Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czy można być za mądrym na jakieś stanowisko? Otóż tak! Poszukiwania pracy.…

Czy można być za mądrym na jakieś stanowisko? Otóż tak!
Poszukiwania pracy. Moja zmora. Zacznijmy jednak od początku.
Niedawno skończyłam studia. Konkretnie prawo. Nie jest tak, że chcę się tym chwalić jak bohaterowie memów, po prostu to istotne dla historii. ;)

Z różnych przyczyn, o których może napiszę więcej innym razem, a z których główną jest przesyt rynku absolwentami prawa i brak zapotrzebowania na nich w kancelariach, postanowiłam poszukać pracy poza moją branżą.

Nie przyjęli mnie w żadnym z trzech banków, pomimo tego, że poszukiwali pracownika. Pracownica jednego z nich, znajdującego się w mieście wojewódzkim, była bardzo miła. Powiedziała, że mają program polecający i może mnie polecić. Poradziła, żebym wysłała CV pewnej osobie z wyższego szczebla. Tak też zrobiłam, ale nie dostałam żadnego odzewu. Rozumiem, że nie mam doświadczenia w branży, ale studiuję aktualnie kierunek związany z ekonomią i informacja o tym znalazła się w CV.

Z kolei w banku w mniejszej miejscowości, było mi dane porozmawiać z szefową. Miała tylko chwilę, nie była to rozmowa kwalifikacyjna z zaproszenia. Przyszłam do banku i zaniosłam CV znajomej pracownicy, od której dowiedziałam się o rekrutacji. Szefowa dziwiła się, że będąc po prawie, szukam u nich pracy.

Jeszcze bardziej dziwiła się szefowa firmy ubezpieczeniowej, nazwijmy ją U.
Napisałam do kilku firm ubezpieczeniowych w mojej okolicy. Pytałam, czy nie potrzebują pracownika. Pracownica jednej z firm odpisała mi, prosząc o CV, więc je wysłałam.
Nie było odzewu przez kilka tygodni, więc straciłam nadzieję. Aż tu nagle zadzwoniła do mnie jakaś pani i zaprosiła na rozmowę kwalifikacyjną.

Pojechałam. Na miejscu była pani U. Poprosiła mnie o CV. Zdziwiłam się, bo myślałam, że je mają. Okazało się, że kilka tygodni wcześniej wysłałam je pracownicy, która już u nich nie pracuje.

Wysłałam szybko CV na maila U. Wydrukowała je i zaczęła czytać. Zdziwiła się, że mam studia, bo u nich nikt nie ma. No dobra, prawie nikt, bo akurat ona ma wyższe wykształcenie, w firmie jest też osoba po kierunku związanym z wychowaniem fizycznym.
U znacząco spojrzała na siedzącą obok panią kierownik i spytała:
- Basiu, a ty masz studia?
- No pewnie, i kursy, i podyplomówki - odparła pani kierownik. Nie mam pewności, czy powiedziała o kursach, czy może o czymś w tym stylu, ale pierwsze i ostatnie słowa, które tu piszę, padły na 100%.
Podobnie znaczącym tonem U powiedziała do kierowniczki:
- W liceum pani była prymuską...
Czułam, że robią sobie ze mnie jaja.

Napięcie stało się odczuwalne, gdy przyszło do omawiania kwestii finansowych. U zapytała, ile bym chciała zarabiać. Ja z kolei chciałam, żeby zaproponowała jakąś stawkę. U była jednak nieugięta. Wyszło, że nie mam wymagań. To był błąd. Wielki błąd. Powiedziała, że trzeba mieć wymagania, cenić się i szanować.

Pewnie gdybym miała za wysokie wymagania, też by im się nie spodobało. Pracownica siedząca obok niej wspomniała o panu, który chciał zarabiać bardzo dużo. Widocznie wszystkie skrajności są złe.

Skąd taki brak wymagań u mnie? Nawyki z mojej branży. Można włożyć między bajki mit o bogatym prawniku. Tak, można być bogatym, ale tylko na swoim, w swojej kancelarii, nie u kogoś. Gdy dorabiałam sobie na studiach, pracowałam na zleceniu za minimalną. Ukończenie studiów niczego nie zmieniło. Jeśli pracodawca płaci uczciwie minimalną za każdą godzinę, jest uczciwym i miłosiernym prawnikiem. Nie znam nikogo po tych studiach, kto zarabiałby więcej. Umowa o pracę jest albo dla wybranych, albo po długim czasie. Nieważne, czy jesteś dobry w swojej branży. Czy piszesz piękne pisma procesowe, całe akty notarialne, czy rejestrujesz szybko setki spraw u komornika. Stawka jest zawsze ta sama i nie wypada jej kwestionować. Może w innych regionach sytuacja na rynku wygląda inaczej, tego nie wiem.

U nie mogła zrozumieć, że jestem po prawie, a chcę u nich pracować. Musiałam się gęsto tłumaczyć. Na koniec powiedziała do mnie:
- My pani nie zatrudnimy, bo pani jest za mądra.
Dodała, że nadawałabym się do nich, ale na dyrektora. Poradziła mi, żebym szła na aplikację i rozwijała się w swojej branży. Radziła mi jak surowa, ale dobra matka. ;)

Jedna z moich znajomych oprócz prawa ukończyła dwa kierunki. Mówiła mi, że kiedyś powiedziano jej, iż ma za wysokie kwalifikacje. Uwierzyłam w to, ale byłam bardzo zdziwiona. Teraz już nie jestem.
A może potencjalni pracodawcy myślą, że jestem kimś w rodzaju byłego agenta służb specjalnych? Może boją się, że będę pisać na nich donosy do prokuratury i do ZUSu? ;)

Mam chytry plan. Następnym razem, gdy będę szukać pracy tam, gdzie nie potrzeba studiów, będzie lepiej ukryć swoje kwalifikacje i udawać, że poprzestałam na liceum. Ukończenie szkoły z wyróżnieniem i wygrywanie konkursów też odstrasza.

by NiebieskaOrzelka
Dodaj nowy komentarz
avatar helgenn
15 17

Zostałaś przez niektórych potraktowana niemiło, to fakt. Ale zatrudnienie pracownika poniżej jego kwalifikacji to też ryzyko: przecież nikt nie powie, że szuka przejściowej pracy, zanim znajdzie coś sensownego w swoim zawodzie. Sfrustrowana pracą w mojej poprzedniej firmie szukałam czegoś spokojniejszego, byłam w stanie zaakceptować niższe warunki finansowe. Na jednej z rozmów wprost mi powiedziano, że oni widzą po pytaniach jakie zadaję, że ja się tam po prostu będę nudzić.

Odpowiedz
avatar Habiel
16 18

Kluczowym jest zdanie "brak doświadczenia". Masz kwalifikacje, które nie pasują do branży i nie masz doświadczenia na stanowisku na które aplikujesz. Pracodawca musiałby podjąć ryzyko szkolenia cię od podstaw z myślą, że szybko możesz uciec, gdy pojawi się coś w branży. Jeśli chodzi o same prawo, to nie trzeba pracować w kancelarii. Można je skończyć i znaleźć swoją niszę np. nieruchomości, spółki handlowe, czy ukończyć dodatkowe kursy np. mediacji. Jak masz na siebie pomysł, nie musisz pracować w kancelarii (moim zdaniem wręcz się nie powinno- niech wyzyskują swoich aplikantów, którzy nie mają wyjścia jak praca za najniższą). Jeśli masz doświadczenie w pracy jako prawnik, a nie jesteś teoretykiem po studiach, raczej znajdziesz pracę na podobnych stanowiskach. Gorzej jeśli nie zdobyło się doświadczenia innego niż 3 miesiące praktyki na studiach i ma się zerową praktyczna wiedzę. Wtedy nie ważne jakie studia są skończone, ale nikt nie będzie się o ciebie zabijać i dawać dużych stawek, bo raczej firmy znajdą kogoś z doświadczeniem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 4

@Habiel: Po prawie można robić to, o czym wspomniałaś, ale... Całkiem sporo osób idzie na prawo, bo to ich fascynuje i chcą robić coś bardzo konkretnego, więc jak się nie uda wolą pójść do zupełnie innej pracy. Autorka jasno napisała, że na studiach dorabiała. Problem z kancelariami jest taki, że oni uwielbiają zatrudniać studentów/aplikantów i zwalniać ich przed obroną. Mam znajomych prawników, którzy zarabiają bardzo dobrze, ale są na swoim i na pewno nie było to proste. Zwłaszcza dla tych, którzy nie mieli znajomości.

Odpowiedz
avatar Habiel
3 5

@Ohboy: Ja też byłam na prawie z pasji, ale jak miałam do wyboru pracować za najniższą w kancelarii, to wolałam się wyspecjalizować w wąskiej dziedzinie i zarabiać normalne pieniądze, za które się utrzymam i pojadę na wakacje. Moi znajomi poszli na aplikację (radcowską, notarialną) i realnie są na utrzymaniu rodziców, a czy biznes im się zwróci - sami nie wiedzą. Zobaczymy co los przyniesie, trzymam kciuki aby im się udało, ale prawników, nawet po aplikacji, jest zbyt dużo, a zapotrzebowanie niskie. Trzeba mieć więc konkretny pomysł na siebie.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 4

@Habiel: Oczywiście, po prostu nie ma nic dziwnego w tym, że ktoś woli nie mieć nic wspólnego z prawem niż zajmować się działem, który kompletnie go nie interesuje. Teraz na rynku jest pewnie jeszcze gorzej, więc trzymam kciuki za Twoich znajomych ;)

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 14

Dokladnie to, co Helgenn powiedziala. Zbyt wysokie kwalifikacje oznaczaja, ze mamy pracownika na chwile, a rekrutacja i adaptacja pracownika kosztuja czas i kase. Poza tym to kolejna osoba, ktora widzi problemy wszedzie, ale nie u siebie. Osoba po studiach nie umie odpowiedzie na pytanie ile chce zarabiac? Jak ci nie zalezy na pieniadzach, idz na staz. Jasne, uwaza pracownika za madrego, kpi sobie z niego, a potem otwarcie to przyznaje. Moze to byla ironia? A poza tym znam prawnikow korporacyjnych. Chcialabym miec taka kase. Nie sa to zarobki na poziomie Suits, ale to sa ludzie naprawde bogaci, pracujac na etacie. Ich wiedza jest warta kazde pieniadze.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

@Samoyed: rozumiem ideę, tylko w ten sposób rykoszetem obrywają też ludzie, którzy szukają długoterminowej pracy, ale powiedzmy stopień niżej niż aktualne stanowisko, bo dochodzą do wniosku, że obecny zapie*dol, termiyn na wczoraj i wyścig szczurów odbywa się kosztem ich zdrowia oraz rodziny i chcą przystopować. Jeżeli masz w cv jakieś super-super stanowisko, które cię wykończyło, i szukasz trochę niższego, odrzucają cię z automatu jako overqualified, nie dając ci nawet szans przedstawić swojej motywacji, dlaczego chcesz tam pracować

Odpowiedz
avatar NiebieskaOrzelka
0 0

@Samoyed: Widocznie muszę się przestawić i rzeczywiście zacząć się cenić. Zapomnieć o doświadczeniach z mojej branży. Pani Notariusz, która chciała mnie do pracy, zapowiedziała, że "to nie będzie jakaś średnia krajowa" (tylko minimalna). Moja koleżanka po prawie była na rozmowie w kancelarii. Gdy przyszło do rozmowy o pieniądzach, powiedziała, że chciałaby 3 tysiące. Rekruter i jednocześnie właściciel odpowiedział, że tyle mógłby zapłacić aplikantów. Czyli chciał ją za mniej niż minimalną. Dobrze, że w innych branżach (chyba) tak się nie robi.

Odpowiedz
avatar Lessa
1 1

@Crannberry gdy szukałam pracy w innej branży niż moje wykształcenie osoby z biura karier oraz z targów pracy radziły, by na samym początku CV napisać z 2-3 zdania co mnie motywuje i ewentualnie o jakichś sukcesach, jak np. wysokie wyniki sprzedaży. Podobno zwiększa to szansę na rozmowę kwalifikacyjną.

Odpowiedz
avatar krzychum4
8 10

Kilkanaście lat temu kolega w Policji nie mógł sobie robić magistra, bo jego komendant był tylko po zawodówce, a stanowiska doczłapał się jeszcze za czasów poprzedniego ustroju, więc jak to podwładny z wyższym wykształceniem niż on? Zmiana komendanta też nie pomogła, bo ten znowu tylko licencjata miał i niezbyt przychylnie patrzył na aspiracje kolegi. Boją się, że ktoś może mieć lepsze papiery, nie koniecznie doświadczenie, ale wykształcenie.

Odpowiedz
avatar Chrupki
10 10

Myślę, że przy aplikowaniu do pracy nie warto pisać o wyróżnieniach w liceum - ukończyłaś w tym roku i tyle. Oczekiwania finansowe sobie sprecyzuj, bo bez tego nie da rady - możesz przykładowo powiedzieć, że w obecnej (poprzedniej) pracy zarabiałaś tyle, a teraz marzy Ci się tyle plus 500 netto, ale chętnie usłyszysz co oferują. Przy staraniach o pracę o wymaganych niższych kwalifikacjach, przygotuj sobie jakiś argument na temat "czemu nie prawo": bo zbyt stresujące, bo zawalenie robotą, bo po drodze Ci to zupełnie zbrzydło, bo wszystko się ciągnie latami i tylko góra papierów, bo nie masz siły na użerania się z absurdami i tak dalej. Inaczej wyglądasz na spadochroniarza, który zaraz będzie szukał czegoś lepszego, więc nie warto na Ciebie tracić czasu i pieniędzy - szkolenie i przyuczanie swoje kosztują. Powodzenia!:-)

Odpowiedz
avatar Librariana
12 12

@Chrupki: dla mnie w ogóle dziwne jest pisanie o szkole średniej, jeśli masz ukończone studia. Chyba że była to szkoła o szczególnym profilu, który pasuje do stanowiska, na które aplikujesz.

Odpowiedz
avatar logray
2 2

@Chrupki Ja bym powiedział, że studia na kierunku x (w tym wypadku prawo) skończyłem, bo lubię kończyć co zacząłem, ale dotychczasowa styczność z zawodem przekonała mnie, że to nie jest coś co chciałbym w życiu robić. A potem bym dodał, że sądzę, że to co panie/państwo/panowie robią jest dużo ciekawsze.

Odpowiedz
avatar Mumei
6 6

Trzeba było sprawdzić jakie są średnie zarobki na podobne stanowisko i tyle. Pytanie czy chcesz zostać tylko prawnikiem czy iść jednak w którąś aplikację, a jest kilka opcji. Możesz poszukać w pracy w firmach, ale w działach prawnych. Mam wrażenie, że złożyłasz te CV tak trochę nie przemyślanie.

Odpowiedz
avatar NiebieskaOrzelka
0 0

@Mumei: Argumentowałam to tym, że uważam, iż sprawdzę się w tej pracy, bo lubię pracę w papierach i pracę z ludźmi. Do tego jestem osobą poukładaną i obowiązkową. Szukam pracy w mieście bliżej mojego domu, bo za daleko mi dojeżdżać do kancelarii w dużym mieście, w której to zmniejszono mi wymiar godzin. To wszystko prawda

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 4

A sprawdzałaś, czy nie ma jakiejś rekrutacji w sądach na stażystę/sekretarkę? Kasa z tego może szału nie robi, ale mówisz, że nie masz wielkich wymagań, a będziesz mieć stały kontakt z prawem.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@Ohboy: to że powiedziała, że nie ma wielkich wymagań, nie oznacza, że chce pracować za minimalną. Napisała przecież, że nie chce w swojej branży pracować, bo tam jest właśnie minimalna

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 0

@szafa: W sądzie na tych posadach na początku dostajesz trochę ponad minimalną, ale dosyć szybko dostajesz podwyżkę + jest sporo dodatków. Stosunek odpowiedzialności do zarobków i gwarancja zatrudnienia > minimalna w cudzej kancy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2023 o 15:12

avatar Michail
8 8

Pytanie o wymagania finansowe jest kluczowe i nie dziwię się tak postawionej sprawy.

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
0 2

Tych opcji pracy po prawie to jednak trochę jest... a praca w banku czy ubezpieczeniach to wg mnie zupełnie coś innego. Więc ok, masz studia, ale pod tym kątem nie masz żadnego doświadczenia. Jeśli nie masz sprecyzowanych oczekiwań finansowych to rekrutuj się na program stażowy/praktyki do jakiegoś banku, ale nie do oddziału czy biura rachunkowego, tylko do centrali lub lokalnego centrum. Wg mnie wysyłasz swoje CV na ślepo, a juz pisanie o średniej w liceum to bez komentarza ;)

Odpowiedz
avatar NiebieskaOrzelka
-1 1

@kurkaxkurka: W szkole uczyli nas, żeby pisać o liceum. Fakt wyróżnienia był moim atutem, ale nie w tej branży, tylko w mojej. Znajoma z banku mówiła, że kiedyś przyjęto do nich do pracy panią z piekarni i dobrze sobie radziła. Czyli mogą dać szansę komuś z zewnątrz. A wysłałam CV do banku i firmy ubezpieczeniowej, bo szukałam pracy bliżej domu. Lubię pracę w papierach i pracę z ludźmi. Powiedziałam to na rozmowie. Jeszcze to, że sprawdziłabym się w tej pracy.

Odpowiedz
avatar Kikai
4 4

Tak, jak napisali inni komentujący: 1) Oczywiście, że można być przekwalifikowanym na dane stanowisko. Jeśli ktoś aplikuje na kasę do Biedronki, a w CV chwali się dwoma doktoratami/ dobrą znajomością pięciu języków/ trzema latami doświadczenia jako front-end developer etc, to przegra w rekrutacji z panią czy panem, którzy mają wykształcenie średnie i rok pracowali w warzywniaku czy na recepcji. Nikt nie szuka pracownika na chwilę, który zaraz będzie - i słusznie! - rozglądał się za czymś bardziej pasującym do jego kompetencji. 2) "Nie przyjęli mnie w żadnym z trzech banków, pomimo tego, że poszukiwali pracownika." A mieli obowiązek Cię przyjąć? Poza Tobą nie przyjęli też zapewne setek innych aplikantów. Rekrutacja to otwarty konkurs z określoną pulą zwycięzców - wielu do niej nie trafi, nawet mimo spełniania minimalnych wymagań. "Rozumiem, że nie mam doświadczenia w branży, ale studiuję aktualnie kierunek związany z ekonomią i informacja o tym znalazła się w CV." Ty masz studia, a ktoś inny też je ma, a poza tym ma 3 lata doświadczenia w zawodzie, lepiej napisane CV etc, więc to z nim/nią rozmawiają w pierwszej kolejności. Często takich "ktosiów" będzie wielu. Generalnie wyczuwam nutę pretensji/frustracji: "jestem taka fajna, jak mogą mnie nie chcieć?!", a te szkolne konkursy w CV podsycają nieco wrażenie osoby, która do tej pory była wszędzie chwalona i dostawała, co chciała (przy czym nie neguję włożonej w to pracy!), a tu po raz pierwszy w życiu spotyka się z sytuacją, że to nie wystarczy, bo inni są fajniejsi bardziej... 3) Kandydat, który nie chce podać swoich oczekiwań finansowych (mimo jasnego dopytania) w 99% odpada - piszę z branżowego doświadczenia. Sprawia wrażenie, że a) sam nie wie, czego chce, b) nie przygotował się do rozmowy, c) celowo stawia opór. Oczywiście, w idealnym świecie pracodawcy podawaliby widełki wynagrodzenia, oszczędzając kandydatom lawirowania, ale jest jak jest. Odpowiedź: "do tej pory pracowałam za najniższą krajową, chętnie zarabiałabym nieco więcej, czyli kwotę x, ale ciekawa jestem również państwa propozycji finansowej dla tego stanowiska" naprawdę brzmi lepiej niż miganie się od konkretów.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

Myślę, że osoby powyżej mają rację. Przyjmując do pracy osobę z kwalifikacjami wyższymi niż potrzebne na dane stanowisko, ryzykuje się, że kandydat, nawet jeśli zapewnia, że szuka pracy na stałe, a nie na "przeczekanie", może się szybko powierzonymi zadaniami znudzić i zacznie szukać czegoś bardziej odpowiedniego do wykształcenia. Co do braku wymagań finansowych - też dziwne. Rozumiem Twoje argumenty, ale patrząc ze strony pracodawcy - nie masz wymagań, bo wiesz, że nic nie umiesz, więc zadowoli Cię cokolwiek - to jest raczej postawa osób, które wiedzą, że jako pracownik są niewiele warci lub są pod ścianą i na ten moment wezmą cokolwiek, ale jeśli pensja jest niższczego szczebla, to jak tylko wyjdą na prostą zaczną szukać czegoś lepszego lub są np. bananowymi dziećmi albo na utrzymaniu bogatego męża/żony i praca to dla nich rozrywka, w związku z czym mogą mieć do niej niepoważne podejście. Wbrew pozorom normalny pracodawca, a nie janusz, woli pracownika zdecydowanego, z doświadczeniem i kompetencjami, które umie odpowiednio wycenić bo taka osoba sprawia wrażenie bardziej konkretnego pracownika niż ktoś, kto sprawia wrażenie jakby nie wiedział, po co właściwie ubiega się o pracę i czego w niej oczekuje.

Odpowiedz
avatar CecilFenwick
5 5

Jeśli skończyłaś prawo, aktualnie studiujesz coś związanego z ekonomią, nie masz jakich wysokich wymogów finansowych i nie masz problemu z pracą w korporacji to dlaczego nie spróbować choćby praktyk w jednej z firm Wielkiej Czwórki. No i dają jakieś sensowne pieniądze na start.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

@CecilFenwick To samo miałam napisać . Tam biorą setki absolwentów co roku. Nie trzeba być po ekonomii, właściwie niewiele trzeba umieć. Jest audyt, due dilligence, podatki, fuzje i przejęcia - masa interesujących tematów dla prawników.

Odpowiedz
avatar Lessa
3 3

Miałam kilka lat temu podobny problem. Czytając Twoją opowieść mam wrażenie, że składałaś CV w złych miejscach. W konkretnych placówkach banku czy ubezpieczalni nie znajdziesz pracy, bo tam praca najczęściej polega na sprzedaży usług i obsłudze klienta, więc Twoje wykształcenie nie ma tam żadnego zastosowania. Już o wiele lepiej składać CV na backoffice czy bezpośrednio do działów prawnych, zwłaszcza że obecnie praca w korpo jest w dużej mierze zdalna. Masz więc większe szanse, choć zasadne jest też pytanie czy w trakcie studiów robiłaś coś poza samym studiowaniem? Czy szczególnie interesowała Cię konkretna gałąź prawa? Jeżeli tak, opisz to. Teraz w CV, zwłaszcza tych pierwszych, zaleca się wpisanie na samym początku jakieś 3-4 zdania o sobie. Tam możesz zwięźle napisać o swojej motywacji w wyborze pracy. Nie ma też większego sensu pisać o szkole średniej, wystarczą studia. Wpisz za to każdy kurs czy szkolenie, w których brałaś udział. Przy uniwersytetach często działają tzw. biura karier. Możesz umówić się tam na spotkanie, w trakcie którego pomogą Ci napisać CV oraz mają też różne oferty pracy dla studentów/świeżych absolwentów. Ewentualnie pomogą Ci znaleźć kurs czy szkolenie, które pomoże Ci być bardziej atrakcyjną na rynku pracy.

Odpowiedz
avatar Lessa
1 1

@Lessa i tak dla pocieszenia. Najtrudniej jest znaleźć pierwszą pracę. Później jest łatwiej, rekruterzy nawet sami piszą na LinkedIn. Więc głowa do góry, będzie dobrze :)

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Potwierdzę to, co napisał jeden z komentujących - niektórzy boją się, że wygryziesz kogoś wyżej ;). Gdy pracowałam w moim pierwszym sklepie widziałam, jak szefowa odrzucała wszystkich z kierowniczym doświadczeniem, bo się bała, że ją wygryzą.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@szafa: Ale to, że odrzucała kandydatów z doświadczeniem kierowniczym, bo bala się o swój stołek to potwierdzone info czy domysły? Odrzucanie dobrego kandydata z obaw o własne stanowisko świadczy o tym, że osoba, która to robi jest bardzo słaba w swojej pracy i wie, że byle kto może ją zastąpić. Czasem jest tak, że są to osoby, które znalazły się tam z przypadku i są bardzo niepewne swoich kompetencji. Z drugiej strony w takiej sytuacji ze strony osoby rekrutującej musi się zrodzić pytanie, dlaczego ktoś szuka stanowisko poniżej swoich możliwości. Pomijając, że może to być kwestia losowa, to wielu osobym wcale niełatwo przestawić z pozycji przełożonego na pozycję podwładnego. Można mieć uzasadnione obawy, że będzie dochodzić do nieporozumień ze względu na niesubordynacje lub próby przekraczania pewnych granic wobec przełożonego lub wobec współpracowników a w gorszym przypadku intryg czy nieczystych zagrywek. Oczywiście, że tak nie musi być, ale mając do wyboru powiedzmy na stanowisko ekspedientki w sklepie osobę, która ma doświadczenie na takim stanowisku i takiego jest przyzwyczajona, a osobę, która pracowała już kilka szczebelków wyżej to raczej wybrałabym tą pierwszą, chyba, że celowałabym w kogoś z potencjałem na kierownika.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 1

Ciekawe, ilu z tych pracodawców, którzy z automatu odrzucają zbyt wykwalifikowanych pracowników, żeby zaraz nie uciekli, traktuje swoich pracowników tak, żeby chcieli tam zostać na dłużej. Obawiam się, że tu może występować pewna sprzeczność. Jak firmy, gdzie wszyscy są jak jedna wielka rodzina. Jeśli chodzi o podział obowiązków, bo przy podziale wynagrodzenia ta zasada nie obowiązuje.

Odpowiedz
avatar malopiekielna
-1 1

Skoro masz coś wspólnego z ekonomią, to nie myślałaś o pracy w księgowości? Czy to nie jest pokrewne? Przecież żeby zrozumieć obecne przepisy to i doktorat z prawa może nie wystarczyć… mówię o przepisach dotyczących ludzi prowadzących działalność gospodarczą, którzy bez księgowej rozumiejącej daną branżę (szczególnie IT, budowlanka, „kreatywne” zawody) nie bardzo mogli by się skupić na swoim biznesie. Możesz tez spróbować szczęścia i wyspecjalizować się w Prawie Budowlanym, KPA i „pomagać” ludziom składać do urzędów pozwolenie na budowę, zgłoszenia itd. Aplikacja do tego nie jest potrzebna. To wszystko przy założeniu ze pracujesz na swój rachunek, nie dla kogoś :)

Odpowiedz
avatar NiebieskaOrzelka
0 0

@malopiekielna: Myślałam o pracy księgowości.

Odpowiedz
avatar NiebieskaOrzelka
0 0

@malopiekielna: Zjadło mi część komentarza. Myślałam o pracy w księgowości. Pozostałe rady też bardzo ciekawe, przemyślę to. Dziękuję.

Odpowiedz
Udostępnij