obie z mamą wszystko ustaliły bez pytania się Oli o zdanie, jakby brały to za pewnik. Naprawdę ciężko czasami zrozumieć, w jakim świecie ludzie żyją i co siedzi im w głowach. Koło Toli mama tak skacze, że ona chyba uznała za normę, że wszystko kręci się wokół niej i zawsze ktoś będzie ją we wszystkim wyręczał. A tu tak piękny plan legł w gruzach, bo okazało się, że druga córka nie zamierza zostawić swojego dotychczasowego życia, żeby zająć się ofiarą wyuczonej bezradności.

Odpowiedz
avatar Niveam
15 17

@Bedrana Wiesz co? Znam kilka osób na wózku inwalidzkim (urok szkół integracyjnych) i żadna z nich nie jest tak leniwa jak opisywana dziewczyna. Nie wszyscy co są na wózku mają pampersy i druga rzecz, od najmłodszych lat uczą się przemieszczać z wózka na toaletę czy krzesło pod prysznicem. W sklepach też sobie nieźle radzą, ponieważ nawet jeśli jest coś co potrzebują wyżej, to poproszą obsługę lub innego klienta o pomoc. Chętnie wychodzą i się uczą a nie gniją w domu.

Odpowiedz
avatar mujer_verdadera
-2 6

@Bedrana proszę przytocz jakieś konkretne dowody, fakty uzasadniające twierdzenie że obrońcy życia poczętego (czyt. katolicy) najbardziej nienawidzą "upośledzonych" - nb ktoś kto używa tego określenia w odniesieniu do niepełnosprawnych sam się kompromituje. To właśnie zwolennicy aborcji "kochają" niepełnosprawnych tak bardzo, że chcą ich wymordować już przed urodzeniem a jak już żyją to poddać eutanazji. Oczywiście pod pretekstem miłosierdzia. To co napisałaś o Katolikach i ich podejściu do osób chorych jest nieprawdą. Ja mając niepełnosprawnego syna doświadczyłam wystarczająco dużo, by obawiać się zobojętnienia ze strony ludzi wojujących z kościołem, którzy potrafią robić komentarze typu " po co rodzić takie coś", "będzie obciążeniem dla społeczeństwa". Od osoby wierzącej nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, wręcz przeciwnie. W środowiskach parafialnych (przeprowadzaliśmy się kilka razy więc zaliczyliśmy ich trochę) osoby takie otacza się miłością i akceptacją oraz organizuje pomoc. Więc przestań wygłaszać kłamstwa na bazie uprzedzeń

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
5 5

@pasjonatpl: To jest niestety częste, że jak jedno z dzieci ma niepełnosprawność to rodzeństwo jest wpierw odstawiane na bok, a potem oczekuje się, że zostaną opiekunem 24/7.

Odpowiedz
avatar gstronaostro
12 16

Pięknie się Tola potraktowała. Mam nadzieję, że reszta rodziny będzie pamiętać o szantażu spadkiem, a nie ubolewać nad tym, że biedną Tolą nie ma się kto zająć.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
14 14

@gstronaostro Pewnie znajdą się tacy, co będą. Oczywiście żaden z nich nie będzie się kwapił do pomocy, bo to obowiązek siostry.

Odpowiedz
avatar Bedrana
9 9

@gstronaostro: Rodzina będzie pamiętać, bądź spokojny. Nie ma tak pamiętliwych ludzi, jak własna rodzina.

Odpowiedz
avatar jass
10 12

Pomijając oczywistą piekielność obu, w Polsce chyba nie jest tak łatwo uzależnić otrzymanie spadku po rodzicu od takich wydumanych warunków.

Odpowiedz
avatar Lessa
6 8

@jass niezależnie od testamentu zawsze jest zachowek. I cholernie trudno kogoś go pozbawić.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@jass: Masz rację, ale tutaj w ogóle mało co zostało dobrze przemyślane...

Odpowiedz
avatar Habiel
0 2

@jass: Pewnie to Tola dostanie całość spadku, a Oli zostanie zachowek. Niestety (albo stety w takich przypadkach) nie można zrobić testamentu pod warunkiem, a jeśli ktoś taki poczyni, to i tak uznawany jest za nieważny.

Odpowiedz
avatar gstronaostro
-1 7

@Lessa: zachowek to jest największy rak prawny w prawie spadkowym. Jeśli nie rozdysponujesz majątku za życia to pogódź się z tym, że majątek zostanie rozdysponowany wbrew twojej woli.

Odpowiedz
avatar singri
6 6

@gstronaostro: Obawiam się, że wtedy będzie mi już wszystko jedno :D

Odpowiedz
avatar gstronaostro
2 4

@singri: tobie tak, a bliskich inni bliscy wpędzą w długi, a już w najlepszym razie w lata spłacania

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 12

@gstronaostro: Co ty bredzisz? Swoim majątkiem osoba uprawniona dysponuje jak chce w testamencie. A - zanim umrze - może go zmieniać i 15 razy. Jeśli nie zostawi testamentu - pierwsi zstępni dziedziczą całość majątku w częściach równych. Jeśli uwzględni w testamencie tylko jedną osobę - reszta uprawnionych otrzymuje zachowek. I słusznie. Jedyną możliwością pozbawienia dziedzictwa osoby uprawnionej - jest jej wydziedziczenie. Ale do tego trzeba mieć naprawdę dobry powód. Np. rażącą niewdzięczność, znęcanie, okradanie, porzucenie w potrzebie. Więc niech autorka nie pierniczy tu głodnych kawałków, bo matka nie ma żadnych możliwości sporządzenia testamentu "pod warunkiem że". Nie ma też powodów, by starszą córkę wydziedziczyć. Jeśli sporządzi testament, w którym uwzględni tylko młodszą córkę, to I TAK młodsza starszej musi zapłacić ZACHOWEK. Który (uogólniając) wyniósłby 1/4 wartości mieszkania. Czyli, jeśli mieszkanie jest warte, powiedzmy, 300 tys. - Tola musiałaby wypłacić siostrze 75 tys. w gotówce, gdyby chciała pozostać w mieszkaniu. A gdyby testamentu nie było - musiałaby jej wypłacić połowę, czyli - 150 tys.. Ciekawe, skąd miałaby wziąć taką kasę? Więc, moim zdaniem, sprawa rozwiąże się tak, że po śmierci matki siostry będą musiały mieszkanie sprzedać. Każda weźmie ile tam jej się należy, a Tola wyląduje w jakimś posranym DPS, albo w "przytułku" u siostrzyczek zakonnych. Na tak długo, na jak długo starczy jej kasy z mieszkania. A potem - i tak za jej pobyt, przynajmniej w części, będzie musiała płacić Oleńka. No, prawo takie mamy w Polsce. Chyba że, ktoś się ułomną dziewczyną zainteresuje, wyśle na terapię, zaktywizuje zawodowo na tyle, by była samowystarczalna, wtedy, być może, czeka ją jakiś inny, lepszy los.

Odpowiedz
avatar gstronaostro
-1 5

@Armagedon: żaden zachowek nie jest słuszny. Jeśli ktoś miał coś dostać to MIAŁ COŚ DOSTAĆ I KAŻDEMU INNEMU NIC DO TEGO. Nic się nikomu nie należy. Należy się to, na co zapracujesz własnymi rękoma. Więc jeśli ktoś coś dostał to fajnie i taka była wola osoby, KTÓRA TEN MAJĄTEK STWORZYŁA BĄDŹ UTRZYMAŁA.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 9

@gstronaostro: A najlepiej by było, synku, żeby se "osoba" ten majątek zabrała ze sobą do grobu. No nie? Zapracowała - i wuj komu do tego. A jeśli "osoba" nie spisze testamentu, to domy, samochody, konta bankowe, kosztowności - powinien dostać Kościół, albo, tak zwany, skarb państwa. Mam rację? No nie wszystko da się zabrać na tamten świat, więc ktoś się zostawionym majątkiem powinien zaopiekować? "Osoba" ma też prawo dzielić swoje dzieci na lepsze i gorsze. Może zapisać wszystko jednemu dziecku, bo je: -najbardziej kocha -jest najładniejsze -jest najzdolniejsze -jest najbiedniejsze -jest najstarsze -jest najmłodsze -jest samotne... lub -jest NIEPEŁNOSPRAWNE. Reszta niech się buja, bo tej reszty spadkodawca nie wyprodukował sam, tylko mu ją wciśnięto na siłę. Zatem uważasz, że matka z historii ma całkowite moralne prawo zapisać cały swój majątek młodszej córce? No, jeśli faktycznie tak jest, to znaczy że ja zupełnie nie pojęłam twojego pierwszego komentarza.

Odpowiedz
avatar gstronaostro
1 5

@Armagedon: oczywiście, że ma moralne prawo. To jej pieniądze, dom i inne. Ma z tym prawo zrobić co chce, nawet przepisać na kościół, bezdomnych, schronisko, cokolwiek. Jeśli nie ma testamentu to z jakiegoś powodu masz prawnie uregulowanych spadkobierców i tutaj już rozmawiamy o czymś innym niż wyciąganie łapy po zachowek. Oczywiście, że ta osoba ma prawo dzielić sobie dzieci na lepsze i gorsze. Ma prawo nieważne od tego, jak szalenie nielogiczne to jest. Ma prawo pominąć dziecko, zapisać na wnuka. Albo, co już pisałam, na kogokolwiek tylko chce. I spasuj sobie z tym synkiem, bo nie wiesz, kim jestem, co robię, gdzie byłam i co przeżyłam.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 7

@gstronaostro: Już wiem. Jesteś dziewczynką (a pomyłki są, bo nie masz znaczka przy nicku). Przynajmniej mentalnie. Bo żadna dorosła osoba nie wypisywałaby takich bredni. Zaczynam mieć podejrzenie, graniczące z pewnością, że to ty jesteś tą obdarowaną, zobowiązaną wypłacić komuś zachowek. "Jeśli nie ma testamentu to z jakiegoś powodu masz prawnie uregulowanych spadkobierców i tutaj już rozmawiamy o czymś innym niż wyciąganie łapy po zachowek." ZDECYDOWANIE o czymś innym. Bo wówczas ten spadkobierca, który zamieszkuje lokal po spadkodawcy jest zobowiązany zapłacić drugiemu nie 1/4 wartości lokalu, a POŁOWĘ. Nie kijem go - to pałą, koleżanko. Jedyne, co zostaje niepełnosprawnej Toli - to mieć nadzieję, że siostra zrzeknie się spadku na jej rzecz. Ale gwarantuję ci, że tego nie zrobi. A jeszcze zapomniałaś mi wyjaśnić, co miałaś na myśli pisząc swój pierwszy komentarz? Bo wygląda na to, że jesteś "za, a nawet przeciw".

Odpowiedz
avatar gstronaostro
0 6

@Armagedon: pierwszy komentarz miał na celu pokazanie jasnej sytuacji rodzinie - matka z niepełnosprawnym dzieckiem szantażują drugie dziecko majątkiem. Żałosne i na miejscu tej Oli to bym spadek wręcz odrzuciła. Jestem dorosłą osobą i w rodzinie miałam kilka przypadków właśnie takich chorych sytuacji i wyrobiłam sobie taką, a nie inną opinię. Nic nie muszę nikomu płacić, bo nic nie mam. Ba, ja nawet nie mieszkam w kraju i szczerze mówiąc to na chwilę obecną nie poczuwam się nawet do ewentualnego spadku czy zachowku po moich przodkach. Powiedz ale tak szczerze: dlaczego tak bardzo przeszkadza ci to, że ktoś chce w taki, a nie inny sposób zarządzać SWOIM MAJĄTKIEM?

Odpowiedz
avatar Habiel
6 6

@Armagedon: "Jedyne, co zostaje niepełnosprawnej Toli - to mieć nadzieję, że siostra zrzeknie się spadku na jej rzecz. Ale gwarantuję ci, że tego nie zrobi." A skąd to wiesz? W mojej rodzinie nie było problemu żeby się zrzec zachowku. I też mi osobiście nie chciałoby się chodzić po sądach, żeby mieć wpisany dług od osoby, która go nigdy nie spłaci, bo Tola nie pracuje, a więc pewnie po śmieci matki, będzie miała jedynie rentę socjalną (na właśne życzenie). Piekielnym jest szantaż majątkiem i nie wiem jak to ich matka sobie wymyśliła. Skoro Ola ma dziecko, męża, swoje mieszkanie i życie 300 km od Toli, to logicznym jest, że nie wróci aby się zajmować w pełni sprawnie intelektualną osoba. Inaczej sytuacja mogłaby wyglądać, gdyby Tola rzeczywiście nie mogłaby być w żaden sposób samodzielna, a jak autorka pisała - wcześniej taka była, dopóki ciotka nie zaczęła jej wyręczać we wszystkim. Tak to mamy dorosła osobę na wózku, która nie chce o siebie zadbać i tu może warto się pochylić nad terapia dla Toli i jej matki (bo ta może po śmierci męża zapełniła sobie pustkę Tola, a ta nie ma zamiaru zmieniać stanu rzeczy, bo jej odpowiada). Mogą być od siebie uzależnione psychicznie i to nad tym trzeba się pochylić, a nie nad tym czy siostra ma przejąć opiekę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 5

@Habiel: Oj, nazbierało się. "...pewnie po śmieci matki, będzie miała jedynie rentę socjalną (na właśne życzenie)." Rentę socjalną Tola ma od momentu pełnoletności, z uwagi na to, że jest niepełnosprawna OD URODZENIA, zatem nie ma obowiązku podejmowania pracy po zakończeniu edukacji, a żyć z czegoś musi. Do osiemnastki obowiązek utrzymania dziecka ma rodzic. Obecnie kwota renty socjalnej - to 1445 zł netto. Można się utrzymać, jeśli OPS opłaci czynsz, leki, prąd i gaz. Nie wiem, czy na miejscu Toli chciałoby mi się szukać roboty za dwa i pół do ręki, a z tej kwoty samej opłacać media, leki i mieszkanie. Tym bardziej, gdyby sama praca i dojazd do niej wymagały ode mnie sporego wysiłku. "...nie chciałoby [mi] się chodzić po sądach, żeby mieć wpisany dług od osoby, która go nigdy nie spłaci, bo Tola nie pracuje..." Jednym się nie chce, a drugim - chce. Roszczenie o zachowek i tak przedawnia się po pięciu latach, jeśli się z takim roszczeniem wcześniej nie wystąpi. Poza tym, Tola może uniknąć zapłaty zachowku powołując się w sądzie na zasady współżycia społecznego. Ale te rozważania dotyczą sytuacji, gdy matka sporządza testament. I tyko "na Tolę". Więc ja tu nie widzę żadnego "szantażu". Chyba że Ola, faktycznie, liczyła na sporą kasę z mieszkania po matce (połowę wartości). I taka ciekawostka. "Nie można nikogo zmusić do zajęcia się niepełnosprawnym bratem lub siostrą po śmierci rodziców. Tym bardziej, że to czasami praca 24 godziny na dobę. Rodzeństwo lub kuzyni człowieka, który nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie, mają za to obowiązek alimentacyjny wynikający z Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego."(...)"A co się stanie z niepełnosprawnymi osobami dorosłymi, gdy ich opiekun umrze? Trafiają do Domów Pomocy Społecznej dla dorosłych osób niepełnosprawnych. Samotni rodzice wychowujący niepełnosprawnych boją się śmierci bardziej niż ktokolwiek inny. Nie wiedzą, czy ośrodki publiczne zapewnią ich dzieciom należytą opiekę." Więc nie do końca rozumiem, o co autorce, tak naprawdę, chodzi? O spadek, czy o opiekę? Że sobie Tola rzuciła w przestrzeń jakieś tam zdanie, o niczym nie świadczy. Może to była ironiczna wypowiedź, bo Tola wie, że Ola liczy na połowę spadku po matce? Założę się, że mamusia nie jest idiotką, która oczekiwałaby od starszej córki porzucenia rodziny i zajmowania się siostrą do końca życia. Ale może chce młodszej zapewnić godne życie po swojej śmierci i oczekuje zrzeczenia się spadku od starszej?

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 6

@gstronaostro: Nie podejmuję się polemizować z osobą o takiej mentalności. Nie mam zamiaru przekonywać cię, że wszystkie dzieci (o ile nie są zwyrodnialcami) powinny być traktowane tak samo - bo cię i tak nie przekonam. Nie zamierzam również udowadniać, że rodzic jest coś winien dzieciom - a one jemu, bo, prawdopodobnie, rodzina dla ciebie niewiele znaczy. "...na miejscu tej Oli to bym spadek wręcz odrzuciła." Na jej miejscu - zrobiłabym DOKŁADNIE to samo. Zatem zupełnie nie rozumiem oburzenia autorki oraz "szoku" starszej siostry.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2023 o 16:38

avatar gstronaostro
-1 5

@Armagedon: najwyraźniej rodzina znaczy dla mnie więcej niż dla ciebie, bo przekładam więzy rodzinne ponad pieniądze. Po twojej argumentacji mogę śmiało stwierdzić, że jesteś jedną z osób, która wyskakuje po zachowek kiedy tylko może, co, może nie uwierzysz, ale bardzo często kończy się brakiem kontaktu między stronami. To ma pokazać, że komuś zależy na rodzinie? Rodzic dzieciom oprócz porządnego i godnego wychowania nic nie jest winien, dzieci rodzicom też nie. Ja się nie dziwię ani autorce ani Oli. Mówienie takich rzeczy, próba szantażu, choćby miała nie mieć podłoża pod tym względem, że Oli na spadku nie zależy, to jest jednak ciosem od bliskich osób.

Odpowiedz
avatar jass
-2 4

@Armagedon: Jakimś cudem umyka Ci podstawowa kwestia - nikt nie polemizuje z tym, że sk*rwysyństwem jest nierówne traktowanie dzieci, bo jedno jest ładniejsze/mądrzejsze etc. Ale to nie zmienia faktu, że każdy powinien mieć prawo do rozporządzania własnym majątkiem wedle własnego uznania, nie powinno być rozwiązań prawnych narzucających, komu się te pieniądze "należą". To, że rodzic jest skończoną me*dą i zamiast własnym dzieciom woli pieniądze zapisać komuś innemu - to wciąż powinna być wyłącznie jego sprawa, bo to JEGO pieniądze. Nie żyjemy w komunizmie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

@jass: Nie pchaj KOMUNIZMU do tematu, bo się tylko ośmieszasz. TEORETYCZNE założenia komunizmu, to - przede wszystkim - brak jakiejkolwiek własności prywatnej. Bo wszystko miałoby być wspólne, jak to w komunie. A jeśli masz na myśli PRL - to też skucha, bo dzisiejsze prawo spadkowe, zasadniczo, nie różni się od tamtego. OD ZARANIA DZIEJÓW majątek po przodkach - dziedziczą potomkowie. Dziedzictwo - to jest, w zasadzie, przechodzący z pokolenia na pokolenie, majątek po najstarszych z rodu, czyli - po (pra)dziadach, po rodzicach - jest ojcowizna. Można też ogólnie powiedzieć spuścizna, spadek, lub scheda. Więc nie jest to wymysł dzisiejszych "komunistów", słodziutki. "...każdy powinien mieć prawo do rozporządzania własnym majątkiem wedle własnego uznania..." I KAŻDY ZAWSZE MIAŁ I NADAL MA do tego prawo. Wystarczy, że sporządzi testament. Może zapisać swój majątek w całości sąsiadce, lub całkiem obcej osobie, na przykład. Ale wtedy ta osoba musi zapłacić państwu wysoki podatek, nawet 20% wysokości spadku. Pierwsi zstępni, natomiast, podatku nie płacą wcale. A wyobraź sobie, że bardzo wiele osób umiera nie zostawiwszy testamentu, bo się, na przykład, śmierci nie spodziewają. I co? KTO niby ma wtedy ten majątek dziedziczyć? Krasnoludki? I komu się wtedy należy "kasa" po zmarłym? I już nie wspomnę o sytuacji, gdy - jeśli spadkodawca ma długi - spadkobierca, o ile PRZYJMIE spadek, musi te długi pospłacać. Chyba że, spadek odrzuci. Prawo spadkowe jest bardzo skomplikowane, bo jest bardzo wiele wariantów możliwości dziedziczenia. Czasami nawet prawnicy mają problem "jak to ugryźć". Ale dziedzictwo w linii prostej - jest proste. Poza tym, ja się zastanawiam, o co ta cała gównoburza? O co, właściwie, chodzi autorce i większości komentujących? Bo z jednej strony sądzą, że matka - jeśli ma taki kaprys - powinna mieć prawo przekazać mieszkanie w całości młodszej córce, żeby starszej nic się nie należało, a z drugiej uważają, że wredna matka "szantażuje" starszą córkę odebraniem spadku (który jej się - tak czy siak - należy, choćby w formie zachowku) jeśli się po jej śmierci nie zajmie młodszą siostrą. Więc CO, właściwie, ta matka powinna zrobić? Bo wydaje mi się, że cokolwiek by nie zrobiła - będzie źle.

Odpowiedz
avatar jass
1 3

@Armagedon: A co tu się wyklucza? Można być zwolennikiem tego, że każdy powinien mieć prawo zadysponować swoim majątkiem wedle własnej woli, a przy tym zauważać, że matka taka jak ta z historii zachowuje się jak skończona s*ka. Nawiasem mówiąc - przy moim nicku jest znaczek. Słodziutka.

Odpowiedz
Udostępnij