Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w jednym z ekskluzywnych sklepów z odzieżą damską. Z uwagi na…

Pracuję w jednym z ekskluzywnych sklepów z odzieżą damską. Z uwagi na fakt, że klientelę reprezentuje zazwyczaj płeć piękna, wraz z nimi czasem przyczłapią i dzieciaki. Historia ta nie dotyczy piekielnych klientów, niemniej jednak jest naprawdę warta opowiedzenia.
Pewnego dnia humor zbytnio mi nie dopisywał. Miałam problemy rodzinne, tak więc do pracy przyszłam w 'nie w sosie'. Z uwagi na fakt, że w ciągu tygodnia ruch jest bardzo mały, pozwalamy sobie czasem z dziewczynami na chwilę pogawędki.
Tego dnia do sklepu przyszła bardzo miła pani z małym, na oko trzyletnim, chłopczykiem. Adaś [imię zmienione) był przedstawicielem dzieci o typowej nadpobudliwości ruchowej. Wpierw wbiegł na witrynę, o mały włos nie obrywając po głowie manekinem, a następnie zniknął nam z oczu, chowając pod jednym z mebli z ciuchami. Matka miała oczy wokół głowy, więc podczas jej obsługiwania co jakiś czas dało się wychwycić jej wzgardzony okrzyk, aby mały trzymał się blisko niej.
Nazbierawszy multum ciuchów, zaprowadziłam panią do przymierzalni, dodając od siebie, że postaram się mieć oko na Adasia.
Podczas kiedy pani przebierała się w jednej z kabin, Adaś chodził od jednej do drugiej, waląc w metalowe rury, które się tam znajdują.
[Ja] - Oj, uważaj! Jak spadną Ci te rury na nóżki, to będzie bardzo bolało i będziesz musiał pojechać z mamą do szpitala.
[A] - Nie! Idź sobie!
Usłyszawszy to, matka wyszła z kabiny, wzięła małego za rękę i wróciła do niej z powrotem, po drodze dając mu ostrą reprymendę na temat jego zachowania. A że sama mam w domu takiego małego cwaniaczka, zignorowałam jego zaczepkę i wróciłam do kasy, ponownie rozpoczynając przerwaną rozmowę z kumpelą.
Nie minęło pięć minut, jak czuję, że ktoś leciutko trąci mnie w nogę. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Adasia o minie kota ze Shreka 2. Tuż za nim stanęła jego matka.
[M] - Co miałeś powiedzieć pani?
[A]*chwila ciszy, buzia w ciup* - Kocham Cię...

I takim oto sposobem humor powrócił do mnie ze zdwojoną siłą, wypełniając cały dzień :)

sklep z odzieżą damską :)

by Mitchie
Dodaj nowy komentarz
avatar mkr
5 5

Ojej, jaki kochany :) Chociaż nie jestem pewna czy właśnie to miał powiedzieć ;)

Odpowiedz
avatar grisznik
4 4

"Nazbierawszy multum ciuchów, zaprowadziłam panią do przymierzalni" - to Ty jej nazbierałaś to multum ciuchów, czy ona sobie sama?

Odpowiedz
avatar Litterka
5 5

"jej wzgardzony okrzyk" - kto tym okrzykiem wzgardził? Chyba chodziło o "wzgardliwy". Wracając do meritum: chociaż raz matka, która próbuje się dzieckiem zająć, jeśli już je bierze ze sobą do sklepu... Ufff...

Odpowiedz
avatar Mitchie
0 0

grisznik - nie wspomniałam, ale nazbierałyśmy je razem :) Litterka - błąd, prawda. Małe przejęzyczenie, przyznaję ;)

Odpowiedz
avatar grisznik
4 4

Właśnie o to chodzi, że nie wiadomo kto robi błąd z niewiedzy, a kto przez przypadek. Przy jakiejś innej historii był na przykład błąd, bo piszący nie do końca opanował konstrukcję z imiesłowem, i on na tym skorzystał. Takie komentarze pisze się 'na wszelki wypadek'. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar Coni
0 0

Świetna historia. To musiało super wyglądać, jak zamiast "przepraszam" mówi "kocham Cię" i miny wszystkich dookoła:D

Odpowiedz
Udostępnij