Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

A propos historii komunijnej. Cofnijmy się do roku 1995, gdy przystępowałam do…

A propos historii komunijnej.

Cofnijmy się do roku 1995, gdy przystępowałam do Pierwszej Komunii Świętej. Nie było wtedy zwyczaju urządzania przyjęć komunijnych na miarę wesela, ale każda dziewczynka chciała mieć ładną sukieneczkę i ułożone w loczki włosy.

Ja też, ale niestety sytuacja finansowa w domu nie była za wesoła. Mimo wszystko rodzice starali się zapewnić, to co najlepsze i mama często powtarzała, że przy tej okazji nie sukienka i fryzura są najważniejsze. Moja siostra przystępująca do Komunii trzy lata wcześniej miała szczęście, bo mama dostała akurat od kogoś z rodziny ładną komunijną sukienkę z odzysku.

Niestety, ja byłam przysadzista i niższa od siostry, więc sukienka na mnie nie pasowała, a zleżały materiał dosłownie darł się w rękach, gdy mama próbowała ją przerabiać. Co zrobić - mama sama uszyła mi sukienkę. Białą, długą, lekko przyozdobioną koronką. Strasznie byłam z niej dumna.
Sukienka jednak wypadła skromnie na tle koleżanek ubranych w tiule i suknie a'la panna młoda. Koleżanki szybko to zauważyły i zaczęły ze mnie drwić, że mam na sobie worek po kartoflach, w ogóle bez tiulu i takie brzydkie coś. I tak jednym z moich głównych wspomnień z tego dnia są wyśmiewające mnie koleżanki i matki dyskretnie komentujące między sobą, że rozumieją, że moi rodzice nie mają kasy, no, ale dziecko ubrać w coś takiego, to już przesada.

24 lata później, w 2019 do Pierwszej Komunii w tej samej parafii przystąpiła moja córka. Z ulgą przyjęłam fakt, że w parafii od prawie 20 lat pod rządami jednego i tego samego proboszcza, dzieci przystępują do Komunii w albach. Od znajomych wiem, że co roku jest ta sama dyskusja z rodzicami - czemu muszą być alby. Ksiądz tłumaczy, że dzieci mają się nie skupiać na sukienkach i prezentach i choć tego drugiego zabronić nie może, to chociaż kwestię strojenia się chciałby trzymać w cuglach.

Nie inaczej było, gdy przyszedł nasz rocznik. Już na pierwszym spotkaniu z rodzicami, głównie matki i głównie dziewczynek podniosły raban, że czemu znowu alby. Ksiądz wytłumaczył dlaczego i pojawiły się przeróżne argumenty ze strony matek:

- Alby są drogie - parafia wypożycza też alby za naprawdę drobną opłatą
- Moja córcia płacze, bo chciałaby wyglądać jak księżniczka, bo widziała kuzynkę na jej komunii i też tak chce
- Moja córka chce wyglądać ładnie dla Jezuska
- A ja nie wiedziałam i już jej kupiłam sukienkę! Ksiądz mi teraz za nią odda?!
- Dziecko powinno się w tym dniu czuć wyjątkowo, a nie wyglądać jak wszystkie inne dziewczynki!
- Alby są brzydkie
- Dziecko będzie w albie wyglądać jak zakonnica

I takie dyskusje powtarzały się prawie za każdym razem. Jedna z matek wypaliła, że skoro tak, to chyba ona dziecko z tej całej komunii wypisze i zabierze do energylandii.

Inna, że niech w albach przyjdą chłopcy, no, ale dziewczynki powinny mieć jednak sukienki, bo dziewczynka to jednak musi być wystrojona. Ksiądz odparł, że jest dużo okazji to wystrojenia się i jak córka pani będzie brała ślub to na pewno się odpowiednio wystroi i wtedy będzie wyglądać jak księżniczka. Matka wydarła się, że czemu ksiądz zakłada, że jej córka będzie wychodzić za mąż, może nie będzie, przecież nie każda kobieta musi mieć męża i skoro tak, to Komunia może być dla niej jedyną szansą, żeby założyć ładną, białą suknię.

Ksiądz jednak pozostał nieugięty. W samym dniu uroczystości oczywiście kilka dziewczynek się wyłamało i przyszło wystrojonych w fikuśne sukienki, a nawet w makijażu i pomalowanych paznokciach.

Matki oczywiście zachwycone powtarzały swoim córkom, że są najpiękniejsze, mają najśliczniejsze sukienki i w ogóle jako jedyne się ładnie prezentują. Gdy jakaś krewna czy koleżanka jednej z takich matek zapytała, czemu wszystkie dzieci są albach, tylko jej córka w sukience, matka odparła:
- No bo ich widocznie na sukienki nie stać.

Czasy się zmieniają, ale ludzie nie.

komunia

by ~morwa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sapphire101
24 24

Alby to bardzo słuszna decyzja, do dziś pamiętam ten cały pokaz "mody" i drobne dziewczynki w sukienkach z pierdylionem koronek, falbanek, warstw, a nawet gorsetem. Pamiętam również, jak niektóre z nich mdlały w tych plastikowych kreacjach lub potykały się podczas chodzenia, klękania i wstawiania o wymyślne kreacje. Nie bez powodu też człowiek odnosił wrażenie, że te sukienki to nie był pomysł dziewczynek, a matek, które za wszelką cenę próbowały pokazać jak to ich dziecko jest "naj" pod każdym względem, często robiąc w ten sposób krzywdę swoim dzieciom.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2023 o 8:25

avatar helgenn
6 6

@sapphire101: oj tak, sama mialam tiule, ciule i inne koronki, bo sukienke fundowala babcia, ale nie mialam nic do gadania w kwestii wygladu.

Odpowiedz
avatar Librariana
11 11

@sapphire101: na mojej komunii jedna dziewczynka miała takie koło w sukni, że tata ją wkładał od góry do ławki, bo bokiem się nie mieściła...

Odpowiedz
avatar czydredy
5 7

Swoją komunie miałam jakoś w 2000/2001 roku. Wszyscy mieliśmy alby, chłopcy też (nie pamiętam czy długie jak dziewczynki czy krótkie). Na ok. 200 dzieci tylko 1 dziewczynka miała sukienkę zamiast alby, a przynajmniej tylko ją jedyną widać na zdjęciach. Do tego miała jakieś afrykańskie korzenie-ciemniejsza skóra, charakterystyczne włosy. Nikt nikomu nie miał za złe, że ona jedna w sukience była. Jedyne szaleństwo podczas całej komunii to były fryzury, wianki i inne dodatki. Albo to jakieś inne czasy były, albo taka parafia była.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 4

@czydredy: parafia. Ja mialam albo 99 albo 2000. Sukienkę miałam, kazda dziewczyna inna

Odpowiedz
avatar marynarzowa
2 6

Komunię miałam w 99 roku i obowiązkowe już były alby. Jedna matka się wyłamała i posłała córkę w falbaniastej kiecce. Ksiądz byl wściekły i pamiętam, że jego wrzaski było słychać nawet przed kościołem.

Odpowiedz
avatar Dominik
-2 20

Młoda jesteś. Mnie kazano (bo sam nie chciałem - obiecano mi magnetofon kasetowy) tam pójść kilkanaście lat wcześniej. Do kieckowego musieliśmy iść z 5 km przez budowę nowego osiedla, więc chodziliśmy grupą. Był z nami taki pyzaty lokaty blondasek. Kiedyś czekamy na niego po spotkaniu przed tym całym idiotyzmem. Aż ty nagle spasiony kieckowy go wyprowadza, a kumpel lekko zapłakany. Kieckowy rzecze: „Wiecie, on nagrzeszył i się u mnie spowiadał, zaopiekujcie się nim w drodze do domu”. Taka „spowiedź” odbyła się jeszcze dwa albo trzy razy. Dopiero po latach otwarły mi się oczy co się tam najprawdopodobniej działo.

Odpowiedz
avatar marcelka
13 13

Ja byłam pierwszym rocznikiem w parafii, który szedł do komunii w albach. Dla mnie - super, bo sukienek nie znosiłam, a już jakichś tiulowo-falbankowych to już absolutnie nie. Ale pomijając moje osobiste preferencje co do stroju, to uważam, że to, co się dzisiaj dzieje wokół komunii czy wokół ślubów, to jest jakiś cyrk. Prezenty za tysiące złotych, quady (!), telefony dla 10-latka za dwa tysiące, komunijny makijaż i fryzura, ludzie... Mnóstwa wagi przykładane do otoczki, zastaw się, a postaw się. Zabrzmię jak stary człowiek, ale wydaje mi się, że choć kiedyś przy takich okazjach ludzie też chcieli trochę "się pokazać", to jednak było też w tym dużo radości ze spotkania, że ciocia przyjechała, że dawno niewidziany brat...

Odpowiedz
avatar Habiel
5 13

U nas alby od księdza były droższe niż sukienki. Z łaska odpuścił przymus, aby wszyscy byli w takich samych albach i tak mogłam iść do komunii w albie po kuzynce. A potem jeszcze jedna dziewczynka po mnie. Nikt się nie wyłamał, ale do dzisiaj pamiętam jak moi rodzice się dziwili za co ta cena. Do tego musiała być książeczka i różaniec od parafii, których akurat moi rodzice też nie kupili od księdza, bo różaniec dostałam od babci, a książeczkę kupiliśmy w jakimś sklepie. Komunia była okazja dla księdza aby się dorobić albo aby jego znajomi się dorobili. Jak dobrze, że już nikt z mojej rodziny do kościoła nie chodzi na imprezy inne niż śluby i pogrzeby.

Odpowiedz
avatar Librariana
9 15

Przez te wszystkie historie uważam, że organizowanie komunii nie powinno się odbywać w szkole. Cały sakrament jest sprowadzany do rewii mody, wyżerki w wynajętej sali i festiwalu kosztownych prezentów, do komunii idą dzieci osób, które w ogóle nie chodzą do kościoła, ale komunia będzie, bo tak wypada. Plus wytykanie palcami tych, którzy nie chcą brać udziału w tym cyrku.

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Librariana: komunie są organizowane w szkole? W jakim sensie?

Odpowiedz
avatar Rakel
9 9

@Librariana: komunie nie są organizowane w szkole. Trzeba pójść do kościoła i dziecko zapisać, podobnie z resztą jest z bierzmowaniem.

Odpowiedz
avatar Librariana
0 12

@Rakel: Rozumiem, że nikt bez twojej zgody nie udzieli dziecku sakramentu, ale do komunii idziesz z klasą, próby są organizowane dla wszystkich trzecich klas, wszystkie dzieci i rodzice z klasy są w to zaangażowani. A to powinna być prywatna sprawa każdej rodziny, tak jak np. chrzest: chcesz, żeby dziecko przystąpiło do komunii, więc idziesz do parafii, załatwiasz formalności, zaliczacie spotkania przygotowujące dla dzieci, a sam sakrament odbywa się normalnie podczas mszy. A nie szopka z sukienkami, fryzurami i licytacje, które dziecko zebrało więcej kasy...

Odpowiedz
avatar xpert17
-4 8

@Librariana: to chyba na Podkarpaciu.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 4

@Librariana: Jeśli większość dzieci z danej szkoły przystępuje do komunii w tej samej parafii to jest to dość wygodne logistycznie, aby próby robić klasami. Do chrztu nie są potrzebne żadne próby i dzieci nie są formowane w oddziały porównywalne do klasy, żeby mieć w ogóle możliwość zorganzowania takiej uroczystości dla wszystkich dzieci z danej rocznika. Po drugie myślę, że to akurat ma niewiele wspólnego z licytacjami na ciuszki i prezenty. Niektórzy robią takie cyrki już na chrzcie. Przyjęcie na 100 osób, minimum 500 w kopercie, a od chrzestnych to z 1000 i oczywiście musi być przepiękna szatka, czasem jakości bazarowej, w ogóle niedostowana do tak małego dziecka. U mnie w roczniku były alby i była licytacja na prezenty. Niestety, stereotypowo, nakręcana przez klasowych jedynaków, którzy dostali najwięcej.

Odpowiedz
avatar Rakel
3 5

@Librariana: nie wszyscy, tylko ci którzy przystępują do komunii. I próby są w kościele bo niezależnie od szkoły dziecko możesz dać do komunii w parafii w jakieś chcesz.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
5 27

Ja tam nie wiem po co w ogóle robić dziecku krzywdę i uczyć go tej śmiesznej bajki o gościu co po wodzie chodził. I inne cuda wianki. To jest tak śmieszne i żenujące że trudno o coś bardziej.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
0 14

@ObserwatorObywatel: Jest gorzej. Mam maturę z religii i dyplom upoważniający mnie do wstąpienia do seminarium dowolnego, oraz nauczania w stopniu podstawowym. Takie kiedyś glejty dawali. Nie wiem w sumie czemu mi dali, w ostatnim roku nauczania podważałem wszystko co się dało, dyskusji i kłótni było pełno. Ale dali, mam, nie korzystam. Drogi moje z kościołem i religią, wszystkimi religiami, rozeszły się dawno i definitywnie.

Odpowiedz
avatar Morog
0 6

@tatapsychopata: zawsze mnie zastanawia dlaczego najmniej inteligentni z ludzi zawsze uważają się za najmądrzejszych

Odpowiedz
avatar Pantagruel
4 6

@Morog: Świetna autorefleksja!

Odpowiedz
avatar Xynthia
5 7

Dziewczynki wcale nie chcą strojnych sukienek... Pamiętam moją komunię - małe miasteczko, mała grupka dzieci "komunijnych", więc wszyscy się znali, przed kościołem też prawie wszyscy zebrali się dużo wcześniej niż należało. I furorę wśród dzieciaków zrobiła jedna z dziewczynek w prostej, białej sukience do ziemi, bez ozdób, falban, tiulów i innych duperelek. Serio, chyba wszystkie dziewczynki jej zazdrościły, że ma taką fajną, prostą, ale ładną sukienkę, dopóki nie okazało się, że to tylko na chwilę, bo ta "prawdziwa" sukienka była jeszcze z ostatnimi poprawkami u krawcowej. Ona chyba z całych sił chciała, żeby ta sukienka nie dotarła na czas, no niestety, mama dowiozła i poszła jak my wszystkie - w tiulach, falbankach, świecidełkach. Ech... też jej najpierw zazdrościłam, a potem było mi jej żal, jak zobaczyłam, z jakim zawodem przyjęła tę "prawdziwą" sukienkę.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 8

@Xynthia: Nie ma czegoś takiego, jak "dziewczynki chcą/nie chcą", bo każdy człowiek jest inny. Ja chciałam strojną sukienkę, bo na co dzień pomykałam w dresach. I z tego, co pamiętam, to u nas było to wymieszane - kto chciał, miał albę, kto nie chciał, miał sukienkę. I nie było to w ogóle problemem, nikt się nie wywyższał ani nie wyśmiewał innych. Ale tamta parafia była fajna, więc może to dlatego.

Odpowiedz
avatar Lessa
2 4

@Ohboy u mnie (komunia w 2004, wiejska parafia) była co roku przeplatanka: alby - sukienki - alby - itd. ja osobiście bardzo cieszyłam się z sukienki. Większość sukienek była zdecydowanie dziecięca. Wyróżniały się dwie dziewczynki: pierwsza miała 2 czy 3 sukienki (w białym tygodniu chodziła w nich na zmianę) - a to dlatego, że dostała je od kuzynek; druga zaś miała rzeczywiście sukienkę szytą u krawcowej, z jakąś czerwoną kwiatową aplikacją, ale poza tym niczym się nie wyróżniała. A na pewno nie wyglądała jak miniaturowa suknia ślubna.

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
5 5

Ja w 1997. Sukienki i garnitury... Biednie było, większość tak samo poubieranych. Kilkoro może w nowe ubrania, ale większość po kimś. Nikt nic nikomu nie wypominał, wszyscy w domu poczęstunek dla rodziny do wieczora. Mam 4 córki w wieku 11-15l. Alba przetrwała, ale była przez starsze córki szanowana. Dodatki też. Wiedzą, że nie o to w tym chodzi. Obiad w lokalu tylko dlatego, że najbliższa rodzina czyli mama, teść, szwagierka ze szwagrem... i tak z 15 os będzie i już w domu nie ma gdzie się obrócić. Nie ma gdzie za bardzo usiąść w mieszkaniu. Z przygotowaniem i ogarnięciem poczęstunku też problem. O dłuższym pogadaniu też nie można liczyć, bo gospodarze zazwyczaj na tego typu przyjęciach nie siedzą przy stole, bo zawsze coś muszą ogarnąć. Jedne urodziny żony kilka lat wcześniej utwierdziły nas, że nie chcemy sami się tym zajmować. Na komunie najstarszej na ostatni gwizdek znalazłem przypadkiem salę na 20 os której nikt nigdy nie wynajmował. Prowadzi knajpę spółdzielnia socjalna, jedzenie domowe, ceny ładne, bo w 2020 r też tam robiliśmy (mają półotwartą terasę i zabudowali plandekami na drewnianej ramie) za 130 zł/os (obiad 3 daniowy+deser, napoje, ciasta, owoce, deski serów/wędlin, sałatki). Teraz 140 zł usłyszałem. Ale siedzimy na luzie i mamy czas dla wszystkich spokojnie porozmawiać. O 19tej już po wszystkim w mieszkaniu, odpoczywamy. I będzie to nasza 6ta impreza rodzinna w tym lokalu. Z kolei kolegi brat stwierdził, że nie jest nowobogackim, nie będzie kasy na lokale wydawać. Zwołał rodzinę swą i małżonki najbliższą, tak z 40 os, a po mszy kazał wszystkim jechać na własną rękę 60 km na wieś do rodziców, gdzie w stodole wydano poczęstunek. Ok, nic w tym złego nie ma, tylko chwalił się, jak to tanio nie urządził córce komunii. Zapomniał tylko dodać, że jego matka, żona i siostra ledwo co miały chwilę usiąść do stołu.

Odpowiedz
avatar j3sion
2 4

U mnie na komunii pojawił się chłopiec w białym garniturze, mała miejscowość i było nas tylko 45 osób, ksiądz wyszedł wywołał rodziców i poprosił o ubranie alby, albo dziecko nie zostanie dopuszczone. Mieszkali 5 min od kościoła więc za chwilę przynieśli i ubrali ją na wierzch, to samo spotkało matkę kilka lat później na komunia brata, przyprowadziła dziewczynkę w sukni jak di ślubu i została odesłana żeby się przebrać. Nikt za jego kadencji już nie próbował przemycić stroju w stylu sukni ślubnej na komunię. Później po zmianie władzy w kościele już nie śledziłem.

Odpowiedz
avatar bipi29
8 10

A wystarczyłoby zrobić komunie jak dzieciaki będą trochę starsze i bardziej rozumne. Nic dziwnego, że 9 latki w rzeczywistości czekają na prezenty i nie przywiązują uwagi do religijnej strony wydarzenia. Ot, taki urok tego wieku.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
6 6

@bipi29 Chrzest również. Gdy człowiek dorosły (czy prawie dorosły) wie czego chce i może sam zdecydować, czy czuje przywiązanie do wspólnoty religijnej czy nie. No ale gdyby z chrzest przyjmowały tylko osoby dorosłe to kościół katolicki dość szybko zwinąłby manatki :)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 0

@Pantagruel: No nie do końca. Jak robisz komuś pranie mózgu przez większość jego życia to bez znaczenia kiedy ten sakrament miałby przyjąć.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
1 1

@Imnotarobot: Racja. Jednak religijne pranie mózgu uprawiają jedynie religijni fanatycy. A oni nie stanowią większości. Większość to jednak osoby, które biorą ślub kościelny, chrzczą dzieci, posyłają je do komunii BO TAK WYPADA albo bo inni też tak robią. W codziennym życiu nie kierują się prawie w ogóle dekalogiem i zasadami kościoła, na mszy zjawiają się od wielkiego dzwonu, no ale chrzest Brajanka musi być no bo jak to tak? A potem do komunii, bo Brajanek biedny będzie jak jako jedyny nie dostanie prezentów. Kościół bardzo mocno ucierpiałby, gdyby wprowadzono chrzest tylko osób pełnoletnich. Chociażby statystyki wiernych - nawet apostazja z nich nie wykreśla bo chrzest jest niezmywalny. W księgach kościelnych jest tylko adnotacja o wyjściu takiej osoby z kościoła. Do statystyk wiernych jest jednak wliczana.

Odpowiedz
avatar waligion
2 2

Pamiętam jak dziś jak było mi przykro w trakcie mojej komunii. W moim roczniku ksiądz (1997) zaordynował alby dla wszystkich dzieci (wcale nie tanie i bez możliwości pożyczenia). Jako że mam o trzy lata starszą siostrę, która szła w sukience do komunii to rodzice postanowili, że nie będą ponosić kosztów na albę i pójdę w sukience po siostrze. Według mnie jest to rozwiązanie i rozsądne i ekonomiczne. Za karę jednak, razem z resztą dziewczynek, które odziedziczyły sukienki po starszych siostrach, zostałam posadzona na samym końcu rzędów "za filarem" tak aby nas nie było widać...

Odpowiedz
avatar Milk
-2 2

Brawo dla energylandii!!

Odpowiedz
avatar nuthred
2 2

Za moich komunijnych czasów (czyli jakoś 2000? 2001?) w parafii, w której komunia się odbywała panowała inna zasada. Nie alby, nie hulaj dusza - tylko zebranie rodziców i wspólna decyzja, jakie sukienki będą. Wszystkie dziewczynki tak samo, wszyscy chłopcy tak samo. Oczywiście nie obyło się bez lamentów tych matek, co chciały wystroić córki jak na ślub, ale to były nieliczne wyjątki, bo chyba wszystkim ulżyło, że dzieci będą miały zdjęte miary i uszyte takie same ubrania i nie trzeba szukać, myśleć, kombinować.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
-1 1

Moja komunia była gdzieś w 1989. Dziewczynki były mniej lub bardziej wystrojone w tiule-ciule, niektóre miały odpicowane fryzury. Ja miałam chyba najskromniejszą prostą sukienkę, przerobioną po kuzynce, skromny wianek, a moi rodzice nawet nie pomyśleli, żeby czymś przyozdobić świecę - jako jedyna nie miałam przy niej fikuśnego stroika. Mimo to cieszyłam się tym całym strojem jak małpa sprężynką i czułam się w tym dniu ładniejsza niż kiedykolwiek. Nie, wcale nie zapomniałam, o co w tym dniu chodzi. Ale cieszę się, że nikt nas jeszcze w tych czasach nie wciskał w alby. Dlaczego mam się nie wystroić w tak ważne święto? Mam wrażenie, że kościół tylko patrzy, z czego ludzie czerpią odrobinę radości i usiłuje tę radość ukrócić, czy to wmawianiem wyimaginowanych grzechów, czy to przymusowym zrównaniem wszystkich dzieci w strojach. W 2018 moja córka szła do komunii, w Niemczech. Dzieci były poubierane różnie. Moja miała normalną komunijną sukienkę do kolan i skromną fryzurę domowej roboty. Jedna dziewuszka chciała suknię z trenem, ale jej religijna matka wybiła to dziecku z głowy, więc mała miała też normalną białą suknię do kostek. Była też jedna dziewczynka polskiego pochodzenia wystrojona w tiule, brokaty, błyskotki, fryzurę od profesjonalisty i widać było, że dziecko nie wie, gdzie ma się podziać ze stroikiem do świecy, torebką, szalem i zawadzającą wszędzie spódnicą. A z kolei inna dziewoja miała normalną sukienkę w kwiatki do kolan i do tego trampki. Nikt nikogo nie krytykował, ani za trampki, ani za tiule. Jak dla mnie to piekielne jest zarówno wciskanie tych bezgustownych alb jak i krytykowanie ubioru.

Odpowiedz
Udostępnij