Gdy chodziłam do szkoły, nie było możliwości zamknięcia się w toalecie. Ówczesna dyrektorka argumentowała to tym, że ktoś mógłby tam zemdleć, choć nic takiego się u nas nie zdarzyło. Takiego zagrożenia nie było widocznie w przybytku przeznaczonym dla nauczycieli, bo oni mieli zamki w drzwiach toalet.
Gdy kończyłam gimnazjum, jakimś cudem zamki się pojawiły. Chyba w 2 toaletach na całą szkołę, ale to zawsze coś. Już nie musiałam dziko się spieszyć, w obawie przed otworzeniem drzwi przez niektóre złośliwe koleżanki.
W bloku klas 4 - 6 i gimnazjum nie było również ławek na korytarzu. Pani dyrektor uważała, że nie wolno siedzieć podczas przerwy, bo nie od tego ona jest. Zawsze robiłam to, co chciałam, więc przez 6 lat na przerwach siedziałam, gdy nie chciało mi się stać. Siadałam na gołej i zimnej podłodze. Dla mnie i moich znajomych było to zupełnie normalne. Któregoś razu dyrektorka zaczęła mnie lekko kopać po butach, żebym nie siedziała.
Z kolei za kadencji jej poprzedniczki w szkole był bezwzględny zakaz używania korektora. Któraś z nich wywiesiła też informację o "zakazie sprzedawania dopalaczy w szkole". Wiecie, tych... energetyków. ;) Z tych przyczyn, a także wielu innych, poważniejszych, zmieniłabym szkołę, gdyby była w okolicy jakaś inna. Niestety, do najbliższych było kilkadziesiąt kilometrów.
Gdy poszłam do liceum, byłam oczarowana tym, że w toaletach można się normalnie zamknąć i tym, że na korytarzach są ławki. Trochę jak w tej piosence: "Przyjechali z interioru ludzie do stolicy". ;)
Akurat jeśli chodzi o energetyki, to uważam, że dobrze, że nie sprzedawali ich w szkole. W Holandii np w ogóle niepełnoletnia osoba nie może kupić ich w sklepie.
Odpowiedz@Wilczyca: dokładnie, ostatnio widziałam jakiś artykuł o tym, że energetyki to plaga wśród 10-latkow! Sprzedawane w sklepiku szkolnym, a nawet jakby tam nie było to dzieci kupią przed szkołą w Żabce.
Odpowiedz@Wilczyca: Są niezdrowe, ale żeby nazywać je dopalaczami? ;)
Odpowiedz@Wilczyca: dokladnie. Jak jestem w żabce i widzę dzieciaki kupujące dziesiątki puszek tego świństwa, to mi słabo.
Odpowiedz@Wilczyca Na szczęście sam zapach mnie odrzuca, więc nigdy tego nie piłem, nie mówiąc już o ilościach szkodliwych dla zdrowia.
Odpowiedz@NiebieskaOrzelka Ileś dzieci rocznie ma zawał serca, bo za dużo tego pili. To powinno być zakazane dla dzieci.
OdpowiedzPamietam to tez z mojej podstawówki (ośmioklasowej starym trybem) - brak zamków w drzwiach i otwieranie na oścież drzwi, jak ktoś korzystał z toalety jako ulubiona rozrywka patusiarni. W liceum z kolei była nieustannna, bezskuteczna walka z samorządu szkolnego z dyrekcją o zamontowanie luster w toaletach
Odpowiedz@Crannberry: Potwierdzam, u mnie też tak było :(. Jak się nie miało koleżanki, która te drzwi potrzymała, to było niefajnie. Do tego jeszcze przepierzenia zamiast ścian pomiędzy kabinami, tak że zdarzały się gwiazdy, które właziły na klopa i podglądały, co się dzieje w kabinie obok, przy czym nie zawsze były to dziewczynki...
Odpowiedz@Crannberry: przecież to jest geneza odwiecznej zagadki dlaczego dziewczyny chodzą do toalety grupami. Jedna drugiej trzyma drzwi od WC. W moim LO nigdy nie było papieru toaletowego, ale ponoć powodem było to, że ludzie go kradli (a tam nie było patusiarni, LO "prestiżowe")
Odpowiedz@helgenn: Kradzież papieru jest wszędzie, nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, że ludzie potrafią kraść nawet ten najpodlejszy, szary papier.
OdpowiedzMiałam zwyczaj trzymania kurczowo klamki, bo niektórzy otwierali też drzwi przypadkowo.
Odpowiedz@NiebieskaOrzelka: Pół biedy jak otworzą i zaraz zamkną bo zajęte. Mi się zdarzyło, że dorosła (!) baba szarpała mi za drzwi. Ona je trochę otwiera, ja zaraz ciągnęłam z powrotem i krzyczę, że zajęte a ona dalej szarpie! I tak się bawiłyśmy dobrą chwilę aż w końcu tak szarpnęła, że prawie z tego kibla wyleciałam -_-' Nie wiem co to za logika, że w szkołach podstawowcych i gimnazjach (a przynajmniej u mnie) zamka nie było...
Odpowiedz@Crannberry: U mnie w szkołach (dwie podstawówki po cztery klasy i czteroletnie liceum) zamki w toaletach były. Za to prysznice nigdy nie były dostępne i po WF-ie ludzie siedzieli spoceni do końca dnia szkolnego. W podstawówkach był też ostro egzekwowany wymóg "spacerowania" podczas przerw. Po ponad 30 latach wciąż pamiętam zaskoczenie i jednocześnie ulgę z pierwszego dnia liceum, gdy się okazało, że już nie musieliśmy łazić w kółko po korytarzu.
OdpowiedzW 2 szkołach w Irlandii ławki widziałem tylko w stołówce. Ale tam dzieciaki nie mają okienek, więc poza dłuższą przerwą nie mają czasu, żeby usiąść. Tylko z jednej lekcji na drugą i być może pójść do szafki i po odpowiedni zeszyt czy książkę.
Odpowiedz@pasjonatpl Oczywiście cała reszta to czysta patologia i ten, kto to zatwierdził, powinien wylecieć z roboty. I w sumie powinien korzystać z takiej toalety przez miesiąc. Ale w miejscu publicznym.
OdpowiedzNie wiem jak z zamkami w toalecie w podstawowce, bo w tamtym czasie miałam fobie korzystania z niedomowych toalet i nigdy nie chodziłam. W gimnazjum już były :) lawek rzeczywiscie nie bylo w podstawówce i tak dobrze, że nie trzeba było w kółko chodzic w parach jak wspominala mama :)
OdpowiedzFrancuska 5 letnia podstawówka (ćwierć wieku temu): okienek między lekcjami nie było, były 2 15 minutowe przerwy 1 rano i 1 po południu + 2 godziny na obiad. Na każdej przerwie wywalali nas na dwór, nieważne jaka to pora roku, słońce czy deszcz, zimno czy ciepło, dzieci mają siedzieć na dworze. Mieliśmy część podwórka zadaszoną, gdzie można było usiąść, boisko do piłki nożnej i sporą część podwórka po prostu do biegania i zabawy.
OdpowiedzW moim rodzinnym mieście, w żadnej szkole do której chodziłam nie było ławeczek ani zamków w drzwiach toalet. Większość nauczycieli którzy chodzili po korytarzach w czasie przerwy ostro krytykowała osoby siedzące na podłodze bo "nasiedzimy się na lekcjach". W łazienkach w przebieralniach na wf nie było nawet drzwi do łazienki, nie wspominając o braku zasłon i słuchawek prysznicowych XD Energetyki w sklepiku można było znaleźć dopiero w szkołach ponadgimnazjalnych ale w takiej cenie, że mało kto decydował się to kupić
OdpowiedzWe wszystkich 2 szkołach, do których chodziłem (8+4) były zamki w drzwiach toalet i nie było ławek/krzeseł na korytarzach. Na "nie wolno siedzieć podczas przerwy" od razu mi się przypomniało liceum, gdzie wzdłuż wszystkich ścian (z wyłączeniem miejsc an drzwi) licealiści siedzieli na podłodze.
Odpowiedz